Jakiś czas temu na tym blogu i
w książce „Projekt Tatry” pisałem na temat tzw. pwdre ser – galarety czy dosadniej odchodów gwiazd. Chodzi tutaj o
znajdywane w lasach czy na polach kawałki substancji przypominającej galaretę,
bez zapachu, bez wyraźnego zabarwienia, które po paru dniach znikają bez
śladów.
Znany jest mi przypadek pwdre ser, który wypalił roślinność wokół
niego zanim się nie rozpuścił – ale to było w Australii pod palącym słońcem. U nas
nie było to tak drastyczne.
Kilka dni temu otrzymałem email
od Pani Krystyna ze Sławna w woj. zachodniopomorskim,
w którym znajdowały się trzy zdjęcia i następujący opis:
Witam
- znalazłam tą galaretowatą substancję w ogródku również dwa dni
temu. I dziś rano było już tego więcej, ta pierwsza zmieniła formę na coś
przypominające mózg. Zauważałam tą galaretę w ogrodzie od mniej więcej dwóch
lat, z tym że to nie przypomina ikrę rybią lub żabiego skrzeku, mam w ogrodzie
staw. Dziś postanowiłam poszukać coś o tej galarecie w Internecie. I trafiłam
na Wasz artykuł. Zawsze znajduję to w pobliżu stawu. I repliki piramidy
egipskiej. Załączam zdjęcia. I proszę o odpowiedź czy już wiadomo co to takiego.
Pozdrawiam Krystyna ze Sławna.
No niestety, nie wiadomo, co to
takiego. Jedni twierdzą, że jest to po prostu jelenia sperma, grzyby czy śluzowce,
zaś inni widzą w tym alotropową odmianę wody…
Znam takich, którzy widzą w tym po prostu…
odchody Kosmitów! – i mają w tym jakąś rację. Przypomnijmy sobie relację Jana Wolskiego o spotkaniu z „potworakami”,
którzy w czasie sławetnego CE4 w dniu 10.V.1978 r. w Emilcinie, jedli coś, co
przypominało właśnie półprzeźroczystą twardą galaretę lub ciasto. A skoro jedli, to i musieli to
wydalać… Zresztą celtycka nazwa pwdre ser
też sugeruje określone skojarzenie! Swoją drogą jeżeli są to odchody, to Ci, co
je zostawili musieli jeść coś, co zostało wysoko przetworzone – o wiele
bardziej niż u nas. A to oznacza, że Ich metabolizm musiał ulec daleko idącym
zmianom i nie jest już podobny do naszego.
Ale to już jest wniosek idący
zbyt daleko i otwierający przed nami pole domysłów, które zawarłem w
opracowaniu „UFO i Czas”, do którego odsyłam Czytelnika. Szkoda, że Pani
Krystyna się już nie odezwała – chyba przestraszyła się konsekwencji ze strony
lokalnej społeczności? Postawa bardzo częsta wśród Polaków – obśmiać,
wyszydzić, wdeptać w glebę kogoś, kto się wychylił. Szkoda, bo moglibyśmy tą
galaretę obejrzeć dokładnie i z bliska, a tak pozostaje niedosyt wiedzy i
trzeba będzie szukać w lasach i na polach, a nuż się coś takiego znajdzie?
Opinie
z KKK
To wygląda
dokładnie jak Agrohydrożel, Agrożell np. polimery kwasu akrylowego (można już
kupić w sklepie ogrodniczym). Trzeba by umieścić w jakimś otwartym naczyniu to
coś, poczekać aż odparuje, i jeśli to jest tego typu substancja, to po zalaniu
tego co zostało (przezroczyste kryształki - niewiele) galareta powinna się
odtworzyć. Jeśli ta Pani nawoziła trawnik nawozami kompleksowymi, to mogły one
zawierać taką substancję i przez wiele lat będą się "odzywać". Dodaje
się taki żel np. do nawozów, które po wmieszaniu w glebę, akumulują i
przytrzymują wodę np. podczas deszczu, by ją później, w okresie deficytu
wilgoci oddawać systemowi korzeniowemu. (Avicenna)
OK., to jest bardzo możliwe – szczególnie na polach,
gdzie sypie się chemię. Ale co w lesie? Osobiście spotkałem się z czymś takim właśnie
w lesie, a wiem, że na pewno nie sypano tam żadnymi nawozami… Może jakiś smar
albo wydzielina drzew, ale to akurat byłbym w stanie ustalić. (Platon)
Nie będę ukrywał, że to ciekawe zjawisko, które widziałem i
być może świadczy o tym, jak zaawansowaną mamy chemię (śmiech). W przypadku
opisanym przez Czytelniczkę trudno wyrokować, że nie ma Ona pojęcia o tym, co
zawiera gleba na jej terenie, ale rzeczywiście skojarzenia są jednoznaczne i
dotyczą substancji popularnie zwanej hydrożelem w dodatku ogrodniczym i tutaj
pełna zgoda z opinią czcigodnego areopagu KKK.
