Powered By Blogger

wtorek, 5 listopada 2024

EGO, migranci i choroby tropikalne w Polsce - czyli przyczynek do naszej narodowej głupoty

 

Sernegalczyk wali kloca do jeziora będącego kąpieliskiem.

Wciąż powiększający się efekt globalnego ocieplenia – EGO przynosi różne skutki, a to topnienie lodowców, a to porażenia termiczne, a to oparzenia słonecznym ultrafioletem… jednym słowem EGO nie jest tak idylliczne, jakby się to komu wydawało. W samej tylko Europie corocznie umiera kilka tysięcy osób z przegrzania czy porażenia słonecznego.

Podwyższenie temperatury powietrza, wody i lądu owocuje także różnymi skutkami biologicznymi: jedne gatunki giną wskutek rwania się łańcuchów pokarmowych, inne zmieniają swoje menu i jakoś wegetują. Rośliny zmieniają zasięg swego występowania. Zwierzęta lądowe i morskie migrują na wyższe szerokości geograficzne. Mamy w Polsce inwazyjne ślimaki i owady. Ostatnio walenie prowadzą intensywne rozpoznanie basenu Morza Bałtyckiego, bowiem ten akwen jest jeszcze w miarę chłodny, ale ubogi i zatruty – nic dobrego ich tam nie czeka, czego nie można powiedzieć o parzydełkowcach, które już zadomowiły się w zachodnich sektorach Bałtyku…

No i wreszcie infekcje bakteryjne i wirusowe. Jeszcze na początku lat 90-tych ubiegłego stulecia ostrzegałem przed zawleczeniem do Polski (i w ogóle Europy) chorób, o których u nas prawie zapomniano: błonica, czerwonka, cholera, dżuma dymieniczna, HIV, gruźlica, syfilis, tryper czy nawet ospa czarna, które przechowały się w zapadłych kątach Azji Centralnej na terytoriach byłych republik ZSRR. Nasza odporność zbiorowa na ospę czarną skończyła się parę lat temu, a nowych szczepień nie przeprowadza się, bo uznano, że ospa czarna została pokonana. Jak się okazuje – przedwcześnie. Poza ospą czarną najbardziej niebezpieczną jest gruźlica, bowiem wywołujące ją patogeny wykształciły odporność na antybiotyki i właściwie nie ma jej czym leczyć…

Pamiętam, jak po operetkowym puczu Jazowa-Kriuczkowa-Janajewa w sierpniu 1991 roku w Moskwie, wystosowałem memo w sprawie możliwości zawleczenia do Polski przez „migrantów” z krajów b. ZSRR tych właśnie groźnych infekcji. Z tego, co wiem – poszło do Warszawy i… słuch po nim zaginął. Oczywiście poszedł ad kosz jak wszystkie dokumenty tego rodzaju, bowiem w tym czasie panowało idiotyczne przekonanie, że trzeba utrzymywać kontakty z obywatelami WNP, żeby wiedzieli, jak się żyje u nas. Tak właśnie powiedział nam (red. Zalewskiemu i mnie) pewien minister spraw zagranicznych z tych czasów. Oczywiście jak każdą głupotę naszych rządów, zostało to wykorzystane przez tameczne służby przeciwko Polsce. Pokłosie tego mamy teraz, kiedy nasze służby (zdziesiątkowane przez Macierewicza) odkrywają coraz to innych „śpiochów” i „nielegałów”, co już jest atoli inną sprawą.

Od paru lat obserwuję transfer chorób subtropikalnych i tropikalnych do naszych krajów. Pojawiły się tedy u nas takie infekcje jak denga, gorączka Zachodniego Nilu czy mniej szkodliwe infekcje, o których się nie mówi. Do tego grypopodobne COVID-19 czy odzwierzęce grypy, które od czasu do czasu dziesiątkują populacje zwierząt w naszym kraju. Godzi się wspomnieć infekcję AFS i związaną z tym masakrę dzików, które uciekają do miast, gdzie czują się względnie bezpiecznie.

