XII.
Nad Tatrami błyska: Anatomia jednej katastrofy
To był jeden z tych okrutnych paradoksów, że w czasie,
gdy ratownicy szukali zaginionych grotołazów w głębokich tatrzańskich
podziemiach, to doszło na górze do kolejnego katastrofalnego zdarzenia, które
wystawiło na próbę ich sprawność do granic możliwości. Po południu 22VIII.2019
r. nad Małym Giewontem i jego okolicami przetoczyła się potężna burza
elektryczna, raniąc w sumie 157 osób. Cztery z nich nie przetrwały po polskiej
stronie Tatr, a jedna po słowackiej. Bartłomiej Kuras, już nam znany, doskonale
to pamięta w wywiadzie:
Dwa dni wcześniej przyjechałem na Podhale, aby porozmawiać ze speleologiem Apoloniuszem Rajwą i z grotołazami zagubionymi w Wielkiej Śnieżnej Jaskini, których historią żyła wówczas cała Polska. Wywiad przetworzyłem w miejscu, z którego miałem panoramiczny widok na Tatry. Pamiętam, jak właśnie piłem kawę, kiedy zauważyłam toczące się czarne chmury i pomyślałam, że to nie wróży dobrze. Niedługo potem zaczęły dzwonić telefony. Początkowo jednak nikt nie zdawał sobie sprawy z rozmiarów tego, co się właśnie wydarzyło.[1]
Reporter siedział w kawiarni, oglądając w telewizji
poszukiwania w jaskini. Na nagraniu ekipa ratunkowa wyszła z podziemia, by zastąpić
inną, ale jej członkowie już tam nie zeszli. Wręcz przeciwnie, czekali na
wejście na turnie Giewontu.
Kolejna grupa gotowa do zejścia do jaskini została wezwana do akcji ratunkowej w rejonie Giewontu, gdzie wielu turystów uderzył piorun – powiedział szef ratowników tatrzańskich Jan Krzystof.[2]
W mediach czym prędzej pojawiła się wypowiedź jednego
z naocznych świadków, który w tym czasie brał udział w wycieczce na
Ciemnniaka:
Piorun uderzył w mężczyznę, który szedł przede mną. To był jakiś obcokrajowiec. Nie wiem jak padłem plackiem na ziemię, jak i dwoje turystów za mną. Ten porażony przez piorun nie wstawał. Padł twarzą do skały, tak że był cały skrwawiony ale przytomny, choć nie rozumiał co się w ogóle stało. Miał spalona odzież i palce oparzone. Odciągnęliśmy go od głazu, jego żona miała folię i go przykryła i przywołaliśmy ratowników.[3]
Parę minut przed wpół do drugiej po południu piorun uderzył w wysoki na 15 m metalowy krzyż na szczycie Giewontu, przy czym ładunek spłynął też po łańcuchach, których sie trzymali zaskoczeni nim turyści.
Piorun uderzył w krzyż za mną – opowiadała jedna kobieta będąca naocznym świadkiem. Żyję chyba dlatego, że nie trzymałam się łańcucha, pamiętam przenikliwy krzyk i księdza, który udzielał rozgrzeszenia. Było mnóstwo rannych i poparzonych. Niektórzy mieli popalone ubrania. Jedna pani wygladała jak w agonii. To był koszmar, którego nie zapomnę.[4]
Księdzem, który stał w burzy i mimo huku gromów
udzielał rozgrzeszenia generalnego był młody kapłan ks. Jerzy Kozłowski z parafii w Dzierżoniowie. Padł na ziemię,
kiedy trafił go trzeci piorun i przeżył chyba cudem, chociaż był ciężko
poszkodowany z paskudną raną na plecach.
Ludzie głośno się modlili i nawoływali się nawzajem – wspominała inna turystka. – Jakiś człowiek podał mi rękę, pomógł zejść na dół i krzyczał, żebym nie dotykała łańcucha. Tylko to pamiętam. Dziwne jest to, że w ogóle żyję.
