Start statku kosmicznego typu Sojuz
Dimitrij Sokołow
Przez wiele dziesięcioleci,
ZSRR był niekwestionowanym liderem w zdobywaniu Kosmosu i badaniach przestrzeni
kosmicznej. Tym niemniej w historii naszej kosmonautyki nieraz zachodziły
wypadki nadzwyczajne, o których wiedzieć zwyczajnym mieszkańcom kraju było
niepodobne. Szczególnie przez wiele lat pozostawały szczególnie tajne dane na
temat lotu statku kosmicznego Sojuz-18, których – jak się okazało
– było niewiele.
Najtrudniejszy
jest pierwszy raz
Żaden kraj na świecie nie
lubi afiszować się swoimi niepowodzeniami i porażkami. Związek Radziecki też nie
był wyjątkiem. Do dziś dnia w przestworzach Internetu można napotkać niemało
historii, opisujących pilotowane loty w Kosmos do czasów lotu J.A. Gagarina, które skończyły się
niepowodzeniem.[1]
Jednakże nie są to nic innego jak tylko domysły. Tym niemniej, nieoczekiwane
pojawienie się informacji o wypadku nadzwyczajnym (WN) z radzieckimi statkami
kosmicznymi przez długi czas były trzymane w sekrecie tylko podgrzewało wiarę w
podobne historie.
Jednym z jaskrawych
przykładów ukrywania WN stał się lot załogi statku kosmicznego Sojuz-18.
Najbardziej interesującym jest to, że oficjalna historiografia przekonuje:
Lot ten
przebiegł prawidłowo. Jego start miał miejsce 24.V.1975 roku z kosmodromu
Bajkonur. Załoga składała się z Piotra
Klimuka[2]
i Witalija Sewastianowa i w pełni
pomyślnie dobiła do OSK Salut-4, wykonała w Kosmosie
nałożone na nią zadania i po dwóch miesiącach powróciła na Ziemię.
Ale to jest tylko oficjalna
informacja, a prawda wygląda nieco inaczej. Rzecz w tym, że Sojuzów-18
było dwa! Piotr Klimuk i Witalij Sewastianow polecieli w Kosmos statkiem
kosmicznym, którego prawdziwa nazwa brzmiała Sojuz-18b. Pierwszym był Sojuz-18a
lub Sojuz 18-1, którego lot dla jego załogi o mały włos nie
zakończył się tragedią.
Powtórne
odkrycie Kosmosu
O pierwszym locie Sojuza-18
doskonale wiedzieli wszyscy pracownicy kosmicznego lobby, ale sama informacja
przez długi czas była utajniona i mówić o niej było niebezpiecznie. Do tego
utajnienie informacji o tym locie można było logicznie wytłumaczyć, gdyby lot
zakończył się tragicznie i śmiercią załogi. W rzeczywistości nic takiego nie
zaszło. Członkowie załogi: dowódca Wasilij
Łazariew i inżynier pokładowy Oleg
Makarow dokonawszy szczytów bohaterstwa, pozostali przy życiu. Poza tym sam
WN przebiegł nie z ich winy, a z winy technicznego personelu przygotowującego
statek kosmiczny do lotu. Najciekawsze jest to, że Witalij Łazariew uważał się
nie tyle za lotnika, ale za pilota doświadczalnego różnych aparatów latających
i innych urządzeń. Po ukończeniu szkoły lotniczej, młody człowiek wypróbowywał
najnowsze samoloty, ale szybko przeszedł na próby unikalnych rodzajów urządzeń
do wysokościowych lotów: systemów podawania tlenu, systemów
przeciwprzeciążeniowych i skafandrów. Wreszcie udało mu się wykonać 28-godzinny
lot na pokładzie stratostatu[3]
Wołga.
