Monika Kuncova
Tajemniczy
rękopis opiera się nawet sztucznej inteligencji
Kryptografowie z NSA,
programiści, językoznawcy, amatorscy badacze… Ci wszyscy połamali zęby na
tajemniczym średniowiecznym rękopisie, który być może pochodzi z Czech.
A chodzi o tajemniczy Rękopis
Voynicha napisany nieznanym pismem i w nieznanym języku. A co dopiero
ilustracje! Z poniekąd naiwnych obrazków wychodzi coś, czego nie rozumiemy:
przedziwnie wyglądające rośliny, z których większość nie istnieje. Nagie
kobiety w basenach kąpielowych przypominających ludzkie organy. Znaki Zodiaku.
Złożone diagramy astrologiczne…
Tajemniczy rękopis zainspirował Dana Browna do napisania bestselleru
„Zaginiony symbol” (2009). To właśnie wokół niego toczy się trzyodcinkowy
serial TV pt. „Zagubiona brama” Arnošta
Vašíčka. Czy chodzi w nim o mapę pokazującą drogę do świata alternatywnego,
ukrytą w sercu Pragi? Czy jest to herbarz zakazanych roślin? A może podręcznik
średniowiecznych procedur balneologicznych? Jak dotąd próby zdeszyfrowania tego
liczącego sobie 600 lat rękopisu spełzły na niczym. Nie poradziła sobie z nim
nawet współczesna technika obliczeniowa.
Mapa
do alternatywnego wszechświata? Herbarz zakazanych roślin? A może instrukcja
procedur balneologicznych?
Tom o rozmiarach 23,5 x 16,2 cm
jest napisany na pergaminie gęsim piórem i pięciobarwnymi atramentami. Ma on
240 stron, ale wedle paginacji było ich początkowo 272. Zachowana część jest w doskonałym stanie,
nie ma żadnych śladów uszkodzeń ogniem, wodą czy starością. Czy to oznacza, że
brakujące strony ktoś celowo wyrwał? Jeśli tak, to dlaczego? – pyta badacz Arnošt Vašíček w książce pt.
„Niezłamany szyfr”.
Zanim wstąpimy do wiru teorii i
hipotez, podejdźmy do rękopisy jak małe dzieci – bez znajomości słów. Co mamy
na obrazkach? Manuskrypt złożony jest z kilku działów: botaniczny,
astrologiczny, balneologiczny, kosmologiczny i farmaceutyczny.
Część wstępna na pierwszy rzut
oka przypomina herbarz czyli zielnik. Zawiera ona 131 całostronicowych rysunków
roślin, które jakby były z innego wszechświata – są one bardziej alegoryczne
niż botaniczne. Ówczesne herbarze mają dokładniejsze ilustracje i mają o wiele
większy zakres. A zatem jest to wybór? Ale jaki?
Redaktor naczelny strony
internetowej Botany.cz – Ladislav Hoskovec domniemywa, że jest
to tajny spis zakazanych roślin. W średniowiecznych kodeksach znajdowały się opisy roślin
bajkowych, nierealnych, całkowicie zmyślonych. A o leczniczych i lekarskich
wiedziano doskonale i o ich właściwościach leczniczych. Te rośliny (z Rękopisu) nie
mogły się nigdzie oficjalnie pojawić, a ich nazw nie mogło się nigdzie wysłowić – argumentuje on. Jest zatem możliwe,
że autor tekstu nigdy tych roślin nie widział na własne oczy. Albo umyślnie
zdeformował ich kształt znanych roślin, by utrudnić ich identyfikację.
