VI.
Dalsze wyniki uzyskane przez kolejne
wyprawy Apollo dostarczają nie mniej fascynujących informacji,
niż z pierwszych wypraw. Badania magnetyzmu księżycowego dokonane z pokładu Apollo-16
wykazały, że Księżyc obecnie nie posiada globalnego pola magnetycznego,
niemniej jednak próbki skał księżycowych wykazywały ślady dawnego działania
tego pola.[1]
Namagnesowanie to jest jednak nieznaczne i wynosi około 1/100.000 tego, co mamy
na Ziemi.[2]
Nie jest ono jednolicie rozłożone na powierzchni, lecz koncentruje się w
siedmiu regionach. Wszystkie te regiony leżą na zewnętrznej stronie
największych kraterów.[3]
Odkryto również istnienie dwóch
pasów ferromagnetycznego materiału, o długości około 1.000 km, leżących na
głębokości 100 km pod powierzchnią Księżyca. Pochodzenie i przeznaczenie tych
ogromnych utworów, podobnych do dźwigarów czy wzdłużników w kadłubie okrętu
stanowi dotychczas zagadkę, podobnie jak odkryte przez wyprawę Apollo-16
ślady pordzewiałego żelaza w próbkach skał księżycowych. Ponieważ rdza świadczy
o obecności wody, dawna teoria mówiąca, że Księżyc był zawsze pozbawiony
zawierających wodę minerałów, powinna być poddana rewizji. Niezaprzeczalny
dowód istnienia wody na Księżycu pojawił się wówczas, gdy instrumenty
pozostawione przez poprzednie wyprawy Apollo niespodziewanie
wykryły chmury pary wodnej rozciągające się na przestrzeni setek kilometrów. John
Freeman z Rice University twierdzi, że wszystkie odczyty przyrządów
pomiarowych wskazują na bezsporny fakt, iż para wodna pochodzi z głębokiego
wnętrza samego Księżyca.[4]
W ciągu tysięcy lat żywe były na
Ziemi legendy mówiące, o istniejących na Księżycu miastach.[5]
Według zapisów, jakie znajdujemy w książce Charlesa Forta, europejscy
astronomowie twierdzili w swych publikacjach naukowych, że widzieli takie ruiny
na Księżycu jeszcze w XIX wieku.[6]
Amerykańskie czasopisma astronomiczne publikowały fotografie i rysunki piramid,
kopuł, krzyży i mostów, jakie obserwowało się na powierzchni Srebrnego Globu.
Zeszyt czasopisma Uniwersytetu Harvarda „Sky and Telescope” z kwietnia 1954
roku zawiera artykuł na temat mostu
sfotografowanego na powierzchni Księżyca, łączącego dwa grzbiety górskie w
pobliżu Mare Crisium.[7] Według opinii redaktora naukowego „The New
York Herald Tribune” – Johna O’Neila oraz dwóch astronomów angielskich H.
P. Wilkinsa i Patricka Moore’a, fotografia ta przedstawia
definitywnie most, a nie przypadkową formację skalną tego kształtu.[8]
Jeżeli Mare Crisium było kiedyś prawdziwym „oceanem”, wówczas most ten
można by porównać do Mostu Złotej Bramy – Golden Gate Bridge w San Francisco,
który również spina dwa grzbiety górskie w pobliżu oceanu. H. P. Wilkins
obliczył, że długość tego księżycowego mostu wynosi około 20 km.[9]
Spędził on również wiele czasu na katalogowaniu ponad 200 białych kopuł, o
średnicach przekraczających 200 m, a obserwowanych w ostatnich czasach w coraz
większych ilościach, które czasami znikają w jednym miejscu, aby znowu pojawić
się w innym. Zaskakujące jest to, że wiele spośród tych księżycowych kopuł
zaobserwowano w pobliżu wyjątkowo prostej ściany o wysokości około 450 m i
długości ponad 100 km.[10]
Po przeciwnej stronie tej ściany, na przeciwległej stronie Księżyca[11]
znajduje się pęknięcie o szerokości 2 km i długości 240 km.[12]
Jeszcze bardziej zadziwiające są
zespoły gigantycznych głazów, znajdujące się na Mare Tranquillitatis i Oceanus
Procellarum. William Blair uczony antropolog porównuje te budowle do
Stonehenge o prostokątnych zapadlinach zerodowanych ścian, które zawaliły się
ku środkowi oraz monolitycznych iglicach wyższych od jakiegokolwiek budynku na
Ziemi. Radzieckie zdjęcia wykonane przez Łunę-9 wskazują, że
niektóre spośród tych iglic mogą w gruncie rzeczy mieć kształt piramid.[13]
Starożytna cywilizacja
zamieszkująca w przeszłości na powierzchni Księżyca musiała dokonać ogromnego
dzieła terraformując powierzchnię Srebrnego Globu. Astronomom od wielu lat
znane są duże obszary tej powierzchni pokryte siatką krzyżujących się linii
przypominających siatkę południków i równoleżników rysowanych na mapach Ziemi.
