Powered By Blogger

poniedziałek, 30 listopada 2020

Post na czas pandemii

 


Stanisław Bednarz

 

Od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie.

Galicję nawiedziło 5 epidemii cholery  1831, 1849, 1855, 1866 i 1873. Dziś o pierwszej  z nich  Uporządkujmy temat bo panuje zamieszanie. Cholerę można śmiało nazwać morderczynią XIX wieku. Każdy wiek miał swoje śmiertelne choroby jak dżumę, syfilis, tyfus lecz dla wieku XIX najbardziej charakterystyczna w Galicji w tym Jordanowa była  cholera  wywołana bakterią przecinkowca.

W latach gdy nie było antybiotyków zakażenia bakteriami jelitowymi w 75% kończyły się śmiercią najczęściej z odwodnienia gdyż nie znano pojęcia nawadniania roztworami elektrolitycznymi sodu i potasu. Dziś bakterie nie są tak groźne, ale natura dla uszczuplania populacji ludzkich zmutowała pewne odmiany wirusów i one stały się straszakiem współczesnych czasów… 

Cholera narodziła się w Kalkucie w 1817 roku. Dlatego wszelkie źródła historyczne mówiące o epidemiach cholery w XVIII wieku mijają się z prawdą, że były wtedy czerwonka, dyzenterie, ale nie cholera. Kto choć raz widział Kalkutę w Indiach i warunki higieniczne panujące tam, ten nie zdziwi się, że miasto to było rozsadnikiem rozmaitych chorób. Roznosili ją kupcy, żeglarze, a w późniejszym etapie maszerujące wojska.

Już w 1830 roku dotarła do Rosji. Tak się złożyło że w tym czasie wybuchło powstanie listopadowe tłumiące walki powstańcze rosyjskie oddziały przywlekły tę chorobę na tereny Królestwa Polskiego (zabór rosyjski).








Po stłumieniu powstania część wojsk polskich uciekła na teren Galicji. I w ten sposób w roku 1831 cholera zawitała w nasze strony. Korpus gen. Dwernickiego, w kwietniu przybył do Galicji i w maju przez chwilę stacjonował też w okolicach Jordanowa.

Dane dla Galicji były przerażające. Zachorowało około 260.000 mieszkańców z czego zmarło około 97,7 tys. W Jordanowie dzięki Opatrzności Boskiej pierwsza epidemia na tle innych części Galicji nie zebrała aż  tak olbrzymiego żniwa, zmarło na cholerę w Jordanowie 11 osób.  Ale gdzie indziej nie była taka łaskawa. Parafia Myślenice – 600 ofiar, Cyrkuł wadowicki – 1800 ofiar, Brzesko - 68  ofiar, Pcim - 15 ofiar, Kraków – 1470 ofiar.

Z 1831 roku pochodzi wzmianka o założeniu cmentarza cholerycznego na obrzeżach miasta Jordanowa. Ludzie bali się chorych jak i zwłoki chowano z dala od ludzi, grzebiący zwłoki otrzymywali duże ilości wódki którą uważano za czynnik dezynfekujący. 

W Królestwie Polskim  cholera 1831 roku  była przyczyną śmierci Wielkiego Księcia Konstantego, marszałka rosyjskiego Iwana Dybicza.  W Prusach marszałka von Gneisenau, teoretyka wojskowości Carla von Clausewitza  i filozofa Georga Hegla.


O drugiej epidemii 

 

Nie minęło 2 lata od klęski  głodu i  tyfusu głodowego w 1847 roku gdy przyszła epidemia cholery 1849 roku. Niektórym te dwa zdarzenia się mylą i mówią o epidemii  cholery lat 1847-1849, a to błędne podejście. W 1847 głównymi objawami były głód, obrzęk, czerwonka, biegunki, tyfus głodowy.  

Największe żniwo cholera zebrała w Jordanowie  właśnie podczas drugiej epidemii w 1849 roku. W tymże roku cesarska Austria wezwała na pomoc wojska rosyjskie dla stłumienia powstania na Węgrzech. Główne siły rosyjskie przekraczające granicę z Węgrami  składały się z trzech korpusów liczących 114 tys. bagnetów  II Korpus gen. Iwana Rödigera stacjonował na pewno w Jordanowie i w Jabłonce w maju 1849...

