Wadim Ilin
CE6 albo CE-III-H* to bliskie
spotkania z Nieznanymi Obiektami Latającymi, w czasie których zostali
poszkodowani ludzie, czy nawet ponieśli śmierć lub trwałe kalectwo.
W 1976 roku, na poligonie Emba II w Kazachstanie, przy próbie zestrzelenia
pozorowanego celu rakietą plot., pojawił się NOL o średnicy ok. 500 m, który
wyemitował promień światła, który zniszczył rakietę w chwilę po jej starcie.
W realne istnienie UFO wierzy
teraz wiele osób, ale nie wszyscy. Z tej przyczyny, że przez wiele lat służby
specjalne – tak nasze jak i zagraniczne – utajniały wszelkie informacje o
kontaktach z latającymi talerzami, a szczególnie: oficjalne raporty i meldunki
wojskowych i cywilnych lotników, a także raporty służb naziemnych. A przede
wszystkim dotyczyło to tych zdarzeń, kiedy kontakty z UFO doprowadzał do
ciężkich uszkodzeń ciała.
Prawdą jest, że z biegiem lat
zdjęto gryf tajności z niektórych tego rodzaju dokumentów, i o opisanych w nich
incydentach ludzie dowiadywali się z mediów. A zatem zaznajomię Czytelników z
niektórymi z nich.
Odwetowe
uderzenie „powietrze-ziemia”
W 1964 roku, w Indochinach
trwała wojna pomiędzy socjalistycznym Wietnamem Północnym a kapitalistycznym
Wietnamem Południowym. W tej wojnie aktywnie uczestniczył ZSRR - po stronie
Północy i USA – po stronie Południa. Po rozpoczęciu działań wojennych wokół
stolicy Wietnamu Północnego – Hanoi – w celu obrony przed nalotami
amerykańskiego lotnictwa rozmieszczono korpus WOPK, na uzbrojeniu którego były
najnowsze kompleksy rakietowe OPLot. Cała technika i personel był radziecki.
W cichy letni wieczór 1965
roku, nad pozycjami stanowisk rakietowych jednej z brygad, pojawił się ogromny
dyskokształtny obiekt latający o średnicy co najmniej 300 m i zawisł nieruchomo
na wysokości ok. 10.000 m. O wydarzeniu zameldowano dowódcy brygady, który
polecił zidentyfikować intruza przy użyciu urządzenia IFF. Odpowiedzi nie było.
Obiekt nie odpowiedział także na żądanie lądowania. Dowódca brygady powiadomił
o sytuacji dowódcę korpusu i otrzymał rozkaz: „otworzyć ogień i zestrzelić”.
Wykonanie rozkazu zostało
powierzone trzem z pięciu dywizjonów brygady, które wystrzeliły w kierunku celu
10 pocisków rakietowych „ziemia-powietrze”. Wszystkie one nie doleciawszy do
obiektu eksplodowały w znacznej odeń odległości. A po tym srebrzysty dysk
wystrzelił cienki jak igła promień światła na stanowisko ogniowe jednego z
dywizjonów, i w chwilę później trzy stanowiska rakiet, stacja radiolokacyjna,
aparatura systemu naprowadzania rakiet i inne urządzenia zamieniły się w kupy
roztopionego metalu. Zginął cały obsługujący je personel – ok. 200 osób.
Po tym odwetowym uderzeniu nie
wystrzelono już żadnej rakiety, zaś groźny NOL znikł ludziom z oczu tak szybko,
jak się pojawił.
O tym tragicznym zdarzeniu
opowiadał na stronicach polskiego magazynu „Czas UFO” nr 12/2000 pisarz i
ufolog Bronisław Rzepecki, powołując
się na książkę byłego szefa sztabu radzieckich sił zbrojnych marszałka
Zacharowa pt. „Wojna w Azji Południowo-Wschodniej”. (Zob. http://hyboriana.blogspot.com/2016/06/czas-ufo-nr-122000.html, ss.
