Powered By Blogger

poniedziałek, 16 września 2024

Potwór BORYS

 


Stanisław Bednarz

 

Niż genueński wodny potwór, cyklon tropikalny na naszą miarę. Tym razem ochrzcili go BORYS.

Dziś jesteśmy w ponurej pogodzie będącej skutkiem niżu genueńskiego. Całe szczęście że wszedł on Kotliną Kłodzką i pierwsze uderzenie wzięły na siebie Sudety, tam spadło ostatniej doby nawet 160 mm u nas około 10-20 mm. Do tego koryta były puste. Nas wziął bokiem w Sudetach i na Górnym Śląsku  mocno rozrabia.

Jest to silny niż genueński i przykry. Jest okazja porozmawiać o tym wodnym potworze meteorologicznym. 80 % rozlewnych wielkoobszarowych powodzi w Beskidach i  Sudetach  to wynik niżów genueńskich. Około 20% winne są niże czarnomorskie znad Rumunii (wtedy atak idzie od Bieszczadów)...




Niże genueńskie powstają w północno wschodniej części Włoch w okolicach Genui. W zależności od rozkładu układów barycznych a zwłaszcza wyżów blokujących ruch mas powietrza niż ten może się poruszać po kilku trajektoriach a mianowicie: Vb, Va, Vd. Dla nas najbardziej niebezpieczny jest niż o trajektorii Vb. Dlaczego tak się dzieje. Winny jest paradoksalnie wyż azorski, który zamiast siedzieć jak nazwa mówi na archipelagiem Azorów przemieszcza się w nieodpowiednie miejsce daleko na północ i wschód. Muszą temu towarzyszyć silny wyż rosyjski przesunięty na zachód oraz daleko na północy niż norweski.  Wytwarza się wąska bruzda miedzy wyżami. Taka sytuacja zdarza się sporadycznie, ale gdy się już zdarzy meteorolodzy biją na alarm. Niże atlantyckie nie mogą iść na Wielką Brytanię i dalej na zachód tylko skręcają na Hiszpanię potem nad Morze Śródziemne tam pompują wodę w niesamowitych ilościach z nagrzanego Morza Śródziemnego. Idą dalej na Genuę. Tam dochodzi do wzmożenia. Niż genueński pogłębia się nad ciepłymi wodami Morza Liguryjskiego na skutek wdarcia się w ten rejon zimnego powietrza pochodzącego z rejonu Morza Norweskiego na skutek specyficznej sytuacji barycznej. Dochodzi do kondensacji pary wodnej  Ciepłe powietrze jest wypierane w wyższe warstwy troposfery oraz na wschód, skąd nad ciepłymi wodami Adriatyku niż czerpie kolejną porcję ciepłego powietrza zasobnego w wilgoć. W ten sposób zaczyna wzmacnia się wirowość ośrodka barycznego, która wynosi w coraz wyższe warstwy atmosfery powietrze, w którym zawarta jest duża ilość pary wodnej. Dzięki kondensującej się parze wydzielane jest ciepło oraz tworzą się grube warstwy chmur mające dużą wodność.




Niże genueńskie przynoszą intensywne opady zarówno deszczu jak i śniegu. Wybierając trasę dla nas najgorsza Vb, przechodzą nad Austrią i kierują się na Beskid Śląski i Żywiecki  lub jak w tym wypadku na Sudety.  Przemieszcza się on nieco dziwnie, bo na północ, i trafia na blokady wyżowe. Jeśli pójdzie nad Sudety (jak w 1997) to poleje u nas mocno, ale bez powodzi. Jeśli nad Beskid Śląski lub Żywiecki, to strzeż nas Boże (jak w np. 1934, 1970, 2001, 2010, 2014).

Zbliżając się nad Karpaty lub Sudety ochładzają się powietrzem z północy i spuszczają wodę jak z chłodnicy  w monstrualnych ilościach nad Jesoniki w Czechach, Beskid Śląski, Żywiecki i Średni (Makowski). Szczególne centra opadowe tworzą się nad Leskowcem i Koskową Górą jeśli uderza w Beskidy.  Po przejściu przez Polskę przesuwa się w stronę Białorusi i nad Jezioro Ładoga, tam zdycha.

Niże genueńskie stwarzają bardzo duże zagrożenie, ponieważ są blokowane przez wyże znad wschodniej Europy, przez co zatrzymują się nad danym obszarem przez dłuższy czas. Monotonność opadów z wirujących wokół niżu frontów jest powodem powodzi. Cóż podczas przechodzenia takiego niżu w 2010 roku, sumy opadów w niektórych miejscach w ciągu 72 godzin dochodziły do 400 l/m kw. W ciepłych porach roku: powoduje on potężne i długotrwałe opady deszczu, natomiast zimą powodują one bardzo silne opady śniegu ciężkiego i mokrego.

Od niżu genueńskiego strzeż nas Panie. https://twitter.com/i/status/1834529227804180928. Na tym linku rozwój niżu genueńskiego.

