Szalejąca pogoda sprawiła nam
całą serię niespodzianek. Najpierw była anomalia termiczna, temperatury dzienne
i nocne utrzymywały się powyżej zera, ale wczoraj – czyli 4.II.2020 roku, pani
Aura się odmieniła i od południa zaczął u nas padać śnieg. Ciśnienie poleciało
w dół, temperatura też. Do zmroku zdążyła się już utworzyć pokrywa śnieżna na
10-15 cm. Silny wiatr z północy miótł śniegiem i tworzył już zaspy – na
szczęście tylko do 20 cm. Przez grube chmury nie przebijało się światło
Księżyca w kwadrze…
Natomiast wieczorem ujrzeliśmy
dziwne zjawisko. Oglądaliśmy sobie film w telewizji, kiedy naraz niebo
zajaśniało ciężkim, białym blaskiem. Przypominało to nieco światło wyładowania
atmosferycznego. Nadstawiliśmy uszu i zacząłem odliczać sekundy. Liczyłem do 60
i dałem sobie spokój – nie usłyszałem huku wyładowania. Niczego nie
usłyszeliśmy. Błysk światła był zupełnie bezgłośny…
A oto metryka tego incydentu:
TYP
INCYDENTU: NL
MIEJSCE: Jordanów
- N 49°38'57” - E 019°49'48”
DATA: 4.II.2020
r.
CZAS: ok.
19:00 CET
CZAS
TRWANIA: ok. 1 sekundy
ILOŚĆ
OBIEKTÓW: ?
ŚWIADKOWIE: 2
ZDJĘCIA: nie ma
PRAWDOPODOBNE
WYJAŚNIENIE: meteor albo wyładowanie atmosferyczne
Warunki pogodowe były
następujące:
TEMPERATURA
POWIETRZA: 0,0°C
WILGOTNOŚĆ
POWIETRZA: >90%
WIATR: silny z
kierunku N
CIŚNIENIE
ATMOSFERYCZNE: 994 hPa
ZACHMURZENIE: duże,
gruba warstwa chmur, opady śniegu
WIDZIALNOŚĆ: do 2 km
SMOG: minimalny
Osobiście jestem zdania, że nie
mogło to być wyładowanie atmosferyczne, bowiem światło takiego wyładowania nie
jest białe, ale pomarańczowo-fioletowe. Nie było słychać huku wyładowania.
Znane są przypadki pojedynczych
wyładowań atmosferycznych w zimie, jedno z nich podpaliło jordanowski kościół w
lutym 1967 roku, ale w takim przypadku wielu świadków widziało i słyszało błysk
i huk wyładowania.
A może to jakiś meteor, który wpadł
w atmosferę i wybuchł na dużej wysokości – ok. 220 km nad ziemią? Niektóre
eksplodują niżej, co zależy od masy i kształtu obiektu, np. meteoryt Czelabińsk,
który spadł w dniu 15.II.2013 o godzinie 04:20 GMT, eksplodował na wysokości
29.700 m, z mocą 0,5 Mt TNT. Ten meteor
musiał eksplodować znacznie wyżej – widzieliśmy błysk, który rozświetlił
chmury, natomiast nie słyszeliśmy huku. Po prostu był za słaby i zbyt wysoko –
na pułapie >220.000 m.
Jeżeli to był meteoroid, to z
jakiego roju? W tym czasie promieniują na północnej półkuli:
·
Delta Leonidy, 2.II – 15.III, max. 26.II, radiant
w Lwie, n = 5/h
·
Wirginidy, 25.I – 15.IV, max. 25.III, radiant w
Pannie, n = 20/h
·
Lutowe Leonidy, 1-28.II, max. Kilka dni, radiant w
Lwie, n = 5/h
W opisywanym czasie nad horyzontem
znajdowała się konstelacja Lwa i dwa radianty rojów meteorytowych.
Tak czy inaczej zagadka nie jest
rozwiązana…
Opinie z KKK
Wszak nasza atmosfera sięga nawet poza orbitę Księżyca, ale (i tu się pytam) czy na wysokości ponad 220 km tarcie meteoru o cząsteczki atmosfery pozwala zniszczyć go wybuchowo? Kilka razy widziałem meteor na czystym nocnym niebie, ale te, które zauważyłem, nie byłyby widoczne przez chmury, chyba że w oknie przez nie utworzonym. Ich też nie słyszałem, więc może to był spory i bardziej oddalony meteor, którego dźwięk do Was nie dotarł?
Proponuję coś innego:
· race zrzucone przez samolot (sam się zastanawiam, czemu kiedyś nabrałem się na nie, choć moje świeciły ponad sekundę);
· wyładowanie atmosferyczne, takie jak w letnią noc na horyzoncie, gdy widać rozbłysk, lecz nie słychać grzmotu;
· piorun kulisty, który powstał w wyniku napięcia obecnego w atmosferze - czy nie mógł on świecić od dołu, rozjaśniając chmury tak, jakby coś przez nie prześwitywało? Gdy jeden uderzył w moją antenę tv, znikł bez odgłosu, więc wcale nie muszą wybuchać. Zresztą zbyt czepiam się chmur... Może nie był wcale daleko, tzn. był na tyle blisko, by wszystko było rozjaśnione?;
· wyładowanie elektryczne na linii elektroenergetycznej. Takie coś potrafi naprawdę zaświecić, ale towarzyszy temu buczenie jak z transformatora w przypadku słupa, a także trzask w innych przypadkach, który raczej byłoby słychać z bliska;
· utylizacja resztek posylwestrowych przez pomysłowych Dobromirków.
Robercie, a może to były efekty specjalne w promocji do pakietu? 😉
Żarty, żarty. Jak myślisz, mógł to być piorunik kulisty lub łuk elektryczny? (Smok Ogniotrwały)
Smoku! Właśnie wróciłem ze spaceru z Niną, pod srebrzystym Księżycem i brylantową Wenus. Właśnie wschodził Syriusz i przyszły mi do głowy rymy:
Już Syriusz wzeszedł, psy się upiły
i coś tam szczeka pod borem,🐕
pewnie to szczeka twój Gizmo miły
pod umówionym jaworem... 🌟
Zastanowiłem się nad Twoją odpowiedzią i tak:
· nie mogła to być raca zrzucona z samolotu, bo nie słyszałem samolotu a poza tym trwało to mniej niż sekundę.
· wyładowanie? - nie ta barwa. To był pojedynczy biały błysk. Pioruny mają odcień pomarańczowy albo fioletowy lub i jeden i drugi.
· piorun kulisty na pewno nie, musiałby być albo nad chmurami albo w chmurach, ale wysoko, bo nie widać było źródła światła, ale samo światło...
· nie mamy takiej linii - tylko 15 kV zasilanie do kolei. Wprawdzie mamy linię 110 kV, ale w takim przypadku chmury byłyby oświetlone od dołu a nie od góry...
· utylizacja rac i petard? To byłoby słyszalne... No, może ktoś utylizował małą bombkę A, H czy N, ale nie odczuliśmy fali uderzeniowej.
· aha i jeszcze jedno - mieliśmy parę przerw w odbiorze TV-sat i TV-naziemnej, przed, w czasie i po rozbłysku. Może te zjawiska mają związek ze sobą? (Robert Leśniakiewicz)