Deszcz meteorów - na zdjęciu Leonidy
Kerry Sheridan (AFP)
Waszyngton (AFP) - Całkowicie
nowy deszcz meteorów zrobi prysznic w sobotę – 24 maja. Tajemniczy deszcz
meteorów w późny piątek – 23 maja i wczesną sobotę przyciąga uwagę
niezliczonych astronomów i amatorskich obserwatorów obietnicą spektakularnego
widowiska spadających gwiazd jakiego dotychczas nie widziano.
Pierwsze ukazanie się
deszczu meteorów znanych jako Kamelopardialidy mogłoby się zacząć dla
północnoamerykańskich obserwatorów nie wcześniej niż o godzinie 22:30 EDT w
piątek czyli 02:30 GMT w sobotę – mówią astronomowie.
[Kamelopardialidy
są rojem meteorytowym półkuli północnej radiant promieniuje z gwiazdozbioru
Żyrafy – REC = 118,7° DEC = +68,3°, aktywnego w dniach 14.III – 7.IV, o vg
= 6,8 km/s (dane z „Encyklopedii Astronomii”, Bratysława 1987) – przyp. tłum.]
Będzie on możliwy do
zaobserwowania w USA i Kanadzie, jeżeli będzie bezchmurne nocne niebo.
Niestety, reszta świata może przegapić to widowisko.
Maksimum
promieniowania roju jest spodziewane pomiędzy godziną 3 a 4 rano czyli 07:00 –
08:00 GMT – jak twierdzi Bill Cooke,
kierownik Biura Środowiska Meteoroidowego NASA w Huntsville, AL.
- Jednakowoż
sugerowałbym publiczności wypatrywać go nieco wcześniej – powiedział Cooke
reporterowi AFP.
A jak to będzie wyglądało? – tego astronomowie nie są
pewni. Oni tego nie widzieli go nigdy przedtem.
- Deszcze meteorów są jak
pogoda. One są trudne do przewidzenia – powiedział Paul Wiegert, profesor z Uniwersytetu Zachodniego Ontario.
Ten deszcz meteorytów
pochodzi z warkocza pyłowego pozostającego za kometą 209P/LINEAR, która została
pociągnięta do orbity Ziemi przez pole grawitacyjne Jowisza.
Meteory są kosmicznymi
skałami, które się palą po wejściu w górne warstwy atmosfery ziemskiej tworząc
jaskrawe błyski światła i efekt gwiazd spadających.
Powoli
spadające gwiazdy
- Przepowiednie na tą
godzinę wskazują na kilkaset błysków (meteorów) na godzinę – Wiegert powiedział
AFP. – Oznacza to, że będzie można obserwować kilka meteorów na minutę. Nie są
to jakieś specjalne ekstrawagancje, bowiem tak właśnie dzieje się w przypadku
wielu rojów meteorytowych rocznie.
Roczny rój Perseidów
ukazujący się w sierpniu składa się z gwiazd spadających, które poruszają się z
prędkością 150.000 mph/241.000 km/h czyli 66,94 km/s.
- Te meteory z drugiego roju
Kamelopardialidów są bez porównania wolniejsze i lecą z prędkością tylko 36.000
mph/58.000 km/h czyli 1,61 km/s – powiedział Cooke. – Główna część tego
meteorytowego widowiska znajduje się w pyłowym warkoczu za kometą, który
powstał setki lat temu. Problem, który z tym mamy, to to, że nie jesteśmy w
stanie precyzyjnie określić, kiedy ten gruz dolecą do ziemskiej orbity, i nie
wiemy ile tam ich jest.
Kometa jak dotąd nie
wyprodukowała dużych ilości odłamków.
- Ale nie mamy żadnego
pomysłu na to, co się stało 200 lat temu, ponieważ dokonano tego odkrycia w
2004 roku – dodał Cooke. - Najlepszym sposobem, aby wziąć udział w pokazie
meteorów jest wyjść na zewnątrz, położyć się płasko na plecach i patrzeć w
niebo – mówi Cooke. - Nie potrzeba do tego żadnych specjalnych urządzeń.
Najlepsza pogoda jest przewidywana na południowym-zachodzie USA, tak więc
specjalna ekipa astronomów NASA została wysłana na pustynię w Arizonie, w celu
obserwowania meteorów. Inni astronomowie przylecieli z Europy by obserwować
niebo z odległej bazy astronomicznej w Saskatchewan w Kanadzie.
- Być może zapowiadany show
się nie zmaterializuje, to tym niemniej jest okazja, która może się nie
powtórzyć przez wiele lat – powiedział Robert
Lunsford z Amerykańskiego Towarzystwa Meteorytowego, zachęcając wszystkich
do obserwacji niebiańskich fajerwerków. – Jeżeli to się wydarzy, to byłoby
najbardziej pamiętne widowisko tego gruzu, który jak się wydaje jest większy
niż normalnie i może to wytworzyć duże i kolorowe meteory.