Sztuczne
baseny wodne o dziwnych kształtach, połączone złożonym systemem rur
przypominające organy ciała człowieka
Po roślinach następuje sekcja
astrologiczna , co nie jest wcale takie dziwne: średniowieczna medycyna przy
leczeniu często korzystała z horoskopów. Bardziej zagadkową jest kolejna część
Rękopisu, która przypomina balneologiczny prospekt. Zawiera ona sztuczne
zbiorniki wodne o dziwnych kształtach, połączonych złożonym systemem rur i
uzupełniony o dziwnego kształtu urządzenia techniczne. Baseny przypominają
trochę organy naszego ciała i uzupełnione są one tętnicami i żyłami. Nie jest
to jednak przypadkowe, że w łaźni nie znajdziecie obrazka ani jednego
mężczyzny. Są tam tylko nagie kobiety,
często w ciąży. Odpoczywają w wodzie, stoją pod rurami z cieknącą wodą,
wkładają ręce do otworów w rurach, z których tryska woda albo para. Czy może
jest to jakiś rodzaj promieniowania? Czy chodzi o fontanny młodości, które zapewniają urodę,
zdrowie, długowieczność czy nawet nieśmiertelność? – spekuluje Arnošt Vašiček.
Wyjaśnienie może być daleko
prostsze: zioła, astrologia, ciąże, baseny, recepty… W czasach, kiedy medycyna
postępowała na granicy legalności i „czarodziejstwa”, to właśnie na tej gorącej
granicy były procedury kąpieli dla kobiet, szczególnie w okresie ciąży: właśnie
wedle Kościoła to wszystko spoczywało w rękach bożych! I to właśnie dlatego, z
obawy przed Świętą Inkwizycją Rękopis ten jest napisany tajnym językiem.
Po części „kąpielowej” następuje
krótka część kosmologiczna z opracowanymi rysunkami. Pomiędzy dziwnymi
strukturami można znaleźć nieprzypadkowe miniatury budowli: minarety z kopułami
czy średniowieczne miasto otoczone murami, zdobne typowo dla Renesansu. Ale co
oznaczają same te rysunki? Czy są to obrazki z mikroświata? Kosmiczne
galaktyki? Mapy pozaziemskie? W tym przypadku mamy więcej hipotez niż samych
rysunków.
Rękopis zawiera dział
farmaceutyczny: 237 mniejszych ilustracji ukazuje części roślin – korzenie,
liście, kwiaty i w każdym razie utworzone dawki, które się zachowały. Na to
wskazuje formatowanie tekstu podobne do recepty – krótkie odsyłacze okraszone
kwiatami czy gwiazdami.
Język
aniołów diabelskie pismo?
Odkrywca Rękopisu, amerykański
antykwariusz Wilfrid Michael Voynich
wierzył w to, że jest on dziełem średniowiecznego filozofa Rogera Bacona, który eksperymentował ze zjawiskami optycznymi.
Wszak kilka ilustracji ukazuje widok uzyskany przez mikroskop. Czy inspirował
je mikroświat widziany przez połączone ze sobą szkła powiększające?
Dalszym kandydatem na autora
Rękopisu jest rudolfiński alchemik Edward
Kelley. Ten charyzmatyczny szarlatan i oszust rozmawiał ponoć z aniołami w
ich własnym języku – enocheńskim, który jako medium przekładał swemu koledze
dr. Johnowi Dee. Współpraca ta się
skończyła, kiedy anielskie głosy zanikły, kiedy magowie wymienili się
małżonkami… (???) Czy jest więc Rękopis oczywistą fałszywką bez realnej
zawartości, który wykonał oszust i hochsztapler Kelley?
I jeszcze à propos trzeciego przypuszczenia: obrazki są nieco naiwne, jakby
rysowało je utalentowane dziecko. Trzeba by na to… Leonarda da Vinci, kiedy był jeszcze małym chłopcem. Na końcu
Rękopisu zaszyfrował datę swego narodzenia: w horoskopie Barana a w nim
znajduje się piętnaście kobiet trzymających gwiazdy – symbol narodzin. A
Leonardo urodził się 15 kwietnia 1452 roku.
Nie
znajdziecie obrazka mężczyzny. Tylko nagie kobiety, często w ciąży…
Wszystkie tu wymienione teorie
zburzyła metoda datowania radionuklidem węgla 14C. Ta w roku 2009
ustanowiła z prawdopodobieństwem 95%, że Rękopis powstał pomiędzy rokiem 1404 a
1438. Wtedy Bacon nie żył już od co najmniej stu lat, a dwaj pozostali się
jeszcze nie narodzili. Oszust Kelley też ma alibi. Jednakże… metoda
radiowęglowa daje także szersze ramy czasowe – od XIII do aż XVI wieku i to z
prawdopodobieństwem 85%.
