Powered By Blogger

piątek, 20 sierpnia 2021

Tajemnica Góry Śmierci

 

Od czasu do czasu ludziom przypomina się jedna z najciekawszych tajemnic ZSRR, a konkretnie chodzi o tajemnicę śmierci 9 turystów na Przełęczy Diatłowa znajdującej się na Północnym Uralu. Rzeczywiście, wydarzenie to, które rozegrało się w okolicy góry Cholat Sjachl (Cholatczachl na N 61°45’ – E 059°27’; 1079 lub 1096,7 m n.p.m.) i sąsiedniego szczytu Otorten - (N 61°51’ - E 059°20’; 1182,0 lub 1234,2 m) jest zagadkowe i bardzo trudne do wyjaśnienia. Trudne o tyle, że skończyło się ono tragicznym finałem – zmasakrowane zwłoki dziewięciorga ludzi nie dały odpowiedzi na to, co stało się owej feralnej nocy na przełęczy Diatłowa, a martwi mają to do siebie, że milczą...

Ostatnio wpadła mi w ręce bardzo ciekawa powieść rosyjskiej pisarki Anny Matwiejewej pt. „Przełęcz Diatłowa – tajemnica dziewięciorga” (MOVA, Białystok 2020), którą polecam wszystkim zainteresowanym tą historią, a w której analizuje ona możliwe przyczyny tej dziwnej i niesamowitej tragedii. Tedy Anna Matwiejewa podaje w niej następujące hipotezy:

 



1.     Aryjska albo skarby dawnych Ariów.

Wiarygodność: 0,001%;

Źródło – „Moskowskij Komsomolec – Ural”;

Autorzy – J. Tiszczenko, S. Kazakow.

Treść: Podczas wyprawy diatłowcy trafili przypadkiem na jedno z wejść do dawnych aryjskich skarbców i zostali zabici przez strażników. Hipoteza aryjska narodziła się już dawno – jeszcze w XIX wieku i w niektórych kręgach jest nadal brana pod uwagę. Dość wspomnieć, że wyznawcą tej teorii był Himmler, który szukał śladów Ariów na całym świecie już w latach 30-tych XX wieku. Autorka zaznacza, że Ariowie ukryli gdzieś na Uralu, a właściwie pod Uralem, ogromny skarb, którego nikt nie był w stanie oszacować. Wedle legend, składa się nań złoto z grobowca Czyngiz-Chana, biblioteki Iwana IV Groźnego, Bursztynowa Komnata, złoto KPZR i III Rzeszy. No i oczywiste jest, że złoto to jest pilnowane w sposób szczególny.

Ariowie by je chronić uciekają się do użycia oślepiających „fałszywych słońc”, „śnieżnego człowieka” czy sztucznie wywołanych kataklizmów ekologicznych.

Autorka uważa jednak tą hipotezę za całkowicie absurdalną, która nadawałaby się po pewnej przeróbce na film grozy z Hollywood.

(Nawiasem mówiąc film taki powstał w 2003 roku i nosi tytuł „Dyatlov Pass Incident”, reż. Renny Harlin, koprodukcja Rosja/USA/Wk. Brytania. Horrorek jest słabiutki i szkoda nań czasu, a poza tym nie wnosi niczego nowego do sprawy. Brednie o Ariach wypisywali różni ezoterycy, zaś naziści poszukiwali tych krain w czasie swych podbojów.)

 

2.   Broń próżniowa (termobaryczna???)

Wiarygodność: 50%.

Źródła: I. Cariejew w „Encyklopedii cudów” (1998) i in.

Treść: Przyczyną śmierci diatłowców było to, że znaleźli się na terenie, gdzie przeprowadzono próby „broni próżniowej”. Jest to broń wywołująca znaczne rozrzedzenie powietrza na dużej przestrzeni. Od wewnętrznego ciśnienia na obrzeżach takiej strefy człowiekowi pękają naczynia krwionośne, a w epicentrum ciało rozrywa się na części. Mogło tak być, jednak nie da się zweryfikować tej teorii.