Ale to jeszcze nic, bowiem w strefie równikowej czają się gorączki krwotoczne w rodzaju ebola, które cechują się letalnością powyżej 90%! Na ten temat mówił dziś (16.VIII) na antenie PR1 Główny Inspektor Sanitarny dr Paweł Grzesiowski. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, co by się działo, gdyby to przybyło do nas – a przybyć może wraz z nieproszonymi gośćmi z Afryki. Przy naszej niewydolnej, niedofinansowanej i zadłużonej służbie zdrowia ebola zebrałaby u nas krwawe żniwo! Zabraknie nam 92 mld PLN na służbę zdrowia – i to jest wariant optymistyczny!

W DR Konga pojawił się paskudny wirus małpiej ospy – mpox. Na razie nie został zawleczony do Europy, ale to tylko kwestia czasu. Migranci przywloką go na pewno, to jest oczywiste. Jak na razie występuje on w Burundi, Mali i Kenii. Odnotowano już jeden przypadek w Szwecji. Ogółem choruje 17.000 osób, zmarło już kilkanaście.

Indie. W tym kraju pojawiła się tzw. bakteria New Delhi - NDM. Aktualnie mamy już 10 przypadków w Polsce (dane z dnia 5.VIII), oczywiście ktoś to zawlókł z Indii, bo same nie mogły pokonać taki kawał drogi. Problem polega na tym, że jest to tzw. superodporna bakteria Klebsiella pneumoniae NDM (New Delhi) w szpitalach w Poznaniu i Warszawie. Bakteria New Delhi to niedawno odkryta superbakteria, która jest oporna na praktycznie wszystkie antybiotyki. Placówki medyczne wprowadziły pierwsze ograniczenia.

W Bałtyku mamy mięsożerne bakterie, które atakują ludzi. W tym sezonie padły już dwie ofiary tych groźnych patogenów.

Tymczasem w Strefie Gazy wróciła po 25 latach ponoć wyeliminowana choroba Heinego – Medina wywoływana przez wirusa polio, co podało WHO. Polio pojawia się zawsze tam, gdzie dochodzi do klęsk humanitarnych.

W USA pojawiła się odmiana grypy SARS CoV-2 FLiRT, równie niebezpieczna jak COVID. Na dobitkę pokazała się tam także EEE – końskie zapalenie mózgu. Oczywiście u nas nie ma nad tym żadnej kontroli. Dawniej przyjezdnych wysyłało się do kwarantanny – dziś jest to niemożliwe. Szczególnie dotyczy to „migrantów” koczujących w przygranicznych lasach. Już wyobrażam sobie ten wrzask, jaki podnieśliby różni „aktywiści” i im podobne (głównie lewicowe) oszołomy bredzący jakieś androny o prawach człowieka. Owszem prawa człowieka są dla ludzi, a nie dla band rozwydrzonych „migrantów” i „uciekinierów”, którym zachciało się łatwego życia w UE i którzy łamią wszystkie prawa, byle tylko postawić na swoim. To nie są ludzie ubodzy – wszak sam koszt przerzutu 5 – 10 a nawet 30 tys. USD od łebka to kupa kasy. I dlatego przerzut ludzi przez granice to dzisiaj dochodowy biznes – nawet kilka tysięcy dolarów czy euro od łebka, więc nie dziwię się temu, że tym wszystkim „bojownikom” o „prawa człowieka” tak zależy na tym, by na granicy było niespokojnie. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze i to niemałe. O tym pisał ongi Ferdynand Antoni Ossendowski w swych książkach. Przewidziana przezeń wojna hybrydowa stała się faktem w 85 lat po publikacji jego dzieł. Putin z Łukaszenką realizują to, co Lenin zapowiedział po przegranej wojnie z Polską w 1920 roku.

