Nataša Slánská
Chyba większość z
nas czytała lub oglądała filmy o jednej z największych zagadek historycznych
siedemnastowiecznej Francji – zagadce Człowieka w Żelaznej Masce, którą
rozsławił Alexandre Dumas w powieści
„W dwadzieścia lat później” (1845). Na ten temat pisałem także wraz z dr Milošem Jesenským w artykule pt.
„Człowiek w żelaznej masce” – zob. https://wszechocean.blogspot.com/2013/02/czowiek-w-zelaznej-masce.html, w którym przedstawiliśmy kilka hipotez.
Nowe
fakty w sprawie
Od roku 1669 aż do swej śmierci w
roku 1703 we francuskim więzieniu ukryty przed światem zagadkowy mężczyzna,
który nie mógł podać swego nazwiska i musiał skrywać twarz. Jego przypadek
fascynował już filozofa Voltaire’a i
pisarza Aleksandra Dumasa. Historykom nie udało się dojść do tego, kto
właściwie ukrywał się pod tą maską.
Sam Wolter zmarł w Bastylii w 14
lat po śmierci tajemniczego więźnia, a o tym przypadku usłyszał on od
współwięźniów. Zagadkowy więzień miał szlachetne pochodzenie, dostawał dobre
jedzenie, miał talent do muzykowania i nikt go nigdy nie odwiedzał. Jego maska
nie była z żelaza tylko z aksamitu. I to właśnie Wolter wysunął przypuszczenie,
że chodziło o brata-bliźniaka króla Ludwika
XIV Bourbona, do którego istnienia jego rodzice się nigdy nie przyznali
wbrew zaciekłym sporem o jego pochodzeniu. Niedawno temu teorię tą przenieśli
na ekran reżyserzy z Hollywood w filmie „Człowiek w żelaznej masce”.
Brat
czy wprost prawowity ojciec?
Wedle historyków nie jest
prawdopodobne, by Ludwikowi XIII i jego małżonce Annie Austriaczce udało się utajnić poród bliźniaków. Królewskie
narodziny były w tym czasie sprawą publiczną i tłumy dworzan kłębiły się w
królewskiej komnacie.
Realniej rysuje się możliwość, że
ojcem dzieci nie był Ludwik XIII, ale inny szlachcic, który znalazł się za
niego w królewskiej łożnicy. Królewskiej parze przez długi czas nie udawało się
spłodzić potomka – a bez następcy tronu byłaby zagrożona polityczna
stabilizacja państwa. Ochotniczy dawca nasienia za swą usługę skończył w
więzieniu, aby nie mógł powiedzieć światu, że Ludwik XIV jest w rzeczywistości
bastardem.
Lokaj
ze specjalnym traktowaniem
To są jedynie spekulacje. Spójrzmy
na fakty. Okres 1669 – 1703 roku dokładnie odpowiada czasowi, w którym został
wtrącony do więzienia niejaki Eustache
Dauger. Jego nazwisko nie brzmi arystokratycznie i rzeczywiście nie idzie
tu o jakiegoś arystokratę, ale o zwykłego lokaja. Wszak lokaje i służący mogą
zaplątać się do niebezpiecznych intryg, szczególnie kiedy pracują dla kogoś naprawdę
znacznego. Według prof. hist. Paula
Sonnina z Uniwersytetu św. Barbary tenże Eustache Dauger mógł pracować u
samego kardynała Mazarina i kłapać
dziobem na temat jego finansowych przekrętów. W takim przypadku nie minęłaby go
najgorsza ciemnica. Ale dlaczego by o niego dbali tak kucharze w Bastylii,
gdyby szło tylko o zwykłego służącego?
Najbardziej możliwym jest to, że
nazwisko Eustache Dauger to był jedynie pseudonim, za którym ukrywał się ktoś
znaczący. Wszakże gdyby strażnicy tak niespokojnie próbowali ukryć tożsamość
więźnia, że zmusili go do noszenia maski i zabronili mówić, trudno
byłoby go umieścić w więzieniu
pod jego prawdziwym nazwiskiem.
Ponadto strażnik więzienny Bénigne Dauvergne de Saint-Mars otrzymał
od samego króla Ludwika XIV grube kwoty na wydatki więźniów. Co zrobił z nimi
strażnik, to inna sprawa. Biedak z maską miał w celi tylko materac do spania.
Król jednak widocznie liczył, że więzień spełni każde życzenie. To znowu
sugeruje, że to nie mógł być tylko lokaj.
Co dziwne, na nagrobku więźnia
nie widnieje imię Eustache Dauger, ale włosko brzmiące nazwisko Marchiola. Jeden Włoch był w
rzeczywistości internowany we francuskich więzieniach w tym samym czasie;
nazywał się Ercole Matthiole, co
brzmi bardzo podobnie. Jednak według historycznych przekazów Matthiole zmarł
już w 1694 roku. Nie przebywał wówczas nawet w Bastylii, ale na wyspie św.
Małgorzaty.
A zatem kim był Eustache Dauger alias Marchioly? Mógł to być w zasadzie
ktokolwiek. Być może był to i utajniony członek królewskiej rodziny, jak się to
od stuleci spekulowało. Ale wciąż nie ma na to dowodów.
Źródła:
Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz