Jak co roku o tej
porze w Bałtyku pojawia się zielone niebezpieczeństwo
– toksyczne sinice. Sinice potrafią popsuć letni urlop nad
morzem, ale nie tylko nad morzem, bo naturalnym środowiskiem tych prostych
mikroorganizmów jest także słodka woda. Kiedy zyskuje zielonkawy kolor, lepiej
unikać kąpieli, bo to może oznaczać, że sinice właśnie zaczęły kwitnąć. Zieloną
barwę zawdzięczają chlorofilowi niezbędnemu do przeprowadzenia procesu
fotosyntezy. Szczególną właściwością tych organizmów jest zdolność do
przyswajania azotu z atmosfery, który następnie przetwarzają w azotyny i
azotany. Ta cecha pozwala im bytować w różnorodnych środowiskach.
Trucizny uwalniają się
podczas wykwitu sinic, ale zależy od kilku czynników. Ważne jest tu odpowiednio
silne nasłonecznienie i temperatura wody przekraczająca 18 stopni Celsjusza, a
także brak silnego wiatru, który powodowałby fale rozpraszające sinice –
czytamy na stronie TVN24.
W zasadzie można
powiedzieć, że sinice są dla urlopowiczów nad Bałtykiem tym, czym meduzy irukaji dla Australijczyków. Tylko że
sinice bałtyckie mają wielekroć słabszy jad złożony z kompotu neurotoksyn.
Co powoduje te wykwity
sinic w Bałtyku? Przede wszystkim fakt, że Bałtyk jest wysłodzony i woda ma
małą zawartość soli – od 2 do 12‰,
co sprzyja rozrostowi alg.
Po drugie – do Bałtyku
są wpuszczane różne związki chemiczne stanowiące doskonały nawóz i pożywkę dla
sinic i innych alg. Najczęściej są to związki organiczne zawierające NPK, które
są stymulatorem ich rozrostu.
Związki te zawarte są
w wodach rzecznych i są tam wypłukane sztuczne nawozy NPK z naszych pól.
Ostatnie awarie w warszawskich oczyszczalniach ścieków też dowaliły swoje i
dlatego właśnie Bałtykowi dostały się zwiększone ilości materii organicznej do
przerobu przez fitoplankton.
Później morze wyrzuca
na plaże całe zwały wodorostów, które rozkładając się powodują nieznośny
zapach. Ale także uwalniają jod do atmosfery, dzięki czemu mamy bogatszy morski
aerosol.
Jednakże trzeba uważać, bowiem ocieplanie się wód Bałtyku może doprowadzić do pojawienia się różnych groźnych patogenów. Strona TVN24 podaje, co następuje:
Spośród wielu gatunków
przecinkowców, najbardziej niebezpieczne są Vibrio
vulnificus, gdyż infekcje, które powodują,
mogą prowadzić nawet do amputacji kończyny. Chociaż upodobały sobie ciepłe wody
tropikalne, od kilku lat ich obecność odnotowuje się także w Bałtyku.
Zakażenie bakterią
występuje przede wszystkim w wyniku spożycia surowych owoców morza -
szczególnie ostryg - lecz grozi też tym, którzy zdecydowali się pływać z
otwartą raną w ciepłej, słonej wodzie. Szczepy tych bakterii przebywają przede
wszystkim w wodach przybrzeżnych. Niestety, wraz z wzrostem temperatury
zwiększa się ryzyko zakażenia: wzrost temperatury wód o jeden stopień Celsjusza
skutkuje trzy razy większą szansą złapania przecinkowca.
Zakażenie
przecinkowcem może doprowadzić do nudności, gorączki,
bólu brzucha, zatrucia pokarmowego, zapalenia jelit, a nawet - w wyjątkowych
przypadkach - martwiczego zapalenia powięzi, które może doprowadzić do
amputacji. Objawem towarzyszącym jest często purpurowe zabarwienie skóry i
obrzęki.
- Jeżeli masz otwartą
ranę, zaciąłeś się lub nieuważnie nakłułeś, trzymaj się z dala od ciepłych wód
morskich. Osoby o osłabionej odporności, pacjenci z rakiem, diabetycy, chorzy
na nerki i inne osoby o przewlekłym stanie chorobowym powinny zapomnieć o
ostrygach i innych owocach morza na czas wakacji - informuje Karen Landers, badaczka z Departamentu
Zdrowia Publicznego stanu Alabama.
Miejmy nadzieję, że jednak
do tego nie dojdzie i nasze wybrzeża będą bezpieczne…
Foto - NASA/NOAA/USGS