Jaroslav Mareš
Artefaktów znalezionych w dawnych
warstwach geologicznych jest tak dużo, że można by o nich napisać całą książkę[1], np. jak
to zrobili Michael A. Cremo i Richard L. Thompson – „Tajna historia
Ludzkości”, „Ukryta historia rasy ludzkiej”.
I tak w Szkocji znaleziono w
warstwach z Dewonu w wieku 360-400 MA temu oryginalny żelazny gwóźdź, a w
Anglii złoty drut w warstwach z Dolnego Karbonu, czyli sprzed 320-360 MA. Do
tego, by wyjaśnić takie znaleziska, człowiek musiałby znać wszystkie
okoliczności jego powstania, by wykluczyć możliwość oszustwa. Poza tym
publikacje te są przepisywane z jednej publikacji do drugiej, i czytelnicy je
znają. Jednakże te znaleziska były dokładnie zbadane przez naukowców i dlatego
należy się im szczególna uwaga.
W 1968 roku, Y. Druet i H. Salfati
ogłosili, że znaleziono kilka metalowych rurek o półeliptycznym przekroju.
Wszystkie miały taki sam kształt, ale różniły się wielkością. Pochodziły z
kredowych warstw w Saint-Jean de Livet we Francji, których wiek wynosił co
najmniej 65 MA. Druet z Salfatim przeanalizowali kilka hipotez, ale eliminowali je
jedna po drugiej. Na koniec ogłosili, że jedynym możliwym wyjaśnieniem tego
znaleziska jest założenie, że na naszej planecie 65 MA temu istniały
inteligentne istoty.
A podróże w Czasie? Odwiedziny naszych
potomków z Przyszłości, wyprawy uczonych i studentów, by na własne oczy
zobaczyli jak wyglądało dawne życie na Ziemi? Czyż przez przypadek pozostawiali
oni różne przedmioty, które obecnym zagadkologom spędzają sen z powiek?
Ślady
człowieka?
To znalezisko dodało nowe
argumenty kreacjonistom, którzy już dawno twierdzili, że ludzie zamieszkiwali
Ziemię wraz z dinozaurami. Dowodem na to były dziwne ślady znalezione w okolicy
Paluxy Creek, TX. Chodzi tu o ślady kilku wielkich dinozaurów, które krzyżują
się ze śladami podobnymi do ludzkich z tym, że są płaskie. Ten, który je pozostawił przed
dziesiątkami milionów lat odciskając w miękkiej glebie, miał platfusy, opierał
się o ziemię całą stopą – od palców do pięty. Tak właśnie poruszały się
drapieżne dinozaury, podobnych śladów było znalezionych wiele i w różnych
okresach geologicznych. Natomiast te były blisko siebie i wskazywały na to, że
nie był to przypadek. Szczególnie odległość pomiędzy palcami a piętą była o
wiele większa, niż w cytowanym przykładzie. Ten, który zostawił te ślady szedł
pewnym, długim krokiem zaś trop wiódł linią prostą. Ślady pochodziły z formacji
Glen Rose, TX (N 32°14’11” – W 097°45’20”) z początku Górnej Kredy, czyli
jakieś 111 MA temu.
Długość śladu wynosiła 45-50 cm i
wskazywała na istotę większą od człowieka. Jednakże różnił je od ludzkich jeden
szczegół – były one trójpalczaste. A zatem wskazują one na pewien gatunek
dinozaura, który jest jak dotąd zupełnie nieznany z braku pozostałości
kostnych.
Cała historia wokół tych
zagadkowych śladów zaczęła się w 1908 roku, kiedy krótkiej burzy która
przeleciała nad Paluxy River pojawiły się nagle w skalnej caliźnie pod zmytym
osadem bardzo dziwne, skamieniałe ślady. Na przestrzeni tysiąca metrów
krzyżowały się tropy różnych dinozaurów. jednak te ciągnęły się jak po sznurku
w jednym kierunku. Ustalono potem, że skalny podkład, w którym były one
odciśnięte, był onegdaj brzegiem bagnistej laguny.