Nie powiedziała nam za dużo
analiza spektograficzna: owszem, potwierdziła, że Rękopis został napisany
dębowym atramentem. Barwy otrzymano dzięki pigmentom takim jak: azuryt - Cu3(CO3)2(OH)2
(niebieska), żelazo – Fe (czerwona i brązowa) i hematyt - Fe2O3,
α-Fe2O3 (ochra), a zatem materiały odpowiadające XV i XVI
stuleciu. Nie powie niczego i ten fakt, kto był właścicielem Rękopisu? Pod
światłem UV na pierwszej stronie został znaleziony podpis Jacobj à Tepence wskazującego na Jacoba Horčické’ego z Tepence – osobistego lekarza cesarza Rudolfa II i opiekuna jego ogrodu
botanicznego. Ten jednak żył na przełomie XVI i XVII wieku, tak więc szło o
wpis właściciela książki, a nie o autora.
Najprawdopodobniej
to nie jest szyfr
Pierwszym udokumentowanym
właścicielem Rękopisu był Jiři Bareš
alias Georgius Barschius, kolega Horčické’ego
z Klementina. Nie przydał mu się do niczego, a tylko bezużytecznie zabierał mu miejsce w
bibliotece. Nie emocjonował się nim ani niemiecki uczony o. Athanasius Kircher SJ, za którego
pośrednictwem Rękopis znalazł się w Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Tam
leżał w zapomnieniu aż do 1912 roku, kiedy nabył go już tu wymieniony Wilfrid
Voynich. Po jego śmierci Rękopis przejęła jego małżonka, aż po dwukrotnej
zmianie właścicieli – osób prywatnych – trafił on wreszcie do skarbca
Uniwersytetu Yale.
Główny problem polega na tym, że
Rękopis jest napisany nie tyle w nieznanym języku, ale nieznanym pismem. Wiemy
tylko, że ma on 35.000 słów, czyta się od lewej do prawej (jak u nas), a pismo
jest utworzone z 20-30 znaków. Szyfr to czy nieznany język?
Większość badaczy skłania się do
tego drugiego. Wzorce słów odpowiadają językom. Dzielenie słów jest podobne do
łaciny czy angielszczyzną, ale ich struktura jest podobna do języków semickich.
Zastosowane tam dyftongi (podwójne zgłoski) mogłyby być typowe dla języka
staroczeskiego, co wyłącza wielką ilość krótkich słów.
Przeciwko teoriom o szyfrach mówi
i fakt, że Rękopis trzyma się Prawa Zipfa: Pierwotnie
prawo to zostało sformułowane dla języków naturalnych, w których zaobserwowano,
że gdy na podstawie ich korpusów językowych ustali się wykaz wyrazów ułożonych
w malejącym porządku częstotliwości ich występowania, to ranga (numer
porządkowy) wyrazu jest odwrotnie proporcjonalna do częstotliwości, zatem
iloczyn częstotliwości i rangi powinien być wielkością stałą. Przykładowo: w
korpusie Browna dla języka angielskiego w wersji amerykańskiej, najczęściej
występujące słowo „the” stanowi aż 7% wszystkich słów, drugie w kolejności „of”
stanowi 3,5%, trzecie „a” 1,75%, zaś pierwsze 135 słów składa się na 50%
objętości całego korpusu.
Matematycznie można
to wyrazić w formie równania:
r x f = const.
- gdzie r jest to ranga wyrazu w tekście lub
grupie tekstów, a f częstotliwość
jego występowania.
