Powered By Blogger

sobota, 24 listopada 2018

Jeszcze o zagadkowym ‘Oumuamua




Zdeněk Urban


Planetka? Jądro komety? Statek kosmiczny Obcych?


Mniej więcej po roku od odkrycia międzygwiezdnego obiektu oznaczonego jako 1I/2017 U1 ‘Oumuamua znów powraca on w centrum uwagi szerokiej publiczności i naukowców. Kilku uczonych od nowa zanalizowało jego unikalne właściwości i przedstawiło możliwe wyjaśnienia, nawet dość egzotyczne.

Na ten temat istnieją co najmniej trzy studia europejskich i amerykańskich uczonych. Na portalu AAS Nova zebrała ich główne punkty astronomka i edytorka Susanna Kohler. Ale najpierw przypomnijmy podstawowe fakty.


O czym właściwie mówimy?


Wydarzenie to rozpoczęło się w październiku 2017 roku. Teleskop obserwatorium Halekala na wyspie Maui, HI, zaobserwował ciało niebieskie, które się oddalało od Słońca. W peryhelium wynoszącym ¼ AU znajdowało się ono jeszcze w pierwszej dekadzie września. Na pierwszy rzut oka nie wyglądało to na nic innego, tylko asteroid. Ekstrapolacyjna rekonstrukcja jego trajektorii wykazała jednak, że pochodzi ono z innej gwiazdy.

Takie ciało niebieskie poznaliśmy po raz pierwszy. Chociaż teoretycy na ich temat dyskutowali od dawna, to najwięcej w związku z kometami. Do formalnego oznaczenia nowo odkrytych ciał niebieskich doszedł wyróżnik „I” co jest skrótem od słowa interstellarmiędzygwiezdny. Ciało to otrzymało oznaczenie 1I/2017, a na cześć miejsca odkrycia nazwano je ‘Oumuamua co znaczy po hawajsku posłaniec z dalekiej przeszłości.


Dziwny kształt, dziwny ruch


Obserwowane szybkozmienne wyraźne zmiany jasności ‘Oumuamuy wskazywały na rotację ciała i jego niecodzienny kształt. Wyglądało na to, jakby koziołkował po drodze. Początkowo sądzono, że stosunek długości do szerokości obiektu ma się tak, jak 10 : 1 – aktualnie mówi się o 5 : 1. Długość szacowana jest na 100 m, zaś szerokość na 10 m, zaś wysokość też na 10 m. Ciało to jest być może silnie spłaszczone.

Z jego czerwonawego koloru i ciemnej powierzchni wynika skład z skał, metali, z domieszkami związków organicznych i ciemnego lodu. To by świadczyło o planetoidzie. Jednakże obserwowany ruch tego obiektu nie dało się wytłumaczyć w oparciu o prawa mechaniki niebieskiej i siłę grawitacji. Oddalając się od słońca obiekt przyspieszał, a jego przyspieszenie zależało od odległości od Słońca.
  

Na rysunku widzimy trasę przelotu obiektu 1I/2017 U1 ‘Oumuamua przez wnętrze Układu Słonecznego. Biały punkt na linii trajektorii wskazuje nam, gdzie znajdował się ‘Oumuamua znajdował się w dniu jego odkrycia – dnia 19.X.2017 roku. (Źródło - ESO)



Czyżby kometa?


To wskazywałoby na efekt odrzutu, spowodowany przez kierunkowy wyrzut gazów z ogrzanych zamarzniętych pokładów gazów na powierzchni obiektu promieniami Słońca w czasie przelotu przez peryhelium. W takim przypadku po prostu mielibyśmy do czynienia z jądrem komety.

No, ale okazuje się, że rzecz jest bardziej złożona. Roman Rafikov z Uniwersytetu Cambridge (UK) i Instytutu Badań Zaawansowanych w Princeton, NJ, (USA) wskazał na to, że w przypadku ‘Oumuamua nie zaobserwowano żadnego ulotu gazów, żadnej komy (gazowej otoczki jądra) czy pyłowego i/lub gazowego warkocza (ogona). Gdyby nie były widoczne, to przyspieszyłyby jego rotację. W takim przypadku obiekt by się rozpadł pod wpływem siły odśrodkowej jeszcze podczas przelotu przez Układ Słoneczny.



