Kto winien?
W przypadku ataku na
Nowy Jork ewidentną winę ponoszą wszystkie amerykańskie służby specjalne, które
po prostu zlekceważyły sygnały o planowanym zamachu, które napływały od służb
specjalnych NATO i innych krajów sprzymierzonych z USA. Odpuszczono śledztwo w
sprawie zamachów na amerykańskie ambasady w kilku krajach afrykańskich i na
niszczyciel USS Cole
zakotwiczony w jednym z jemeńskich portów, a nic tak nie rozzuchwala ludzi
Wschodu, jak właśnie zlekceważenie popełnionego przez nich przestępstwa. Do
nich przemawia siła i jedynie siła. Wszelkie próby negocjacji traktują oni jako
słabość czy wręcz uległość wobec siebie, co starają się wykorzystać. To znam
akurat doskonale z mej granicznej praktyki, gdzie największe kłopoty sprawiali
nam przybysze zza wschodniej granicy... To raz.
Po drugie: polskie,
słowackie i inne służby graniczne informowały na bieżąco agendy rządowe o
kontaktach Irakijczyków z Rosjanami na terenie Polski, Słowacji i innych krajów
Europy Centralnej, które nasiliły się po wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku.
Co ciekawe - Irakijczycy ci mieszkali na stałe w krajach byłej SFRJ, a
szczególnie w Serbii. Teraz rozumiem, dlaczego wojska USA i NATO tak obawiały
się nuklearnego przeciwuderzenia ze strony wojsk Slobodana Miloševićia
lub bojowników z albańskiej UÇK - wszak obie strony konfliktu miały możliwości
pozyskania broni nuklearnej z byłego ZSRR i nie szczędziły na to ani sił, ani
pieniędzy!...
Winę ponosi także rząd
USA za swoją politykę - a raczej za jej brak w tym regionie. Po wypędzeniu stamtąd
Rosjan, Amerykanie pozostawili Afgańczyków samym sobie - powstało państwo
wykoślawionego, spotworniałego islamu - którego europejskim i chrześcijańskim
odpowiednikiem mogłaby być Hiszpania za czasów apogeum terroru Świętej
Inkwizycji. Jest to sztandarowy, wręcz akademicki przykład na to, że
krótkowzroczność mści się srodze - dokładnie tak, jak to miało miejsce w
Europie w latach 1939-49, kiedy to Ameryka sprzedała Polaków, Słowaków,
Czechów, Bułgarów, Węgrów i inne narody Europy Środkowej Związkowi Radzieckiemu,
w zamian za własne - iluzoryczne zresztą - poczucie bezpieczeństwa. Również
bombardowanie otwartych miast libijskich - Trypolisu i Benghazi - w 1981 roku
na rozkaz Ronalda Reagana stało się jednym z gwoździ do trumny procesów
pokojowych na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Ameryka jest tam uważana za
światowego żandarma - i słusznie...
Ostrzeżenia wysyłały
także gwiazdy, co udowodnił dr Leszek Weres, ale kto tam wierzy
astrologom!? Nawet gdyby ostrzeżenia swe opublikowali, to i tak żaden wojskowy
czy polityk nie wziąłby tego na serio...
I wreszcie zlekceważono
ostrzeżenia znakomitych pisarzy, którzy tak jak Tom Clancy przewidzieli
możliwość bezkolizyjnego przeniknięcia terrorystów do Stanów Zjednoczonych i
dokonania aktu zmasowanego terroru. W powieści „Suma wszystkich strachów”
terroryści z Bliskiego Wschodu, przy pomocy zbuntowanego Indianina, podkładają
bombę wodorową na stadionie Skydome w
Denver. NB, bombę tą zbudował enerdowski naukowiec z izraelskiej bomby
atomowej, radzieckiej i amerykańskiej elektroniki, w laboratorium w Syrii, na
potrzeby palestyńskiego Hamasu. Straszliwa eksplozja zmiata z powierzchni ziemi
pół miasta i omal nie staje się przyczyną wybuchu III Wojny Światowej...
Powieść Toma Clancy’ego może okazać się o tyle jeszcze prawdziwsza, że kolejny
atak na Amerykę i kraje NATO może być atomowy - Rosjanie nie mogą się doliczyć
ponad 100 walizkowych ładunków atomowych o mocy do 20 kt TNT każdy - a 20 kt
TNT, to mniej więcej tyle, ile Amerykanie zrzucili na Hiroszimę i Nagasaki...
Te „zagubione” ładunki atomowe mogą się znajdować w Afganistanie czy
gdziekolwiek indziej na Bliskim Wschodzie. Może je mieć Husajn Saddam -
dyktator Iraku - i wykorzystać je w kolejnej Pustynnej Burzy! Pisze m.in. o tym
znany polski dziennikarz, badacz UFO i tajemnic naukowych III Rzeszy oraz
krajów Trzeciego Świata - Igor Witkowski w „Supertajnych broniach
islamu” (Warszawa 2000). Spotkania wysłanników Saddama ze sfrustrowanymi
naukowcami z byłego ZSRR i innych krajów socjalistycznych odbywały się m.in. na
terenie Polski w latach 1989-92.
Atak bronią biologiczną
- konkretnie bakteriami wąglika - Bacillus anthracis - przeprowadzany
przy pomocy tak niezwykłego wektora, jakim jest poczta dowodzi tego, że nie
mogła tego sposobu walki wymyślić obłąkana religią, półnaga, fanatyczna grupka
koczowników, a specjaliści od broni biologicznej, a takich wielu zostało
bezrobotnych po rozpadzie ZSRR... - a skądinąd wiadomo, że w ZSRR pracowało się
nad produkcją i rozwojem tego środka masowego rażenia, wskutek czego zmarło tam
co najmniej 2000 osób. Dziś patrząc na to wszystko, zastanawiamy się, czy
epidemia wirusa gorączki krwotocznej Ebola w Afryce, nie została spowodowana przez
ludzi związanych z al-Quaedą? Nie zapominajmy, że jednym z ognisk Eboli był
Sudan, w którym znajdowały się bazy terrorystów islamskich, i w którym mogą
znajdować się laboratoria biologicznej BMR ben-Ladena i Saddama... Jak wykazała
praktyka tej wojny - bakterie wąglika czy wirusy Ebola można było łatwo skraść
w Stanach Zjednoczonych czy Rosji, a fabryki farmaceutyczne, które przysłano do
krajów trzeciego świata w ramach pomocy humanitarnej można było bardzo łatwo
przestroić na produkcję zjadliwych szczepów bakterii i wirusów. Wprawdzie
okazało się, że wąglikiem atakował jakiś sfrustrowany uczony amerykański, ale
wcale nie znaczy to, że terroryści nie użyją tego sposobu, by zaatakować
Europę?... I chociaż - podobno - wąglika rozsyłał jakiś niedowartościowany
popapraniec z tytułem doktora przed nazwiskiem, to nie wiadomo do końca, kto
naprawdę za nim stał. Na pewno nie UFO.
Następnym wizjonerskim
popisem była książka znanego amerykańskiego pisarza powieści
awanturniczo-sensacyjnych Clive’a Cusslera pt. „Cerber” (Warszawa 2001),
w którym terroryści zamierzali zniszczyć Manhattan - ze szczególnym
uwzględnieniem WTC - przy pomocy zdetonowanego w tamecznym porcie
superzbiornikowca z propanem-butanem... Oczywiście zamach udaremnił bohater
jego wielu powieści - Dirk Pitt.
Już w dwa dni po
tragedii na Manhattanie, tysiące ludzi dostało do swych skrzynek odbiorczych
e-mail z proroctwem Nostradamusa, w którym mówiło się o wybuchu
niszczycielskiej wojny od wydarzenia na Manhattanie. Jednakże prawdą jest, że w
Internecie krążyły aż cztery wersje tej samej przepowiedni.
