Przypadki
Shane Kurz
Dziwne zdarzenia w życiu Shane Kurz rozpoczęły się, gdy miała
ona 7 lat. Pewnego dnia spała na tylnym
siedzeniu samochodu i śniło jej się, że samochód zdążał w kierunku słupów
telefonicznych, jakby miał uderzyć w jeden z nich. Jednak w ostatniej chwili
samochód skręcił unikając zderzenia. Następnego dnia zdarzyło się to na jawie…
W 1967 roku, Shane była w ostatniej
klasie szkoły średniej , gdy zdarzył się jej następny „dziwny przypadek”. Gdy
była niedaleko budynku szkoły, podszedł do niej mężczyzna, który wszczął z nią
rozmowę. Znał jej imię, a ona widziała go pierwszy raz w życiu. Ubrany był w
sztruksowe spodnie i kraciastą koszulę rozpiętą pod szyją. Mówił z trudnym do
określenia akcentem. Zaproponował jej przejażdżkę „białym pojazdem” ale
odmówiła. Odchodząc od niego zrobiła trzy kroki, po czym odwróciła się, ale
Obcego już nie było.
W kilkanaście dni później – na początku
kwietnia – gdy robiła zakupy w sklepie spostrzegła, że przygląda jej się
człowiek z rzadkimi blond włosami. Nosił on czarny płaszcz, który szczelnie go
okrywał, a poza tym wydawał się zbyt długi i obszerny na niego. Również i on
zniknął, gdy Shane odwróciła się.
Minęło znów kilka dni. 15 kwietnia w
nocy, Shane wraz z matką zaobserwowały przez teleskop szybko poruszające się
torem eliptycznym białe światło, które na chwilę zatrzymało się nad nimi, a
następnie powróciło do tego miejsca skąd przybyło. Po tej obserwacji u Shane
pojawiła się wysypka na ramionach i szyi. W dwa dni później wydarzenie
powtórzyło się. „To” wykonywało te same manewry przez ok. 7 minut. Po obserwacji
Shane i matka poszły spać, lecz o 2-giej w nocy zostały obudzone niesamowitym,
jasnym światłem, którego źródło znajdowało się za oknami. Gdy ich oczy przyzwyczaiły się do światła
zauważyły, że pochodzi ono sponad domu sąsiadów, z owalnego obiektu podobnego
do jaja, spoczywającego na ziemi. Potem obiekt zaczął się powoli podnosić, a
kiedy zrównał się z poziomem dachu, to wystrzelił w górę i zniknął. Obiekt ten
był również widziany przez sąsiadów.
2 maja 1968 roku, wieczorem, Shane znów
zaobserwowała podobny do cygara obiekt (CUFO, CNOL), który się nagle pojawił,
zatrzymał na chwilę, a następnie wystrzelił do przodu zmieniając kolor na
czerwony i znikł jak błyskawica. Około północy położyła się do łóżka i
natychmiast zasnęła.
O 8-mej rano obudziła ją matka. Shane
czuła się jak pod działaniem tabletek nasennych. Leżała na łóżku, podomka była
rozpięta aż do dołu. Pantofle, nogi i podomka były upaprane zeschniętym błotem.
Na podłodze przy drzwiach wejściowych i w ogrodzie były ślady stóp Shane z
błotem. Następnego dnia czuła się ona bardzo przygnębiona i trwsało to
kilkanaście dni. Miała ona trudności z zasypianiem i ostrością widzenia. Gdy
brała prysznic zauważyła czerwone pierścienie na podbrzuszu. Układały się one w
kształt trójkąta. Od pępka w dół biegła czerwona linia, której dotąd nie miała.
W następnych miesiącach Shane straciła na wadze, wstrzymała się także
miesiączka na okres 1 roku.
W czerwcu 1968 roku Shane miała sen, w
którym była na polu po przeciwnej stronie ulicy, w podomce. Biegła próbując znaleźć
schronienie, widząc na górze biały owalny CNOL podchodzący do lądowania. Miał
on ok. 25 ft/~8,33 m wysokości, pulsujące światła i okna - w jednym z nich stał
mężczyzna i patrzył na nią. Otoczył ją promień światła i czuła, że jest
unoszona i wciągana do góry. Nie mogła temu przeciwdziałać. Gdy była 3 stopy
nad ziemią - obudziła się. Sen ten powtarzał się przez następne 5 lat co
najmniej 2 razy do roku, a p[o przeprowadzce do innego miasta śnił się jej co 3
miesiące. Zawsze był taki sam i kończył się w tym samym momencie.
23 stycznia 1969 roku, Shane poszła spać
zapadając w głęboki sen. Po obudzeniu się stwierdziła, że zaspała. Biorąc
prysznic zauważyła, że ma poparzoną skórę wokół szyi i biegnące aż do uszu dwa
ślady na twarzy, po każdej stronie aż do piersi.
21
lutego 1975 roku Shane spotkała się z Nowym Jorku z prof. Hansem Holzerem w
celu przeprowadzenia seansu hipnotycznego. Chciała ona bowiem wiedzieć, co ją
spotkało w nocy 2.V.1968 roku. Oto fragmenty seansu:
Holzer: Jest 2 maja 1968 roku. Udajesz
się do łóżka. Jest środek nocy. Opisz, co widzisz…
Shane: Coś słyszę – wyczuwam, że coś tu
jest, jest światło, jest także ktoś, kto woła mnie po imieniu. Widzę to światło
i chcę wstać.
