Wciąż powiększający się efekt
globalnego ocieplenia – EGO przynosi różne skutki, a to topnienie lodowców, a
to porażenia termiczne, a to oparzenia słonecznym ultrafioletem… jednym słowem
EGO nie jest tak idylliczne, jakby się to komu wydawało. W samej tylko Europie
corocznie umiera kilka tysięcy osób z przegrzania czy porażenia słonecznego.
Podwyższenie temperatury
powietrza, wody i lądu owocuje także różnymi skutkami biologicznymi: jedne
gatunki giną wskutek rwania się łańcuchów pokarmowych, inne zmieniają swoje
menu i jakoś wegetują. Rośliny zmieniają zasięg swego występowania. Zwierzęta
lądowe i morskie migrują na wyższe szerokości geograficzne. Mamy w Polsce
inwazyjne ślimaki i owady. Ostatnio walenie prowadzą intensywne rozpoznanie
basenu Morza Bałtyckiego, bowiem ten akwen jest jeszcze w miarę chłodny, ale
ubogi i zatruty – nic dobrego ich tam nie czeka.
No i wreszcie infekcje bakteryjne
i wirusowe. Jeszcze na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia ostrzegałem
przed zawleczeniem do Polski (i w ogóle Europy) chorób, o których u nas prawie
zapomniano: błonica, czerwonka, cholera, dżuma dymieniczna, gruźlica, syfilis,
tryper czy nawet ospa czarna, która przechowała się w zapadłych kątach Azji
Centralnej na terytoriach byłych republik ZSRR. Nasza odporność zbiorowa na ospę
czarną skończyła się parę lat temu, a nowych szczepień nie przeprowadza się, bo
uznano, że ospa czarna została pokonana. Jak się okazuje – przedwcześnie. Poza
ospą czarną najbardziej niebezpieczną jest gruźlica, bowiem wywołujące ją
patogeny wykształciły odporność na antybiotyki i właściwie nie ma jej czym
leczyć…
Pamiętam, jak po operetkowym
puczu Jazowa-Kriuczkowa-Janajewa w
sierpniu 1991 roku w Moskwie, wystosowałem memo w sprawie możliwości
zawleczenia do Polski przez „migrantów” z krajów b. ZSRR tych właśnie groźnych
infekcji. Z tego, co wiem – poszło do Warszawy i… słuch po nim zaginął.
Oczywiście poszedł ad kosz jak wszystkie
dokumenty tego rodzaju, bowiem w tym czasie panowało idiotyczne przekonanie, że
trzeba utrzymywać kontakty z obywatelami WNP, żeby wiedzieli, jak się żyje u
nas. Tak właśnie powiedział nam (red. Zalewskiemu
i mnie) pewien minister spraw zagranicznych z tych czasów. Oczywiście jak każdą
głupotę naszych rządów, zostało to wykorzystane przez tameczne służby przeciwko
Polsce. Pokłosie tego mamy teraz, kiedy nasze służby (zdziesiątkowane przez Macierewicza) odkrywają coraz to innych
„śpiochów” i „nielegałów”, co już jest atoli inną sprawą.
Od paru lat obserwuję transfer
chorób subtropikalnych i tropikalnych do naszych krajów. Pojawiły się u nas
takie infekcje jak denga, gorączka Zachodniego Nilu czy mniej szkodliwe
infekcje, o których się nie mówi. Do tego grypopodobne COVID-19 czy odzwierzęce
grypy, które od czasu do czasu dziesiątkują populacje zwierząt w naszym kraju.
Godzi się wspomnieć infekcję AFS i związaną z tym masakrę dzików, które
uciekają do miast, gdzie czują się względnie bezpiecznie.
Ale to jeszcze nic, bowiem w
strefie równikowej czają się gorączki krwotoczne w rodzaju ebola, które cechują
się letalnością powyżej 90%! Na ten temat mówił dziś (16.VIII) na antenie PR1 Główny
Inspektor Sanitarny dr Paweł Grzesiowski.
Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, co by się działo, gdyby to przybyło
do nas – a przybyć może wraz z nieproszonymi gośćmi z Afryki. Przy naszej
niewydolnej, niedofinansowanej i zadłużonej służbie zdrowia ebola zebrałaby u
nas krwawe żniwo! Zabraknie nam 92 mld PLN na służbę zdrowia – i to jest
wariant optymistyczny!
W DR Konga pojawił się paskudny
wirus małpiej ospy – mpox. Na razie nie został zawleczony do Europy, ale to
tylko kwestia czasu. Migranci przywloką go na pewno, to jest oczywiste. Jak na
razie występuje on w Burundi, Mali i Kenii. Odnotowano już jeden przypadek w
Szwecji. Ogółem choruje 17.000 osób, zmarło już kilkanaście.
Indie. W tym kraju pojawiła się
tzw. bakteria New Delhi - NDM. Aktualnie mamy już 10 przypadków w Polsce (dane
z dnia 5.VIII), oczywiście ktoś to zawlókł z Indii, bo same nie mogły pokonać
taki kawał drogi. Problem polega na tym, że jest to tzw. superodporna bakteria Klebsiella pneumoniae NDM (New Delhi) w
szpitalach w Poznaniu i Warszawie. Bakteria New Delhi to niedawno odkryta
superbakteria, która jest oporna na praktycznie wszystkie antybiotyki. Placówki
medyczne wprowadziły pierwsze ograniczenia.
Tymczasem w Strefie Gazy wróciła
po 25 latach ponoć wyeliminowana choroba Heine – Medina wywoływana przez wirusa
polio, co podało WHO. Polio pojawia się zawsze tam, gdzie dochodzi do klęsk
humanitarnych.
W USA pojawiła się odmiana grypy
SARS CoV-2 FLiRT, równie niebezpieczna jak COVID. Oczywiście u nas nie ma nad
tym żadnej kontroli. Dawniej przyjezdnych wysyłało się do kwarantanny – dziś
jest to niemożliwe. Szczególnie dotyczy to „migrantów” koczujących w
przygranicznych lasach. Już wyobrażam sobie ten wrzask, jaki podnieśliby różni
„aktywiści” i im podobne oszołomy bredzący jakieś androny o prawach człowieka. Owszem
prawa człowieka są dla ludzi, a nie dla band rozwydrzonych „migrantów” i „uciekinierów”,
którym zachciało się łatwego życia w UE i którzy łamią wszystkie prawa, byle
tylko postawić na swoim. To nie są ludzie ubodzy – wszak sam koszt przerzutu 5
– 10 tys. USD to kupa kasy. I dlatego przerzut ludzi przez granice to dzisiaj
dochodowy biznes – nawet kilka tysięcy dolarów czy euro od łebka, więc nie
dziwię się temu, że tym wszystkim „bojownikom” o „prawa człowieka” tak zależy
na tym, by na granicy było niespokojnie. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi
o pieniądze i to niemałe.
Gdyby – czego nie daj nam Panie
Boże – w Polsce wybuchła jakaś epidemia czy epizootia, to będą jej winni ci,
którzy przemycą jej nosicieli na terytorium kraju i to ich w pierwszym rzędzie
należy wziąć za pysk. Nawet jeżeli mają immunitety. A wszystkim innym
przypominam: LEPIEJ ZAPOBIEGAĆ NIŻ LECZYĆ!
Tylko kto się do tego stosuje w
tym chorym kraju?