Chile - miejsce katastrofy ekologicznej
Informację o tym
wydarzeniu polskie media podały 1.IX.2018 roku. Mówiło się o tym, że ok. 300
osób zostało poszkodowanych w wyniku pojawienia się nad północną częścią Chile
dziwnej, żółtej i toksycznej chmury. Zdarzenie to zostało ujęte w naszym
sprawozdaniu pogodowym z września br., ale jak się okazuje, miało ono miejsce
pod koniec sierpnia.
Zwróciłem się
zatem o bliższe informacje do mojej chilijskiej przyjaciółki Pani Liliany Nuñez Orellany, która przesłała
mi wycinki z tamtejszej prasy na temat tego incydentu. Okazało się, że mamy do
czynienia z aferą na miarę indyjskiego Bhopalu lub włoskiego Seveso. Przekład
jest chropawy, ale sens oddaje prawidłowo – to jest prawdziwa katastrofa
ekologiczna – spowodowana przez ludzi, wskutek której cierpią ludzie! A oto, co
pisała o tym tameczna prasa:
Ponad 300 osób zostało zatrutych
przez „toksyczną chmurę” w Quintero i Puchuncavi. Miejscowe władze ogłosiły żółty
alarm dla całej strefy.
Poniedziałek,
27.VIII.2018 r.
Burmistrz
regionu Valparaíso, Jorge Martínez,
udzielił nowych informacji o zatruciach, które miały miejsce w zeszłym tygodniu
w gminach Quintero i Puchuncaví, co doprowadziło do ogłoszenia żółtego alertu.
Władze
regionalne wyjaśniły, że w sumie w trakcie tych epizodów było 301 osób poszkodowanych.
Wczoraj (niedziela) 11 osób przyłączyło się do 290,
które ogłosiliśmy, siedmioro dzieci i czterech dorosłych, na ostatnią minutę -
powiedział.
Martínez
wyjaśnił również, że dwie osoby są hospitalizowane: dziewczynka z objawami
neurologicznymi jest pod nadzorem szpitala w Quintero i dorosły obserwowany w
szpitalu Gustavo Fricke w Viña del Mar.
Co
do odpowiedzialności burmistrz powiedział, że osiem firm, które pracują w
sektorze z pochodnymi węglowodorów, które są elementami znalezionymi w
toksycznej chmurze, zostało wziętych pod uwagę, a które spowodowały zatrucia,
chociaż podkreślił, że w jedynej firmie
znaleziono dowód emisji tych gazów to ENAP, którego nie znaleźliśmy w innym.
Żyj
i umieraj w Quintero:
Kronika
życia w zatrutym mieście
Minęło trochę ponad
miesiąc odkąd toksyczna chmura zatruła Quintero. Dzisiaj dodają ponad 1200 osób
pod wpływem toksyny i nikt nie wie, która firma jest winna. Sąsiedzi, którzy
opierają się zanieczyszczeniu, wierzą, że może to być każdy, lub wszyscy mogą
być. Są tak przyzwyczajeni, że mogą wyczuć różne toksyny w powietrzu. To jest
twoja walka.
Wg Seba Alburquerque, wtorek, 2 października 2018 r.
Noc Cataliny została zatruta, powietrze stało się tak gęste, że poczuła
się tak, jakby wsunęła nos prosto w butelkę z chlorem. Jej gardło się zamknęło,
a oczy płonęły. Czasami toksyczna chmura Quintero cuchnie jak chlor, czasami śmierdzi
siarką. Innym razem nie ma zapachu, ale zawsze czuje się, a pierwsze części
ciała jakie to odczuwają to nos, szyja i oczy. Tego wieczoru Catalina położyła
się do łóżka, czując, jak mocno uciska jej pierś, i obudziła się z bólem głowy,
który sprawił, że położyła się jeszcze kilka minut w namiocie, gdzie spała
tygodniami na miejskim placu. - Na szczęście zostawiłam namiot otwarty,
kiedy znaleźli mnie prawie nieprzytomną. Nie czułam nóg, bolała mnie głowa, nie
mogłam nawet otworzyć oczu. I ciężko mi było oddychać. Moje usta były suche,
bardzo suche, nie mogłam przełknąć - mówi. To, co zdarzyło się
potem, nie pamięta go dobrze, ale jej matka, Luz María, jedna z przywódczyń ruchu przeciwko zanieczyszczeniom,
twierdzi, że kilka osób zabrało ją do samochodu i zabrało do szpitala w
Quintero.