H.: Czy już wstałaś?
S.: Nakładam podomkę i zapinam ją na
wszystkie guziki. Wsuwam pantofle. Czuję się zmęczona. Nie chcę iść.
H.: Czy jesteś już na zewnątrz?
S.: Tak, jest chłodno. Stoję tak i
patrzę. Ja widzę… to jest spodek. Światło przygasa. Chciałabym wejść pod
ziemię, aby się ukryć. Przechodzę na drugą stronę ulicy. Teraz widzę to
światło. Ono spada w dół za domem. Nie mogę zobaczyć zbyt wiele. Stopy mam całe
obłocone. Błoto lepi mi się do nóg.
H.: Czy są tam jacyś ludzie?
S.: Są tu okna, które zdają się tworzyć
obręcz obracającą się i są bardzo jasne. To nie jest na ziemi, to ciągle unosi
się i jest wielkie. To się zbliża. Klęczę na ziemi próbując się schować. Widzę
tych ludzi, to jest blisko, tuż nade mną. Widzę ich ok. 20 stóp ode mnie i oni
mi się przypatrują. Coś się otwiera tuż nade mną. To światło… drażni me oczy,
jest takie mocne.
H.: Czy jesteś teraz w strumieniu
światła?
S.: Tak. To jest ciepłe. Unoszę się i
czuję jakby coś mnie ciągnęło. Przenoszę się w tym świetle, ale nie wiem jak.
Nagle jestem w pokoju. To wygląda jak pusta sala szpitalna.
H.: Czy są tam jacyś ludzie?
S.: Tu jest stół. Wszystko jest białe.
On wchodzi. Ma na sobie kurtkę podobną do kurtki motocyklowej. Jest raczej
drobny. On mnie zna. Jak on może mnie znać?
H.: Czy mówi coś do ciebie?
S.: Tak, słyszę moje imię. On prosi
mnie, bym się położyła na stole. Pytam „Czego ty chcesz?” Złapał mnie za rękę i
choć jest niskiego wzrostu jest bardzo silny. Mówi, żebym zdjęła bluzkę. Ja nie
chcę zdjąć. jest jeszcze ktoś za mną. Jest taki sam, na sobie długi surdut.
Złapali mnie za rękę i podrapali. To boli. Nałożył na to papier woskowany czy
coś podobnego.
H.: Czy powiedział ci czego chce?
S.: „Dziecka” – powiedział – „ja
chcę dziecka”. Mówił do mnie, że będę dobrą rozmnożycielką. Próbuję
usunąć się ze stołu, ale nie mogę.
H.: Dlaczego on chciał tego dziecka?
S.: On mówi: „My studiujemy… my chcemy
zobaczyć, czy my możemy mieć… chcę ciebie.” Jeszcze ktoś wszedł do środka,
doktor, wziął mnie za rękę. Przypatruje mi się. Mówi: „Powinnaś się rozebrać.”
Nie mogę się temu oprzeć. Ma jakiś instrument. Jest trójkątny i cały świecący.
To jest igła.
H.: Co on zrobił z tą igłą?
S.: To jest długie. On próbuje tu
wepchnąć i mówi bym się nie obawiała. Czuję coś. To boli jak gdyby coś
nakłuwało mój brzuch, to posuwa się, coś porusza się w mym brzuchu rażąc mój
pępek. Teraz oddala się. On cofa się. Przypatruje mi się.
H.: Czego on chce?
S.: Chciałby ze mną mieć stosunek.
Patrzy na mnie, pożąda mnie. Mówi: „Potrzebujemy cię jako samicę.”
H.: Czy słyszałaś to po angielsku?
S.: To było brzęczące. Słyszałam to, to
był rodzaj czegoś krótkiego jak pomruk.
H.: Czy zmusił cię do stosunku z nim?
S.: Mówił: „Przyglądaliśmy ci się.
Jesteś jedyna.” Próbuję wstać, ale nie mogę się ruszyć.
H.: Co on robi?
S.: Zdejmuje kurtkę. Nie chcę na to
patrzeć. Ma coś jakby tubę. Wyciska galaretę.
H.: Czy jest nagi?
S.: Tak.
H.: Czy ty jesteś naga?
S.: Tak, jest mi zimno.
H.: Czy dochodzi do stosunku?
S.: On nakłada coś na mnie. Galareta,
naciera mnie. Na brzuchu i na piersiach. Mówi, że to podnieca. (…)
H.: Co czułaś, jak on to robił?
S.: Czuję się okropnie… ale znajduję
przyjemność. Myślę, że to przez tę galaretę. On zaczyna szumieć. Zachowuje się
jak zwierzę. Jęczy. Gwałci mnie, a ja nie chcę… Nagle ja siedzę. Dowódca ma na
sobie swoje ubranie. Dokładnie mi się przygląda. Uderzyłam go. Mówię
„Zniewoliłeś mnie!”, a on mówi: „Nie. Pozwalamy ci odejść”. Nałożyli mi pantofle
i on mówi: „Możesz iść”. Czuję się zmęczona. On mówi: „Nie będziesz nic pamiętać”.
To otwiera się, jest w tym światło, nadchodzi z góry, szumi i on mówi: "Opadasz
w dół”. Płynę. Czuję jak szybuję i teraz jestem na ziemi. Leżę i słyszę jak to
się przesuwa. Później odlecieli. Płaczę i chcę iść do domu.
CDN.