Dalsi turyści na Giewoncie skończyli ze złamaniami i stłuczeniami w następstywie upadków, odłamki odrzuconych kamieni po uderzeniu pioruna latały w powietrzu, jak po wybuchu szrapnela. Były tam dziesiątki rannych, wielu ciężko, dwie kobiety straciły życie a także dwoje małoletnich dzieci.
Jakiś kwadrans przed opisanymi wydarzeniami, piorun uderzył w
portugalskiego turystę na Ciemniaku. Uratował go człowiek, którego relację
wspomniano w telewizyjnym reportażu, zaś na słowackiej stronie piorun uderzył w
kopułę Baníkov stitu[5]
i spowodował śmiertelny upadek czeskiego turysty do przepaści. Jego ciało
znaleziono później w Žiarskej dolinie.
Kiedy wraz z Krzysztofem Barcikiem staramy się ustalić chronologię ówczesnych wydarzeń[6], na naszych oczach ukazuje się totalna skala zniszczeń i zmarnowanych ludzkich istnień:
·
22.VIII. g. 14:30 CEST
– w czasie burzy, która godzinę wcześniej przeszła nad Tatrami, pioruny na
Giewoncie uderzyły w 5 osób. Na miejscu ratownicy próbują reanimować dwoje
dzieci, przywołują drugi śmiegłowiec TOPR.
·
22.VIII. g. 14:45
Świadek przemieszczający się w rejonie Czerwonych Wierchów mówi, że pogoda
nagle się zmieniła i była bardzo dynamiczna. Burza zaskoczyła wielu turystów na
trasie, którzy od razu zeszli ze szlaków, zeszli z odsłoniętych grani i siadali
na plecaki.
·
22.VIII. g. 15:15 W
przestrzeni powietrznej nad Giewontem latają dwa śmigłowce. Okazuje się, że są
tam dziesiątki rannych od piorunów. Schronisko na Hali Kondratowej został
przekształcony w prowizoryczne ambulatorium.
·
22.VIII. g. 15:35
Znane są już trzy śmiertelne ofiary, z których jedna to trzynastoletni
chłopiec. Część rannych zostaje przetransportowana do Kuźnic. Na drodze tworzą
się rozległe kolumny, drogi są praktycznie zablokowane. Dodatkowe posiłki
zmierzają na miejsca katastrofy.
·
22.VIII. g. 16.20 To
największa akcja ratunkowa w Tatrach ostatnich dziesięcioleci, w której oprócz
ratowników biorą udział także strażacy. Sztab kryzysowy zbiera się.
·
22.VIII. g. 16:43
Turyści po stronie słowackiej również zostają ranni od pioruna, dużo pracy ma
tu także załoga Górskiego Pogotowia Ratunkowego. Błyskawica uderzyła w dwie
osoby na szczycie Banika. Na szczycie Pachoni w głównym grzbiecie Tatr
Zachodnich słowacki turysta stracił przytomność podczas uderzenia pioruna. W
zakopiańskim szpitalu brakuje wolnych łóżek, dlatego część pacjentów
hospitalizowana jest w Nowym Targu i umieszczana w szpitalu polowym dla
rannych.
·
22.VIII. g. 17:38
Liczba zabitych przez pioruny wzrosła do czterech, 22 osoby zostały ranne. Jest
więcej niż pewne, że liczby te będą rosły wraz z postępem akcji ratunkowej i
poszukiwawczej, ale wszyscy starają się wierzyć, że nie będzie więcej ofiar w
ludziach. W powietrzu operuje łącznie pięć śmigłowców.
·
22.VIII. g. 16.20 To
największa akcja ratunkowa w Tatrach ostatnich dziesięcioleci, w której oprócz
ratowników biorą udział także strażacy. Sztab kryzysowy spotyka się.
·
22.VIII. g. 16:43
Turyści po stronie słowackiej również zostają ranni od pioruna, dużo pracy ma
tu także ekipa HZS.[7] Błyskawica uderzyła dwie
osoby na szczycie Banika. Na szczycie Pachoni w głównym grzbiecie Tatr
Zachodnich słowacki turysta stracił przytomność podczas uderzenia pioruna. W
zakopiańskim szpitalu brakuje wolnych łóżek, dlatego część pacjentów
hospitalizowana jest w Nowym Targu i umieszczana w szpitalu polowym dla
rannych.
