Powered By Blogger

sobota, 31 maja 2014

Czekając na Superkatastrofę

Superwulkany i megaosuwiska grożące wystąpieniem megatsunami (Dane - Wikipedia)


Nie wywołuj wilka z lasu
 – mądrość ludowa


Odkąd dzięki postępowi nauk o Ziemi zdaliśmy sobie sprawę z tego, jak kruche są podstawy naszej egzystencji, Hollywood (a za nim inne kinematografie) permanentnie straszą nas wizjami coraz to innej zagłady, która czyha na nas gdzieś w głębinach Czasu i Kosmosu. Można zacytować tutaj Platona, który napisał wprost, że niejednokrotnie na Ludzkość spadła zagłada i jeszcze spadnie – a napisał on to w kontekście istnienia czy nieistnienia zaginionej Wyspy Posejdona. Platon doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w Ziemię może trafić jakieś ciało kosmiczne, które zetrze nas z powierzchni planety. Jedno trafienie może wyeliminować na stąd na zawsze.


Ziemia w czasie swej historii przeżyła cztery wielkie Epizody Wymierania, z których pierwszy miała miejsce w Ordowiku (438 MA temu) i najprawdopodobniej spowodowało go trafienie Ziemi przez skolimowaną wiązkę promieniowania γ – pozostałość po wybuchu gwiazdy Supernowej czy rozbłysku gamma, która eksplodowała w odległości <8000 ly. W najbliższej przyszłości taka wiązka promieniowania może trafić nas po wybuchu gwiazdy WR-104 w Strzelcu, o ile nie zmieni się oś rotacji tej gwiazdy – a aktualnie jest ona nachylona pod kątem 30-40° w stosunku do Układu Słonecznego.


Wszystkie kolejne Epizody i epizody miały miejsce po uderzeniu w Ziemia asteroidów, na co mamy dowody w postaci śladów materii kosmicznej w warstwach geologicznych. I tak drugi Epizod Permski – a właściwie z granicy Perm/Trias został spowodowany przez kolejną asteroidę, która uderzyła w rejon dzisiejszego Morza Bellinghausena i Antarktydy 251 MA temu. Impakt spowodował potężne pęknięcia na antypodach – czyli na Syberii, co spowodowało potężne wylewy magmy i trapów lawowych. To doprowadziło także do największej w dziejach katastrofy ekologicznej, która omal nie starła życia z powierzchni naszej planety.


Trzecie Wielkie Wymieranie miało miejsce w późnym Triasie (200 MA temu) i spowodowane zostało przez EGO spowodowany nasilonym wulkanizmem. Być może stało się to z winy kolejnej kosmicznej kolizji.


Czwarte Wielkie Wymieranie z granicy Kreda/Paleogen miało miejsce 64.800.000 lat temu i na pewno zostało spowodowane przez spadek asteroidy Chicxulub o średnicy 10 km w rejon północnych wybrzeży półwyspu Jukatan. Efektem tego było zmiecenie dynastii Dinozaurów, która władała niepodzielnie Ziemią przez prawie 160 MA! Ciągle pozostaje zagadką czy w tym czasie nie doszło do pierwszego zapłonu Rozumu na naszej planecie i czy nie było tu przed nami rozwiniętej cywilizacji rozumnych gadów – Dinozauroidów? I tutaj od razu rodzi się obiekcja, a mianowicie – nie mogła to być cywilizacja zbyt rozwinięta, co najwyżej na naszym poziomie, skoro nie potrafiła sobie poradzić z impaktem asteroidy Chicxulub, i nie pozostało po niej ani śladu. A raczej jakieś ślady mogły pozostać, ale nie zostały one znalezione. Obiekcja druga dotyczy tego, że cywilizacja mogła być tak wysoko rozwinięta, że Dinozauroidom udało się uniknąć zagłady i Oni istnieją nadal w jakimś odległym miejscu Czasoprzestrzeni.