W odpowiednio
obszernych korpusach językowych wartość stałej jest charakterystyczna dla
danego języka, a prawo jest spełnione niemal doskonale dla pierwszych,
najczęściej występujących 200-300 słów. W poszczególnych tekstach zależy ona
natomiast od stylu i tematyki. Porównanie rozkładu Zipfa obliczonego dla
korpusu języka z rozkładem dla danego tekstu pozwala na ocenę stylu autora i
jego zrozumiałość przez przeciętnego czytelnika. Im bardziej rozkład dla
analizowanego tekstu jest zgodny z rozkładem ogólnym dla języka, w którym go
napisano, tym jest on bardziej zrozumiały dla większości osób posługujących się
na co dzień tym językiem. (Wikipedia)
A zatem częstotliwość pojawiania
się jednakowych słów tworzy krzywą opadającą, co jest typowe dla języków
naturalnych a niemożliwe u większości szyfrów. Wszakże na tym Rękopisie połamał
sobie zęby sławny matematyk i kryptograf Alan
Turing, który złamał nazistowski kod Enigmy. (Po
raz pierwszy szyfrogramy zakodowane przy pomocy Enigmy udało się rozszyfrować
polskim kryptologom w grudniu 1932 [lub styczniu 1933] w Pałacu Saskim w
Warszawie, mieszczącym siedzibę Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego
Wojska Polskiego. Praca Polaków: mjr Franciszka Pokornego, kpt. Maksymiliana Ciężkiego, inż. Antoniego Pallutha oraz uzdolnionych
młodych matematyków: Mariana
Rejewskiego, Jerzego Różyckiego i
Henryka Zygalskiego pozwoliły na dalsze wysiłki nad dekodowaniem szyfrów
stale unowocześnianych maszyn Enigma najpierw w Polsce, a po wybuchu II wojny
światowej we Francji i Wielkiej Brytanii. Do wybuchu wojny pracę kryptologów
wydatnie wspierali inżynierowie z Wytwórni Radiotechnicznej „AVA” którzy
konstruowali sobowtóry „Enigmy” oraz urządzenia i narzędzia pomocnicze do
dekryptażu. Turing jedynie zastosował do łamania szyfrów maszynę cyfrową czyli
pierwotny komputer - Wikipedia)
Nie dali sobie rady ani
specjaliści z National Security Agency,
którzy Rękopis w latach 60. XX wieku przepisali do postaci kodu komputerowego i
próbowali złamać przy pomocy oprogramowania Kerberos.
Intermezzo
z Nowego Świata
W amerykańskim specjalistycznym
czasopiśmie „Herbal-Gram” wyszedł w roku 2014 artykuł botanika Arthura Tuckera i informatyka Rexforda Talberta. Są oni
przeświadczeni, że w Rękopisie zidentyfikowali 51 południowoamerykańskich
roślin m.in. polne bratki (Viola arvensis),
opuncje (Opuntia) czy męczennice (Passiflora), zauważyli także iż w
składzie chemicznym atramentu znajdował się chilijski minerał atakamit - Cu2Cl(OH)3.
Natomiast na jednym z rysunków
znaleźli niebieski kryształ boelitu (odmiana azurytu) występujący w Meksyku.
Wychodzi więc na to, że Rękopis został napisany z Mezoameryki i napisał go
około roku 1565 syn azteckiego szlachcica wykształconego przez franciszkanów i
to w dialekcie języka nahuatl. Tą ciekawą
hipotezę będzie bardzo trudno zweryfikować, bowiem chodzi o język martwy.
Dalszą teorię opublikował dwa
lata temu lingwista Gerard Cheschire
w specjalistycznym czasopiśmie „Romance Studies”. Według niej, chodzi o zbiór
rad udzielonych królowej Marii
Kastylijskiej. Powstał on na wysepce koło Ischii i napisały go siostry
dominikanki zapomnianą już protoromańszczyzną, która była hipotetycznym
językiem będącym podstawą dla wszystkich dzisiejszych języków romańskich.
Język
protoromański nie istnieje…
Społeczność akademicka odniosła
się do tego niezbyt poważnie. - Przepraszam ludzie, ale język protoromański nie istnieje.
Jest to tylko aspirujący, samosię nakręcający wymysł, który wciąż powraca
– tweetowała amerykańska historyczka Lisa
Fagin-Davis.