Do tej pory nikt nie wie,
co pachnie źle. W ciągu ostatnich 10 lat obszar Quintero i Puchuncaví miał 8
epizodów skażenia chemicznego i poszkodowanych 483 osób. Od 21 sierpnia skażenia
odbywają się z tygodnia na tydzień, a ponad 1 200 osób jest zatrutych.
W rogu największego placu w
Quintero stoi garść namiotów i tworzy prowizoryczny obóz. To Cabildo Abierto Quintero - Puchuncaví,
placówka, która narodziła się jako forma protestu przeciwko zanieczyszczeniom.
Jest południe, a kilkanaście osób, głównie kobiety, dzieli czas między
przygotowywaniem obiadu i porządkami. Usuwają znak „La Metilclorfonda”,
pozostałość po imprezach, które nazwali na cześć metylochloroformu (czyli
1,1,1-trójchloroetan - C2H3Cl3 albo CH3CCl3
– przyp. tłum.), jednej z substancji, które władze zidentyfikowały jako
przyczynę jednego z wielu przypadków skażenia w ostatnich tygodniach. Jest to
nielegalna mieszanina używana do odtłuszczania rur przemysłowych i teoretycznie
nie powinna być używana w Chile, ale w Quintero zdarza się wiele rzeczy, które
nie występują w pozostałej części kraju.
Nowością dnia jest to, że
dekret sparaliżował działalność dziewięciu zanieczyszczających firm w okolicy
na 48 godzin. Czy
chcesz, żebym powiedział, że zeszłej nocy nadal pracowali, dlatego
zanieczyszczenie jest zawieszone. Co uzyskamy z paraliżowania firm przez 48
godzin, jeśli później wrócą do tego samego. To dla mnie nie jest rozwiązanie - mówi Luz
María González, jedna z osób, które założyły ten protest.
Oprócz zdobycia placu, w
szkołach i marszach organizowano protesty, z których ostatni był rozpędzony
przez Carabiñeros (policję). Żądania organizacji walczących z zanieczyszczeniem
są proste: przestań zanieczyszczać środowisko. W związku z tym domagają się,
aby przepisy krajowe były homologowane zgodnie ze standardami zalecanymi przez
Światową Organizację Zdrowia, a emisje przedsiębiorstw były mierzone
niezależnie. Do 10 września te same firmy były odpowiedzialne za pomiar
własnych poziomów zanieczyszczenia. Teraz to Ministerstwo Zdrowia otrzyma
raporty, ale nadal będzie to SGS Chile Ltda, ta sama firma, która zarządzała
siecią monitorowania parku przemysłowego, która mierzy poziomy zanieczyszczeń.
Ponadto stacje monitorujące toksyny nie mierzą w czasie 24 godzin.
Niepowodzenia, które rząd ma nadzieję rozwiązać w kolejnym przetargu w 2019
roku.
- Prawda jest taka, że władze rządowe dały nam obiecankę, która
nie była dla nas satysfakcjonująca. Chcemy prawdziwych rozwiązań. Jesteśmy
świadomi, że firmy nie mogą ich wykupić, ale wiemy, że generują wiele emisji,
więc powinni kupować technologię, aby wdrożyć standard europejskich pomiarów,
które, jak wiemy, są nowatorskie, są naprawdę skuteczne i nie są manipulowane
przez ani rząd, ani firmy -
mówi Luz María.
Luz María, będąca asystentką
edukacji, przybyła do Quintero z Santiago 15 lat temu. Jej córka Catalina
każdego zimy cierpiała na ataki astmy, więc wybrała wybrzeże do życia. - Moja córka
miała być chronicznym astmatykiem, więc przybyliśmy tutaj i zrobiło się lepiej.
Nigdy więcej nie musiałem jej ponownie zamykać ani wdychać, ani nic. Teraz ma
22 lata i jest zdrową dziewczyną. Niestety, w tym ostatnim czasie, ponieważ
nadal pozostaje bezbronna, jej stan się pogorszył. Mam nadzieję, że już nie
będzie gorzej - lamentuje. – Uwolniłam się
od smogu, aby dojść do skażenia! -
mówi Catalina z lekkim uśmiechem.
