Powered By Blogger

środa, 20 września 2023

Paskudne efekty szczepionki na COVID

 


Przeczytałem wstępniaka red. Anny Ostrzyckiej-Rymuszko w ostatnim numerze „Nieznanego Świata”. Przyznaję się do tego, że nie wierzyłem w te wszystkie głosy protestu przeciwko szczepieniom na COVID-19. Niestety musiałem zmienić punkt widzenia i chciałbym się podzielić z Czytelnikami z moimi doświadczeniami z tym paskudztwem.

Najpierw zaszczepiłem się dwoma dawkami szczepionki AstraZeneca. Musiałem to zrobić, bo bez tego nie mógłbym wyjechać za granicę. Najzabawniejsze jest to, że nikt, dosłownie nikt mnie o te szczepienia nie zapytał. No ale mniejsza o to. Po zastrzyku trochę bolała mnie lewa ręka i przez dwa dni miałem stan podgorączkowy. Potem wszystko powróciło do normy.

Trzecią dawkę szczepionki zaaplikowano mi w czerwcu ub. roku. Tym razem nie była to AstraZeneca ale Pfizer. No i się zaczęło. Znów ból lewej ręki, gorączka, które minęły po dwóch-trzech dniach. I wszystko wydawało się, że będzie OK., aliści po kilku dniach zaczęły się schody. Najpierw zaczęły pokazywać się przed oczami jakieś mroczki – czarne plamy, które latały mi w polu widzenia. Do tego dołączyły się jakieś dziwne stany lękowe i nieuzasadnionego niepokoju: coś złego czaiło się w ciemności, to coś emanowało chłodem i powodowało zimne dreszcze. Poza tym pojawiły się stany lękowe na widok odbić światła słonecznego na np. maskach samochodowych czy opakowaniach plastykowych… Po pewnym czasie do tego dołączyły się nocne koszmary, po których budziłem się mokry od zimnego potu, choć w sypialni było +20°C.

Ale nie to było najgorsze. Do wyżej wymienionych objawów dołączyło się jeszcze zjawisko deja vú. To było bardzo ciekawe i męczące zarazem. Zaczynało się od lodowatego dreszczu i uczucia strachu. Potem następowało kilka rzeczy naraz: odczuwałem coś w rodzaju uderzenia w splot słoneczny i falę mdłości, a jednocześnie przed moimi oczami pojawiała się wizja. Jakieś krajobrazy przypominające niemieckie landszafty przedstawiające zachód słońca w górach, a ja widziałem jakąś miejscowość w dolinie, której domy zaczynały rozbłyskać światłami. Raz widywałem tą dolinę, innym razem jakąś pustynię czy coś jakby równinę z wypaloną trawą aż po horyzont i oświetloną jakimś upiornym światłem zamglonego słońca na zachodzie… Po ułamku sekundy wizja znikała, a ja pokrywałem się potem i znów czułem przerażenie. Wszystko to trwało kilka sekund i było męczące. Po tych wszystkich sensacjach wszystko wracało do normy, tylko przez parę minut serce łomotało jak szalone…

Trwało to wszystko do września czyli 3 miesiące – deja vú się skończyły, mroczki przestały latać i koszmary powróciły do zwyczajnej normy. Pozostał mi tylko męczący kaszel, co zwaliłem na alergię, a który trwał aż do kwietnia tego roku.

Wszystko to mógłbym złożyć na karb mojego wieku, ale przepytywałem moich znajomych, którzy też się zaszczepili i niemal wszyscy opowiedzieli mi dokładnie o takich samych dziwnych objawach, które stały się i moim udziałem. Oczywiście jedni odczuwali je mocniej inni słabiej – to chyba zależało od indywidualnej odporności na szczepionkę. Przekonałem się zatem, że poza szczepionką w tych zastrzykach było jeszcze coś innego, co działało na mózg. No i zwracam honor przeciwnikom szczepień na COVID-19 – tam rzeczywiście coś było! Jakiś depresor albo halucynogen i to o długotrwałym działaniu. Wszystkie te niepokojące objawy pojawiły się u mnie po zaszczepieniu szczepionką Pfizera.