Miejsca zagrożone megatrzęsianiami ziemi - w przypadku impaktu asteropidy w rodzaju asteroidy Chicxulub tam właśnie nastapią najsilniejsze, dewastujące trzęsienia ziemi... 
(Źródło - Twoja pogoda) 

Ale powróćmy do asteroidów, meteorów i komet. Jakie skutki przyniosłoby trafienie Ziemi przez asteroidę typu Chicxulub? Próbki czegoś takiego mieliśmy już w czasie naszej pisanej historii, że wspomnę tylko spadek Tunguskiego Ciała Kosmicznego, co miało miejsce w dniu 30.VI.1908 roku, o godzinie 07:17.11 KRAT. Drugi spektakularny spadek meteorytu miał miejsce w Czelabińsku, w dniu 15.II.2013 roku, o godzinie 09:20 TJT. W obydwu przypadkach zaobserwowano silne eksplozje porównywalne do eksplozji jądrowych i termojądrowych. To ostatnie widowisko zostało sfilmowane przez wielu niezależnych świadków i to właśnie pozwala na ekstrapolację efektów zaobserwowanego zjawiska. A zatem…
·        Pierwszym efektem niszczącym będzie silny błysk promieniowania świetlnego i termicznego (podczerwieni), który ujawni się w momencie wejścia asteroidy w atmosferę Ziemi.
·        Drugim efektem odczuwalnym w obszarze impaktu będą fale uderzeniowe: balistyczna, którą wytwarza każde ciało przemieszczające się z prędkością ponaddźwiękową w atmosferze – tzw. podmuch balistyczny oraz fala poeksplozyjna powstała w momencie impaktu. Efekt ich działania na lasach syberyjskiej tajgi mieliśmy okazję zobaczyć właśnie na miejscu napowietrznej eksplozji TCK. Nieco słabsze efekty tego rodzaju zaobserwowano po eksplozji Meteorytu Czelabińskiego.
·        W przypadku uderzenia asteroidy w ziemię do dwóch poprzednich czynników niszczących dochodzi trzęsienie ziemi odczuwalne na obszarze całej planety. Szczególnie w punkcie zero i w z punkcie na antypodach punktu zerowego, gdzie dojdzie do kumulacji fal sejsmicznych.
·        Coś takiego właśnie doprowadziło do powstania trapów lawowych na Syberii i Indiach. Efektem były długotrwałe i bardzo silne wylewy magmy, które pozostawiły po sobie grube pokłady skał wylewnych i jednocześnie doprowadziły do zatrucia atmosfery związkami węgla, siarki i halogenków, co z kolei wywołało…
·        …efekt cieplarniany – EGO i co za tym idzie, skok średniej temperatury atmosfery naszej planety, a następnie…
·        …kwaśne deszcze, które pozbawiły życia przede wszystkim rośliny.
·        Trzęsienia ziemi mogą dodatkowo uaktywnić uśpione wulkany – których mamy około 400 na całej planecie, a do tego jeszcze uaktywnić istniejące w ukryciu Superwulkany – których znamy 12, a których erupcje mogą spowodować coup de grâce nie tylko naszej cywilizacji, ale także życiu organicznemu na naszej Ziemi!
·        Megatrzęsienie ziemi doprowadzi do powstania oceanicznego mega tsunami, które zaleje lądy do wielu kilometrów w głąb. Zniszczeniu ulegną wszystkie miasta położone nad morzami.
·        Szczególnie groźnymi są także ogniska megatsunami na wyspach Hawai’i oraz La Palma de Canaria, które mogą być spowodowane przez gigantyczne osuwiska ziemne do oceanu.
·        Poza tym grozi nam jeszcze ognisty deszcz szczątków asteroidy i podłoża z miejsca impaktu, który rozsieje się na znaczny obszar kuli ziemskiej tworząc pożary i burze ogniowe. Do tego trzeba dołożyć także mniejsze kęsy skały i metalu towarzyszące asteroidom.
·        Następstwami będzie najpierw EGO, a po zablokowaniu światła słonecznego do powierzchni Ziemi przez zawieszone w atmosferze pyły i aerosole – efekt globalnego oziębienia – EGZ, jak po wojnie jądrowej. Globalne oziębienie będzie trwało co najmniej przez ćwierć wieku – co stanowi szacunek najbardziej optymistyczny.     