·
22.VIII. g. 17:38
Liczba zabitych przez pioruny wzrosła do czterech, 22 osoby zostały ranne. Jest
więcej niż pewne, że liczby te będą rosły wraz z postępem akcji ratunkowej i
poszukiwawczej, ale wszyscy starają się wierzyć, że nie będzie więcej ofiar w
ludziach. W powietrzu operuje łącznie pięć śmigłowców.
·
22.VIII. g. 17.49
Turysta, który wpadł do kotła pod szczytem Banika, wskutek uderzenia pioruna
już nie żyje.
·
22.VIII. g. 18:17
Liczba osób trafionych piorunem wzrasta do osiemdziesięciu. Z tej liczby cztery
osoby po stronie polskiej i jedna po stronie słowackiej nie przeżyły –
dowiadują się dziennikarze na konferencji prasowej, gdzie też usłyszeli bardzo
optymistyczną relację z rozwoju akcji ratowniczej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej
zaledwie chwilę wcześniej.
·
22.VIII. g. 18.26 Ze
względów bezpieczeństwa pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego zamykają
szlak turystyczny z Wyżniej Przełęczy Kondrackiej na Giewont.
·
22.VIII. g. 18:39
Szef sztabu kryzysowego wygłasza oświadczenie o 89 osobach trafionych piorunem
w różnych miejscach i pięciu ofiarach. Wśród zabitych są dzieci -
dziesięcioletnia dziewczynka i trzynastoletni chłopiec.
·
22.VIII. g. 20:31 Na
konferencji prasowej szef ratowników tatrzańskich wyjaśnia, jak piorun uderzył w
krzyż na szczycie Giewontu i ładunek elektryczny rozprzestrzenił się po
metalowych łańcuchach zabezpieczających szlaki. Poszkodowani turyści upadli na
południowym zboczu góry, w pewnym momencie leżąc pod wierzchołkiem
kilkudziesięciu rannych, niektórzy nieprzytomni. Ratownicy niosą ofiary również
w rejony Kasprowego Wierchu i Hali Kondratowej. Część ekipy została
wycofana z akcji w Wielkiej Śnieżnej Jaskini.
·
23.VIII. g. 04.10
Zdjęcia nieznanych osób, które wyszły w nocy po tragedii mimo zakazu i
zamknięcia chodnika na szczyt Giewontu, gdzie pokryły krzyż różnymi napisami,
na krótko pojawiły się na Instagramie.
·
23.VIII. g. 7.33
Poszukiwania trwają, ponieważ w okolicy mogą być inne osoby czekające na pomoc.
·
23.VIII. g. 9.43
Szef ratowników TOPR twierdzi, że liczba osób rannych w ciągu ostatniego dnia
od pioruna wzrosła do 157, a pięć osób nie żyje. Wskazuje na bezprecedensową
skalę katastrofy: Jest to sytuacja, którą można porównać do ataku terrorystycznego. To
było dla nas ogromne wyzwanie, musieliśmy włożyć dużo wysiłku w akcję, oprócz
naszego Sokoła i czterech innych
śmigłowców. Jednak dzięki stu osiemdziesięciu ratownikom wszyscy ranni zostali
ewakuowani z okolic Giewontu w ciągu czterech godzin. Trwa identyfikacja
zaginionych. Jeśli pogoda się utrzyma, po godzinie dziesiątej śmigłowiec
ponownie zacznie szukać potrzebujących pomocy.[8]
·
23.VIII. g. 10.00 W
tej chwili nie wiadomo jeszcze ile osób poszkodowano na północnym zboczu
Giewontu, a ile zaginęło – ich liczbę szacuje się na 9-16 osób. Śmigłowiec
systematycznie przelatuje nad Tatrami Zachodnimi.
·
23.VIII. g. 11.40
Zastępca dyrektora szpitala w Zakopanem potwierdza, że dzieci zabite przez piorun były rodzeństwem. Ich rodzice znaleźli się w szpitalu z drobnymi
obrażeniami, gdzie są pod opieką psychologa.
