Sprawa: Josef
Maliszewski i przybysze z planety Zutorn.
Miejsce:
Sønderborg, południowa Dania,
Data:
19.VII.1951 r.
Opis
incydentu:
Josef
Maliszewski urodził się w Połtawie na Ukrainie w 1900
roku. Podczas I wojny światowej służył w armii niemieckiej, a po wojnie
osiedlił się w Danii, gdzie w połowie lat 20. XX wieku dostał pracę na stacji
benzynowej w Sønderborgu, niedaleko granicy z Niemcami. Josepha opisywano jako
filozofa i miłośnika przyrody – człowieka, który wielbił Pana za każdy dzień,
którego doświadczył, aż do momentu, gdy sam opuścił Ziemię i spotkał Boga.
Nad ranem o 2:30 CEST, 19
lipca 1951 roku Josef wstał w środku nocy, aby pójść do toalety. Kiedy wrócił,
usłyszał gwizd. Dochodził z dużej maszyny przypominającej spodek, która
wylądowała na polu obok kolonii ogrodowej, w której mieszkał. Józef zaciekawił
się i pobiegł w stronę statku, ale gdy był około 50 metrów (55 jardów),
zatrzymała go niewidzialna siła. Był jak sparaliżowany, ale wciąż słyszał i
widział. Stojąc tam, zauważył, że nawet konie i krowy na pastwisku nie mogły
się ruszyć. Nawet ptaki zamilkły. Maliszewski przestraszył się, że statek
przyleciał po bydło, ale wtedy usłyszał głos w głowie: „Nie bój się, nie
zabierzemy ich!”.
Wtedy Józef zobaczył osiem
małych, okrągłych obiektów wyłaniających się z burt statku. Uniosły się wysoko
nad krajobraz, gdzie zawisły w powietrzu, kołysząc się. Następnie w statku
otworzył się właz i pojawiły się schody ruchome. Zeszło z nich czterech
wysokich mężczyzn. Gdy weszli na trawę, przeszli na prawą burtę statku, gdzie
zaczęli coś naprawiać. Maliszewski opisał mężczyzn jako mających 2 metry (6,5
stopy) wzrostu, ciemnoskórych i przystojnych. Na głowach nosili hełmy
przypominające przezroczyste kopuły, a połowę twarzy zasłaniały im maski
tlenowe. Na ciałach nosili ciemnoniebieskie, lśniące kombinezony. Na plecach
nieznajomi mieli coś, co wyglądało jak pojemniki. Josef widział też innych
mężczyzn w oknach statku, którzy najwyraźniej nad czymś pracowali.
Po 15 minutach schody zjechały
z powrotem do wnętrza statku kosmicznego wraz z czterema mężczyznami, a Josef
twierdził, że w tym samym momencie otrzymał telepatyczną wiadomość: „Do
widzenia, do zobaczenia”. Spodek uniósł się w powietrze i zniknął. Maliszewski
odkrył, że nie jest już sparaliżowany i zobaczył, że konie i bydło również mogą
się poruszać. Ptaki znów zaczęły radośnie ćwierkać i wszystko przypominało
normalny poranek wczesnego lata.
Josef Maliszewski opowiadał
później, że stojąc tam i obserwując statek kosmiczny i mężczyzn chodzących po
ziemi, powiedział sobie coś w rodzaju: „Jacy głupi jesteśmy na tej ziemi!”. I
wtedy otrzymaliśmy natychmiastową odpowiedź telepatyczną, która zawierała
wiadomość, że nie jesteśmy głupsi od ludzi z kosmosu. Ale my, Ziemianie,
weszliśmy w erę atomową, a teraz oni przyszli nas ostrzec, ponieważ sami nie
mieliśmy kontroli nad sytuacją.