(Być może autor tego pomysłu miał na myśli bombę paliwowo-powietrzną w rodzaju amerykańskiej MOAB i rosyjskiej FOAB, których siła wybuchu jest o wiele większa od konwencjonalnych bomb i mają takie działanie, jak opisane przez autorkę. Użycie bomby termobarycznej wyjaśnia wiele z zaobserwowanych efektów, ale… Implozja takiej bomby dałaby o wiele silniejszy efekt audiowizualny, niż to, co obserwowano. Dlatego właśnie bełkot Macierewicza i jego speckomisji jest taki niewiarygodny…)

 

3.   Karły z Arktydy

Wiarygodność: 0%

Źródło: M. Burlieszyn – „Koszmar północnych szerokości geograficznych, Globus” w „Energetyce Stref Polarnych”.

Treść: Turystów Diatłowa zabiły posiadające zdolności PSI tajemnicze karły z Arktydy czyli nieodkrytego do dziś dnia kontynentu na Oceanie Arktycznym. Przy wejściu do swych siedzib karły ustanowiły barierę PSI, co tłumaczy przerażenie na twarzach zmarłych.
Michaił Burlieszyn jest znany ze swej fascynacji Północą i jej mieszkańcami, ale… - jak dotąd Arktydy nie odkryto, a nawet jeżeli karły z Arktydy istnieją, to ich spotkanie z diatłowcami i Mansyjczykami budzi poważne wątpliwości. Ani Ortoten ani Chołatczachl nie były i nie są świętymi uroczyskami i w pobliżu nie ma żadnych obiektów tego rodzaju. Wyraz przerażenia na twarzach to wymysł autora i nic ponadto, nie ma o nim ani słowa w dokumentach medycznych. 

(Przy całym szacunku, jaki żywię dla autora, muszę się zgodzić z Anną Matwiejewą, że jest to wszystko ciągnięte za włosy i pachnie na milę humbugiem. Owe karły przypominają mi Szare Karły z powieści Stefana Wula i chyba autor popełnił tu swego rodzaju zapożyczenie lub plagiat…[1] Poza tym to jest taka sama bajeczka jak ta o Ariach.)

 

4.   Kłótnia

Wiarygodność: 5%

Źródło: Opinia społeczna

Treść: Członkowie grupy Diatłowa pokłócili się z powodu dwóch dziewcząt w ekipie. Kłótnia miała tragiczne skutki.

Autorka uważa tą wersję za cyniczną bzdurę i pomówienie. Wszyscy znajomi diatłowców odrzucają to z oburzeniem. Poza tym wersja ta nie wyjaśnia dlaczego ich ubrania były skażone radioaktywnym pyłem, i innych.

(Ja też nie uważam tego za możliwe. Autopsja ciał dziewcząt ujawniła, że obie były dziewicami, więc nie chodziło tutaj o seks. To wyjątkowo przednia brednia.)

 

5.    Lawina

Wiarygodność: 3%

Źródło: M. Akselrod – znajomy diatłowców.

Treść: Turystów z grupy Diatłowa zabiła lawina śnieżna, która zeszła z gór wskutek jakiegoś wojskowego wybuchu. Lawina uderzyła w namiot i przygniotła go częściowo do podłoża. Dwie osoby doznały obrażeń głowy. Pozostali doznali pęknięć żeber i innych kości. Udało im się uciec z namiotu, ale kiedy po złożeniu rannych poszli do niego, to już nie wrócili. Zmarli z obrażeń i wyczerpania zabici przez dwudziestostopniowy mróz.

Wszystko jasne i proste, tylko że jest małe „ale”: nie było żadnych śladów zejścia lawiny, która powinna połamać stojące narty. Tego nie było. Nie wyjaśnia to śladów radioaktywności na ubraniach członków wyprawy. Poza tym, skoro lawinę spowodował jakiś wybuch, to gdzie są jego ślady???