Najbardziej koresponduje
z tymi wydarzeniami tekst z „Centurii” VI, 97 - którego pierwszy wers mówi o
wrześniu 2001, zaś określenie 45 stopni interpretowano jako szerokość
geograficzną miejsca zdarzenia. Problem w tym, że Nowy Jork leży na 41oN
i Nostradamus nie wiązał z tym faktem żadnej wojny... Tak czy owak, gros z tych
bredni, które ukazały się w sieci, jest zwykłymi apokryfami. Najgłupszym chyba
pomysłem jest ten, który wskazuje na programistów z Microsoftu, jako podżegaczy
do dokonania tej zbrodni, bowiem pisząc w Wordzie wyrażenie Q33NY po
przekonwertowaniu go na Wingdings otrzymujemy jako: Q33NY - czy to nie przednia
brednia??? Ciekawe, że nie było tam żadnego numeru lotu z porwanych samolotów:
AA077 (AA077), AA011 (AA011), UA093 (UA093) czy UA175 (UA175)!...
Syndrom Titanica?
A zatem winna jest sama
Ameryka, z jej obłąkańczą manią ukazywania się światu, jako kraj powszechnego
dobrobytu i zarazem efekt totalnego spisku. Spiskowa Teoria Dziejów - tak
bezlitośnie eksponowana i eksploatowana przez Hollywood obróciła się wreszcie przeciwko
swym twórcom. Kolejnym ostrzeżeniem był precel w gardle prezydenta Busha jn. I
wspaniałe limo pod okiem. Taki ślad pozostawia także dobrze uplasowany prawy
sierpowy pod prezydenckie lewe oko...
Dla nas te wszystkie
okropne wydarzenia stanowią coś, co można określić „syndromem Titanica”
- bo od tragedii Titanica zaczął się wiek XX, tak wiek XXI
zaczyna się tragedią na Manhattanie. Cios przyszedł znienacka, jak grom z
błękitnego nieba. Podobnie było z Titanicem, który tonął na
spokojnym morzu, w chłodnym blasku gwiazd. Implikacje polityczne i gospodarcze
zatonięcia Titanica są porównywalne z tymi, które dzieją się na
naszych oczach. Zrujnowane budynki i prawie 5.000 ludzi zabitych, rannych i
poszkodowanych, miliony ludzi na całym świecie, którzy przeżyli szok, kiedy
okazało się, że Ameryka wcale nie jest taka nietykalna, jak to się im wydawało
- i wreszcie wiszące nad światem widmo konfrontacji prężnego, fanatycznego
islamu z tonącym w maraźmie, luksusie i zbytku europejskim i amerykańskim
chrześcijaństwem, ubogiego Południa i bogatej Północy, które może stać się
końcem wszelkiej cywilizacji na Ziemi, zgodnie z tym, co włożył w usta
Conana Cymmeryjczyka Robert E. Howard: Barbarzyństwo jest naturalnym
stanem Ludzkości, to cywilizacja jest czymś nienormalnym...
I oby się mylił.
Izraelski ślad?
Kiedy patrzy się z
dalszej perspektywy na wydarzenia, które nastąpiły zaraz po ataku na Nowy Jork,
coraz więcej narasta w nas wątpliwości, czy ten atak był dziełem ekstremistów
arabskich. Rzecz w tym, że nie wpisuje się to w podstawową zasadę śledztwa cui
bono? - cui prodest... - trudno bowiem przypuścić, żeby islamscy fanatycy
rzucali się z motyką na słońce. Tacy głupi - mimo swego fanatyzmu - to oni nie
są. Natomiast widać wyraźnie, że komuś bardzo zależało na rozpętaniu
anty-arabskiej histerii w USA i UE. Co więcej - wybranie Nowego Jorku jako celu
akcji terrorystycznej miało za zadanie spowodowanie wejścia USA w stan wojny z
Arabami - dokładnie, jak miało to miejsce w przypadku Pearl Harbor. Schemat był
identyczny: nie przeczuwające niczego ofiary i podli agresorzy.
I tu rzecz przeciekawa -
pracujący w gmachach WTC Żydzi w dniu 11 września mają wolne. Jeżeli był to
tylko zbieg okoliczności, to zaiste przedziwny!