Po spotkaniu zegarek Josefa
zatrzymał się o 2:30 nad ranem i tego samego dnia odkrył, że statek kosmiczny
zostawił ślady na polu. Powierzchnia śladów wynosiła 4 metry (12 stóp) na 2
metry (6 stóp), a między nimi znajdowało się 35 dużych odcisków stóp. Według
byłego sąsiada Maliszewskiego, tłumy ludzi przyszły później na pole, aby
obejrzeć domniemane miejsce lądowania. Po tym doświadczeniu Josef Maliszewski
miał kwaśny posmak w ustach, biegunkę i nie mógł spać przez kilka nocy.
Jednak Josef Maliszewski miał
spotkać się z gośćmi jeszcze wiele razy w przyszłości, tak jak zapowiadali. 18
maja 1954 roku po raz drugi spotkał się z przyjaciółmi z kosmosu. Josef pewnego
ranka łowił ryby w swojej łodzi, gdy mały statek kosmiczny przeleciał nisko nad
wodą. Gdy statek kosmiczny znalazł się tuż obok niego, otworzył się właz w
burcie i kosmonauta wyszedł naprzód. Przekonywał Maliszewskiego, żeby się nie
bał, i zaproponował mu uspokajający napój oraz coś przypominającego chleb. Gość
powiedział również, że przybył z planety o nazwie „Zutorn”.
Dwa tygodnie później Josef
Maliszewski powiedział, że odbył międzygwiezdną podróż z ludźmi z kosmosu i
spotkał pilotkę kosmiczną, którą opisał jako „najpiękniejszą młodą kobietę,
jaką kiedykolwiek widział”. Miała na sobie błyszczącą bluzkę, krótką spódniczkę
sięgającą do połowy ud i pelerynę narzuconą na plecy. Mówiła po duńsku, a
Maliszewski relacjonuje: „Pocałowała mnie w obie strony policzków, a na koniec
w czoło. Potem powiedziała: »Jesteś moim bratem, a ja twoją siostrą. Nie możesz
myśleć, że jesteś sam w tym potężnym wszechświecie«”.
Pierwsze spotkanie Josefa
Maliszewskiego wydawało się wyjątkowym, ale dość typowym doświadczeniem UFO i
zostało nawet krótko opublikowane w książce Jacques’a Vallée’a
„Paszport do Magonii”. Z biegiem lat Josef opowiadał coraz więcej historii o
spotkaniach z przybyszami z planety Zutorn. Jednak historie te stawały się
coraz bardziej naciągane i fragmentaryczne, a on sam spotkał się z ostrą
krytyką ze strony duńskich ufologów, którzy uważali, że jedynie kiepsko
naśladuje przypadki UFO z innych krajów lub po prostu zmyśla.
Wiele lat później Josef
Maliszewski ciężko zachorował i nie mógł już pracować fizycznie. Dlatego też
inni mieszkańcy Kolonii Ogrodowej pomagali mu, dostarczając jedzenie i inne
rzeczy. Josef uważał, że to promieniowanie radioaktywne z latającego spodka,
które wywołało u niego chorobę, wywołało u niego chorobę podczas pierwszego
spotkania. Przez lata duńskie gazety naśmiewały się z niego i jego dziwnych,
lekko przesadzonych historii, co wpędziło go w depresję i sprawiło, że w
ostatnich latach życia żył w odosobnieniu. Josef Maliszewski zmarł 26
października 1963 roku w wieku 63 lat. Opłakiwał go dorosły syn.
Źródła:
1. Skeptica.dot.dk,
2. „Ufoer
over Danmark” autorstwa Willy'ego
Wegnera,
3. „Passport
to Magonia” autorstwa Jacques'a Vallée’a
Ilustracje:
·
Pewnej nocy na polu obok domu Josefa wylądował
dziwny statek kosmiczny z humanoidami.
·
Josef podróżował w kosmos z mieszkańcami Zutorn
na ich wielkim statku kosmicznym. Na pokładzie spotkał najpiękniejszą kobietę,
jaką kiedykolwiek widział. Była pilotem kosmicznym i zostali przyjaciółmi.
·
Josef Maliszewski (1900–1963) był imigrantem z
Ukrainy, który osiedlił się w południowej Danii.
Opracował - ©R.K.Fr.
Sas - Leśniakiewicz