Dziwne tropy wzbudziły
natychmiast niesamowitą sensację tak wielką, że ich odlewy były sprzedawane
jako suweniry dla turystów. W 1938 roku jeden taki odlew zakupił w miejscowym
sklepiku w miasteczku Gallup, NM, paleontolog z Amerykańskiego Muzeum Historii
Naturalnej w Nowym Jorku – Roland Bird,
a jego dziwność skierowała go do dokładnego przeszukania tej okolicy. Po jego
ukończeniu oznaczył te ślady jako tajemnicze i przyznał, że nie ma pojęcia, jak
one powstały. Do tego Bird był największym światowym ekspertem od śladów
dinozaurów, i na badaniu bogatej w ślady lokalizacji Paluxy River strawił wiele
lat na poszukiwaniach nowych śladów dinozaurów. Podniecony rozpaczliwymi
poszukiwaniami Birda, kreacjonista Clifford
Burdick w roku 1950 ogłosił, że te ludzkie ślady, jak je nazwał, są
jasnym dowodem na to, że ludzie i dinozaury żyli obok siebie na tamtym terenie.
Podobne stanowisko wyraził w swej
książce z 1980 roku pt. „Na śladach niesamowitych dinozaurów i ludzi, którzy je
znali” John Morris. Niektórzy
kreacjoniści rozwiązali problem trójpalczastych śladów tym, że część z nich
postanowiła zmienić swe trójpalczaste stopy na pięciopalczaste, co im
nieodwracalnie zaszkodziło. Z tego względu, że od czasu do czasu w czasopismach
pojawiają się materiały na temat równoległego życia ze sobą ludzi z
dinozaurami, postanowiłem w czasie mego pobytu w Kanadzie zająć się tym
zagadnieniem. Na własne oczy się przekonałem, że chodzi tu o ślady mniejszych
dinozaurów.
A
zatem dinozaury, ale…
Na temat tej historii jasno się
wypowiedział Glen Kuban – biolog z
University of Wooster, OH, który w 1982 roku pojechał na te miejsca i dokonał
drobiazgowych badań i pomiarów tych
tajemniczych śladów. Stwierdził on, że ślady te mają poza trzema
palcami i inne charakterystyki, które różnią je od śladów ludzkich. Na jednym z
sympozjów stwierdził on, że twórcą tych śladów jest mały dinozaur nieznanego
gatunku. Jego argumenty były na tyle mocne, że przekonały nawet kreacjonistów i ich
przedstawicie odwołał twierdzenie o ludziach żyjących w tym samym czasie, co
one.
Ale to wcale nie wyjaśniło
zagadki. Przeniesiono ją tylko na inny poziom. W tym
czasie, w popularnej i specjalistycznej prasie była szeroko opublikowana rekonstrukcja
inteligentnego dinozaura – Dinozauroida, wykonana przez
kanadyjskiego paleontologa Dale Russela
i rzeźbiarza Rona Sequina, a
stanowiącą ekstrapolację rozwoju mniejszego, drapieżnego dinozaura z gatunku Troodon. Odbywały się konferencje naukowe na temat,
jakby wyglądały takie Dinozauroidy, gdyby miały dość czasu na rozwój. Niektórzy
paleontologowie skłaniający się do przeświadczenia, że dinozaury naczelne
istniały naprawdę, a my jeszcze nie byliśmy w stanie znaleźć skamielin po nich,
do końca spekulowali, jak też one wyglądały.
Niestety, póki nie ma
dostatecznie pewnych dowodów na Ich istnienie. Podobnie jest z poszukiwaniami
ludzi w odległych epokach geologicznych. Istnieje kilka hipotez, które
wyjaśniają te osobliwości, o których powyżej, ale jedna jest bardziej
fantastyczna od drugiej…
Dinozauroidzi…
ale jak by przeżył człowiek?