Ale nie ostatnie, bo
zaraz potem zaczyna się eskalacja konfliktu w Autonomii Palestyńskiej. Żydzi
zaczynają „operacje antyterrorystyczne”, których świat nie dostrzega,
pochłonięty wydarzeniami w Ameryce i Afganistanie. To właśnie Izrael staje się
beneficjentem sytuacji, która pozwala mu na kontynuowanie polityki hegemona na
Bliskim Wschodzie. Chodzi tutaj o zniszczenie raz na zawsze Jassira Arafata
i Palestyńczyków amerykańskimi rękami, jak to miało miejsce m.in. w Iraku, w
1991 roku...[1]
Przy okazji Ariel Sharon - człowiek, który powinien stanąć za swe zbrodnie
przed trybunałem haskim - zastraszył wszystkie sąsiednie kraje arabskie
możliwością włączenia się do konfliktu żydowsko-arabskiego Stanów
Zjednoczonych.
W tym samym czasie niektóre wydawane w
Polsce brukowce zaczynają wściekły atak na Kościół katolicki i Polaków
oskarżając ich m.in. o rasizm, antysemityzm i ksenofobię - stara żydowska
sztuczka służąca do odwracania uwagi świata od rzeczywistych celów polityki
Izraela, która jednocześnie ma za zadanie wykreowanie Żydów na męczenników, a
przy okazji „znieczulenie” świata na ich zbrodnie przeciwko ludzkości. Temu
samemu służą wredne i szczególnie kłamliwe publikacje w rodzaju „Sąsiadów”
niejakiego prof. T. Grossa, w której obrzucono Polaków błotem za rzekomą
ich zbrodnię w Jedwabnem. Charakterystyczne jest to, że książka ta została
szybciutko wydana w Polsce i błyskawicznie w USA. Cel był jeden - umocnienie
Polaków w kompleksie winy wobec Żydów i zmuszenie moralne do wzięcia udziału w
awanturze żydowsko-arabskiej po stronie Żydów. Poza tym Żydzi szykują sobie w
Polsce miejsce do odwrotu strategicznego w przypadku wojny arabsko-żydowskiej,
stąd zmasowany atak propagandowy na Kościół katolicki w Polsce. Inna rzecz, że
Kościół katolicki sam sobie strzelił gola do własnej bramki tuszując sprawę
pederastii i pedofilii abp Juliusza Paetza i innych hierarchów
kościelnych.[2]
Chciwość, arogancja, dwulicowość, hipokryzja i chamstwo funkcjonariuszy
Kościoła katolickiego spowodowało danie żydostwu do ręki niezwykle skutecznej
broni w walce z Watykanem i osłabienie jego wpływów w Polsce i innych krajach
post-radzieckich, czego klasycznym przykładem jest postępowanie Moskwy wobec
Kościoła na terenach Rosji. Tam motorem wszystkich wrogich antykościelnych i
antypolskich poczynań w Polsce i Rosji są komuniści lub postkomuniści głównie
żydowskiego pochodzenia. I wreszcie Kościół katolicki wszedł w alians z Żydami
z KOR, ROPCziO i innymi pseudodemokratycznymi ugrupowaniami tworzącymi wierchuszkę
„Solidarności” lat 80. w walce z komunizmem. Kiedy pokonano komunizm uznano, że
Kościół stał się zbędnym. Q.E.D.
Dlatego ów izraelski ślad jest taki
„ciepły”...
* * *
Sprawa
określana jako Case 9/11 do dziś dnia
nie została wyjaśniona. Nadal wokół niej jest wiele tajemnic i pytań bez
odpowiedzi – podobnie jak w przypadku zabójstwa Johna F. Kennedy’ego w 1963 roku. Zabójstwo JFK zostało zaplanowane
i dokonane precyzyjnie i z zimną krwią. I wbrew temu, co się powszechnie
mniema, jestem zdania, że za tym zamachem stoi ktoś, kto zawsze był i jest poza
wszelkim podejrzeniem – opisałem to na moim blogu na - http://wszechocean.blogspot.com/2013/11/kto-zamordowa-jfk.html. W przypadku 11 września jest podobnie – masakra w Nowym
Jorku była do przewidzenia i była do zapobieżenia. Nie zrobiono niczego, by
powstrzymać zamachowców. To jest oczywisty pewnik.