Mnie taka biodywersja nie dziwi – bo jakiś murzyn walący kloca do strumienia czy jeziora jest chodzącą bombą biologiczną. Ostatnie przypadki zatruć wodą z górskiego strumienia tylko potwierdzają tą tezę. Jakiś idiota sobie ulżył do górskiego potoku i bieda gotowa. Właściwie to cud, że jeszcze nie doszło do wybuchu jakiejś afrykańskiej infekcji…

Poza tym nie zapominajmy, że większość z migrantów to mahometanie, ci zaś w swą religię wpisane mają panowanie nad światem i rozszerzanie islamu na wszystkie terytoria. To jest strategia islamskiej ummy czyli wspólnoty. Początkowo wszystko jest OK., oni są uprzejmi, uśmiechnięci póki jest ich mało. Potem przestaje być miło. Islamiści zaczynają żądać praw dla siebie – a to zamknąć puby i knajpy z wyszynkiem – bo to uderza w ich wiarę, a to założyć kobietom burki na grzbiety i czarczafy, bo to zgodne z ich religią, itd. itp. A że w Polsce mamy idiotyczne prawo o obrazie uczuć religijnych, to oni będą z niego korzystali i to jeszcze jak! Skończy się piwko, skończą się mocniejsze alkohole. Skończy się plażowanie w bikini czy nago i grille z boczusiem. I coś takiego przejdzie, a przejdzie, bo umma islamska będzie miała większość, bo oni mnożą się jak króliki nawet bez 800+, które w swej głupocie te rządy zaofiarowały cudzoziemskim nierobom…

Kolejny stopień ummy jest marsz po władzę. Islamiści wystartują w wyborach samorządowych, a potem parlamentarnych. I zacznie się przesuwanie granic  tego, co będzie im wolno. Wreszcie, kiedy już będą mieli władzę, realną władzę w rękach, zaczną domagać się płacenia im haraczu – dżizji czyli podatku za życie płaconego przez giaurów (niewiernych) synom Allacha! Tak właśnie jest już od Średniowiecza do dziś dnia. Ciekawy jestem czy wiedzą o tym „pożyteczne idiotki” i „aktywistki” pomagające migrantom przekraczać zieloną granicę, jak we wrednie antypolskim filmie p. Holland? NB, p. Holland zapomniała o jednym drobiazgu: kiedy muzułmańscy migranci znajdą się w odpowiedniej liczbie w jakimś kraju, to przede wszystkim zabiorą się za żydów, swych odwiecznych wrogów. W tym kontekście zrozumiała jest przepowiednia Nostradamusa o drugim Holokauście…

Jak widać, nasi parlamentarzyści z PO i KO niewiele pamiętają z najbliższej przeszłości. A co z nożownikami, którzy atakują spokojnych ludzi na ulicach w imię Allacha? Co z wariatami za kierownicą wjeżdżającymi w spokojnych ludzi? Co z młodzieżowymi i dorosłymi gangami zasilającymi europejskie podziemie kryminalne? I wreszcie co ze „śpiochami” pracującymi dla ISIS i innych ugrupowań terrorystycznych na Bliskim Wschodzie? Czy aż tak bardzo nam tego trzeba? – zwracam się z tym pytaniem do polityków PO i KO, PSL oraz Lewicy złaknionych pobytu kolorowców w naszym kraju.  

I w ten sposób powstanie Kalifat Polski i skończą się mity i rojenia o demokracji i zapanuje okrutne dla nas prawo dżihadu.

