Niestety, przepadł nam gdzieś V tom naszej Kroniki Rodzinnej i wypadł niemal cały rok 1978, a szkoda, bo był on też bardzo ciekawy... No trudno, zaczniemy zatem od Zimy 1000-lecia, Aleksandra Leśniakiewicz zanotowała
24.XII.1978
r. Wigilia
…pogoda jest piękna, więc Robert
opala się na leżaku przed domem. Potem zrywa się wiatr, ale łagodny – taki mini
halny.
31.XII.1978
r. Sylwester
Na świecie groźna zima, a u nas
od rana +8°C i halny. …czekamy na przyjście Nowego Roku i przyszedł do nas z
mrozem, i o północy było już -8°C...
1.I.1979
r. Nowy Rok
Rano śpimy dłużej, bo śnieży i
mróz na -18°C. Zima 1000-lecia!
Faktycznie, uderzenie zimy było straszliwe. Pamiętam, jak
szedłem na domówkę do znajomych na ul. Przemysłowej, to wiał halny i było +8°C
przy pogodnym niebie. Kiedy wracałem do domu gdzieś o 6-tej rano, to było
niemal metr śniegu i termometr wskazywał -20°C przy przeraźliwie zimnym wietrze
z kierunku NW, musiało być gdzieś koło -30°C zważywszy wind chill factor.
2
– 22.I.1979 r.
Zima 1000-lecia! 2 stycznia wyjechałem do Kętrzyna i jechałem tak
3 doby trasą: Jordanów – Kraków Główny – Warszawa Centralna – Nasielsk –
Olsztyn – Ełk – Giżycko – Kętrzyn, a i tak byłem jednym z pierwszych na
kompanii! Chłopaki zjeżdżali się przez 2 tygodnie. Przez ten cały czas nie było
zajęć tylko odśnieżanie bazy.
23.I
– 1.II.1979 r.
Zima trzyma na nowosądecczyźnie.
17.I.1979
r.
UFO nad Zakopanem!
Tej obserwacji typu NL/RV/CE2 nie wyjaśniono do dnia
dzisiejszego! W połowie lat 90-tych miałem okazję spotkać jeszcze żyjących
świadków tego wydarzenia i z ich relacji wynikało, że nie była to żadna ziemska
maszyna, a coś spoza naszej planety. Zaobserwowano wiele dziwnych zjawisk,
niektóre z nich przeczyły znanym prawom fizyki. Przy tej okazji TVP-3 Kraków
nakręciła krótki film o tej obserwacji, a ja opisałem ją w mojej monografii
„Projekt Tatry”, Kraków 2002.
15.II.1979
r.
Wybuch w warszawskiej Rotundzie
PKO, wiele ofiar i rannych. Ponoć to wina mrozu i gazu.
Byłem tam kilka dni potem z Kazkiem
Gawłowiczem. Widok okropny – jak po bombardowaniu. W wysoki płot z desek
wetknięte były kwiaty. Krążą plotki, że był to akt terrorystycznego sabotażu…
4.III.1979
r. Popielec
Dzień był tak piękny, że opalałam
się!
11-13.III.1979
r.
Obserwujemy zaćmienie Księżyca.
21.III.1979
r. PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY
Wiosna przyszła o godzinie 06:22.
1.IV.1979
r.
Przesunięcie zegara na czas letni
– CEST.
7.IV.1979
r. Palmowa Sobota
Na termometrze tylko +4°C.
8.IV.1979
r. Palmowa Niedziela
…zimno!!!
9.IV.1979
r. Wielki Poniedziałek
…jest zimno, na dworze jest +3°C.
14
- 15.IV.1979 r. Wielkanoc
Pogoda ciepła i słoneczna.
18.IV.1979
r.
Przejmujące zimno i wali śniegiem!
25
– 27.IV.1979 r.
Leje non-stop, typowa trzydniówka.
9.V.1979
r. Dzień Zwycięstwa
Leje jak z cebra!
1
- 28.VI.1979 r.
