Stanisław Bednarz
Nie potrafię znaleźć słów na to, co się stało
i nadal się dzieje. Masowe śnięcie ryb pod wpływem rtęci to już wiemy dzięki
Niemcom jest niewyobrażalne czy nasze służby są niedouczone czy zamiata się
sprawę pod dywan.
Dla przyrody, dla nas wędkarzy, a do wędkarza w
stanie spoczynku zaliczam się jest to ogromna strata. Ilości martwych ryb są
nie do ogarnięcia. Nawet nie przypuszczałem że w Odrze jest tyle ryb i to
jakich. Do ich usuwania skierowano żołnierzy z WOT, a marszałkini województwa
lubuskiego, zapowiada złożenie wniosku o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej.
Poraża zasięg klęski od Kanału Gliwickiego do Zatoki Szczecińskiej . Czyli
pójdzie to do Bałtyku. Czegoś podobnego w Polsce nie było.
O prawdopodobnym zatruciu Odry
jako pierwsze, w lipcu poinformowało Oławskie koło PZW. Związek interweniował,
usuwając martwe ryby i zabezpieczając teren rzeki. Informowano o martwych
rybach w Kanale Gliwickim. Wędkarze pisali także o martwych bobrach i ptakach.
Pod koniec lipca do inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska
wpłynęło pierwsze zawiadomienie o prawdopodobnym skażeniu Odry. Wykonane na
początku sierpnia badania na próbkach z pięciu ujęć wskazały, że rzeka jest zanieczyszczona,
sprawę tuszowano. Dlaczego?
Kolejne zgłoszenia napływały
lawinowo. Początkowo o zatruciu Odry informowano w miejscowościach znajdujących
się na Dolnym Śląsku, jednak później kolejne przypadki śniętych, martwych ryb
znaleziono w województwie lubuskim. Rzeka przepływa przez duże miasta, takie
jak Wrocław czy Zielona Góra. W tych, jak i innych miejscowościach ogłoszono
zakaz kąpieli w skażonej wodzie.
Czemu nasi nie potrafili wykryć
rtęci, zrobili to Niemcy przekroczenia norm są monstrualne, rtęć jest cichym
zabójcą. Ekosystem Odry będzie odbudowywać się kilkadziesiąt lat. Kto za tym
stoi? Prawdopodobnie do rzeki zrzucono ogromne ilości odpadów chemicznych i
zrobiono to z pełną świadomością ryzyka i konsekwencji. Podjęto decyzję o natychmiastowej dymisji szefa Wód
Polskich i Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, ale czy to pomoże temu co
się stało.
Przypomina to katastrofę z 2000 r. na Cisie i
Dunaju. Tam z kolei skażony cyjankiem, toksyczny szlam z rumuńskiej kopalni
złota doprowadził do zagłady życie biologiczne, zatruł rzeki w centralnej i
wschodniej Europie m.in. takie wielkie jak Cisa i Dunaj...
Skażeniu uległ ogromny obszar,
a trucizna przedostała się do rzeki Somes a następnie do Cisy i Dunaju.
Skażenie zabiło ogromne ilości ryb w Rumunii, na Węgrzech i w Serbii. Rzeki na
kilka lata stały się pustyniami…
Wtedy wpłynęło 120 ton cyjanku
i 20 tys. ton ciężkich metali. U nas z kolei w latach PRL dochodziło do zatruć
ryb np. podczas kampanii cukrowniczych
ale ich zasięg nie przekraczał 50 km. Zakłady chemiczne Dworach na
początku kat 70-tych uczyniły Wisłę aż
do ujścia Dunajca martwą, ale skala nie była taka.
Ile lat trzeba było by w 1991 w Krakowie pojawiły się pierwsze
ryby? Oczywiście w XXI wieku zdarzały
się masowe śnięcia jak np. na Bobrze w
2006 w wyniku czyszczenia zbiornika elektrowni, czy w 2015 na Warcie gdzie
substancja do trucia much zabiła kilka ton ryb, do dziś to Warta odczuwa. Ale
gdzie tam do tej katastrofy tylko tamta rumuńska z 2000 roku może jej
dorównać...