(Nie mówiąc już o tym, że taki wybuch musiałby być słyszalny w promieniu wielu kilometrów, a o czymś takim dokumenty nie wspominają…)

 

6.   Hipoteza mansyjska

Wiarygodność: 5%

Źródło: Opinia społeczna, Władimir Korotajew w wywiadzie dla „Moskiewskiego Komsomolca”

Treść: Diatłowcy złamali święty zakaz, za co zostali zamordowani przez Mansów. Poza tym Mansowie mogli połaszczyć się na spirytus, który mieli diatłowcy ze sobą. Autorka wprost stwierdza, że to bzdura i że Mansowie nigdy nie uznawali tych terenów za święte. Władze usiłowali wrobić Mansów w morderstwo grupy Diatłowa, ale nie znaleziono na to żadnych dowodów mimo ostrych przesłuchań i tortur. I znów, brak wyjaśnień dla radioaktywnych śladów i innych anomalii. Poza tym Mansowie są ludźmi życzliwymi i przyjaznymi dla turystów, co potwierdzają wszyscy, którzy się z nimi zetknęli.

(Klasyczne poszukiwania kozła ofiarnego w postaci Mansów, całkowicie niewiarygodne z naszego punktu widzenia. Zresztą to był 1959 rok, zapadły kąt ZSRR i stalinowskie metody miały się tam bardzo dobrze mimo chruszczowowskiej odwilży. Na szczęście nie znaleziono winnego…)

 

7.    Niedźwiedź

Wiarygodność: 0,001%

Źródło: pisarz W. Miasnikow i inni

Treść: w nocy 1/2.II.1959 roku na przełęcz zabłąkał się głodny niedźwiedź, który nie zapadł w zimowy sen i napadł na diatłowców. Przestraszył pierwszą grupę, która uciekła i napadł na drugą grupę.

Wedle autorki wersja jest bez sensu, bowiem nie znaleziono żadnych śladów zwierzęcych poza śladami ratowniczego psa tropiącego. Poza tym na ciałach zabitych nie było śladów napaści przez dzikiego zwierza (zadrapania, ugryzienia, rozszarpania, itd.).

(Trudno przypuszczać, by misiek obudził się w czasie trwania tak silnych mrozów – poniżej -20°C. To się zdarza, ale niezmiernie rzadko. Poza tym głodny niedźwiedź zaatakowałby najpierw zapasy żywności diatłowców, bo to było najłatwiejsze i najszybsze źródło uzyskanych kalorii, a nie ich samych.)

 

8.   Piorun kulisty

Wiarygodność: 0,2%

Źródło: Opinia społeczna

Treść: Do namiotu diatłowców wpadł piorun kulisty. Turyści uciekli z namiotu i nie byli w stanie znaleźć drogi powrotnej i zamarzli na śmierć.

Czy mogła być to „ognista kula”?

Tak czy siak – pisze autorka – wersja jest absurdalna. Piorun kulisty jest poruszającym się ładunkiem elektrycznym, przez co reaguje na najmniejszy ruch fizyczny. Oznacza to, że zabiłby turystów jeszcze w namiocie…

(Niekoniecznie, mógł on przeniknąć przez płótno namiotu i wystraszyć turystów, co skończyło się ich śmiercią z urazów i wychłodzenia. Poza tym świadkowie widzieli jakieś pomarańczowe kule nad szczytem Cholatczachl, a zatem niedaleko od Przełęczy Diatłowa. Dla mnie ta wersja ma wiarygodność do 50%, jednakże nie ma wyjaśnienia skąd wzięły się pioruny kuliste zimową porą w górach…)

 

9.   Satelity albo/i obłok sodowy

Wiarygodność: 70%

Źródło: Turysta Aleksiej Koskin, radiotelegrafista ekspedycji Igor Niewolin.

Treść: W miesiącach zimowych 1959 roku na Uralu Północnym miały miejsce próby rakiet z ładunkiem sodowym. To właśnie te rakiety okoliczni mieszkańcy, turyści i myśliwi wzięli za „ogniste” lub świetliste” kule. To zupełnie prawdopodobne, że jedna z takich kul wylądowała w okolicach przełęczy, gdzie nocowali diatłowcy. Próby te trwały co najmniej od lutego 1958 roku, drugi z wystrzelonych satelitów spadł na Alaskę. Satelity te wystrzeliwano z 68 równoleżnika w kierunku południowym i miały one spadań na poligon Nadym. Satelity te spadały także w iwdelskiej tajdze, a ich lot przypominał przelot kul z ogonami. To były właśnie ziemskie NOL-e Korolowa.