Za najbardziej prawdopodobną
aktualnie uchodzi teoria, że Rękopis był napisany w jakimś naturalnym języku,
ale sztucznym, fonetycznym pismem. Temu odpowiada i najnowsze odkrycie dokonane
przez Laboratorium Sztucznej Inteligencji w Albercie. Za pomocą algorytmicznego
deszyfrowania komputerowi lingwiści porównali 400 języków i doszli do wniosku,
że może chodzić o wizualnie zakodowany język hebrajski. Spróbowali zatem
załadować część do translatora Google i ku ich wielkiemu zdumieniu otrzymali
wynik, który wyrażał sens: Dała zalecenia księciu, panu domu, mnie i ludowi. Na przykładzie tego doświadczenia można zacząć
współpracę ze specjalistami od języka starohebrajskiego.
Ślady
prowadzą do Czech?
A może wszystko jest inaczej? Jestem przeświadczona o tym, że jeżeli ktoś kiedyś
odczyta ten Rękopis Voynicha, to będzie Czech. Nie tylko dlatego, że być może
to Czech ów Rękopis napisał, ale także i z tego powodu, że międzynarodowa
organizacja loteryjna testuje swe nowe typy gier właśnie u nas. A zatem jak Czesi
nie wynajdą sposobu na rozkodowanie tego Rękopisu, to już nikt –
napisała Jitka Lenkova w studium do
czeskiego wydania faksimile Rękopisu w 2012 roku.
Według zagadkologa Arnošta
Vašíčka autorem Rękopisu jest Angelo z Florencji, nadworny lekarz cesarza Karola IV i jego syna Wacława IV. A może także członek
tajnego mistycznego bractwa Sad Bai, którego członkowie przybyli z Indii do
Czech, gdzie na granicy dwóch światów założyli miasto Praga. Bramą wejściową do
świata alternatywnego ma być rotunda św. Krzyża. Kto widział w TV trylogię
„Zagubiona brama”, ten wie… (NB, rotunda ta
przypomina mi konstrukcje wzniesione przez nazistów we Wrocławiu, których
przeznaczenie jest niejasne. Jedni twierdzą, że były to reaktory jądrowe inni,
że były to cyklotrony, jeszcze inni, że były to bramy do innego czasu czy
innego świata. Faktem jest, że naziści szukali dróg wiodących do królestwa
Ariów i mitycznej Szamballi-Agharty… Dróg tych nie znaleźli, ale energię
atomową – tak. I nawet ją zastosowali – o czym pisałem już w tym blogu.)
Zainteresowanie publiczności
wzbudziła także amatorska hazardzistka Irena
Hanzíková. Według niej, Rękopis jest prywatnym dziennikiem trydenckiego
biskupa Jerzego III z Lichtensteinu, a chodzi tutaj o
„Księgę życia”, w której opisuje on pojednanie z Bogiem. Tekst był napisany w
języku staroczeskim i zakodowany w sposób ciągły nie zmieniającym się szyfrem.
Nigdy jednak nie pokusiła się o próbę jego zdeszyfrowania.
Wielokrotnie pojawiają się pytania, jeżeli to, co deszyfrowała
jest trasnskrypcją albo transliteracją? Czy to zapis ówczesnego języka?
Przekład do współczesnego czeskiego? Wydaje się, że Irena Hanzíková tych pojęć
po prostu nie rozróżnia – skonstatowała uniwersytecka znawczyni
języka staroczeskiego prof. Hana
Borovská w wywiadzie dla Goscha TV.
Nie zmienia to w niczym faktu, że
pani Hanzíková zebrała od drobnych darczyńców ponad ¾ mln koron. Jednakże w
lutym tego roku graczka zwróciła wszystkie pieniądze darczyńcom. Nieważna jest
wielkość darów, ale powstałe zainteresowanie tematem – powiedział
reżyser Igor Chaun, założyciel
Goscha TV.
Także badacz Karel Dudek wierzy w to, że chodzi o zaszyfrowany język
staroczeski. W książce „Ślad wiedzie do Czech” prezentuje pomysł, że Rękopis
jest dziełem Jiří’ego Hanče z Limuz
(Georg Handsh von Limuz), osobistego
lekarza arcyksięcia Ferdynanda II
Tyrolskiego. Dysponuję
rękopisem Hančego z Biblioteki Narodowej w Wiedniu: pociągnięcia, pochylenie
pisma, a i także niektóre znaki dokładnie odpowiadają tym z Rękopisu. Myślę, że
chodzi o lekarską i alchemiczną księgę połączoną z dziennikiem –
powiedział on dla „Magazynu”.