I
jeszcze jedna dygresja – od 2001 roku do 2013 nie zmieniło się nic w ruchu
pomiędzy Polską a USA. Polacy wciąż muszą starać się o wizy do tego kraju i
przechodzić upokarzające procedury. A przecież są najwierniejszym z
najwierniejszych sojuszników USA! Tymczasem arabscy i inni terroryści mogą tam
jeździć bez wiz i procedur. Co to oznacza? – a że Polacy są bardziej
niebezpieczni od Saudyjczyków czy innych Arabów? Gdybym był złośliwy, to
powiedziałbym, że ta głupota się srodze zemściła… Ale niczego to nie zmieniło –
Polacy nadal są traktowani na granicach USA jako element potencjalnie wrogi.
Okazuje się, że kilka tysięcy Polaków pracujących „na lewo” w USA stanowi
większe zagrożenie, niż al-Kaida, Ku-Klux-Klan, skrajnie prawicowe i lewackie
bojówki razem wzięte! Paranoja? Nie, celowe działanie mające na celu poniżenie
Polaków przez żydowską diasporę w USA, tradycyjnie nieprzyjaznej Polsce. Jest
to rodzaj zemsty za wyimaginowane czy realne szkody, jakie Żydzi ponieśli w
Polsce w czasie II Wojny Światowej i w 1968 roku. Dlatego właśnie tak nagminnie
pisze się w USA o „polskich obozach koncentracyjnych”… Dlatego właśnie tak
bardzo chcą oni przypisać Polakom udział w Holokauście, co niestety ma cały
czas miejsce i wpływa na stosunki pomiędzy naszymi narodami. A tak nawiasem
mówiąc, to czy ma w tym swój udział IV Rzesza? – zapewne tak. A wracając do
stosunków RP-USA to podsumuję je tak: psia
wierność nigdy nie popłaca w stosunkach z USA. Amerykanie uważają, że psa można
kopać, a on i tak wróci i będzie lizał rękę swego pana. Jak Polacy.
Teraz,
kiedy cały świat, dzięki E. Snowdenowi,
poznał kolejne oblicze Ameryki – dość zresztą obrzydliwe – niestety nie
zmieniam swego negatywnego zdania o tym kraju i jego polityce. I jak widzę,
moje zdanie podziela wielu ludzi na świecie, i coraz więcej. Bycie na usługach
Izraela i żandarmem świata ma swoją cenę, i USA zaczynają płacić frycowe. Według
Snowdena, rozkaz do totalnego podsłuchiwania i podglądania całego świata przez
NSA i inne służby dał George W. Bush jn.
po Case 9/11. Miało to uchronić
Amerykę przed dalszymi atakami terrorystów – nawiasem mówiąc rodzimego chowu… -
boż Case 9/11 było zemstą i fiaskiem
amerykańskiej polityki dzielenia ludzi i szczucia ich na siebie zgodnie z
dewizą divide et impera. I tutaj
należy dopatrywać się korzeni, a nie w mitycznych produkcjach z Hollywood i
Kosmitach. I tak należałoby widzieć ten problem.
Jeszcze
jedna dygresja. W wydarzeniach 9/11 UFO także miały swój udział. Ekipa TV
przekazująca na żywo obraz płonącego WTC sfilmowała jakiś szybko przemieszczający
się obiekt. Widzieli je także gapie na ziemi. Oczywiście okrzyknięto, że było
to UFO – a już na pewno Ufiaści, którzy obserwowali wydarzenia „live”. I prawdę
powiedziawszy, to zdziwiłbym, się, gdyby Ich tam nie było – wszak było to jedno
z wydarzeń ostro zmieniających Rzeczywistość. A jeżeli mam rację, to Oni będąc
Wędrowcami w Czasie (co założyłem a
priori) na pewno je obserwowali i rejestrowali dla swoich historyków. Wszak
stworzyły one podwaliny do istnienia Ich świata…
I
tyle, co my mamy do powiedzenia. A teraz jeszcze jeden tekst w rzeczonej
sprawie – tym razem Francuza i Rosjanina – polecam!
[1]
Yassir Arafat zmarł Paryżu otruty radioaktywnym polonem-210 prawdopodobnie
przez izraelskie służby specjalne, jak głosiła nieoficjalna wersja. W tym roku
dokonano ekshumacji jego ciała i badanie podobno wykazało brak radioaktywnej
trucizny.
[2] Do
tego dołączają się także skandale pedofilskie ujawnione ostatnio w Dominikanie,
rozdmuchane przez wrogie Polsce i Polakom media na cały świat.