To właśnie z tego aparatu latającego wykonał on swój legendarny skok „ze
spadochronem z Kosmosu” słynny Jewgienij
Andriejew, co w tym czasie odnotowano jako najwyższy w świecie skok ze
spadochronem.[4]
Nie ma się więc co dziwić, że przy naborze do Oddziału Kosmonautów Wasilij
Łazariew był jednym z pierwszych, którzy podali tam swe dokumenty i
uczestniczył w przygotowaniach wraz z Jurijem Gagarinem i innymi pretendentami
do Oddziału Kosmonautów. Tym niemniej jednak w Kosmos poleciał on dopiero jesienią
1973 roku.
Załoga Sojuza-18a: Wasilij Łazariew i Oleg Makarow
Mało tego, kosmonautom
przyszło zostać pierwoodkrywcami radzieckiej kosmonautyki pilotowanej. Przez
fatalny zbieg okoliczności, wskutek dehermetyzacji kabiny w czasie powrotu na
Ziemię zginęła załoga Sojuza-11. Po tym WN kwestia lotów
pilotowanych zawisła w powietrzu. Kiedy po dopracowaniu skafandrów i samej
kabiny zdecydowano się na wystrzelenie Sojuza-12, członkami jego załogi
zostali: Wasilij Łazariew i Oleg Makarow. Na szczęście lot zaczął się
27.IX.1973 roku i po dwóch dobach skończył się powodzeniem. Ale to był tylko
początek tej historii.
Najkrótszy
lot
Po raz wtóry zdecydowano się wyprawić Łazariewa i Makarowa na orbitę w dniu 5.IV.1975 roku,
statkiem kosmicznym Sojuz-18. W czasie pierwszego naprężenia w czasie lotu Sojuzem-12,
w ślad za fatalnym Sojuzem-11,
w czasie tego lotu miano nadzieję, że nie wystąpiłyby jakieś niebezpieczne sytuacje i
negatywne emocje. Na próżno.
Los chciał, że był to najkrótszy lot w całej historii radzieckiej,
pilotowanej kosmonautyki. O godzinie 11:04 ALMT Sojuz-18 jak to było zaplanowane, wzniósł się w bezchmurne niebo.
Pierwszy stopień
oddzielił się zgodnie z planem, jednakże w 261. sekundzie lotu doszło do awarii technicznej, która nie pozwoliła na oddzielenie się II stopnia rakiety nośnej. Statkiem kosmicznym
zaczęło kołysać. O kontynuowaniu lotu nie
mogło być mowy. W rezultacie zadziałała automatyka i kosmonauci
nie dolatując do
orbity znajdowali się już na wysokości[5],
którą przyjęto nazywać kosmiczną, rozpoczęli lot powrotny na Ziemię, w kapsule modułu załogowego. Wkrótce się okazało, że opadanie jest
niekontrolowane i można
bez kozery powiedzieć, że kosmonauci spadali z
Kosmosu na powierzchnię
Ziemi. Awaria ta dość dokładnie przypominała tą z Sojuzem-11. Wtedy kosmonauci
zginęli w czasie końcowej fazy lotu. Prawda, w
tym czasie radzieckim kosmonautom nie groziła
dehermetyzacja kabiny, ale nienormalnie wysokie przeciążenia. Doskonale wiadomo, że w czasie przygotowań kosmonautów do lotu są oni poddawani przeciążeniom do 10 g[6]
w czasie których na plecach nierzadko pojawiały się
mikrowylewy. W tym przypadku Wasilij Łazariew
i Oleg Makarow zafundowali sobie przeciążenia
rzędu 20 g, a w szczytach nawet
26 g![7]
przeżycie czegoś takiego jest nadzwyczaj trudne dla ludzkiego organizmu. U
kosmonautów oczy odmówiły posłuszeństwa, a nawet na chwilę zatrzymały się
serca! Nastąpiło to, co nazywa się cudem. Przeżywszy swoją śmierć kosmonauci,
kiedy przeciążenia ustały, przyszli do siebie.
Spadamy
do Chin?