Meteorytowa
burza rozczarowała…
…ale obserwatorzy zostali
nagrodzeni obserwacją przelotu komety. Meteorytowa burza drugich
Kamelopardialidów okazała się mniej spektakularna dla obserwatorów.
Obserwatorzy w całej Ameryce
Północnej spędzili bezsenną noc wbijając oczy w nocne niebo, by wziąć udział w
spektakularnym wydarzeniu, które im obiecano. Jednakże byli oni bardziej niż
mało rozczarowani, kiedy nie było żadnej spektakularnej meteorytowej burzy,
której wielu się spodziewało.
Wczesne zapowiedzi z NASA,
SETI i innych grup śledzących meteoryty twierdziły, że mógłby to być
rzeczywisty deszcz meteorytów, przewidywanych 200 błysków na godzinę. Przy tak
wysokiej gęstości, nocne niebo powinno być porysowane jaskrawymi liniami
meteorytów płonących w górnej atmosferze. Tym niemniej jednak, uczeni także
podkreślili fakt, z powodu nieznanej natury tego deszczu meteorów, może to nie
wypalić, co się też stało – donosi CNN.
Deszcz
meteorów widziany w Indianie
Pierwszy deszcz tych drugich
Kamelopardialidów ukazał się w pierwszych godzinach soboty, oferując
obserwatorom rzadkie widowisko – debiut meteorów z pyłu warkocza komety
209P/LINEAR. Mieszkańcy Toronto i Indiany ujrzeli widowisko świetlne, pomimo
tego, że przeszkadzały im światła z Kanady – donosi „Peninsula Daily News.”
Meteorytowa
burza nad Kalifornią
Jednakże impreza trwa nadal.
Akt drugi i jeszcze większe widowisko będzie miało miejsce pod koniec opadu
meteorów. Oczekuje się, że kometa przejdzie przez orbitę Ziemi. Przelot właśnie
się zaczął. Pole szczątków, które jak się oczekuje, rozjaśnią nocne niebo należą
do tej samej komety 209P/LINEAR, które mogą zaoferować nam świetliste
widowiska.
Obserwatorzy zawdzięczają
ten przelot komety Jowiszowi, największej planecie Układu Słonecznego. Dzięki
jego ogromnej grawitacji kometa 209P/LINEAR ma okres obiegu 5 lat. W tym roku
kometa ta zaliczy największe zbliżenie do Ziemi – mówi specjalista do spraw meteorów
z NASA Bill Cooke.
- Jowisz będzie zmieniał
orbitę komety powodując to, że będzie ona przelatywać obok naszej planety w
odległości 5 mln mil/8.025.000 km. Jest to wygodna odległość i dobrze. Jądro
głowy komety ma średnicę 1-2 mi/1,6-3,2 km i bezpośrednie trafienie w Ziemię
byłoby niebezpieczne. Komety zazwyczaj nie przelatują tak blisko.
Jak na ironię, tym razem
pole gruzu poprzedziło kometę. Zazwyczaj pole odłamków leci za kometą, jak
zazwyczaj robią to warkocze komet. Jednakże ze względu na Jowisza Ziemianie są
w stanie ujrzeć ta anomalię.
Moje
3 grosze
Jak zwykle w amerykańskich
mediach była wielka wrzawa i wielkie zapowiedzi, a wyszło jak zwykle – czyli ot
tak sobie. Aliści jest coś, co można zaobserwować w Polsce jako efekt tego
deszczu meteorów. Są to – mianowicie – świecące, tzw. srebrzyste obłoki, które
tworzą się na wysokości ok. 80 km nad powierzchnią Ziemi i są oświetlane niemal
przez całą noc przez podhoryzontalne słońce. Ostatni raz takie właśnie – przepiękne
zresztą – widowisko miałem okazję oglądać 10.VI.2013 roku na Helu, pomiędzy
godzinami 23:00 a 01:00 CEST. Widok był niesamowity, bo delikatne niebieskawe
świecenie obłoków widoczne było na tle pojaśnienia brzegowego na północnym-zachodzie nieba i kontrastowało
z ciepłym blaskiem pomarańczowych lamp ulicznych Helu. Zrobiłem kilka zdjęć
telefonem, ale niezbyt ładnie mi wyszły, a szkoda, bo widok był zacny.
Dlatego też, ze względu na
ten dodatkowy rój Kamelopardialidów w tym roku, będzie można się spodziewać
właśnie w czerwcu i lipcu pojawu srebrzystych obłoków, które najlepiej się obserwuje
nad morzem albo w górach.
Przekład z j. angielskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©