Po wejściu do Quintero
czarne flagi otrzymują niektórzy z odwiedzających. Na budynkach mieszkalnych
wisi płótno, które ma chronić od skażenia. Ale to jedyne oznaki niezadowolenia.
Nie wygląda jak miasto, które od dziesięcioleci otrzymywało toksyczne poziomy
dwutlenku siarki, kadmu, arsenu i innych zanieczyszczeń. - Tutaj ogromna większość ludzi Quintero
nie zgadza się. Nie z tym, że protestujemy, ale z tymi namiotami, i że to tyle
trwa, ponieważ ludzie bardziej interesują się estetyką niż zdrowiem -
wyjaśnia Luz María. Ponadto mówi, że istnieje czynnik ekonomiczny, który dzieli
Quintero. - Istnieją
instytucje, takie jak związki zawodowe, Izba Handlowa i stowarzyszenia
sąsiedzkie, które złożyły już wniosek o uzyskanie rekompensaty finansowej. To
mi nie pasuje, nie pasuje do mnie. W jaki sposób ludzie mogą negocjować życie i
zdrowie swoich rodzin, ich dzieci? Ponieważ wszyscy tu są poszkodowani. Dzieci,
młodzież, seniorzy. Może czas nie nadszedł, ale kiedy nadejdzie, to zrozumieją.
Nie chcemy żadnego rodzaju rekompensaty. Jesteśmy dla życia, zdrowia, czystego
powietrza - mówi Luz María.
Carlos
jest byłym pracownikiem odlewni Codelco, który bierze udział w przejęciu.
Nazywa się nie Carlos, ale woli nie podawać prawdziwego imienia. - Czy wiesz,
jaki tu jest problem? Jeśli otrzymamy pieniądze, to tak, jakby powiedzieć „nie
pal, co cię to martwi”. Ludzie się tu sprzedają, bracie. Jest wiele osób, które
się sprzedaje firmom. Jak? Kiedy otrzymali miejsce, plac zabaw dla dzieci ...
zrobili źle zrobione nabrzeże, które zepsuło się po pierwszej burzy - mówi.
Widma
Zielonych Ludzi
Wszyscy ludzie Quintero
wiedzą o Zielonych Ludziach. Kiedy mówią o skażeniach spowodowanych przez firmy,
to przywołują sprawę pierwszych pracowników huty Ventanas z Codelco zatrutych
ciężkimi metalami. Raport La Estrella de Valparaíso z 2011 r. ujawnił okropne
konsekwencje zdrowotne u pracowników o wysokim poziomie arsenu, ołowiu, rtęci i
miedzi we krwi: odleżyny na całym ciele, odrywanie się skóry, utrata pamięci
oraz w stanach końcowych lub zaawansowane, straszliwe bóle, których nawet
morfina nie jest w stanie opanować. Narządy są uszkodzone i wypływają z moczem.
Wątroba staje się galaretowatą substancją wyrastającą z ust chorych (!!!). Ci,
którzy umierają z powodu tego zatrucia, mają narządy wewnętrzne zabarwione na
zielono. Stąd nazwa.
Zieloni Ludzie to
pracownicy, którzy rozpoczęli pracę na początku lat 70-tych, ale wydaje się, że
warunki nie uległy znacznym zmianom w ciągu ostatnich lat. Carlos pracował jako
podwykonawca w systemie Windows na tyle, aby móc opisać z pamięci lokalizację
kominów i pomp wodnych. - Pewnego dnia przyszedł do mnie stary człowiek i
powiedział mi: „Hej, dlaczego tu nie posprzątasz?” Chciał, żebym usunął cały
arsen, który leżał na podłodze. A ja powiedziałem „ty, przynieś mi ubiór
zabezpieczający”. „Nie, lepiej tego nie rób”. Powiedziałem mu, że nie zwariowałem.
„Jestem leniwym cabro culiao”, odpowiedział. Jeśli to trucizna, to jest zabójcze - mówi.
