W dniu dzisiejszym, przy cudownej
letniej pogodzie, wybraliśmy się w podróż uczoną do Wadowic – a konkretnie do
tamtejszego Muzeum Miejskiego przy ul. Kościelnej 4, w celu obejrzenia bardzo
interesującej wystawy meteorytów i tektytów z prywatnych zbiorów entuzjastów meteorytologii
takich jak Pana Andrzeja Kotowieckiego
oraz Kazimierza Mazurka i Tomasza Ogłazy - członków Polskiego
Towarzystwa Meteorytowego. Ekspozycja jest bezpłatna, więc można ją zwiedzać
nie ponosząc uszczerbku na zasobach finansowych – co daję pod rozwagę
młodzieżowych turystów z chudym portfelem.
Na wystawie zwracają uwagę okazy
różnych kamieni z nieba, które spadły na terytorium naszego kraju. Są tam
meteoryty żelazne (właściwie powinienem napisać metaliczne, a nawet
polimetaliczne, bowiem zawierają one nie tylko żelazo i nikiel ale także
domieszki innych metali), kamienne i żelazo-kamienne, co też jest niekiedy
mylące, jako że zawierają one także domieszki węgla...
No a osobny dział poświęcony jest tajemniczym tektytom – to szczególny rodzaj kamieni stamtąd, które przypominają różnokolorowe szkło o barwie od białej do żółtej, brązowej, miodowej aż do ciemnej butelkowej zieleni. Cechują się one bardzo niską zawartością wody w swej strukturze. Niektórzy badacze, jak mgr Kotowiecki czy mgr Roman Rzepka twierdzą, że wytworzyły się one wskutek eksplozji jądrowych czy nawet termojądrowych, i że są one szczątkami obiektów kosmicznych zniszczonych w czasie atomowej wojny bogów-astronautów tysiące lat temu. W Polsce ich nie ma – najbliższe pole tektytowe mołdawitów znajduje się w Republice Czeskiej.
Poza meteorytami znajduje się tam
także mapa Polski z zaznaczonymi miejscami upadków wysłanników niebios.
Zainteresowani mogą sobie obejrzeć potem miejsca impaktów ciał meteorytowych w
czasie wakacyjnych wędrówek…
Wyszliśmy z Muzeum przy
temperaturze +31,5°C. W samochodzie mamy dwa razy więcej. Pokładowy termometr
zatrzymał się na pięćdziesięciu stopniach na plusie. Pogoda nadal słoneczna,
ale pojawiają się pierwsze chmury mogące zwiastować burzę…
Wracając wpadliśmy na wspaniałą pizzę neapolitana w pizzerii Czartak w
Gorzeniu Grn., a potem podziwialiśmy piękne widoki nad Mucharskim Jeziorem Zaporowym
– też polecamy. Jest tam dobry dojazd już to koleją, już to samochodem. Mam
nadzieję, że turystyczno-wypoczynkowe walory tego miejsca zostaną wkrótce
docenione.