 







Moje 3 grosze

 

Wspominamy dzisiaj wydarzenia sprzed 27 lat, kiedy to południowo-zachodnia Polska spływała z wodami Megapowodzi Tysiąclecia. Tam też uderzyły opady niżu genueńskiego i dzisiaj historia się powtarza – zalane Kotlina Jeleniogórska, Kotlina Kłodzka, miejscowości w okolicach Bystrzycy Kłodzkiej i innych rzek Dolnego Śląska. Pod wodą Głuchołazy i Kłodzko. Zaczyna się formować fala powodziowa, która pójdzie korytem Odry…

Mści się obłędna gospodarka wylesiania kraju. Las jest w stanie zatrzymać nawet 50% wody opadowej. Ale to chciwych durni to nie dociera – oni muszą mieć zysk. Nawet kosztem zdrowia, życia i mienia współobywateli. Po raz wtóry dał o sobie znać efekt blaszanego dachu. A do tego należy dodać niebezpieczeństwo osuwisk gruntu – zjawisko znane z krajów z deszczami monsunowymi. Ale głupota nie boli – quod erat demonstrandum. Polscy idioci zaopatrują w drewno Chińczyków, Szwedów, Niemców… - i to wszystko kosztem nas wszystkich i naszego bezpieczeństwa. W Polsce Ludowej jak było tak było, ale była racjonalna gospodarka leśna – w tzw. „wolnej” Polsce rządzonej przez partyjne kliki, sitwy, „dworskie” kamaryle i „szare sieci układów”, lasy były trzebione przez rozmaitych hochsztaplerów z tytułami profesorów (niech im ziemia ciężką będzie!), którzy porywali się nawet na parki narodowe! Piekło na nich czeka… - jak powiedział kiedyś jeden z dyrektorów TPN.

Znów mówi się o ofiarności i bohaterstwie strażaków z OSP i PSP. Szczególnie OSP, bo to jest w tym kraju jedyna cywilna organizacja zdolna do skrzyknięcia się i działania w krótkim czasie. Jestem zniesmaczony przepychankami w sejmie o finanse dla OSP – te pieniądze powinny być i powinny się dla nich znaleźć! Nie rozumiem, że te głupie rządy liżyłapów i lizodupów, oczajduszów, złodziei i malwersantów po 1989 roku, nie są w stanie dofinansować coś, co stanowi naszą pierwszą linię obrony przed rozszalałymi żywiołami. No, ale skoro priorytetem tych rządzących jest dobrostan całych band i watach nierobów, mętów, szumowin i całej tej kolorowej hołoty na granicach Europy, to nie ma o czym mówić…







A u nas wydarzenia przedstawiały się tak:

Poniedziałek, 9.IX.2024 r. – zachmurzenie 3/4, temperatura rankiem +14,4°C w najcieplejszym punkcie dnia +19°C. Ciśnienie na poziomie 1008 hPa, niż YONCA II. Opady 18,18 l/m kw. Wiatr z N-NW.

Wtorek, 10.IX – zachmurzenie całkowite, temperatura rankiem +14°C, w południe +17,5°C, ciśnienie 995 hPa, niż ZILAN,  opad minimalny.

Środa, 11.IX – temperatura rankiem +11,2°C, w południe +18,5°C, ciśnienie 1015 hPa, spadły wreszcie wskaźniki zanieczyszczenia powietrza, za to mamy skok radioaktywności powietrza do 120 nSv/h...   

Czwartek, 12.IX – rano +8,7°C w południe +21,5°C a potem szybki spadek temperatury o 2°C/h i ciśnienia do 1007 hPa. Nadchodzą gęste chmury, ale nie pada!

Piątek, 13.IX – temperatura rano tylko +8,7°C, w południe +11°C. Ciemno, mokro i ponuro. Ciśnienie 1009 hPa – niż ANETTE vel BORYS. Znowu 110 nSv/h w powietrzu. Opad deszczu 15,1 l/m kw. Wiatr z NW, słaby.

Sobota, 14.IX – zachmurzenie całkowite, temperatura +12,4°C rano, w południe już +18,3°C, opady 42,42 l/m kw. Ciśnienie 1007 hPa. Nie było tak źle jak w innych częściach kraju. Na jasieniach koło naszego kościoła pojawiły się żółciaki siarkowe.

Niedziela, 15.IX – rankiem zabłysło słońce, temperatura rankiem +9,1°C. Przed południem oglądam stan Skawy – wypełnienie wodą ½ koryta, więc nie ma się czym przejmować. Po południu temperatura doszła do +19°C przy zachmurzeniu ¼. Wiatr zmienił kierunek na SE. Ciśnienie poszło w górę i osiągnęło 1010 hPa. Pod wieczór znów chmury, ale bez opadów. W lasach na razie pustki – śladowe ilości kurek i gołąbków. Pozostałych grzybów brak – nawet trujaków nie ma…

Poniedziałek, 16.IX – znów leje, wprawdzie w nocy spadło tylko 6,06 l/m kw., ale ranek pochmurny i deszczowy. Temperatura z rana +12,4°C, ciśnienie 1007 hPa. Niż BORYS kręci się nad południową Polską, Słowacją, Czechami i Austrią jak przysłowiowe gówno w betoniarce i cały czas podlewa nas wodą. My jesteśmy na jego skraju, natomiast najgorzej dostało się naszym południowym sąsiadom. Wedle południa deszcz powoli ustaje, ale chmury zalegają przez cały dzień. W kraju 4 ofiary śmiertelne i zalany Górny Śląsk, Opolszczyzna i Dolny Śląsk – w sumie powtórka z 1997 roku. Po południu temperatura +13,8°C, ciśnienie bez zmian.

Prognozy przewidują ustanie deszczu i wypełnianie się niżu. A wniosek jest jeden – lata, które upłynęły od Megapowodzi ’97 niczego nas nie nauczyły i niczego nie przedsięwzięto, by złemu zaradzić. Jak zwykle.