Ostatnia praktyka zawodowa w GPK Świnoujście. Cały czas cudowna,
letnia, wakacyjna pogoda. Ciekawi ludzie, nowe otoczenie i przede wszystkim
cudowny Bałtyk! Morze to nasze okno na świat i to jest prawda – zapoznaję się z
liniami żeglugowymi PŻB i PLO – rorowce MF Wilanów,
MF Wawel, MF Pomerania i „babcia” MF Skandynawia
pływają do Ystad w Szwecji i Kopenhagi. Wcześniej pływały także do brytyjskiego
Felixtowe, ale linia była nierentowna (teraz by się przydała), plowskie MF Mikołaj Kopernik i MF Jan Heweliusz pływają do Ystad z lorami
i wagonami. Poza tym na Kanale Piastowskim ruch jak w Rzymie – co chwila coś płynie
z i do Szczecina. Widać, że Polacy wreszcie korzystają w pełni z dostępu do
morza…
Tak było w latach gierkowskiej prosperity – potem ruch stopniowo
zamierał, a Biało-Czerwona powoli znikała z gafli statków wypierana przez
podlejsze i tańsze bandery...
14.VI.1979
r. Boże Ciało
…od rana deszcz, zimno i
paskudnie.
23.VI.1979
r. Sobótki
Cudownie ciepła, księżycowa, sobótkowa
noc.
29.VI.1979
r. Św. Piotra i Pawła
Św. Piotr i św. Paweł sieją
grzyby. Pada deszcz i jest zimno i nieprzyjemnie.
20.VIII.1979
Przelot Wielkiego Bolidu Polskiego.
Kończyłem studia na wrocławskim „Zmechu” i przygotowywałem się
do promocji, kiedy w dniu 20.VIII.1979 roku miałem okazję zaobserwować przelot
czegoś, co później nazwano Wielkim Bolidem Polskim – WBP, a który to przelot
wzbudził swego czasu wiele kontrowersji i sporów ufologów. Początkowo WBP
skojarzył mi się z jakimś wielogłowicowym SLBM wystrzelonym z pokładu
radzieckiego lub amerykańskiego SSBN – rakietowego okrętu podwodnego z napędem
atomowym, który to pocisk wymknął się spod kontroli i poleciał w kierunku SE-S
spod Morza Norweskiego lub Północnego Atlantyku nad Półwysep Skandynawski,
Bałtyk, Polskę, wschodnią część Słowacji, Węgry i Rumunię, a następnie – i tu
wersje są podzielone – spadł gdzieś w Morze Czarne albo wyszedł z atmosfery
ziemskiej na niską orbitę. Trzecia wersja mówi o całkowitym rozpadzie i spłonięciu
tego „czegoś” w atmosferze. I wszelki ślad po nim zaginął. Kolejna nierozwiązana
zagadka…
2.IX.1979
r.
Promocja oficerska w WSOWZmech. Wrocław - CS WOP Kętrzyn. Pogoda
jak na zamówienie – słonecznie i bardzo ciepło. Dzień niezapomniany. Potem całonocna
jazda do Jordanowa w cudownej, jeszcze letniej pogodzie.
12
– 14.IX.1979 r.
Pogoda przyjemna, ale 14-tego w
nocy była „cliwa” burza!
16.IX.1979
r.
Niespodziewany koniec lata, tylko
+3°C i leje.
29.IX.1979
r.
Pierwszy przymrozek -5°C!
16
– 17.X.1979 r.
Ciepło i słonecznie.
20.X.1979
r.
Znowu słonecznie i ciepło po
deszczowej trzydniówce.
2.XI.1979
r. Dzień Zaduszny
Pierwszy śnieg! – a potem halny i…
tęcza!
11.XI.1979
r.
Św. Marcin przyjechał na białym
koniu – spadł drugi śnieg.
2.XII.1979
Obserwujemy niecodzienne zjawisko
na niebie: Księżyc w podwójnym kole tęczowym (halo) – widok niezapomniany!
-----------------
I na tym kończą się
zapiski meteorologiczne w naszej Kronice Rodzinnej, które powstały dzięki naszej
Mamie. Jak widać z nich, anomalie klimatyczne były przez cały czas, tylko że
dzięki Efektowi Globalnego Ocieplenia przestaliśmy nie zwracać na nie uwagę i (nareszcie!!!)
zaczęliśmy je obserwować i wyciągać wnioski. Oby jak najwłaściwsze i jak
najszybciej, bo już żyjemy w pożyczonym czasie, którego jest coraz mniej, a
coraz więcej zmian będzie nieodwracalnych.
Nie wyjdzie to nam
na dobre…