Dlatego też nie ma się co dziwić, że synergiczne działanie tak wielu negatywnych czynników spowodowało Wielkie Wymierania i w ogóle cudem jest to, że życie je przetrwało. Wprawdzie życie ma to do siebie, że potrafi obejść wszystkie trudności – jak miało to miejsce w czasie totalnego kataklizmu zalodzenia świata w Kriogenie (~650 MA temu), kiedy to nasza planeta zamieniła się w Ziemię-śnieżkę. Podobnie jest w przypadku bombardowania asteroidami i wzmożonego wulkanizmu lub obu tych czynników naraz. Zaryzykuję wręcz twierdzenie, że Superkatastrofy stanowią motor ewolucji i że Georges Cuvier z katastrofistami jednak miał rację.  

Skutki poprzednich wybuchów Superwulkanu Yellowstone - zasięgi opadów popiołów wulkanicznych. (Źródło - USGS)

Co z tego wynika dla poszukiwaczy życia na innych planetach? Ano przede wszystkim to, że życie jest wszechobecne pomimo ogromnego diapazonu warunków istniejących na planetach układów planetarnych poza Układem Słonecznym. Życie jest w stanie przetrwać kosmiczne katastrofy i regenerować się po nich. I wreszcie – życie będzie korzystało z każdej możliwości ekspansji poza siedliska na/w których powstało i co za tym idzie będzie ono dostosowywało się do każdych warunków, jakie napotka, albo będzie dostosowywało środowisko do warunków jakie mu będzie odpowiadało. Po prostu życie jest tylko jednym z etapów ewolucji materii. A zatem na innych planetach nie tylko możemy zetknąć się z tamecznymi formami życia, ale nawet musimy! Co więcej – nawet na takich suchych globach jak Merkury czy nasz Księżyc. To, że na powierzchni Księżyca znaleziono tylko jedną ziemska bakterię w formie przetrwalnika dowolnie dowodzi tej tezy. Co więcej, na powierzchni Księżyca życia w naszym rozumieniu nie znaleziono, ale pod powierzchnią? Bo woda na Księżycu jest, to jest już pewnik i to nie tylko w kraterach ale także w takich dziwnych księżycowych formacjach geologicznych, jak np. Reiner Gamma (7°30’ N - 59° W). Podobne struktury znajdują się na Morzu Pomysłów (Mare Igenii) i Morzu Brzegowym (Mare Marginis). Astronomowie sądzą, że są to ślady impaktów komet, na co wskazują właśnie duże ilości lodu pod regolitem księżycowym oraz anomalie magnetyczne. Owszem, taka możliwość istnieje, ale czy nie mogłyby to być uloty wody z wewnętrznego wszechoceanu Księżyca? Podobnie zresztą mogłoby być na Merkurym, pod powierzchnią którego mógłby egzystować prawdziwie wodny świat? Świat ciepłego oceanu rozgrzewanego poprzez wpływ grawitacji słonecznej? A jak woda, to i życie.


Kończę to optymistycznie – życie we Wszechświecie już nawet nie jest, ale być musi! I teraz tylko musimy poszukać sposobów, by je znaleźć. I do tego powinny zmierzać nasze usiłowania, by – jak pisał Isaac Asimov – nie znaleźć się w sytuacji, gdzie na każdej nowoodkrytej planecie znajdziemy tabliczki z napisem ZAJĘTE. Ludzkość powinna zamiast szarpać się w konfliktach wewnętrznych sama ze sobą, skierować swoją ekspansję w Kosmos – a im szybciej, tym lepiej. No chyba, że komuś bardzo zależy na tym, by Ziemianie cały czas walczyli sami ze sobą i wszystkie konflikty są generowane z zewnątrz, bo zagrażamy komuś, albo … całemu Wszechświatu.



Ale to już inna ballada…