Odnosi się wrażenie, że te uskoki, grzbiety górskie, wąwozy i łańcuchy kraterów
ułożone są wzdłuż równoległych linii przecinających się z innymi pod kątem
prostym. Taki system krzyżujących się linii jest zupełnie nienaturalny i uczeni
nie potrafią znaleźć dla niego żadnego wytłumaczenia.
Zdjęcia przesłane przez amerykańskie
sondy z powierzchni Merkurego, Wenus i Marsa[14]
wskazują na to, że los tych planet był podobny do Księżycowego. Można na ich
powierzchni znaleźć kratery tworzące wzory podobne do księżycowych. Niektórzy
fizycy oceniają, że energia potrzebna do utworzenia takich kraterów – których
średnice osiągają 1.300 km – przekracza tysiące razy siłę wybuchu największych
bomb wodorowych.
Tak straszliwa siła wybuchu mogła
zniszczyć planetę, która kiedyś krążyła pomiędzy Marsem a Jowiszem, a po której
pozostał tylko pas asteroidów.[15]
Kiedy ta grupa fragmentów skalnych została odkryta w roku 1802 przez
niemieckiego astronoma Heinricha W. M. Olbersa,[16]
astronomowie byli przekonani, że jakaś planeta została kiedyś zniszczona
wskutek straszliwej eksplozji. Teoria ta jest wciąż żywa wśród astronomów
radzieckich. Obliczyli oni na początku lat 60., że średnica owej planety
wynosiła około 6.000 km.[17]
Z drugiej strony jednak wiadomo, że nie istnieje żadna naturalna przyczyna
eksplozji planety. Amerykański astronom Gerard P. Kuiper – dyrektor
Obserwatorium Astronomicznego University of Arizona w Phoenix - twierdzi
wprawdzie, że Pas Asteroidów powstał wówczas, kiedy 5 – 10 oddzielnych planet
znajdujących się na orbitach pomiędzy Jowiszem a Marsem przypadkowo zderzyło
się ze sobą, jednak nie posiada on konkretnych dowodów potwierdzających tą
teorię, zaś ze statystycznego punktu widzenia taka przypadkowa kolizja jest
niemal niemożliwa w przestrzeni, jaka istnieje pomiędzy Jowiszem a Marsem.
Naukowcy z NASA byli zaskoczeni, kiedy sondy Pioneer-10 i Pioneer-11
przeleciały bez żadnej kolizji przez Pas Asteroidów, zawierający około 100.000
odłamków skalnych. Najprawdopodobniej nie zwrócili uwagi na fakt, że średnia
odległość pomiędzy każdą z tych asteroid wynosi około 6,5 mln km!
W każdym razie wiadomo, że
największe rozmiary zniszczeń podczas tej starożytnej wojny miały miejsce
pomiędzy Marsem a Jowiszem. Być może planeta lub planety istniejące w tej
części Układu Słonecznego były głównymi bazami militarnymi i dlatego musiały
zostać zburzone. Starożytne środki bojowe mogły również dokonać zniszczenia
czterech księżyców Saturna, co spowodowało powstanie jego pierścienia[18].
Astronomowie twierdzą, że księżyce te rozpadły się, kiedy zbytnio zbliżyły się
do planety.[19]
Nie ma jednak żadnych realnych dowodów na poparcie tej teorii, tym bardziej, ze
ci sami astronomowie przyznają, iż księżyce te nie mogłyby rozpaść się, gdyby
były z popękanej litej skały. Ponadto – Saturn byłby jedyną planetą w Układzie
Słonecznym, której księżyce uległyby rozpadowi w tak niezwykły sposób. A może i
one także były ważnymi bazami wojskowymi i dlatego musiały zostać zniszczone?[20]
W ostatnich latach świat naukowy
dowiedział się, ze temperatura na powierzchni Jowisza wynosi ponad 50.000oC,
a więc przekracza nawet temperaturę powierzchni Słońca.[21]
Czy potężne bombardowanie za pomocą nuklearnych środków zniszczenia nie mogło
zapoczątkować reakcji termojądrowych na tej planecie?[22]
W książce zatytułowanej „Złoto
bogów” Erich von Däniken dyskutuje możliwości istnienia w Starożytności
wojny, w której cywilizacje pochodzące z innych systemów gwiezdnych walczyły ze
sobą, i ci, którzy tę wojnę przegrali szukać musieli schronienia na Ziemi. W
tych to zamierzchłych czasach nasz system słoneczny mógł zostać zniszczony
przez istoty lub „bogów” pochodzących z innych układów planetarnych.