Na podstawie ostatnich odkryć
paleontologicznych i biochemicznych można uważać za udowodnione, że ludzie nie
powstali na jednym miejscu, jak to się kiedyś zakładało, ale że różne
odmiany gatunku Homo powstawały niezależnie od siebie, co najmniej w
dwóch odległych od siebie lokalizacjach – Afryka i Azja Pd.-Wsch. Także czas
powstania pierwszych form hominidów nieustannie przesuwa się do coraz głębszej
Przeszłości.
Zwolennicy istnienia człowieka
przez dziesiątkami a może nawet setkami milionów lat, argumentują to tym, że może
chodzić o historycznie pierwszy prąd w historii człowieka, który po długim
czasie doczekał się swych naśladowców. Przywołują oni jako dowód różne legendy
występujące na całym świecie – od Azteków na Zachodzie aż po Chińczyków i Tybetańczyków
na Wschodzie – że Ziemia była zamieszkaną przez inteligentne istoty w kilku
etapach – najczęściej mówi się o pięciu - na ich końcach zawsze cywilizacje te
znikały, a potem niezależnie od nich powstawały nowe.
Jednak te poglądy nie wytrzymują
krytyki. Człowiek jako ssak nie mógł powstać w czasie, gdy ssaki przez wiele dziesiątków
milionów lat w erze dzierżenia władzy przez dinozaury, żyły na skraju ich głównego
prądu rozwojowego w małych prymitywnych formach. Rozwój różnych grup zwierząt i
człowieka należy zawsze dowieść odpowiednim paleontologicznym materiałem, a że
są w nim jeszcze ogromne luki i znamy zaledwie małą część gatunków żywych,
które zamieszkiwały naszą planetę w czasie jej długiej historii. Czym innym
jednak byłoby założenie istnienia pradawnych, rozwiniętych, ludzkich
cywilizacji w okresie przez 10-20 tys. lat. To stanowi pewne wyjaśnienie
anomalii, o których w tym artykule jeszcze nie mówiliśmy.
Pradawne
cywilizacje nieludzkie
Inną hipotezą jest, że te
pradawne cywilizacje – o których mówią stare legendy – nie były cywilizacjami
ludzkimi.
I choć jest to mało prawdopodobne,
nie da się tego odrzucić całkowicie. Rozwój przebiega szybkimi
skokami i przez długi okres czasu utrzymuje zrównoważony stan. Inteligentna forma
może wyniknąć bardzo szybko w wielu różnych grupach, nawet między płazami. Przy
tak szybkim rozwoju trwającym 1-2 MA nie musimy nawet jej zarejestrować w
zapisie kopalnym. Morfologiczną konwergencję, która przysposabia kształty zwierzęcia do
idealnego przystosowania do warunków środowiskowych dochodzi wtedy, gdy
stworzenia z różnych grup żyjących w ten sam sposób są podobne do siebie.[2]
Najlepszymi kandydatami do
wytworzenia formy inteligentnej są (a raczej były) dinozaury – szczytowe istoty
w dziejach naszej planety, które przyhamowały swój rozwój[3] i dzięki
temu rozwój człowieka ruszył do przodu po 150 MA od zastopowania linii gadów
ssakokształtnych. Kto wie, czego dowiemy się w ciągu następnych
stu lat!
Odwiedziny
z Kosmosu i spoza Czasu
Najbardziej ulubionym sposobem
wyjaśnienia podobnych czasowych anomalii są odwiedziny Pozaziemian. Nie chcę
w tym kierunku robić konkurencję panu Dänikenowi, ale uważam za możliwe, że w
swej historii Ziemia była odwiedzana przez Kosmitów. Życie ma najróżniejsze formy, jest
nieskończenie plastyczne i dające się przystosować do wszelkich warunków i jest
rozsiane po całym Kosmosie. Wszakże na naszej planecie istnieją w głębinach
Wszechoceanu przy podwodnych wulkanach i źródłach geotermalnych wielkie grupy
zwierząt nie wykorzystujących tlen, ale metan i związki siarki. A wodę odkryto
nie tylko na Marsie, ale i na Księżycu. Innym zagadnieniem jest owszem to, czy
Kosmici w czasie swych odwiedzin gubiliby zwyczajne gwoździe czy przechadzaliby
się w butach podobnych do naszych wyprodukowanych w latach 20.?