Według niej w Rękopisie pokazany
jest tytoń, który został zawieziony na nasz kontynent dopiero po odkryciu Ameryki
w 1492 roku, czy kielisznik wydmowy (Calystegia
soldanella), która działa jako roślina lecznicza – diuretyk. Analiza
zielonych pigmentów znalazła na kilku stronach atakamit, a ten – owszem – mógł się
znaleźć w Europie dopiero po zdobyciu Chile przez Hiszpanów. Domniemywam przeto,
że pergaminy pochodzące z XV wieku, leżały przez dziesiątki lat w jakimś
lamusie. Zapisane zostały one w latach 1550 – 1570 – twierdzi badacz.
A więc znów jesteśmy na początku…
Skoro pergaminy powstały wcześniej niż zapisy na nich, to wróci do gry nie
tylko Jakub Horčicky, ale także Bacon, da Vinci, Kelly… I tak Rękopis, który
wywołał takie poruszenie po 600 latach zachowuje nadal swe tajemnice.
Moje
3 grosze
Sprawa zagadkowego Rękopisu Voynicha
zaprząta wielu ludzi, którzy widzą w nim już to genialne oszustwo już to czyjś
niesamowity żart albo posłanie od Kosmitów. Osobiście widzę w tym posłanie od
mieszkańców legendarnej Atlantydy. Będzie ono trudne (ale nie niemożliwe) do
odczytania, ale można by pójść tym tropem analizując wszystkie antyczne języki
z obu stron Atlantyku.
Podobnie rzecz się ma z analizą porównawczą
rysunków. Należy szukać podobieństwa do istniejących roślin i innych istot. Tak już nawiasem, to do grona badaczy Rękopisu na pewno należał także dr John Dee zwany Deviusem, który był jedną z najciekawszych postaci Średniowiecza i to on, a nie Kelley zasługuje na miano uczonego i badacza.
Zastanawiam się, czy Rękopis nie wpadł
w pole widzenia nazistowskich fanatyków z organizacji Thule i/czy Ahnenerbe –
wszak stanowiłby on coś, co oni kochali – tajemniczy rękopis, który zostałby
okrzyknięty jako dzieło Ariów, no i wskazałby Himmlerowi drogę do Agharty…
Pozostała jeszcze zagadka wyrwanych
stronic – ciekaw jestem, co tam musiało się znajdować! Musiało to być coś, co
stanowiło wstrząs dla któregoś z posiadaczy czy badaczy Rękopisu. Może było tam
coś kojarzonego z „siłami nieczystymi” i dlatego zostało usunięte z i tak już
podpadającego Rękopisu… Być może jeszcze są w jakiejś bibliotece i pokrywają się
kurzem na półkach czy w pancernych safesach służb, a zatem szukać trzeba – może
na nich znajduje się klucz szyfru – kto wie?
Opinia specjalisty
Mam jeszcze jedno
przypomnienie wieku pisma. Rękopis jest prosto z drukarki. Nie jest odcięty,
tylko przepisany. To czysta karta. Jest napisane atramentem kwietniowym. Ma to
tę wadę, że czcionka nie podnosi się zaraz po napisaniu, a dopiero w kilka
sekund. Sól żelaza musi utlenić się w powietrzu, aby czcionka zrobiła się
brązowa. Myślę, że nie da się napisać czystej kartki, jeśli od razu nie widzę
czcionki. Jest jednak rozwiązanie. Substancja chemiczna z drzewa kamforowego.
Nazwa pochodzi od meksykańskiego stanu Campeche, gdzie rośnie. Czeski Common
Kreven es. Po dodaniu czcionka natychmiast powstanie. Ale jest tu problem, jak
z atakamitem. Meksyk został podbity przez Corteza dopiero w XVI wieku. Dopiero
wtedy ta substancja dotarła do Europy i została użyta. (Karel Dudek)
Źródło: „Pravo”, kwiecień 2023 r,
ss. 29-33
Zdjęcia:
·
Yale University
·
Milan Mileček – „Pravo”
Przekład z czeskiego: ©R.K.F. Sas – Leśniakiewicz