Wydaje się jednak, ze nie ma
powodów, dla których ci Kosmici mieliby wybrać sobie jako teren do załatwiania
swych porachunków tą zapadłą okolicę Galaktyki, odległą przynajmniej o
kilkadziesiąt lat świetlnych od miejsca, w którym przyczyna sporu powstała.
Bardziej uzasadnione wydaje się twierdzenie, że wysoko rozwinięta cywilizacja
powstała tu na Ziemi, przed kilkudziesięcioma czy nawet kilkuset tysiącami lat.
Ta wspaniała cywilizacja osiągnęła już etap planetarny – rozpoczęła kolonizację
znajdujących się w obrębie ekosfery[23]
[słonecznej] planet Układu Słonecznego, stając tam na niebywale wysokim
poziomie rozwoju technicznego i cywilizacyjnego.
Zdaje się jednak, że postęp
moralny nie przebiegał równolegle z technologicznym. Znane wady ludzkości,
zwłaszcza dominacji jednych nad drugimi, zwielokrotnione niesłychanymi
możliwościami zaawansowanej techniki i wiedzy, doprowadziły do otwartej
rywalizacji pomiędzy mieszkańcami sąsiednich planet. Rezultatem tego była straszliwa
wojna, w wyniku której z jednej z planet pozostał tylko Pas Asteroid, zaś
powierzchnie Księżyca, Marsa, Merkurego i Wenus zamieniły się w skalne
rumowiska o zatrutej i śmiertelnej dla każdego życia atmosferze. Ci nieliczni,
którzy przeżyli ukryci w bunkrach i skalnych schronach na stosunkowo najmniej
zniszczonej Ziemi, stali się nosicielami kultury i cywilizacji – „bogami” wśród
ocalałych człekopodobnych istot zamieszkujących dzikie ostępy i dżungle Ziemi,
mając nadzieję wskrzesić na gruzach dawnej świetności „złoty okres” – nowe
cywilizowane życie.
[1] Zob. w „New Scientist” 1980, t. 85, s. 66 – przyp. aut.
[2] Dla
porównania: pole magnetyczne A
= 2,9 kOe, Z = 0,42-0,7 Oe,
natomiast B = 1,7-3,5 µOe –
uwaga R.K.L.
[3] „New Scientist” 1979, t. 84, s. 373 – przyp.
aut.
[4]
Istnienie wody na Księżycu potwierdzone zostało w 2001 roku przez misję
orbitera sondy Lunar Prospector , który wykrył jej koncentrację
wokół obu Biegunów Srebrnego Globu i niektórych zacienionych kraterach tamże –
uwaga R.K.L.
[5] Wiek
Srebrnego Globu, wedle datowania radionuklidami metodą 87Pb – 87Sr,
40K – 40Sr i U-Th-Pb skał z Mare Tranquillitatis
wynosi 3,7 mld lat, zaś postępy erozji próżniowej wynoszą 1 metr na 1 mld lat,
a zatem ruiny tych miast mogą być niewiarygodnie stare i liczyć sobie niemal
tyle samo lat, co sam Księżyc – uwaga R.K.L.
[6]
Polski pisarz Jerzy Żuławski w pierwszym tomie swej trylogii
księżycowej: „Na Srebrnym Globie” opisał takie właśnie miasto, a właściwie jego
ruiny, na Mare Imbrium – na pozycji: 9o14’W i 43o38’N,
w pobliżu której znajduje się grupa skał oznaczona na mapach grecką literą β.
Niewykluczone jest, że właśnie on sam je zaobserwował w Obserwatorium
Astronomicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, kiedy opracowywał materiał do
swego monumentalnego dzieła – uwaga R.K.L.
[7] Most
ten łączył dwa przylądki: Promonthium Olivium i Promonthium Lavinium
w zachodniej części powierzchni Mare Crisium – obecnie znajduje się tam
niewielki krater – uwaga R.K.L.
[8]
Formację tą nazwano nawet Mostem Achillesa lub Mostem O’Neila
- Pons Achillesi albo Pons
O’Neili (O’Neil’s Bridge) – uwaga R.K.L.
