Stanisław Bednarz
O wejściu Stanisława Staszica na Babią Górę
opisywałem kiedyś. Dziś o wielkiej
mistyfikacji czyli zdobyciu Babiej Góry przez ks. Jowina Fryderyka Alojzego Bystrzyckiego herbu Bończa w 1782 roku. Był to jezuita, biskup pomocniczy (nie zachował się
jego wizerunek). Pionier polskiej meteorologii. Po kasacie zakonu jezuitów w
1773 został astronomem, matematykiem i fizykiem na dworze króla Stanisława
Augusta Poniatowskiego. Urządził i nadzorował obserwatorium astronomiczne na
Zamku Królewskim, gdzie wykonywał obserwacje.
W latach 1779–1799 sporządzał,
pierwsze w Warszawie, systematyczne pomiary meteorologiczne. Pod jego
kierunkiem w 1783 roku na pałacu w Dęblinie zamontowano jeden z pierwszych
piorunochronów.
Nie odbieramy mu tych zasług
zwłaszcza opisu powodzi tysiąclecia na Wiśle w 1813 roku. Ale przypisywanie
przez niego pierwszego wejścia na Babią zakwestionujemy. W „Dodatku” do „Gazety
Warszawskiej” z 26 października 1813 r. ogłosił szerszy tekst, dotyczący katastroficznej
powodzi, jaka nawiedziła m.in. dorzecze Wisły w sierpniu 1813 .
W artykule tym podał
mimochodem jakoby w 1782 r. został
wysłany przez króla Stanisława Augusta
(...) do Wiednia, i
dla zwiedzenia pierwey Babiej góry, Tatrów i Matrów tak zwanych (Co to były te
Matry? - przyp. mój.), a także wymierzenia wysokości Babieygóry, Tatrów i
Matrów względem Krakowa (...).
Dalej podał również opis wejścia
na Babią Górę, najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich:
(...)
iakoż dnia 8 lipca z kilkunastu strzelcami dla bezpieczeństwa, zrana o godzinie
6tey poiechaliśmy na Babigórę, końmi tamteyszymi, które zwykły biegac po górze
iak sarny, iechaliśmy na Babiągórę, ile tylko można było końmi iechać godzin 5,
a cztery godziny piechotąśmy szli. (...) Z wierzchołka tey góry widzieliśmy
Kraków, tak iak na dłoni, dystyngwując kolory dachów oczyma własnemi, a używszy
lunet Angielskich dystyngwowaliśmy szyby w oknach. Nawet widzieliśmy Święty
Krzyż (...)
W 1981 r. tekst ten przedrukowany
został w wydawanych przez Ośrodek Kultury Turystyki Górskiej PTTK na Babiej
Górze „Pracach babiogórskich 1980” Dołączono do niego krótki życiorys księdza
Bystrzyckiego i stwierdzenie, iż jest on (...)
pierwszym znanym z nazwiska polskim uczonym, który był na szczycie Babiej Góry
w celach naukowych, 22 lata przed St. Staszicem. Tymczasem już 5 lat po publikacji
wspomnianych „Prac babiogórskich” Aleksy
Siemionow regionalista z Kalwarii
opublikował artykuł pt. „Kto pierwszy zdobył Babią Górę” w którym
wykazał, że Bystrzycki nigdy nie był na Babiej Górze, a cały opis został
zmyślony. Wyprawa taka w tym czasie była niemożliwa z powodów politycznych - stosunki
polsko-austriackie były wówczas bardzo napięte, ówczesny poziom optyki
absolutnie nie pozwalał na tak dalekie i szczegółowe obserwacje, a poza tym
nigdzie i nigdy (zarówno przed, jak i po publikacji Bończy-Bystrzyckiego w
„Gazecie Warszawskiej”) nie pojawiło się żadne sprawozdanie.
Ponadto kto mu przydzielił tych
strzelców – sołtys z Zubrzycy? Obecnie przeważa zdanie, że Bystrzycki całą
wyprawę datowaną na 1782 r. zmyślił w celu uwiarygodnienia swych teorii o
przyczynach powodzi z wiecznych śniegów na Babiej, natomiast szereg
realistycznie brzmiących szczegółów zaczerpnął z opublikowanych w 1810 r.
relacji Stanisława Staszica, w którym ten opisał swe wejście na Babią Górę z
1804 r. Tak też teza, że Stanisław Staszic był pierwszym polskim zdobywcą
Babiej została obroniona.
Pierwszym zdobywca Babiej był
austriacki mineralog Johann Ehrenreich
Fichtel który w 1788 wyszedł na Babią w lipcu i ogłosił w dwutomowym dziele na
uniwersytecie w Wiedniu. Jako pierwszy stwierdził piaskowcową budowę Babiej
Góry. Dla uczczenia pamięci księdza Bystrzyckiego, jedna z przełęczy w masywie Babiej
Góry została nazwana niesłusznie Siodłem
Bończy.
Moje 3 grosze
Z drugiej strony x.
Bończa mógł to widzieć z Hali Krupowej i nie musiał wchodzić na Babią.
Oczywiście mógł widzieć Kraków i Św. Krzyż, ale bez takich szczegółów. Nawet
posługując się angielską optyką. 😉 Ale najbardziej podoba
mi się język jego relacji - jest wprost uroczy! Opisywano nim pierwsze podróże
uczone, które tak mi się spodobały...
A ta podróż miała miejsce
w XVIII w., kiedy to nowoczesne nauki dopiero startowały, zaś Tatry, Gorce i
Beskidy były taką terra nondum cognita
– ziemią niezbyt poznaną, legendarną, owianą nimbem tajemnicy. I można było tam
znaleźć wszystko – od jaskiń pełnych skarbów aż po Neodinozaury, które ponoć pałętają
się jeszcze gdzieś w Gorcach i na Spiszu.