·
23.VIII. g. 12.11
Dwudziestu policjantów wspięło się na szczyt Giewontu w poszukiwaniu
zaginionych rzeczy osobistych ofiar, które pozostały tam po wypadku.
·
23.VIII. g. 12:48
Dobra wiadomość w smutnym czasie - liczba osób zaginionych została zredukowana
do jednej pary. Wszyscy inni zostali znalezieni, żaden z nich nie został
poważnie ranny.
·
23.VIII. g. 15.18
Prokuratura Okręgowa w Zakopanem wszczyna śledztwo w sprawie katastrofy na Giewoncie,
aby ocenić działania ratowników i zachowanie uczestników pod kątem
niezamierzonej śmierci czterech osób.
·
23.VIII. g. 15:37
Policja w Zakopanem informuje, że wszystkie zaginione osoby zostały już
odnalezione i że na północnej ścianie Giewontu nie ma ofiar.
·
24.VIII. g. 13:00 29
rannych na Giewoncie pozostaje w szpitalu.
·
26.VIII. g. 15:45
Troje dzieci rannych przez piorun wciąż leży w łóżkach szpitalnych. Dwoje z
nich są w trudnym stanie. 11-letni chłopiec oparzył 40% swojego ciała, a
16-letnia dziewczyna 30%. Jej rówieśniczka, która została już przeniesiona z
oddziału intensywnej terapii, jest tylko nieznacznie lepsza.
Straszna tragedia i żal tych dzieciaków, które tam zginęły.
A mnie to przypomina słowa polskiego alpinisty i pisarza Jana Długosza (1929-1962) z jego książki
„Komin Pokutników“, gdzie w podsumowaniu jednej z tatrzańskich tragedii
pisze on tak:
„...Za dużo było tego dnia ludzi na ścianach, za wiele ryzyka,
za wiele brawury. Jedni – jak ja – mieli za wiele szczęścia, może ktoś inny
musiał za to zapłacić?“[9]
Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko kwestia rachunku
prawdopodobieństwa i przy takiej wielkiej ilosci ludzi na szlakach i tak
burzliwym dniu taki wypadek po prostu zdarzyć się MUSIAŁ i nie ma nic do
tego „mistyka gór“, czarne motyle i inne przesądy. A jednak nie
zapominajmy, że przesądy nie biorą się znikąd i są plonem wieloletnich
obserwacji przekazywanych ustnie z ojca na syna, z matki na córkę i jest
oczywiste, że nie jest to tylko zwyczajny zbieg okoliczności.
Burze w Tatrach potrafią podejść skrycie do swych ofiar i zabić
piorunami, spadającym z góry lodowatym deszczem, śniegiem i gradem. Oczywiście
można tego uniknąć zapoznając się przed wyjściem z prognozą pogody, jak
czynią to doświadczeni turyści i taternicy. Ale w ten sposób jedynie
zmniejsza się prawdopodobieństwo zaistnienia tragedii.
O tym trzeba pamiętać.
[1]
Szczepański, Dominik: Kto idzie w Tatry
po śmierć – rozmowa z Bartłomiejem Kurasiem, Lubimy czytać. Literacki
newsletter, 21.9.2020.
[2] Tatry: w Jaskini Wielkiej Śnieżnej
nieprzerwanie trwa akcja ratunkowa, Polska Agencja Prasowa (22.8.2019)
[3] Burza w Tatrach. Wstrząsająca relacja
naocznego świadka, Polskie radio 24 (22.8.2019).
[4] Piorun, przerażający krzyk i ksiądz
udzielający rozgrzeszenia. Wstrząsająca relacja z Giewontu. Polsat
News (23.8.2019).
[5] Banówka w Rohaczach.
[6] Barcik,
Krzysztof: Porażenia piorunami,
Portal tatrzanski (23.8.2019).
[7] Słowackiego Górskiego Pogotowia Ratunkowego
[8] Barcik,
Krzysztof: Porażenia piorunami,
Portal tatrzanski (23.8.2019).
[9] Jan Długosz – Komin Pokutników, Studio TAG, Gdańsk
1990, s. 140