[9]
Ponadto zawieszony on był około 1.600 m nad powierzchnią Księżyca, zaś jego
szerokość wynosiła około 3.200 m – uwaga R.K.L.
[10] Jest to formacja zwana
Prostą Ścianą – Rupes Recta – na Mare Nubium – uwaga R.K.L.
[11] Oczywiście strony
widocznej z Ziemi – uwaga R.K.L.
[12] Chodzi tutaj od Dolinę
w Alpach – Vallis Alpes - zwaną także Poprzeczną Doliną–
uwaga R.K.L.
[13]
Piramidy na Księżycu i Marsie spotyka się niejednokrotnie i stanowią one
normalny „standard architektoniczny” tamtejszych hipotetycznych cywilizacji.
Zainteresowanych odsyłam do pracy Davida Hatcher-Childressa – „Archeologia
pozaziemska” (Warszawa, 2001) w której zamieszczono kilka interesujących zdjęć
piramid zrobionych przez obserwatoria astronomiczne i z pokładów statków
kosmicznych – uwaga R.K.L.
[14]
Szczególnie Mars jest intrygujący ze względu na zjawiska tam zaobserwowane –
zamarznięte oceany wody pod warstwą pyłów – a także dziwne budowle w rodzaju
piramid, zaobserwowane na powierzchni jego „lądów” przez orbitery tych sond –
uwaga R.K.L.
[15]
Zaproponowano dla niej nazwę Faetona. Ze swej strony zaproponowałem dla niej symbol
PH – od Phæton, analogicznie do symbolu Plutona – PL (w astrologii także używa
się symbolu Ý) – uwaga R.K.L.
[16]
Pierwszą asteroidę 1 Ceres
(symbol - Ö) odkrył J. Piazzi
w 1801 roku, zaś Olbers odkrył dwie inne: 2 Pallas (W) w 1802 i
3 Westa (\) w 1804 roku – uwaga
R.K.L.
[17]
Według ich poglądów, Faeton miał masę 89 razy większą od masy Ziemi i krążył po
orbicie o nachyleniu niemal 90o do płaszczyzny ekliptyki. Część jego
masy stanowi Pas Asteroidów, a reszta zaś krąży nadal po wydłużonej orbicie, jak
kometa. Na ten temat pisał u nas m.in. dr Ahmad Jamaludin z Malezji, na
łamach „Czasu UFO” nr 7,1998 – uwaga R.K.L.
[18]
Aktualnie znamy aż kilkadziesiąt pierścieni Saturna, które tworzą wokół niego
skomplikowany system pierścieni szeroki na 139.300 km i o masie 1018 ton,
tj. 1/70 masy naszego Księżyca – uwaga R.K.L.
[19] Przekraczając tzw.
granicę Roche’a, na której zostały rozerwane przez siły pływowe – uwaga R.K.L.
[20] Dziś
wiemy, że każda wielka planeta posiada swój własny system pierścieni. Trudno
przypuszczać, chociaż z drugiej strony wykluczyć się nie da, że każdy z tych
pierścieni jest śladem po zniszczonej kosmicznej bazie wojskowej... – uwaga
R.K.L.
[21]
Autorowi chodzi chyba o temperaturę powierzchni jądra Jowisza, bowiem
zewnętrzne warstwy jego atmosfery są wyziębione do 130 K, zaś na poziomie chmur
ma ona temperaturę 300 K, natomiast pod chmurami już jest aż 700 K. Na
głębokości 2.700 km temperatura atmosfery wynosi około 6.800 K przy ciśnieniu
rzędu 104 MPa. Po przekroczeniu granicy 18.000 km od górnej warstwy
obłoków temperatura wzrasta do 10.000 K zaś ciśnienie do 4 x 105
MPa! Średnia temperatura fotosfery
słonecznej wynosi 5-6 tys. K – uwaga R.K.L.
[22]
Jowisz oddaje więcej energii, niż jej dostaje od Słońca, ale to właśnie tylko
dzięki skurczowi grawitacyjnemu, a nie reakcjom termojądrowym – uwaga R.K.L.
[23]
Polski astronom prof. dr Jan Gadomski sformułował pojęcie ekosfery jako
nadającej się do życia przestrzeni w której znajdują się nadające się do
zamieszkania przez istoty białkowe planety. W ekosferze Słońca znajdują się
cztery takie biogeniczne planety: Merkury, Wenus, Ziemia, Mars i Księżyc –
uwaga R.K.L.