A podróże w Czasie? Odwiedziny
naszych Potomków z Przyszłości, wyprawy uczonych i studentów by na własne oczy
zobaczyli, jak to się onegdaj żyło na Ziemi? I czy ktoś nie zgubił w czasie
tych wycieczek czegoś, co potem zagadkologom nie daje spać? A może zrobili to
celowo, aby nam dać do myślenia? I chociaż to brzmi fantastycznie, to niektórzy
współcześni fizycy teoretyczni nie odrzucają możliwości podróżowania w Czasie i
uważają je za bardzo realne.
Jak widać, hipotez jest dosyć. Wystarczy
sobie jakąś wybrać…
Moje 3 grosze
Osobiście uważam, że
jak zwykle prawda jest gdzieś pośrodku, a zatem mogły istnieć kwitnące
starożytne cywilizacje: Atlantyka, Atlantyda, Mu, Lanka, itd. itp. mogły one
być odwiedzane przez Kosmitów, którzy przypałętali się do nas z otchłani
Kosmosu na nasze galaktyczne zadupie. Prawdopodobieństwo takich wizyt jest
nikłe ze względu na kosmiczne odległości i położenie Układu Słonecznego, ale
większe od zera i nie można odrzucić tej hipotezy.
Ziemia może być także
odwiedzana przez Przybyszów Spoza Czasu. Oczywiście Ziemian z odległej
Przyszłości albo… Przeszłości. Mogą to być nawet Dinozauroidzi, którzy
opanowali technikę chronomocji i uciekli przez asteroidowym holokaustem. Dokąd?
Najpewniej w czasy przed Ziemią-śnieżką czyli do Tonu: 1 GA – 800 MA temu, a
zatem przed zlodowaceniami Kriogenu, bo tylko tak mogli ukryć swą obecność na
Ziemi, a to jest przestrzeń czasowa długa na 200 MA, czyli o wiele więcej, niż
liczył to sobie cały Mezozoik rozległy na 186 MA...
I wreszcie trzecia
możliwość – spotkania Przybyszów Spoza Czasu z Przybyszami z Kosmosu. Brzmi dziwnie
– a wcale nie, bo wyobraźmy sobie, że Ludzkość ma możliwość odbywania podróży w
Czasie i pewnego dnia stwierdza, że poza nami na naszej planecie dochodziło do
lądowań obcych statków kosmicznych. Wysyła się więc czasoloty w te punkty
historii i tam właśnie – w przepaściach Czasu – dochodzi do Spotkań Ziemian z
dalekiej Przyszłości z Istotami Pozaziemskimi. I jak to brzmi? O wiele
realniej, niż się to na pierwszy rzut oka wydaje! I stąd właśnie biorą się te
wszystkie dziwne artefakty, o których pisał M. Cremo. Stąd właśnie te wszystkie
dziwne legendy z każdego ludu i narodu Ziemi.[4]
I tak należałoby
patrzeć na ten problem.
Źródło – „Záhady života” nr 8/2027,
ss. 18-21
Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz
[1] Tu i
dalej podkreślenia autora.
[2]
Np. rekin (ryba) Ichtiozaur (gad) i delfin (ssak). Ich wygląd jest bardzo
podobny, ale został wymuszony przez przebywanie w środowisku wodnym…
[3]
Właściwie którym przyhamowano rozwój poprzez upadek asteroidy Chicxulub i inne
katastrofy ekologiczne.
[4] Zob. R.
Leśniakiewicz – „UFO i Czas”, Tolkmicko 2011.