Autorka skomentowała to krótko, że jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie i wystrzelenie jednego z takich satelitów mogło być przyczyną śmierci diatłowców.

(A zatem przyczyną śmierci była panika i cios fali uderzeniowej, który rzucił ludźmi na kamienie. Pozostałych pary sodu oparzyły i oślepiły, co w rezultacie też doprowadziło tych ludzi do śmierci. I to wyjaśnia niemal wszystkie zagadki związane z zagładą grupy Diatłowa.)

 

10.                     UFO

Wiarygodność: 2%

Źródło: Opinia społeczna, w wersję tą wierzył także – uwaga! – prokurator śledczy Lew Nikitowicz Iwanow (!)

Treść: W nocy 1/2.II.1959 roku, na przełęczy wylądowało UFO, które zabiło w sposób bezpośredni lub pośredni diatłowców i odleciało z powrotem. Cóż – hipoteza ta wyjaśniała wszystko, co niewyjaśnialne…

(Pomysł niezły, ale niestety brak jakichkolwiek śladów lądowania NOL-a. Poza tym dlaczego Ufiaści mieliby zabijać tych ludzi? Już prędzej mogli ich porwać…)

 



11.                       Upozorowanie

Wiarygodność: 35%

Źródło: Turysta Jurij Kuncewicz i inni.

Treść: Po niewyjaśnionej eksplozji, która spowodowała ciężkie obrażenia u jednych i śmierć u pozostałych turystów z grupy Diatłowa, na przełęczy pojawiła się grupa wsparcia lotniczego, która towarzyszyła rakiecie. Po ocenie sytuacji oficer wydał żołnierzom rozkaz, by dobili jeszcze żywych turystów. Namiot z rzeczami przenieśli na miejsce, gdzie potem znaleźli je uczestnicy akcji poszukiwawczej, a ciała wyrzucili ze śmigłowca, z niedużej wysokości. Prawdopodobnie stąd wzięły się złamania nie mające oznak zewnętrzych – wszak ci ludzie już nie żyli. Cel spektaklu był oczywisty: zagmatwać śledztwo i odsunąć podejrzenia od testów kosmicznych.

Autorka skomentowała to krótko: początkowo wydawało się, że hipoteza ta ma rację bytu, ale… nie pasuje do znanych faktów.

(Od siebie dodam tylko, że wystarczyło zabrać ciała i wszystkie przedmioty do nich należące, zatrzeć ślady na śniegu. Wszystko potem spalić, popioły rozsiać i szukaj wiatru w polu… Tak robiono, by ludzie znikali z powierzchni Ziemi na wieki wieków i amen. Prosto, szybko i bez zbędnych śledztw, poszukiwań, dochodzeń i całego tego cyrku nazywanego wymiarem sprawiedliwości… Według mnie wiarygodność tej teorii równa się 5% i nie więcej!)

 

12.                      Wybuch atomowy

Wiarygodność: 0%

Źródło: Powszechna opinia społeczna

Treść: Nocą 1/2.II.1950 roku, na Uralu Pn., w rejonie iwdelskim, w pobliżu góry Chołataczachl, w dolinie 4-go dopływu rzeki Łoźwy, miała miejsce próba broni atomowej. Dokładnie właśnie w tym czasie zaczynał się jądrowo-kosmiczny boom i najprawdopodobniej takie próby były prowadzone w całym kraju, w bezludnych okolicach. Diatłowcy mogli stać się ofiarami prawdziwego wybuchu jądrowego.

Autorka komentuje to jednoznacznie: gdyby doszło tam do wybuchu jądrowego, to jego skutki wpłynęłyby znacznie na środowisko, tymczasem na Uralu Pn. nie zauważono takowych. Wybuch był, ale testowano nie broń jądrową, ale coś innego.