Skąd to się wzięło?


Wsteczna ekstrapolacja trajektorii ‘Oumuamuy nie przyniosła sukcesu. Nie dało się powiedzieć, skąd do nas to ciało niebieskie przyleciało. Jego trajektoria nie była zbieżna z miejscem położenia jakiejkolwiek znanej bliskiej gwiazdy. Pomogło tu prawie wspomniane podwyższenie prędkości obiektu.[1]

Wcześniejsze ekstrapolacje brały pod uwagę jedynie wpływy grawitacyjne. Biorąc pod uwagę przyspieszenie niezwiązane z grawitacją wraz z danymi na temat 7 milionów gwiazd z satelity Gaia DR2 w oparciu o pomiary tego europejskiego satelity, zostały uzyskane pierwsze obiecujące wskazówki w tym względzie.


Dziesiątki gwiezdnych domów


Coryn Bailer-Jones z Instytutu Maxa Plancka w niemieckim Heidelbergu z kolegami wyznaczył 4 bliskie gwiazdy, które należałoby wziąć pod uwagę. Najbardziej prawdopodobnym jest czerwony karzeł HIP 3757[2], obok którego ten obiekt przeleciał przed około 1 mln lat i gwiazda typu słonecznego HD 292249[3], koło której przeleciał ok. 3,8 mln lat temu.

Jest to słuszne jednak tylko wtedy, gdy ‘Oumuamua porusza się ruchem jednostajnym. To wcale nie musi być prawda. Ekipa Coryna Bailera-Jonesa skonstatowała, że przez każde milion lat ‘Oumuamua zetknie się grawitacyjnie z aż 20 gwiazdami i brązowymi karłami – są to ciała niebieskie o rozmiarach pomiędzy gwiezdnymi karłami a olbrzymimi planetami wielkości Jowisza – w czasie przelotu od nich w odległości 3,26 ly.


A teraz trochę sci-fi


Abraham Loeb z Harvardsko-Smithsoniańskiego Instytutu Astrofizyki w Cambridge, MA, (USA) jest specjalistą od niekonwencjonalnych hipotez. Nie zawahał się także w przypadku ‘Oumuamua. Wraz z kolegą Shmuelem Bialym oznajmił: zaobserwowane przyspieszenie lotu tego ciała niebieskiego da się wyjaśnić, bowiem chodzi o obiekt typu „żaglowca słonecznego”.



A zatem idzie o ciało, które napędza ciśnienie promieniowania. ‘Oumuamua może mieć jeszcze bardziej ekstremalny kształt, niż ten już tu wspomniany. Konkretniej: byłby niezwykle cienki. Przy odpowiednio szerokiej płaszczyźnie światło słoneczne wpływałoby nań tak, że zwiększałoby jego prędkość. Wedle autorów tej hipotezy, takie wielkie ale cienkie ciało mogłoby wytrzymać lot międzygwiezdny.

Dwójka badaczy przy tym nie twierdzi, że jest to słoneczny żaglowiec należący do Kosmitów. Twory tego rodzaju powstają naturalnie w materii międzygwiezdnej. Jednakże nie wykluczają sztucznego pochodzenia tego obiektu. Być może chodzi tu o jakiś techniczny złom błądzący w przestrzeni kosmicznej.


…i ponownie do rzeczywistości


‘Oumuamua pozostaje zagadką i nią już pozostanie. Podczas jego przelotu przez Układ Słoneczny nie udało się uzyskać dostatecznie wyraźny obraz tego obiektu. A dokładniej, nie dogonilibyśmy tego, bowiem nie jesteśmy w stanie tego dokonać, bo nie mamy czym. Powróci z powrotem do gwiazd.

Chociaż cały przypadek dość dokładnie przypomina powieść Arthura C. Clarke’a pt. „Spotkanie z Ramą” (1973), to krytyczne spojrzenie każe nam pozostać przy Ziemi. Bez innych dowodów trzeba trwać przy tym założeniu, że chodziło o naturalne ciało niebieskie, z jakim się jeszcze nie spotkaliśmy. Chociaż do końca tego nie wiemy.