Ventanas znajduje się 10
minut jazdy samochodem od Quintero, na północnym krańcu zatoki. Pomiędzy tymi
dwoma lokalizacjami znajdują się wszystkie fabryki parku przemysłowego: Oxyquim,
Copec,
Gasmar,
Enap,
Enex,
GNL
Quintero, AES Gener i Hodowla Ventanas z Codelco. Gigantyczne
rury, takie jak metalowe macki, wyłaniają się z tej samej plaży, co najmniej na
ponad dwa metry i są przeznaczone do wyrzucania odpadów, a największe z nich należą
do AES
Gener, GNL i Oxyquim. Są to wysokie rury, takie
jak pięciokondygnacyjne budynki, które sięgają 1,7 kilometra do morza i pracują
jak doki. Latem dzieci kąpią się przed elektrownią węglową AES Gener, ponieważ
gorąca woda używana do chłodzenia procesów produkcyjnych pochodzi z rury
zakopanej w piasku. Nazywają to Aguas
Calientes.
Wycieczka
do ciężkich metali
Pojazdy opancerzone z
oddziałów specjalnych Carabineros stacjonują dziś przed fabryką Ventanas.
W czasie ostatnich protestów spaliła się budka bezpieczeństwa należąca do Codelco,
a teraz firmy z parku przemysłowego mają ochronę policji mundurowej. Po jednej
stronie drogi jest żużel; produkt uboczny rafinacji miedzi. Składa się głównie
z żelaza, ale ma między innymi arszenik, kadm i ołów. Po tej stronie, która
jest zwrócona w głąb lądu, czarne góry pokryte są sosnami, a od strony morza -
siatką raszlową, jak toksyczny kort tenisowy. Cristina Ruiz nie może powstrzymać się od śmiechu, gdy widzi moje zielone
rajstopy. To jest twój środek łagodzenia
- mówi.
Cristina jest jedną z
koordynatorek grupy środowiskowej Mujeres de Zona de Sacrificio Quintero -
Puchuncaví en Resistencia. Przez lata pracowała nad odkażaniem regionu
i, podobnie jak znaczna część populacji tego obszaru, została ostatnio przytruta.
Pewnego dnia fotografowała rybaków z Ventanas zbierających węgiel drzewny,
który gromadzi się na plaży (jedyne wynagradzane zajęcie, jakie mają rybacy,
ponieważ nie mogą łowić w zatoce), a kiedy wróciła do domu, nie czuła nóg. Jej
dłonie zdrętwiały, a ona poczuła silny ból głowy, więc wyjechała do szpitala
Quintero. - Dali mi zastrzyk i zasnęłam całe
popołudnie. Stamtąd wróciłam z drżeniem w dłoniach, i nagle mi zdrętwiały. I
nie wiemy, co to jest. Wiemy o niektórych chemikaliach, ale nie wszystkich. Nie
mamy możliwości w Chile, żeby je wykryć - mówi.
Cristina zabiera mnie
drogą, która dociera do Maitenes, innej miejscowości w okolicy. Z polany widać
przeciwną stronę góry żużla porośniętego drzewami, a nie jest to góra, jest ich
kilka. Miliony ton czarnego brudu spadają po jednej stronie mokradeł. - Tutaj mamy arsen, ołów, kadm. Jest cały układ
okresowy - mówi Cristina, patrząc na żużel. - Wszyscy
mówimy o tym, że jest to chilijski Czarnobyl - mówi Cristina. - Nie może być tak, że przewozimy więcej niż 1000
osób w terenach skażonych. Jestem zatruta, zatrułam się jedzeniem, winem,
czymkolwiek, co mogę spożywać. Ale to konsumujemy, ponieważ nie mamy nic
innego, jesteśmy zatrute. Znaleziono rzeczy, które nie powinny istnieć tutaj w
Chile, takie jak metylochloroform. I nim oddychamy, i pozostaje w naszych
ciałach, pozostaje w naszych szkołach, pozostaje w naszych dzieciach, pozostaje
w naszej ziemi – mówi ona.
Większość organizacji
walczących w Quintero i Puchuncaví jest prowadzona przez kobiety i ma logiczne
wytłumaczenie: nie ma mężczyzn, ponieważ nie ma pracy. Idą w inne miejsca, aby
znaleźć źródło zatrudnienia, ponieważ firmy nie zatrudniają ludzi z tego
obszaru. Każdego dnia dziesiątki autobusów przyjeżdżają do Parku Przemysłowego
z robotnikami mieszkającymi w Concón, Viña del Mar lub Quilpué, ale w okolicy
bardzo mało pracuje się w fabrykach. - Wśród tych
wszystkich, którzy cię zabijają, ludzie szukają innych opcji, ponieważ nie dają
ci tutaj pracy. Niedużo, może 1% zatrudnionych pracowników pochodzi stąd
- mówi Cristina.