(Przede wszystkim taki wybuch pozostawiłby ślady w postaci napromieniowanych roślin i zwierząt, braków w pokrywie śnieżnej, zwitryfikowanej gleby i skał, no i zapewne byłby widziany przez Mansyjczyków i innych mieszkańców okolicy z miejscowości Uszma (50 km), Ust’-Manja (60 km) czy Berdysz (80 km)… )

 

13.                      Szwadron śmierci i zbiegowie z więzienia

Wiarygodność: 25%

Źródło: Opinia społeczna

Treść: Miejsce, gdzie w styczniu 1959 roku wydarzyła się tragedia, która doprowadziła do śmierci dziewięciorga turystów ze Swierdłowska, należało (i nadal należy) do rejonu iwdelskiego. Nazwa „Iwdel” oznaczała wówczas mniej więcej to samo, co Kołyma”, była tylko mniej rozpowszechniona. „Iwdel” jest tym samym, co Iwdelłag” – to tutaj „siedzieli” więźniowie z całego ZSRR. […] Niewielką częścią tej schedy po Stalinie są szwadrony śmierci.

Szwadrony śmierci to nie mężni żołnierze gotowi przylegnąć piersią do ambrazury, wręcz przeciwnie. Szwadrony składały się z profesjonalnych katów, których chlebem powszednim byli zbiegli przestępcy – więźniowie, kacetowcy, zeki[2]… […]

W lutym 1959 roku w poszukiwaniach rzekomo brał udział zbiegły z Iwdelłagu zek, „wor w zakonie”[3] o ksywce Iwan. Z Iwanem zbiegło kilku współwięźniów, równie niebezpiecznych. Na ich poszukiwania wysłano szwadron śmierci.

Chodzi w tym wszystkim o to, że diatłowcy mogli natknąć się na szwadron śmierci i zostali przez nich zamordowani jako zbiegowie.

Autorka komentuje te „rewelacje” następująco – nie było żadnego napadu. No to wskazywał brak jakichkolwiek obcych śladów i fakt, że nie zabrano żadnych rzeczy z wyposażenia grupy, a przecież były tam rzeczy bardzo przydatne w górach i tajdze… Nie mówiąc już o tym, że obie dziewczyny zostałyby zgwałcone (obie były dziewicami), poza tym na pewno doszłoby do walki z zekami czy łagiernikami, a tego nie stwierdzono.

(Hipoteza ciekawa, ale nie pasuje do faktów, a poza tym ostatnio modne demonizowanie wszechwładzy KGB i jego „departamentu mokrej roboty”[4] w ramach podlizywania się Zachodowi – choroba, która nie ominęła także Rosji – nie sprzyja dochodzeniu do prawdy o tych wydarzeniach. A zatem rzecz jest wiarygodna na 25% ze wskazaniem in minus.)

 

14.                       Zaczystka

Wiarygodność: 50%

Źródło: Opinia publiczna.

Treść: Ta tzw. zaczystka jest jedną z najstraszniejszych hipotez dotyczących sprawy diatłowców. Istnieje szereg pośrednich dowodów na to, że na przełęczy i w pobliżu szczytu 1079 prócz grupy diatłowców byli też inni ludzie. Świadczą o tym znalezione na przełęczy i nierozpoznane jako należące do grupy ślad obcasa i ebonitowy futerał (na nóż).

Zgodnie z tą wersją przebieg zdarzeń był następujący:

1 lutego 1959 roku odbyła się jedna z prób rakietowych. Możliwe, że rakieta została wystrzelona w Pliesiecku. Jednak broń zboczyła z trasy i spadła w pobliżu miejsca noclegu diatłowców. Turyści zostali ranni wskutek eksplozji i rozprzestrzeniającego się natychmiast promieniowania, ale nie umarli.

Zgodnie z ówczesnymi standardami na miejsce nieoczekiwanego lądowania rakiety przybyła GWP – grupa wsparcia powietrznego – jeden oficer i kilku żołnierzy, żeby sprawdzić, czy nie ucierpiały środowisko naturalne, ludzie i co najważniejsze – tajność przedsięwzięcia.