Kosmiczne memento


Jednak cała rzecz stanowi poważne memento. W marcu 1989 roku, przeleciała asteroida 4581 Asclepios przez punkt, który Ziemia zajmowała tylko 6 godzin wcześniej. Możliwy impakt uwolniłby energię równą eksplozji 600 Mt TNT. I co najgorsze, odkryliśmy tą asteroidę dopiero dziewięć dni po jej przejściu przez perigeum! Mogła nam po prostu nieoczekiwanie spaść na głowy!

‘Oumuamua, podobnie odkryty (nawet ponad miesiąc) po przejściu przez wnętrze Układu Słonecznego, przypomina nam, że do końca nie możemy wiedzieć, co dzieje się w naszym szerokim kosmicznym domu. I mniej możemy skutecznie na niego wpływać. To jest poza naszą kontrolą.

Przy tak słabym stanie naszej kosmicznej technicznej infrastruktury, zawinionym przez nieszczęsne zahamowanie jej rozwoju, jesteśmy przez cały czas wydani na pastwę kosmicznego losu. Bez względu czy będzie to jakieś naturalne ciało niebieskie na kolizyjnym kursie z Ziemią czy statek kosmiczny Pozaziemian lecących do nas z nieznanymi zamiarami.

Studium Romana Rafikova opublikowano w naukowym czasopiśmie „The Astrophysical Journal Letters”. Ekipa Coryna Bailera-Jonesa opublikowała swe badania w innym czasopiśmie naukowym „The Astronomical Journal”, zaś spółka Shmuel Bialy & Abraham Loeb zdeponowali swe studium w internetowym archiwum ArXiv, i zostanie ono opublikowane w „The Astropysical Journal Letters”. 
                    

Komentarze z KKK


Znamy niektóre parametry lotu tego ciała i bardzo mglisty (dosłownie) jego obraz. Lot zupełnie nietypowy, jak twierdzą autorytety - i to daje dużo do myślenia. Spekulacje na temat wyglądu są tylko spekulacjami, i sugerowanie się artystyczną wizją tego ciała - a tak coraz częściej jest - coraz bardziej zamazywać będzie to zjawisko i tworzyć kolejne nowe fantastyczne teorie, których już nikt nie rozplącze. Tak jest z fenomenem tunguskim. (Avicenna)


OK., ale w "żaglowiec słoneczny" czy "kometarny odrzut" nie uwierzę... 😊😏 (Daniel Laskowski)  

Raczej na pewno tak nie jest. My spekulujemy, mając w głowie znane nam technologie i zjawiska, a przecież mogą w grę wchodzić zupełnie inne "cuda". (Avicenna) 

"... Chociaż cały przypadek dość dokładnie przypomina powieść Arthura C. Clarkea pt. „Spotkanie z Ramą” (1973), to krytyczne spojrzenie każe nam pozostać przy Ziemi. ..." Muszę sobie odświeżyć pamięć i książkę jeszcze raz przeczytać 😀 (Jaroslav Novotny)                                                

Przekład ze słowackiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz




[1] Wstępne szacunki wskazywały, że obiekt ten przyleciał do nas z gwiazdozbioru Lutni i odleciał w kierunku Pegaza.
[2] Chodzi tu o gwiazdę HIP 3575, która znajduje się w konstelacji Tukana, w odległości aż 11.648,69 ly, o typie widmowym M1III (czerwony olbrzym). Jednakże znajduje się za daleko, by lecieć do nas 1 mln lat i najprawdopodobniej chodzi tu inną gwiazdę - o HIP 3757, która znajduje się w konstelacji Wieloryba, w odległości tylko 77,53 ly i jest to czerwony karzeł o typie widmowym M2,5V.
[3] Znajduje się w konstelacji Jednorożca, w odległości 135,2 ly. Jest to gwiazda typu widmowego G5Ve czyli jest ciemniejsza i chłodniejsza od naszego Słońca, które ma typ widmowy G2V.