Obecnie kilka organizacji
ekologicznych złożyło petycję do ONZ w ramach powszechnego przeglądu okresowego
(UPR), narzędzia Organizacji Narodów Zjednoczonych w celu dokonania przeglądu
działań państw członkowskich w dziedzinie praw człowieka. To ostatnia nadzieja
Cristiny. - Nie wierzymy nikomu. Co roku Chile
nie ma obserwacji w UPR, więc dla reszty świata wszyscy mamy się dobrze. Nasza
gospodarka rośnie, nabywamy rzeczy... ale kosztem czego? - pyta.
- Ludzie mają to tak
znormalizowane, musimy żyć tak jak żyjemy, musimy jeść mało owoców morza,
ponieważ są zanieczyszczone, nie możemy się rozwijać, ponieważ ziemia jest
skażona, musimy trochę oddychać, ponieważ powietrze jest zanieczyszczone.
Ludzie umierają. Ludzie chorują na raka - mówi Cristina obserwując
hałdę odpadów. - Czy wiesz, że chcą z tym wybrukować
sobie ulice? W Quintero robią z takiej cegły całe bloki i już je stawiają na
ulicach i placach. Władze mówią ci, że hermetyzacja nie generuje zagrożenia dla
zdrowia, ale ta sama władza dostarczyła nam tego 56 lat temu -
dodaje.
Na polanie, wśród gruzu i
śmieci, rośnie kwitnąca boćwina. Cristina, podekscytowana odkryciem, robi
zdjęcia, aby wysłać je do znajomego. Jest zaskoczony, że coś rośnie w tak
nieprzyjaznym środowisku. Milczy przez chwilę i mówi: -
Nie zgadzam się z takim życiem. Dlatego walczę. Nie będę się przyzwyczajała do
takiego życia. Mogę przywyknąć do walki o życie, ale nie chcę się do tego
przyzwyczaić.
I jeszcze jeden materiał, z „El Dinamo” z dnia 28.IX.2018
roku:
Władze regionu Valparaíso postanowiły przedłużyć częściowe zaprzestanie pracy ośmiu przedsiębiorstw z kordonu przemysłowego Quintero i Puchuncaví, aby uniknąć nowych przypadków skażenia.
Zgodnie z tym, co zostało opublikowane przez Radio
Cooperativa, Seremi de Salud de Valparaíso,
Francisco Álvarez,
wyjaśnił, że nadal brakuje raportu dwóch z ośmiu zaangażowanych przedsiębiorstw: Gasmar
i Enex.
Jak wyjaśnił organ rządowy
- …całkowita inspekcja została zakończona dla ośmiu
przedsiębiorstw z parku przemysłowego, do którego zostali poproszeni o
sparaliżowanie głównych źródeł emisji dwutlenku siarki i całkowitego
zakończenia operacji generujących lotne związki organiczne w przedsiębiorstwach
z sektora węglowodorów.
Álvarez potwierdził, że
posiada już informacje na temat sześciu spółek wchodzących w skład tego centrum
przemysłowego: AES Gener, Codelco Ventanas, ENAP
Quintero, Oxiquim, GNL Quintero i Copec.
Jednocześnie podczas tej
sesji zarejestrowano 28 konsultacji dotyczących objawów związanych z zatruciem
w szpitalu w Quintero.
Mój komentarz
No cóż, czytając ten
tekst mam nieodpartą pewność, że tak właśnie wygląda prawdziwy kapitalizm. Nie
ten ulizany, ugłaskany, lansowany nam przez Imperium Kłamstwa i Hipokryzji,
które ogłupia cały świat po to, by obrabować ludzi z ich bogactw w zamian za
tandetną chałę, która ma wmówić ludziom, że American
way of life jest jedynym sensownym sposobem na życie. A tak naprawdę, to
jedynym celem takiego kapitalizmu jest ZYSK. I nic ponadto. A ludzie są tylko
ŚRODKIEM wiodącym do tego celu i realizującym go kosztem swego życia, zdrowia,
ambicji i wszystkiego, co składa się na normalne życie dla garstki
wyzyskiwaczy, którzy mają ich sami-wiecie-w-jakim-miejscu… To właśnie widzimy w
Polsce, gdzie ludzie harują za marne grosze na śmieciówkach i w końcu uciekają
do byle jakiego, byle normalnego kraju… Polityka, która się na nas wkrótce
zemści.