Sfotografowana substancja stanowi "magazyn wody"
dla korzeni rośliny tak ważny teraz, kiedy susze stały się czymś naturalnym
zwłaszcza w województwie w którym mieszka wspomniana osoba. Tak się składa, że
mieszkam "tuż obok" i zajmuję się często jej skutkami. Uściślając,
działanie hydrożelu polega na zatrzymaniu wody dostępnej dla systemów
korzeniowych, woda jest wiązana w polimerowej strukturze tworząc trwałe krople,
uwalniana jednak dzięki podsiąkaniu kapilarnemu.
Powoli oddając wodę pozostawia wolne przestrzenie
zwiększając przez to pulchność gleby. Zmniejsza potrzebę częstego podlewania
zabezpieczając roślinę w czasie suszy lub np. urlopu. Stymuluje rozwój systemu
korzeniowego oraz korzeni włośnikowych rośliny, nadaje się do każdego rodzaju
gleb ale szczególnie przydatny jest na glebach lekkich, przepuszczalnych.
Hydrożel jest bezpieczny dla środowiska, działa przez około 5 lat jest
bezpieczny dla środowiska i ulega rozkładowi.
Jest w tych dywagacjach jeden kłopot,problem,który nie
pasuje do tej układanki, zjawisko jest starsze od substancji, o której
mówimy,dlatego skłaniam się ku teorii,że hydrożele mogą być zjawiskiem
naturalnym, ale na to pytanie może odpowiedzieć tylko specjalista.
Pozdrawiam serdecznie. (Arystoteles)
Meldowałem Ci o tym kilka lat temu. Do siego! (Pitagoras)
Następną razą trzeba toto zebrać i do analizy!? Mi to
wygląda na śnieg zmieszany z jakąś substancją, no tak na oko na podstawie
fotek. (K A ZE K)
Natknęliśmy się na tą galaretkę 29 grudnia 2018 r. w naszym
pobliskim lasku (granica Krakowa i Wieliczki), gdzie czasem na jesień zbieramy
boczniaki. Owa tajemnicza substancja leżała w różnych miejscach lasu, ale
przeważnie w miejscach wilgotnych i w pobliżu strumyków.
Zawsze w bliskim sąsiedztwie tej galaretowatej struktury, a
także wewnątrz niej, znajdowała się zbita masa małych ciemnych lub
jasno-ciemnych kuleczek, które przypominały wysychający żabi skrzek.
Moim zdaniem, może mieć to wiele wspólnego z żabami. W
poprzednich latach, przeważnie w marcu, w tych miejscach znajdowaliśmy czasem
typowy żabi skrzek, czyli skupisko zarodków znajdujące się w bąblowatej
osłonce, ale umieszczone bezpośrednio w wodzie.
Tak więc żab tam nie brakuje.
Na wielu fotkach w internecie, też widać te
"galarety" w bezpośrednim sąsiedztwie małych, czarnych kuleczek.
Doszukałam się więc w tych poniższych linkach takiego
wyjaśnienia, które wydaje mi się sensowne:
Tajemnicze galarety pwdre ser…
W załączniku moje zdjęcia.
Pozdrawiam (Proxima)
Kilka lat temu w maju byłam na Babiej Górze ze znajomymi -
byliśmy również u Roberta. Pierwszego dnia wspięliśmy się na szczyt Babiej
Góry, a drugiego dnia penetrowaliśmy okolicę. Doszliśmy do Mokrego Stawu i tam
zobaczyliśmy galaretowate grudy. Leżały tuż nad wodą i trochę dalej. Jeden z
uczestników wrzucił je do stawu. Dyskutowaliśmy o tym długo. Jedni twierdzili, że to skrzek, a mi się
wydaje, że ma to związek z bazami
kosmicznymi.... O wejściu do bazy kosmicznej OBCYCH w Mokrym Stawie pisał
również prof. J. Pająk. Działy się tam dziwne rzeczy... Czyżby to była
wskazówka? Jak się czuliście w tych miejscach? Pozdrawiam (Eleonora)
"Zawsze znajduję to w pobliżu stawu." - I to
świadczyć może, że to ma faktycznie związek z żabami, a konkretniej z tym co im
się przytrafia.
https://nagrzyby.pl/spotkania-z-przyrod ... -pwdre-ser
Niecały miesiąc temu, 9 grudnia, w pobliżu tej rzeczki znalazłem
owe "tajemniczości", w innej postaci, bo tym razem były to jajowody
płazów wypatroszonych przez drapieżnika. (Gonzo)