Kiedy załoganci statku
kosmicznego znów mogli widzieć i mówić, to natychmiast zgłosili się do Centrum
Kontroli Lotu, by podali im współrzędne miejsca, w którym wylądują. Niestety,
aparatura pracowała tylko w jedną stronę. W CKL kosmonautów doskonale słyszeli,
natomiast kosmonauci nie mieli łączności w drugą stronę. Nie bacząc na nic, po
przeżyciu ogromnego stresu, kosmonauci powiedzieli, co myślą o pracownikach CKL
i konstruktorze Walentinie Głuszko w
szczególności, i to nie przebierając w słowach. Na Ziemi dziesiątki osób
słyszało wypowiedziane przez Olega Makarowa słowa. Przekaz został wyłączony,
kiedy Makarow zakończył swe pomstowanie. Na szczęście wiedziano mniej-więcej,
gdzie powinni oni spaść. W najlepszym przypadku był to Ałtaj, w najgorszym
Chiny albo Pacyfik. Samo spadanie trwało 4 minuty, a sam lot trwający 22 minuty
został najkrótszym lotem w całej radzieckiej kosmonautyce. Na szczęście
wszystko poszło według najlepszego scenariusza. Lądownik usiadł nieopodal
Gorno-Ałtajska. I znowu miał miejsce już drugi cud, a mianowicie – według
instrukcji po lądowaniu spadochron powinien być odstrzelony. Ale kosmonauci
widzieli, że lądują w górzystym regionie i obawiali się, że kapsuła może
stoczyć się po stoku albo wpaść w przepaść, co skończyłoby się ich niechybną
śmiercią. Dlatego nie postąpili zgodnie z instrukcją i zostawili spadochron
doczepiony do kapsuły. I to ich uratowało. Kiedy wyszli z lądownika, to z
przerażeniem zobaczyli, że znajdował się on na skraju przepaści. Kapsuła nie
wpadła do niej tylko dlatego, że spadochron zaczepił się o gałęzie drzew…
Miejsce lądowania Sojuza 18-1 na stoku góry Teremok-3
Kosmonautów ewakuowali ze
zbocza góry z ogromnym trudem. Do tego pierwsza ekipa poszukiwawczo-ratownicza
wpadła pod lawinę i ich samych przyszło ratować ze stoków góry o zabawnej
nazwie Teremok-3. Za swe bohaterstwo
kosmonauci zostali odznaczeni Orderem Lenina. Drugich Gwiazd Bohaterów Związku
Radzieckiego im nie nadano, bo lot był nieudany, choć nie z winy załogi.
Najdziwniejszym było to, że po całym WN, w którym omal nie postradali życia
wskutek potężnych przeciążeń, obu pozostawiono w Oddziale Kosmonautów. Potem
Oleg Makarow jeszcze dwukrotnie poleciał na orbitę wokółziemską. Tym niemniej,
historia lotu w Kosmos Sojuza-18A przez długie lata nie
podlegała rozgłaszaniu.
Źródło – „Siekrietnyje archiwy”,
nr 11/2018, ss. 34-35
Przekład z rosyjskiego -
©R.K.F. Leśniakiewicz
[1] Zob. I. Nemere – „Gagarin = kosmiczne
kłamstwo?”, Bielsko-Biała 1990, a także https://www.tvp.info/36761494/ikar-leci-w-kosmos-tragiczni-poprzednicy-gagarina
[2]
Tego samego, który poleciał z polskim kosmonautą gen. Mirosławem Hermaszewskim statkiem Sojuz-30 w dniach
27.VI-5.VII.1978 roku do ZO Salut 6 – Sojuz 29.
[3] Balonu
stratosferycznego.
[4]
Został on pobity przez Austriaka Felixa
Baumgartnera z wysokości 38.969,4 m w dniu 14.X.2012 roku. Rekord ten
poprawiony został przez Amerykanina Alana
Eustace’a, który skoczył z wysokości 41.419 m w dniu 24.X.2012 roku
[5] Dokładnie
na 192 km nad Ziemią.
[7] Inne
źródła podają 21,5 g.