Ze stacjonowaniem  wojsk rosyjskich w Jordanowie  łączy się opowieść o tzw. złotych tarniach - egzotycznych roślinach kaukaskich (złotokap), które z obrokiem dla koni  przywleczone zostały do Jordanowa i długo kwitły na Skotnicy, póki nie urządzono tam wysypiska.  Wojska  te zawlekły cholerę  W całej Galicji epidemia ta nie uchodzi za najsilniejszą, ale w Jordanowie zebrała najobfitsze żniwo.

W roku tym zmarło w Jordanowie i Malejowej 122 osoby w tym 23 żołnierzy rosyjskich. Ale np. w Skomielnej Białej było tylko 18 przypadków. W 1849 roku brak natomiast zapisów o śmierci z powodu głodu, ubóstwa, obrzęku, czerwonki, biegunki. Wspomnijmy w tym miejscu że średnia umieralność w okresach poza epidemicznych to około 30 zgonów rocznie dla Jordanowa. Wśród ofiar cholery są nazwiska żołnierzy rosyjskich. Było ich 23 m.in. Michajło Wistopil, Constantinus Tymosnejen, Demian Safianow, itd. Liczba 1700 ofiar wśród żołnierzy podana przez kronikę Parafii Łętownia jest nieprawdopodobna cmentarz choleryczny by ich nie pomieścił... Nie na darmo cholerę uważano za chorobę wojskową.

Śmierć na cholerę nie ominęła także wtedy Antoniego Czecha strażnika finansowego z Myślenic kontaktującego się z dużą ilością ludzi (ofiarami też byli żebracy z Osielca i Sieniawy). 

A oto inne ofiary z roku 1849: w Nowym Żmigrodzie - 82 ofiary, w Iwoniczu - 35, Stary Żmigród - 52 ofiary, Siepraw - 32 ofiary. W sprawozdaniu CK Gimnazjum w Przemyślu czytamy: W związku z wybuchem cholery naukę w roku szkolnym 1849/50 młodzież miała rozpocząć dopiero 1 listopada... Przypomnijmy że przez Przemyśl i przełęcz Dukielską też zdążały  oddziały rosyjskie na Węgry.

Szczególnie epidemia cholery 1849 dotknęła Borzęcin w tarnowskim powiecie. Skutkiem przemarszu przez Borzęcin wojsk rosyjskich, była epidemia cholery, trwająca w Borzęcinie od 27 lipca do 22 września tego roku. Zmarło na nią wówczas 170 osób na ogólną liczbę 325. Reasumując w 1849 tam gdzie maszerowały Korpusy Rosyjskie cholera była największa.

Wkrótce stała się pandemia przeszła do Austrii , Niemiec , Francji , Anglii i z emigrantami irlandzkimi dotarła do USA. Tam zmarł na nią w 1849  11. prezydent James Polk.


Trzecia i czwarta epidemia

 

O epidemiach 1855, 1873  i późniejszych  epizodach, o postawie dr Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem, o nauczaniu higieny przez księdza Nowaka w Jordanowie, o Adamie Mickiewiczu i Piotrze Czajkowskim.  

Następna epidemia na mniejszą skalę w Jordanowie pojawiła się w 1855 roku. Epidemia ta została przywleczona w wyniku Wojny Krymskiej. Najpierw przedostała się z Rosji do Królestwa Kongresowego (zabór rosyjski), gdzie szalała w latach 1852-1854 by w 1855 dostać się do Galicji gdzie uśmierciła w samym tylko 1855 roku niemal 75.000 ludzi.

Ksiądz  Jan Nowak w Jordanowie  odprawił mszę „aby Pan Bóg  zachował od niebezpiecznej i okrutnej cholery” i nauczał o zachowaniu higieny. Była już gazeta „Czas”, który pouczał jak się ustrzec.

Z powodu cholery umiera w 1855 roku w Jordanowie 19  osób oraz 16 żołnierzy nie wiadomo jakich (prawdopodobnie jakieś manewry).  Nie było miejscowości w Galicji, która nie byłaby dotknięta ta epidemią. Maria Steczkowska w swoim eseju „Wyprawa na Babia Górę” notuje, że ani w Sułkowicach, ani w Makowie nie można było dostać noclegu z powodu cholery.

Zaatakowała też całą Europę. Na nią zmarł Adam Mickiewicz w Konstantynopolu.  Epidemia cholery w 1866 roku odnotowana w Galicji nie przyniosła ofiar w Jordanowie, najwięcej było ofiar w Krakowie, około  4 tysięcy, a w całej Galicji Zachodniej i Wschodniej 37  tys. 

