Powered By Blogger

poniedziałek, 12 grudnia 2022

Katastrofa „Columbii” – nowe fakty



Eva Soukupová

 

Zniszczenie promu kosmicznego Columbia: czy zginęli z powodu dziwnych eksperymentów?

Dokładna przyczyna tragicznego wypadku wciąż nie jest znana. Powszechnie uważa się, że winna jest wada izolacji termicznej. Zwolennicy teorii spiskowych mówią jednak o tajnych eksperymentach, które miały odbyć się na pokładzie misji kosmicznej.


Nie mogli się doczekać ponownego spotkania z rodziną i przyjaciółmi w domu, którym z pewnością mieli wiele do opowiedzenia o swoim szesnastodniowym pobycie w kosmosie. Siedmiu astronautów, z których trzech wybiera się w kosmos po raz drugi, wystartuje 16 stycznia 2003 roku z Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego.

Wahadłowiec Columbia ma wrócić po południu 1 lutego. Tego dnia wielu Amerykanów wpatruje się w niebo, a przynajmniej w ekrany telewizorów, obserwując powrót misji kosmicznej na pokładzie promu kosmicznego Columbia.

Tuż przed trzecią po południu na niebie pojawia się biała smuga kondensacyjna. Większość obserwatorów nie wie, że centrum kontroli podejrzewa poważny problem z danych pochodzących z kabiny i połączenie z załogą wahadłowca zostało zerwane.

Kiedy jednak pojawiają się płomienie, a z promu zaczynają spadać płonące kawałki, wszystko staje się jasne.

Centrum Kosmiczne, świadome utraty siedmiu dzielnych astronautów, opuszcza flagi do połowy masztów, a przed kamerami pojawia się prezydent USA George Bush, który z poważną miną przyznaje:

- Columbia jest stracona, nikt nie przeżył - jednak według niektórych teorii, jakiś tajny plan liczył się z utratą życia. Czy załoga misji została zamordowana z zimną krwią?

 


Znowu ta termoizolacja!

 

Dokładna przyczyna zniszczenia Columbii wciąż nie jest do końca znana. Powszechnie akceptowana teoria głosi, że winny jest kawałek izolacji termicznej o długości około 50 cm. Kamera przymocowana do promu kosmicznego Columbia uchwyciła już, jak izolacja oddziela się od kadłuba i uderza w skrzydło podczas startu.

Naruszony płaszcz izolacyjny ujawnił się dopiero po ponownym wejściu w atmosferę, kiedy to zapalił się i ostatecznie prom się rozpadł. Załoga miała tylko 16 minut od bezpiecznego lądowania. Brzmi logicznie.

Jednak nie jest to wyjaśnienie, które mógłby zaakceptować ówczesny dyrektor programu promów kosmicznych, Ron D. Dittemore.

- To po prostu nie ma sensu, aby to zdarzenie było główną przyczyną - wścieka się, wyjaśniając, że poprzednie misje miały znacznie większe uszkodzenia podkładek izolacyjnych i nadal udało im się bezpiecznie wylądować.

Dlatego wielu zastanawia się, czy był to sabotaż. Czy prom kosmiczny mógł zostać zdalnie zdetonowany, jak twierdzą niektóre teorie spiskowe? Ale dlaczego ktoś miałby uciekać się do takiego kroku?

 

Eksperymenty specjalne

 

Uwagę zwolenników teorii spiskowych od razu zwraca sposób, w jaki władze amerykańskie podchodzą do pozbycia się szczątków. Są one rozrzucone na rozległym obszarze o długości około 500 kilometrów i szerokości 100 kilometrów.

Władze ostrzegają mieszkańców tych obszarów, że szczątki mogą zagrażać życiu. W związku z tym apelują, aby nikt nie zbliżał się do wraku Columbii i niezwłocznie powiadamiał odpowiednie władze. Mówi się, że szczątki zawierają wysoce toksyczne paliwo.

Ale inni twierdzą, że raczej ukrywają prawdziwy powód katastrofy. Składa się z eksperymentów, które zespół przeprowadził podczas dwóch tygodni na orbicie.

Oficjalnie była to seria różnych eksperymentów z mikrograwitacją. Alternatywne teorie mówią jednak, że był to raczej test broni biologicznej, przygotowujący do zbliżającej się wojny w Iraku.

Ale jedna z prób najwyraźniej nie poszła zgodnie z planem, a praca i kwatery mieszkalne Columbii zostały zaatakowane. Zamiast sprowadzić nieznaną infekcję z powrotem na Ziemię, władze postanowiły zlikwidować Columbię i jej załogę.

I żeby w oczach opinii publicznej wszystko wyglądało na przypadek. Czy to jest powód, dla którego naukowcy z NASA nie mogli ustalić dokładnej przyczyny katastrofy?

 

Moje 3 grosze

 

Ale właściwie dlaczego nie? Trudno przypuścić, by wysoce palne paliwo do silników rakietowych Columbii nie wypaliło się w czasie przelotu przez atmosferę naszej planety. Nam też się to wydawało podejrzane. Szczątki rozgrzały się do ponad 1000°C, zaś paliwo nie wypaliło się do końca. Coś tu jest nie tak.

Inaczej jest z drobnoustrojami – te mogły przeżyć upadek i wysokie temperatury – vide mikroby na ziemskich statkach kosmicznych, szczątkach rakiet, powrotnych stopniach rakiet nośnych oraz meteorytach. A zatem hipoteza o przeprowadzanych na pokładzie Columbii eksperymentach nad mikrobami w warunkach mikrograwitacji, próżni i promieniowania kosmicznego ma sens. I tylko nie wiemy, jaki był efekt tych wszystkich manipulacji?

 

Źródło - https://enigmaplus.cz/zkaza-raketoplanu-columbia-zemreli-kvuli-podivnym-experimentum/

Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Sas – Leśniakiewicz