Kiedy na miejscu katastrofy wojskowi spotkali 9 osób, postanowili działać zgodnie z instrukcją, według której wydarzenie nie powinno mieć świadków. […] Czwórce z nich pozwolono zamarznąć na śmierć, pozostałych zabito, a następnie zakopano w śniegu przykrywając gałęziami, skąd wymyła je woda.

Autorka skomentowała to następująco: Wersja o zaczystce często pojawia się z wersją o upozorowaniu. Wersje te się wzajemnie nie wykluczają, a wręcz uzupełniają. Wersja o zaczystce wydaje się być prawdopodobną.

(Tyle autorka. Uważam, że obie wersje są niewiele warte, bo jak już napisałem wcześniej – nie ma śladów upozorowania i/lub zaczystki. Poza tym trudno przyjąć, że ci, którzy to zrobili nie posprzątali po sobie i zostawili zabitych i umierających oraz ich sprzęt, narażając eksperyment na ujawnienie – bo zawsze znajdzie się ktoś zadający niewygodne pytania. Powinni byli zabrać wszystko z miejsca incydentu i pozbyć się poprzez spalenie czy zatopienie w głębinach Morza Karskiego – przecież mieli takie możliwości! I szukaj wiatru w polu! Był człowiek, był problem – nie ma człowieka, nie ma problemu – po stalinowsku. Dlatego też obie wersje można o kant potłuc… Ich wiarygodność jest niska.)

 

15.                      Zamarznięcie

Wiarygodność: 5%

Źródło: W 1959 roku na tą teorię naciskało kierownictwo partyjne i wojskowe, a także wszyscy, którzy uważali inne przyczyny tragedii za niewygodne.

Treść: W nocy 1/2.II.1959 roku turyści z grupy Diatłowa z jakiegoś powodu nagle opuścili namiot, nie mogli znaleźć drogi powrotnej i po prostu zamarzli.

Autorka komentuje to tak: Troje zmarłych turystów leżało w tzw. dynamicznych pozach, co oznacza, że śmierć dosięgła ich w czasie próby czołgania się po śniegu. Możliwe, że wówczas zamarzli, ale zamarznięcie nie było przyczyną ale skutkiem.

Dowody: Wysoki poziom zanieczyszczenia odzieży substancjami radioaktywnymi, wylewy krwi i złamania u Dubininy i Zołotariowa, złamanie podstawy czaszki u Thibeaux-Brignolle’a, pęknięcie czaszki u Słobodina.

(Nareszcie jakieś dowody. Te obrażenia sugerują albo upadek z wysokości, albo… zabójstwo. I tego chyba obawiały się ówczesne władze, co oczywiście powoduje powstawanie teorii spiskowych, w których występują funkcjonariusze KGB, żołnierze SPECNAZ-u GRU, żołnierze GWP z Wojsk Rakietowych, krwiożerczy Mansowie, jeszcze bardziej krwiożerczy Ałmasny-Yeti, zekowie i łagiernicy, itd. itp.)

 

16.                      Zatrucie spirytusem

Wiarygodność: 0%

Źródło: Opinia publiczna

Treść: Turyści z grupy Diatłowa zatruli się, bo pomylili spirytus metylowy z etylowym.

Autorka skomentowała to tak: Zupełnie niemożliwe. Po pierwsze – w grupie Diatłowa nie było alkoholików. Po drugie – piersiówka pozostała na miejscu, a znajdujący się w niej spirytus był tym „właściwym”. Po trzecie – sekcja zwłok nie wykazała żadnego alkoholu w ciałach diatłowców.

(Autorka zamieściła to przypuszczenie chyba tylko ze względu na istnienie takiej możliwości. Doświadczeni turyści wiedzą, że picie alkoholu w górach może spowodować wypadek, więc na pewno go nie używali. Osobiście sądzę, że prawda jest gdzieś pośrodku i być może zostaną ujawnione pozostałe dokumenty, które definitywnie rozwiążą tą zagadkę. A jak na razie jesteśmy skazani na domysły…)



[1] Stefan Wul – „Remedium”, 1982.

[2] Zek – więzień z zakładu karnego.

[3] Zawodowy przestępca, recydywista.

[4] V Zarząd Główny KGB.