Ale wróćmy do zagrożenia bronią B – czyli biologiczną w triadzie broni masowego rażenia - BMR. Niepokój wzbudzają loty dziwnych balonów „meteorologicznych” wypuszczanych w Rosji, których celem jest terytorium naszego kraju. W powiązaniu z informacjami o pojawianiu się egzotycznych infekcji w Polsce brzmi to co najmniej niepokojąco i kojarzy się z poczynaniami japońskiego zbrodniarza wojennego gen. dr. n. med. Ishii Shiro, który w ramach programu balonowego ataku na USA (oraz Chiny i ZSRR) pod kryptonimem Fu-Go zamierzał użyć lekkich konstrukcji z papieru füsen bakudan (dosł.: bomba balonowa) do zrzucania na wrogie terytoria ładunków wybuchowych, zapalających, chemicznych i właśnie biologicznych. Czynnikiem rażącym miały być wirusy ospy czarnej, bakterie wąglika i dżumy płucnej. W dzisiejszych warunkach EGO wystarczą wyżej wymienione infekcje, na które jak na razie nie ma szczepionek. To można załatwić właśnie transportem balonowym czy dronami albo podsyłając chorych ludzi i zwierzęta na wrogie terytorium. Nie bez kozery ASF (afrykański pomór świń) zjawił się w Polsce we wschodnich województwach... Tego też – jak widać – nie pojmują (czytaj: nie chcą pojąć) różni (p)osłowie na Sejm, którym bardziej zależy na dobrostanie różnych leserów, obiboków, dzieciorobów i nierobów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Co więcej, to teraz Polska ma ich przyjmować lub płacić 20.000 € za każdego „inżyniera” czy „doktora” nie przyjętego do naszego kraju.

Notabene, Niemcy to cwanie sobie wymyślili (a niektórzy pseudo-Polacy ochoczo podchwycili): sami wezmą sobie najlepszych fachmanów, którzy są coś warci, a nam odeślą margines społeczny i wszelkiej maści terrorystów. Na tym właśnie polega unijna hipokryzja. Przypominam, że Polska nie ma spapranych papierów kolonializmem – to Anglicy, Francuzi, Belgowie, Niderlandczycy, Niemcy, Włosi, Portugalczycy, Hiszpanie i kto tam jeszcze, którzy kolonizowali Afrykę i obie Ameryki, zabijali krajowców, rabowali ich mienie i zasoby, dokonywali rabunku na niespotykaną skalę – a my mamy teraz za to płacić? Przyjęliśmy parę milionów Greków, Czeczeńców, Ukraińców, Rosjan, Chińczyków i Wietnamczyków i jeszcze mało?  

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zaraz zawyją nawiedzone ½-mózgi z PO i KO, i rzucą mi na głowę najcięższe oskarżenia: żem rasista, faszysta, ksenofob, itd. itp. – tym odpowiem: mieszkam w przeciętnym polskim mieście, obok nas mieszkają Anglicy, Irlandczycy, Hindusi, Rosjanie, Rumuni a ostatnio i Ukraińcy… Ale oni (no może poza wiecznie roszczeniowymi Ukraińcami) powoli zaczynają się wtapiać w nasz krajobraz stanowiąc jego integralną część. Sól tej ziemi. Pracują, uczą się, robią interesy, zakładają mieszane rodziny, mówią po polsku i płacą podatki – i na tych nie powiem złego słowa, i nie pozwolę nikomu. Takie jest moje credo

A jeszcze à propos chorób, gdyby – czego nie daj nam Panie Boże – w Polsce wybuchła jakaś epidemia czy epizootia w rodzaju ASF, to będą jej winni ci, którzy pomogą nielegalnie wjechać nosicielom na terytorium kraju i to ich w pierwszym rzędzie należy wziąć za pysk. Nawet jeżeli mają immunitety. A wszystkim innym przypominam: LEPIEJ ZAPOBIEGAĆ NIŻ LECZYĆ! Uważam, że każdy migrant przekraczający granicę Polski i UE powinien obligatoryjnie być poddany badaniu lekarskiemu i kwarantannie. A że to niezgodne z prawami człowieka? – jak twierdzą różne nawiedzone oszołomy. A niby zarażenie ludzi jakimiś infekcjami jest zgodne? Podrzynanie i rozjeżdżanie, wysadzanie bombami jest zgodne z prawami człowieka? W tym przypadku powiem każdemu lewackiemu mędrkowi – Najpierw Polska, głupcze!

Tylko kto się do tego zastosuje w tym chorym kraju?

 

Robert Leśniakiewicz

Kpt. w st. spocz. WOP i SG