Całkiem niedawno na kanale BBC
Earth miałem okazję obejrzeć film na temat czegoś, co jeszcze w 2014 roku
nazwano Południowoatlantycką Anomalią Magnetyczną, a której natury nie zbadano
do dziś dnia.
Jeszcze w 2014 roku zamieściłem
na moim blogu przekład artykułu Bryana Nelsona pt. „Czy istnieje
Trójkąt Bermudzki w Kosmosie?” (Zob. https://wszechocean.blogspot.com/2014/07/czy-istnieje-trojkat-bermudzki-w.html), w
którym z grubsza nakreślono problem. Chodzi mianowicie o to, że w ziemskiej
magnetosferze nad Południowym Atlantykiem powstała luka, w której pole
magnetyczne niemal nie istnieje. Ma to rozmaite konsekwencje, a w szczególności
wpływa na wzrost promieniowania w górnych warstwach atmosfery ziemskiej, co
może zagrozić życiu na powierzchni Ziemi na tym obszarze. Efektem tego mogą być
osłabienie warstwy ozonowej, która chroni nas przez promieniowaniem UV ze
Słońca oraz promieniowaniem z Kosmosu. Jednym z efektów może być trwałe
uszkodzenie satelitów ziemi oraz porażenie promieniste astronautów na orbicie.
Najgorsze jest to, że do dziś
dnia nie wiemy, czym to jest spowodowane i jak długo może to potrwać. Uczeni
przypuszczają, że ma to związek z przebiegunowaniem Ziemi i zmianą Biegunów –
północny powędruje na południe a południowy – na północ. W tzw. międzyczasie
może dojść do całkowitego zaniku pola magnetycznego Ziemi i wystawienie jej na
strumienie protonów i elektronów ze Słońca. To byłby koniec życia jakie znamy
na Ziemi. Tak przynajmniej to wygląda w przypuszczeniach.
Przebiegunowanie Ziemi ma miejsce
od czasu do czasu i w ciągu ostatnich 4,5 MA wydarzyło się to 22 razy – to
przebiegunowanie, którego jesteśmy świadkami będzie dwudziestym trzecim z
kolei. Nie ma się czego bać – to jest zjawisko normalne i nie jest zbyt groźnym
dla istot żywych. W przeciwnym przypadku życie na Ziemi nie wyszłoby poza
stadium trylobitów i ryb żyjących na dużych głębokościach.
Na pewno nie będzie to coś w
rodzaju Ordowickiego Masowego Wymierania sprzed 251 MA temu, kiedy to Ziemia
dostała potężne uderzenie wiązką promieniowania gamma wystrzelonej z bieguna
eksplodującej Supernowej odległej o kilka czy kilkanaście lat świetlnych.
Nawiasem mówiąc coś takiego grozi nam ze strony gwiazdy WR 104 w Strzelcu
odległej o 8400 ly, a także w przypadku eksplozji czerwonych nadolbrzymów
Antares (w Skorpionie) i Betelgeuse (w Orionie), żółtego hipergiganta ρ-Cassiopeiae (w Kasjopei), niebieskiej
zmiennej η-Carinae. Zagrożenie ze
strony WR 104 jest niewielkie, ale istnieje bowiem jej biegun jest wycelowany w
kierunku Układu Słonecznego, co atoli jest już inną historią…
Ciekawe jest to, że coś takiego
pojawiło się akurat teraz, w czasie jednego z najgorszych kryzysów życia na
naszej planecie. Tym razem, to antropocenowe przebiegunowanie może być groźne,
bowiem na jego działanie nakłada się Efekt Globalnego Ocieplenia o charakterze
antropogenicznym, topnieniem lodowców, zmianom klimatycznym i wszystkie
związane z tym efekty: migracje zwierząt, transfer patogenów wywołujących epi-
i pandemie (COVID-19, Ebola, Zika, i in.). zmiany pola magnetycznego być może
powoduje te zagadkowe, dziwne zachowania ssaków morskich, które wyrzucają się
na brzegi i giną. Przykłady można mnożyć. Wszystko wskazuje na to, że coś się
dzieje na Ziemi, coś co powoduje, że nadchodzą zmiany, których możemy nie
przeżyć.
No i na dodatek jeszcze groźba z
Kosmosu – asteroidy i błądzące planety. W tej chwili grozi nam bliskie
przejście koło Ziemi kilku asteroidów, które potencjalnie mogą trafić w naszą
planetę – że wspomnę tylko 101955 Bennu, 99942 Apophis – która właśnie zmieniła
swoją trajektorię i nie wiadomo, czym się to skończy czy 153201, która ma być w
pobliżu Ziemi już pod koniec listopada br. Ma ona być jeszcze jednym
miniaturowym księżycem Ziemi. O ile w nią nie trafi…
Ostatnie ostrzeżenie mieliśmy w
lutym 2013 roku, kiedy to nad Czelabińskiem eksplodował jasny meteor. I mimo
tego, że energia wybuchu była porównywalna z eksplozją termojądrową o mocy 0,5
Mt TNT na wysokości 29,7 km nad powierzchnią ziemi, to w całym mieście
odnotowano szkody materialne – poszkodowanych było 1500 osób, a 112 osoby
wymagały leczenia szpitalnego uszkodzonych zostało 7500 budynków, zaś wstrząs
sejsmiczny wyliczono na M2,7. Huk eksplozji usłyszano nawet w Antarktyce! A
mnie zastanawia jedno, a mianowicie czy ten meteoroid przypadkowo tam spadł i
eksplodował? Przypominam, że Czelabińsk to jedno z centrów rosyjskiego
przemysłu atomowego… Dlatego też twierdzę, że było to znamienne ostrzeżenie!
Tak samo myślę na temat
Atlantyckiej Anomalii Magnetycznej. Ona nie pojawiła się tam przypadkowo.
Przyznasz Czytelniku, że to
nagromadzenie nieszczęść – tych realnych i potencjalnych – wygląda bardzo
niepokojąco. A najgorsze jest to, że podzielona i skłócona ze sobą Ludzkość nie
jest w stanie sobie z tym poradzić. Materialne siły Wszechświata mogą nas
zniszczyć i Ludzkość może sobie z nim poradzić tylko i wyłącznie jako całość.
Niestety, jeżeli ludzie tego nie zrozumieją, to wyginą tak jak dinozaury…