Ostatnio w związku z bieżącymi
wydarzeniami przycichła nieco sprawa chemtrails
i trucia nas przy pomocy samolotów poruszających się na dużych wysokościach. Przyczyniły
się do tego pandemia COVID-19, a teraz wojna na Ukrainie. Były dni, kiedy niebo
było tak puste jak w czasie pamiętnego kwietnia i maja 2010 roku, kiedy to ruch
lotniczy nad Europą był zamrożony przez erupcję islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull.
Dzisiaj ruch lotniczy jest już
odblokowany, a nawet wzmożony przez strumienie samolotów omijających Ukrainę
(linie lotnicze obawiają się – i słusznie – powtórki zestrzelenia malezyjskiego
Boeinga
777 z rejsu MH017 z dnia 17.VII.2014 roku) lecących teraz nad Polską. I
dlatego widząc wiele smug kondensacyjnych – contrails
na pogodnym niebie, ludzie znów zadają sobie pytania o ich pochodzenie i skład,
który może nam szkodzić.
Początkowo autorzy tych teorii
spiskowych opowiadali gawiedzi, że do paliwa lotniczego domieszane są jakieś
substancje toksyczne – a jakże – i ze są one uwalniane w komorach spalania
silników odrzutowych czy turboodrzutowych. Był to wyjątkowo przedni idiotyzm,
jako że w komorach spalania panuje temperatura rzędu +1500°C i żaden
związek chemiczny tego nie wytrzyma i się rozpadnie. Nie tędy droga.
Potem wymyślono, że samoloty mogą
rozpylać trucizny przy pomocy urządzeń rozlewczych. Ukazałem je w poście na
stronie https://wszechocean.blogspot.com/2016/03/wnetrze-samolotu-tworzacego-chemtrails.html,
która zaliczyła już 185.000 wejść od 18.III.2016 roku!
Owszem, coś takiego ma sens pod
warunkiem, że opryski stosuje się na małych wysokościach. Na pułapie >10.000
m są bez sensu, bo substancja aktywna rozcieńcza się w ogromnej masie powietrza
a stratosferyczne wiatry roznoszą ją na duże odległości. I znowu – chybione celu.
Oczywiście we współczesnej wojnie
należy liczyć się z użyciem broni C, ale wektorami jej będą raczej bomby czy
głowice chemiczne rakiet, a nie wysokościowe opryskiwacze. Owszem, można zrobić
tak jak Amerykanie w Wietnamie – opryskiwali oni dżunglę różnymi defoliantami w
tym złowrogim, bo wyjątkowo toksycznym i kancerogennym Orange Agentem, co
jednak nie rzuciło Vietcongu na kolana.
To już o wiele bardziej perfidnym
i skutecznym zarazem sposobem byłoby zrzucenie na zaatakowane terytorium
kleszczy, pcheł, pluskiew i innych stworzeń zainfekowanych jakimiś wrednymi chorobami
– np. czarną ospą czy dżumą. NB, zastanawiające są masowe pojawienia się niektórych
krwiopijczych pasożytów jak pchły czy kleszcze trzy lata temu. Na szczęście nie
doszło do żadnej epidemii – poza COVID-19, ale teraz pojawiła się w Europie małpia
ospa – monkeypox, która nie jest za
bardzo letalna, ale jej wirus może zmutować, a wtedy będzie problem. Poza nią w
Europie odnotowano jeszcze gorączkę Q – Q-fever,
która jest spowodowana przez bakterie Coxiela
burnetii. Bakteria ta naturalnie infekuje niektóre zwierzęta, takie jak
kozy, owce i bydło. Bakterie znajdują się w produktach porodowych (tj. łożysku,
płynie owodniowym), moczu, kale i mleku zakażonych zwierząt. Ludzie mogą
zarazić się, wdychając kurz, który został skażony odchodami zakażonych
zwierząt, moczem, mlekiem i produktami urodzeniowymi. Niektórzy ludzie nigdy
nie chorują; jednak u tych, u których występują, zwykle pojawiają się objawy
grypopodobne, w tym gorączka, dreszcze, zmęczenie i ból mięśni. A więc znowu
choroba odzwierzęca, która może uderzyć w nasze zwierzęta hodowlane.
Patrząc na to, co dzieje się na
Ukrainie widzimy, że bardzo potrzebna jest struktura jaką jest Obrona Cywilna i
tutaj zgadzam się z gen. Wiesławem
Leśniakiewiczem twierdzącym, że jest ona niedoinwestowana (podobnie jak
służba zdrowia) i niedoceniana. A jednocześnie niezbędna.
Za naszą wschodnią granicą
szaleje wojna wywołana przez szaleńca. Na drugiej granicy mamy cały czas gorąco
za sprawą jakichś kolorowych obrzępał liczących na rajskie życie na Zachodzie
sprowadzonych przez drugiego podpalacza świata. W każdej chwili powinniśmy się
liczyć z dywersją chemiczną albo/oraz biologiczną. A szaleńcom z Kremla i
Mińska zależy na tym, by Polska stanowiła kordon sanitarny pomiędzy nimi a
Zachodem i NATO.