Obawiam się, że walczące
o swe prawa chilijskie kobiety niczego nie wskórają w ONZ. Te wszystkie
organizacje obrony praw człowieka siedzą w kieszeni u Wuja Sama i bronią praw
tych, którzy akurat z tych czy innych względów są mu potrzebni. Podam prosty,
ale dobitny przykład: kiedy w latach 80-tych w Polsce władza przymknęła
jakiegoś solidarucha czy rozpędzono nielegalną demonstrację, to Amnesty
International i inne organizacje podnosiły wrzask w jego obronie. To oczywiste,
boż NSZZ „Solidarność” szła na pasku CIA w celu rozwalenia Polski Ludowej i
rozsadzenia bloku wschodniego od wewnątrz. Jednocześnie policja w UE prała
pałami i polewała wodą uczestników pokojowych marszów wielkanocnych w RFN,
protestujących w Danii i innych krajach przeciwko energii jądrowej, itd. itp. I
jakoś AI i inne organizacje nie zająknęły się o tym ani słowem. Ale dużo
pyskują, kiedy Putin wsadzi do pierdla jakiegoś „oligarchę”, który do swego
gigantycznego majątku doszedł poprzez korupcję i inne nielegalne machinacje.
Jak to się nazywa? – Polityczna Teoria Względności?... A ONZ? ONZ jest słaba i
jej wpływ na losy świata jest minimalny.
Kolejny ciekawy punkt –
wylewanie toksyn w wody Wszechoceanu. Proceder ten jest szeroko stosowany
wszędzie, gdzie przemysł na dostęp do jego wód. A potem słyszymy histeryczne
wrzaski różnych mędrków, kiedy media podają przerażające informacje o masowych
pomorach flory i fauny morskiej: alg, roślin, ryb, ssaków i ptaków morskich.
Czasami wskutek zatrucia wody zaczynają się rozmaite „zakwity” i „pojawy”
trujących glonów, które dodatkowo zatruwają biosferę. To z kolei powoduje
wybuchowy rozród szkodliwych organizmów w rodzaju jadowitych meduz czy innych
organizmów morskich. Przykładów na to jest dość… Owi mędrkowie nie zauważają,
że większość tego rodzaju przypadków ma miejsce tam, gdzie – jak w przypadku środkowego
Chile – zakłady odprowadzają ścieki i odpady poprzemysłowe w wody Wszechoceanu.
I tak to się toczy – aż do ekologicznego Armagedonu, który wisi już nad nami
jak miecz Damoklesa…
Ziemia bez nas sobie
zawsze poradzi – przeżywała już nie takie kataklizmy i wychodziła z tego
zwycięsko. Życie też będzie istniało – może znów zastartuje od zera, ale
przetrwa. My nie. My bez Ziemi istnieć nie możemy – przynajmniej na razie.
Opinie z KKK
Nieraz sobie myślę, że
może dobrze, że mnie nie będzie wśród żywych jak Ziemia zostanie zniszczona
przez ludzi, tempo degradacji następuje tak szybko, że jest już zauważalne
"gołym okiem". Miejsca z mojego dzieciństwa, które były jeszcze
dzikie są już "zagospodarowane". Na szczęście Ziemia przeżyje my
nie!!!! I tym optymistycznym kończę i dziękuje za informacje które przesyłasz.
(K A ZE K)
Wstrząsające, ale –
niestety – prawdziwe. Business is business, time’s money, money is freedom. Tylko
że za tą wolność drogo wszyscy zapłacimy – i już płacimy. Bhopal, Seveso,
Czarnobyl, Fukushima – ten obłęd uderzy nie tyle w nas, ile w przyszłe
pokolenia wszystkich istot żywych na tej planecie! (Daniel Laskowski)
Przekład z
hiszpańskiego – ©R.K.F. Leśniakiewicz