Karl Banhof
Zabrałem córkę do lasu i nastraszyłem
ją, że jeśli nie pójdzie, to diabeł ją porwie. Ale spotkaliśmy w lesie coś, co
mnie też przeraziło:
Sam próbowałem na własnej skórze,
jak moja córka może być niegrzeczna. Poszedłem z nią do lasu, żeby się zmęczyła
i przez chwilę w domu było cicho. Ale w lesie spotkaliśmy dziwną postać, której
oboje się przestraszyliśmy. Moja córka słucha się mnie od tamtej pory.
Najpierw nie rozumiałem, dlaczego
moja żona Lenka była zawsze
rozdrażniona, kiedy wracałem z pracy. Była podenerwowana i z jej wypowiedzi
wynikało, że to Natalka (córka) tak
ją denerwuje.
- Natalka? Przecież to kompletny aniołek – dziwiłem się. Jednak los
chciał, bym się o tym przekonał na własnej skórze. Lenka dostała jakiejś
paskudnej anginy, a ja dostałem parę dni opieki nad córką, by żona mogła to
odleżeć. Już pierwszego dnia miałem nerwy w strzępach. Nie miałem pojęcia, czego
potrafi dokonać nasza córka. Nie spodziewałem się, co potrafi nasza
czterolatka. W domu z nią nie dało się wytrzymać, więc powiedziałem, że
wyjdziemy na dwór. Przekonałem powoli córkę, byśmy poszli do lasu. Nie chciała
ze mną tam pójść. Nie wiem, co mnie napadło, ale powiedziałem:
- Jak się zaraz nie ubierzesz, to
porwą cię diabli, a jutro jest św. Mikołaj…
Z oporami zaczęła się ubierać.
Nigdy nie użyłem wobec niej takiej groźby. Nie podobało mi się to, bo potem
dzieci mogą się bać diabłów, niż to jest wskazane. Trudno – nie pozostawiła mi
wyboru. Chciałem, żebyśmy byli jak najdłużej, więc wsiedliśmy do samochodu i
pojechaliśmy do dalekiego lasu poza miasto. Natalka była już znudzona czekaniem
na diabła i znowu była bardzo zła. Biegała po lesie, rozwalała szałasy, które
zbudowały tam inne dzieci. Powiedziała całemu lasowi, że jest nudno. Trzeba
było ją zaciągnąć do domu, żeby położyła się wieczorem i zasnęła. Przerosło
mnie to. Cały dzień krzyczałem na nią i rozweselałem ją. Weszliśmy bardzo
głęboko w las, gdzie było ciemno. Natalia też się rozglądała i widać było, że
chyba się trochę boi. Była o kilka kroków przede mną, gdy oboje się cofnęliśmy.
Przed nami we mgle stała postać
brzydkiego mężczyzny. Natalia skoczyła na mnie z przerażenia. Trzymała się mnie
jak kleszcz i obiecywała, że już będzie grzeczna, byle ten diabeł poszedł
precz. Sądzę jednak, że to nie był diabeł, ale jej oczy właśnie widziały
diabła. Dałbym sobie rękę uciąć, że to był jakiś duch. Trzymając córkę na
rękach, daliśmy stamtąd dyla. Kiedy biegłem przez las, to bałem się odwrócić.
Córka cały czas piszczała ze strachu, że ten diabeł jest tuż za nami. Zmoczyła
się ze strachu. Już widziałem polną drogę, którą tam przyszliśmy i trochę mi
ulżyło. W ostatniej chwili się odwróciłem i zobaczyłem tego człowieka jak
podnosi rękę tak jakby chciał powiedzieć – Już
tu nie wracajcie! Natalka wreszcie zeszła ze mnie, złapała za policzki i
cała się trzęsła.
- Tatusiu, przyrzekam, że już będę grzeczna. Dziękuję, żeś mnie nie oddał
temu diabłu – powiedziała.
Lepiej mi się od tego nie zrobiło,
bowiem cały czas się bałem o nas. Mam jednak wrażenie, że Natalka była tak
przestraszona, że będzie bardzo uważna, żeby słuchać nas w domu i być miła.
Kiedy Lenka to powiedziała, to ona znowu płakała. Lenka właśnie do niej
powiedziała:
-
Po prostu trzeba być miłym. Przekonałaś się sama, że nie warto jest być
niegrzecznym.
Tekst został przetworzony na podstawie
prawdziwej historii. Macie podobne doświadczenia?
Moje 3 grosze
Tyle Karl Banhof.
Początkowo rzuciłem na ten tekst okiem i pomyślałem, że to jeszcze jedna
historyjka z cyklu „zobaczył chłop ducha, przestraszył się, uciekł”, ale kiedy
zabrałem się za jego tłumaczenie, to poczułem się jak posokowiec na świeżym
tropie. I dlatego podciągnąłem ten przypadek pod Bliskie Spotkanie Zerowego
Rodzaju (CE0) czyli spotkanie z jakąś istotą bez udziału UFO.
Przede
wszystkim przypomniała mi się historia opisana na stronie - https://wszechocean.blogspot.com/2018/11/ce0-o-zmierzchu.html - o tym, jak kilkoro dzieci zostało nastraszonych przez
jakąś dziwną istotę o zmierzchu październikowego dnia.
Za swej strony
pragnę polecić także cykl artykułów o pociągach-widmach i widmach w pociągach:
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-1.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-2.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-3.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-4.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-5.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-6.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-7.html
·
https://wszechocean.blogspot.com/2011/09/pociagi-widma-i-widma-w-pociagach-8.html
i inne.
Osobiście
uważam, że to są jedne i te same przejawy jednego i tego samego zjawiska. Nie
zostało ono zbadane przez naukę ze względu na jego „nieuchwytność”, a to
wskazuje na energetyczną naturę tegoż, a czy ktoś spróbował złapać energię???