Jest jeszcze druga strona tego medalu, a mianowicie – wszystkie moje przeżycia dziwnie kojarzyły mi się z opisami tego, co widzieli ludzie Średniowiecza i Odrodzenia w czasie wielkich epi- i pandemii różnych Czarnych i Czerwonych Morów, grypy, czerwonki, cholery, rozmaitych infekcji bakteryjnych i wirusowych. Te wszystkie znane z kronik mamidła, diabły pukające do drzwi domostw, morowe dziewice, demony rażące chorobami, etc. etc. – to wszystko mogło być wytworem porażonych przez wirusy czy bakterie mózgów ludzkich. Szczepionki Pfizera mogły być takim wyzwalaczem tego, co trzęsie katakumbami naszej podświadomości – tego ID.

 

Info z ostatniej chwili:

 

Zaszczepieni dwukrotnie Pfizerem nie będą spać spokojnie. Naukowcy z Oksfordu…

 

Naukowcy ujawnili nowe, ale tym razem bardzo niepokojące informacje na temat skuteczności szczepionki Pfizer. Osoby, które przyjęły obie dawki jednak nie będą spać spokojnie.

Uniwersytet Oksfordzki pozbawił złudzeń zaszczepionych Pfizerem

Wariant Delta koronawirusa jest już dominującym na świecie. Jest wyjątkowo zjadliwy i atakuje osoby młodsze. Często też omija przeciwciała, które powstały w wyniku szczepień lub po przechorowaniu. W dodatku okazało się, że nawet zaszczepieni roznoszą wirusa w społeczeństwie.

Te niepokojące informacje podważają sens szczepień i burzą nadzieje, że kiedykolwiek uda się wygrać z koronawirusem. O odporności zbiorowej tez chyba można pomarzyć. Takie są ostatecznie wnioski z opublikowanych 20 sierpnia badań. Przeprowadzono na Uniwersytecie Oksfordzkim.

Naukowcom z Oksfordu udało się przebadać aż 2,5 mln testów przeprowadzonych u ponad 700 tys. osób mieszkających w Wielkiej Brytanii. Do tej pory to największe tego typu badanie wykonane na świecie.

Szczepionki były skuteczne, ale na wariant alfa?

Kiedy na świecie szalał wariant Alfa, wspomniane szczepionki były wyjątkowo skuteczne. Niestety wariant ten został już wyparty przez Deltę. Szczepionki mają o wiele mniejszą zdolność do powstrzymywania tego wirusa. W dodatku nawet osoby po szczepieniu dwiema dawkami mogą zostać zakażone i zakażają pozostałych.

Skuteczność Pfizera w nowym badaniu wyniosłą 85 proc., co jest mimo wszystko o wiele lepszym wynikiem, niż w przypadku preparatu AstraZeneca (68 proc.). Niepokojące jest jednak to, że skuteczność Pfizera spadała w szybszym tempie z biegiem czasu. Kolejną złą informacją jest to, że u osób, że poziom wirusa Delta w organizmach zaszczepionych i niezaszczepionych osób może być bardzo zbliżony.

W przypadku wariantu Delta prawdopodobnie niemożliwe będzie osiągnięcie odporności zbiorowej i naukowcy tym badaniem potwierdzają ten fakt. – Fakt, że osoby te mogą mieć wysoki poziom wirusa sugeruje, że ludzie, którzy nie są jeszcze zaszczepieni, mogą nie być tak chronieni przed wariantem Delta, jak mieliśmy nadzieję – wskazała prof. Walker z Uniwersytetu Oksfrodzkiego.

Preparaty – zgodnie z nowymi badaniami – mimo wszystko chronią przed ciężkim przebiegiem choroby oraz śmiercią, dlatego warto się szczepić.

Oficjalny koniec epidemii koronawirusa w 2023?

– Jestem przekonany, że w 2023 roku będziemy mogli ogłosić, że pandemia Covid-19 zakończyła się i przestała stanowić zagrożenie dla zdrowia publicznego na skalę globalną – ogłosił w poniedziałek 13 marca dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus.

 

Źródło: https://buzzday.info/pl/2023/03/20/zaszczepieni-dwukrotnie-pfizerem-nie-beda-spac-spokojnie-naukowcy-z-oksfordu/?utm_medium=cpc&utm_source=mgid.com&utm_campaign=buzzday_pln_desk&utm_term=57707089s3731763360&utm_content=15755950&adclid=c75aa6a54434e3b699ab54767fb6ca00    


Przedruk z "Nieznanego Świata" nr 9/2023, s. 65