Powered By Blogger

wtorek, 26 października 2021

Wielka mistyfikacja ks. Jowina Bończy Bystrzyckiego

 

Diablak - 1725 m n.p.m. (Foto - A. Smaczyło)

Stanisław Bednarz

 

O wejściu Stanisława Staszica na Babią Górę  opisywałem kiedyś. Dziś o wielkiej  mistyfikacji czyli zdobyciu Babiej Góry przez ks. Jowina Fryderyka Alojzego Bystrzyckiego herbu Bończa  w 1782 roku. Był to  jezuita, biskup pomocniczy (nie zachował się jego wizerunek). Pionier polskiej meteorologii. Po kasacie zakonu jezuitów w 1773 został astronomem, matematykiem i fizykiem na dworze króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Urządził i nadzorował obserwatorium astronomiczne na Zamku Królewskim, gdzie wykonywał obserwacje.

W latach 1779–1799 sporządzał, pierwsze w Warszawie, systematyczne pomiary meteorologiczne. Pod jego kierunkiem w 1783 roku na pałacu w Dęblinie zamontowano jeden z pierwszych piorunochronów.

Nie odbieramy mu tych zasług zwłaszcza opisu powodzi tysiąclecia na Wiśle w 1813 roku. Ale przypisywanie przez niego pierwszego wejścia na Babią zakwestionujemy. W „Dodatku” do „Gazety Warszawskiej” z 26 października 1813 r. ogłosił szerszy tekst, dotyczący katastroficznej powodzi, jaka nawiedziła m.in. dorzecze Wisły w sierpniu 1813 .

W artykule tym podał mimochodem  jakoby w 1782 r. został wysłany przez króla Stanisława Augusta (...) do Wiednia, i dla zwiedzenia pierwey Babiej góry, Tatrów i Matrów tak zwanych (Co to były te Matry? - przyp. mój.), a także wymierzenia wysokości Babieygóry, Tatrów i Matrów względem Krakowa (...).

Dalej podał również opis wejścia na Babią Górę, najwyższy szczyt Beskidów Zachodnich:

(...) iakoż dnia 8 lipca z kilkunastu strzelcami dla bezpieczeństwa, zrana o godzinie 6tey poiechaliśmy na Babigórę, końmi tamteyszymi, które zwykły biegac po górze iak sarny, iechaliśmy na Babiągórę, ile tylko można było końmi iechać godzin 5, a cztery godziny piechotąśmy szli. (...) Z wierzchołka tey góry widzieliśmy Kraków, tak iak na dłoni, dystyngwując kolory dachów oczyma własnemi, a używszy lunet Angielskich dystyngwowaliśmy szyby w oknach. Nawet widzieliśmy Święty Krzyż (...)

W 1981 r. tekst ten przedrukowany został w wydawanych przez Ośrodek Kultury Turystyki Górskiej PTTK na Babiej Górze „Pracach babiogórskich 1980” Dołączono do niego krótki życiorys księdza Bystrzyckiego i stwierdzenie, iż jest on (...) pierwszym znanym z nazwiska polskim uczonym, który był na szczycie Babiej Góry w celach naukowych, 22 lata przed St. Staszicem.  Tymczasem już 5 lat po publikacji wspomnianych „Prac babiogórskich” Aleksy Siemionow regionalista z Kalwarii  opublikował artykuł pt. „Kto pierwszy zdobył Babią Górę” w którym wykazał, że Bystrzycki nigdy nie był na Babiej Górze, a cały opis został zmyślony. Wyprawa taka w tym czasie była niemożliwa z powodów politycznych - stosunki polsko-austriackie były wówczas bardzo napięte, ówczesny poziom optyki absolutnie nie pozwalał na tak dalekie i szczegółowe obserwacje, a poza tym nigdzie i nigdy (zarówno przed, jak i po publikacji Bończy-Bystrzyckiego w „Gazecie Warszawskiej”) nie pojawiło się żadne sprawozdanie.








Wydana w 1992 r. „Mała Encyklopedia Babiogórska” również podaje w wątpliwość bytność astronoma na Babiej Górze... Wierutne bzdury o oglądaniu gołym okiem  koloru dachów w Krakowie, czy przez lunetę szyb w klasztorze św. Krzyża w Górach Świętokrzyskich (dziś przez najlepsze urządzenia trudno dostrzec), oraz relacje o wiecznych śniegach dyskwalifikują jego pobyt. Owszem w niewielkich kociołkach były małe płaty śniegów wieloletnich (mała epoka lodowa)  ale nie wieczne śniegi.

Ponadto kto mu przydzielił tych strzelców – sołtys z Zubrzycy? Obecnie przeważa zdanie, że Bystrzycki całą wyprawę datowaną na 1782 r. zmyślił w celu uwiarygodnienia swych teorii o przyczynach powodzi z wiecznych śniegów na Babiej, natomiast szereg realistycznie brzmiących szczegółów zaczerpnął z opublikowanych w 1810 r. relacji Stanisława Staszica, w którym ten opisał swe wejście na Babią Górę z 1804 r. Tak też teza, że Stanisław Staszic był pierwszym polskim zdobywcą Babiej została obroniona.

Pierwszym zdobywca Babiej był austriacki mineralog Johann Ehrenreich Fichtel który w 1788 wyszedł na Babią w lipcu  i ogłosił w dwutomowym dziele na uniwersytecie w Wiedniu. Jako pierwszy stwierdził piaskowcową budowę Babiej Góry. Dla uczczenia pamięci księdza Bystrzyckiego, jedna z przełęczy w masywie Babiej Góry została nazwana niesłusznie  Siodłem Bończy.

 

Moje 3 grosze

 

Z drugiej strony x. Bończa mógł to widzieć z Hali Krupowej i nie musiał wchodzić na Babią. Oczywiście mógł widzieć Kraków i Św. Krzyż, ale bez takich szczegółów. Nawet posługując się angielską optyką. 😉 Ale najbardziej podoba mi się język jego relacji - jest wprost uroczy! Opisywano nim pierwsze podróże uczone, które tak mi się spodobały...

A ta podróż miała miejsce w XVIII w., kiedy to nowoczesne nauki dopiero startowały, zaś Tatry, Gorce i Beskidy były taką terra nondum cognita – ziemią niezbyt poznaną, legendarną, owianą nimbem tajemnicy. I można było tam znaleźć wszystko – od jaskiń pełnych skarbów aż po Neodinozaury, które ponoć pałętają się jeszcze gdzieś w Gorcach i na Spiszu.