34-35 – przyp. tłum.) W tej trzytomowej pracy, mającej swego czasu wysoki
stopień tajności, marszałek drobiazgowo opisuje tok działań wojennych w
Wietnamie i rozkazie specjalnym D WOPK kategorycznie
zakazującym otwierania ognia do nieznanych
obiektów kosmicznych i podejmowania przeciwko nim jakichś wrogich
działań. Niestety, ten rozkaz wyszedł już po opisanych tragicznych
wydarzeniach, jednak wiadomo, że próby przedsięwzięcia działań wojennych
przeciwko UFO miały miejsce i po wejściu w życie tego rozkazu.
Tragedia
na amerykańskim niebie
Pierwsze tragiczne CE samolotu
z UFO zakończyła się śmiercią pilota, miała miejsce w dniu 7.I.1948 roku, kiedy
to Mustang
P-51 kpt. pil. Thomasa Mantella
z Gorman AFB, KY, zaczął ścigać zaobserwowanego przez naziemne radary NOL-a.
Osiągnąwszy pułap 4500 m, Mantell nadał, że widzi NOL-a i w tej samej chwili
łączność z nim się urwała w pół słowa, a samolot runął na ziemię w odległości
220 km od bazy. W oficjalnym oświadczeniu od USAF mjr Jeremy Boggs stwierdził, że kpt. Mantell zginął wskutek hipoksji w
czasie szybkiego wznoszenia się, kiedy to „prowadził pościg za planetą Wenus”.
W śledztwie w sprawie
katastrofy uczestniczył mjr James
Dussler. W 1995 roku on ujawnił niektóre okoliczności tej tragedii,
będących ściśle tajnymi. Po spadnięciu samolot Mantella został prawie cały i
leżał na wąskiej przesiece obok nienaruszonych drzew. Wyglądało to tak, jakby
samolot wylądował pionowo poruszając się z góry w dół. W kokpicie nie było
śladów krwi, a w czasie oględzin ciała Mantella okazało się, że jego wszystkie
organy wewnętrzne, a nawet kości, zamieniły się w jednorodną, żelatynową masę.
Zguba
i zniknięcie myśliwców
Dnia 25.VI.1953 roku, A2 USAF
(wywiad Sił Powietrznych USA) otrzymał taki oto telegram:
24 czerwca, o
godzinie 23:30 piloci samolotów liniowych American Airlines i Eastern Airlines
oświadczyli, że widzą w powietrzu nieznane obiekty. Podniesione z Quonset Point
AFB, RI, dwa odrzutowe myśliwce zbliżyły się do wspomnianych obiektów,
następnie objęte płomieniami spadły w odległości 15 mi na zachód od bazy.
Piloci samolotów pasażerskich zostaną odkomenderowani na przesłuchanie do
kwatery głównej A2 USAF.
W dniu 23.XI.1953 roku, w
Kinross (dziś Kincheloe) AFB, MI, w trybie alarmowym poderwano w powietrze
odrzutowego myśliwca F-89C Scorpion z zadaniem
przechwycenia UFO wykrytego przez radary nad miasteczkiem Soo Locks. MI. Pościgowiec
pilotowany przez dwóch poruczników Moncle’a
i Wilsona zaczął gonić NOL-a z
prędkością 750 km/h. Po upływie 9 minut, operator służby naziemnego kierowania
przechwytem powiedział pilotom, że powinni zobaczyć cel na optycznej. A w
chwilę potem dwa echa na ekranie radiolokatora – samolotu i UFO – naraz zlały
się w jedną i po chwili znikły. A potem mimo intensywnych poszukiwań nie
znaleziono ani śladów katastrofy ani obu pilotów.