Ostatnia wielka epidemia była ta z 1873 roku. Cholera w 1873 roku dotarła do nas  od wschodu, po drodze zdziesiątkowała małe miasta Galicji np. w Iwoniczu – 73 ofiary. Wieliczce – 40 ofiar. Już w połowie kwietnia zanotowano pierwsze przypadki zachorowań na Kazimierzu w Krakowie. Po raz pierwszy wtedy  zaatakowała  Zakopane, które wcześniej wychodziło z epidemii obronną ręką.  I właśnie dlatego że ludność nie nabyła jak to się dzisiaj ładnie mówi odporności stadnej. W zwalczaniu epidemii w Zakopanem przysłużył się dr Tytus Chałubiński,  któremu pomagał mało znany doktor Witold Urbanowicz ze Żmudzi. Nie bał się wchodzić do chorych i nawadniał ich,  a grabarzem cholerycznym był  Klimek Bachleda.

Doktor Tytus Chałubiński pozostał w Zakopanym aż do października do końca epidemii  telegrafując do Warszawy że jest tu bardziej potrzebny. Epidemia cholery wybuchła w Zakopanem 1 września 1873 roku. Pierwszy umarł Wojciech Roj, po nim jeszcze przeszło 20 osób. Zanikła w październiku. 

W Malejowej zmarło wówczas na cholerę trzech mieszkańców i były to ostatnie odnotowane zgony w Jordanowie na tą straszliwą chorobę. W całej Galicji zmarło podczas tej ostatniej epidemii  w 1873 r. 90 tys. ludzi z czego w Krakowie 1493. Najliczniejsze wypadki śmierci wydarzyły się w powiecie drohobyckim – najsłabiej zaś występowała w powiecie bialskim Czyli im bardziej na zachód tym słabsza... Dopiero odkrycie przez Roberta Kocha w 1883 roku przecinkowca cholery i opisanie procesu roznoszenia choroby sprawiły, że można było z nią skutecznie walczyć (kluczowy był dostęp do nieskażonej wody). Zanim jednak wiedza ta się upowszechniła, to w 1892 roku Europę dosięgło jeszcze jedno uderzenie cholery. Tym razem jednak na  ziemiach  naszych nie pociągnęło ono za sobą licznych ofiar. Co innego w Rosji, gdzie zmarło około 250 tys. Wtedy po wypiciu nieprzegotowanej wody zmarł kompozytor Piotr Czajkowski. 

Od tego czasu cholera była  opanowana Ostatnia  mała epidemia w Polsce miała miejsce w 1923 roku, lecz nie na terenie Polski południowej lecz na kresach wschodnich. Przypomnijmy  jako ciekawostkę, że w 1970 roku na terenie Słowacji odnotowano kilka przypadków. Od tej pory cholera ogranicza się do Azji i Afryki. Zdarzało się później że któryś podróżny zawlókł te chorobę do Europy, lecz przy obecnym poziomie medycyny  i antybiotyków była natychmiast likwidowana.

 

Moje 3 grosze

 

Chociaż rzecz jest o cholerze, to ze swej strony dodam tylko, że do dziś dnia strach przed tą chorobą pozostał w nazwach niektórych miejscowości, np. Cholerzyn. Aktualna pandemia COVID-19 przypomina dość dokładnie wydarzenia z XIX wieku: ten sam poziom opieki medycznej, ten sam poziom wiedzy o chorobie i podobny strach przed nią. W sumie zmieniło się niewiele.


A tak jeszcze à propos COVID-19, to ten rysunek znalazłem w jednym z naszych tygodników. I choć w zamyśle jest on satyryczny, to wcale nie jest aż tak śmieszny, bowiem dobitnie ukazuje jeden z aspektów pandemii – jej kosmiczne źródło. Nie jest to mój wymysł, bo pisał o tym na początku XX wieku angielski pisarz i reformator H.G. Wells w swej „Wojnie światów”. Wprawdzie tam ofiarami ziemskich mikroorganizmów byli krwiożerczy Marsjanie, ale liczy się idea panspermii czy nawet panspermii ukierunkowanej. Życie ma to do siebie – czegom absolutnie pewien – że rozwija się wszędzie tam, gdzie jest choć cień możliwości jego podtrzymania. Tak więc możemy spodziewać się go dosłownie wszędzie, nawet na naszym Księżycu czy Merkurym, o księżycach gazowych olbrzymów i Plutonie już nie wspominając.