Pionowe
lądowanie „pocztowca”
W lecie 1961 roku, samolot An-24
z 7-osobową załogą i pocztą leciał ze Swierdłowska do Kurganu. Kiedy oddalił
się od Swierdłowska na 140 km, to naraz znikł z ekranów radarów. Po długich
poszukiwaniach znaleziono go całkowicie nieuszkodzony w tajdze. Nie ma takiego
sposobu, by pilot mógł posadzić go na tym miejscu. Mógłby on tylko płynnie i
ostrożnie usiąść na tym miejscu pionowo z góry.
W środku samolotu też nie
stwierdzono jakichś uszkodzeń. Kiedy znajdujący się w ekipie
poszukiwawczo-ratunkowej mechanicy spróbowali włączyć jego silniki, to
zaskoczyły one „od pierwszego kopa”. Mniej więcej 100 m od samolotu, ratownicy
odkryli polankę, gdzie w dokładnie zakreślonym 30-metrowym kręgu znajdowała się
wypalona trawa i jakby ubita, utwardzona ziemia.
Pracownicy Moskiewskiego
Instytutu Awiacji biorący udział w poszukiwaniach tego An-24 dodają, że na kilka
sekund przed zniknięciem samolotu z ekranów radarów, pojawiło się jeszcze jedno
echo od NOL-a i usłyszano jakieś dziwne radiosygnały.
Cokolwiek tam się stało –
pozostaje tajemnicą.
Niewygodny
kontaktowiec
W dniu 16.VI.1948 roku, pilot
doświadczalny Arkadij Iwanowicz Apraksin leciał prototypowym odrzutowcem w pobliżu
bazy lotniczej Kapustin Jar, w odległości 100 km na wschód od Stalingradu (dziś
Wołgograd). Naraz ujrzał on w oddali dziwny obiekt, podobny do ogromnego
ogórka. Z bazy powiedziano mu, że także widzą tego NOL-a na ekranach
radiolokatorów, a dowódca polecił mu zbliżyć się do niego i zmusić go do
lądowania.
Apraksin poszedł na zbliżenie
z UFO, a ten ostatni zaczął się zniżać. Kiedy dystans pomiędzy samolotem a
NOL-em zmniejszył się do 10 km, ten ostatni wyemitował stożkowaty promień
światła, który naraz zawirował i uderzył w kokpit samolotu. Na moment Apraksin
oślepł, a kiedy zaczął znowu widzieć, to zrozumiał, że wszystkie przyrządy
nawigacyjne padły i żaden z systemów sterowania samolotem nie pracuje
normalnie. Jednak bez względu na to, doświadczonemu pilotowi udało się
bezpiecznie posadzić niemal całkowicie bezwładną maszynę.
Jednakże wkrótce Apraksina
zaczęli przesłuchiwać oficerowie kontrwywiadu, zaś jego przełożeni przenosili
go z jednej jednostki do drugiej. Kiedy Apraksin po raz drugi zaliczył CE w
powietrzu z NOL-em w dniu 6.V.1949 roku i zameldował o tym zdarzeniu
przełożonym, to umieszczono go na oddziale psychiatrycznym szpitala wojskowego,
gdzie leczono go przez pół roku silnymi środkami farmakologicznymi i terapią
szokową. W styczniu 1950 roku komisja lekarska orzekła o jego niezdolności do
dalszej służby i przyznała mu I grupę inwalidztwa.
W czasie następnego roku
Apraksin usiłował daremnie przekonać naczalstwo – nawet do stanowiska ministra
obrony ZSRR – o tym, że jest on całkowicie zdrów: psychicznie i fizycznie. As
lotnictwa, Bohater Związku Radzieckiego, kawaler wielu orderów i odznaczeń stał
się dla WOPK kulą u nogi i niebezpieczną przeszkodą.
Tekst i ilustracje – „Tajny XX
wieka” nr 42/2015, ss. 30-31
Przekład z j. rosyjskiego -
©Robert K. Leśniakiewicz
-----------------
* - Oznaczenie proponowane.
-----------------
* - Oznaczenie proponowane.