Powered By Blogger

środa, 26 kwietnia 2017

RMS „Titanic” = tytaniczny przekręt? (7)






Ad. 1. Titanic był pod pełną parą, ale nie osiągnął maksymalnej prędkości. Statek był pod pełną parą, ale poruszał się z prędkością 21 kts/38,89 km/h, zamiast teoretycznie maksymalnej 23 kts/42,6 km/h, pomimo tego, że Atlantyk był nadzwyczaj spokojny tej nocy, w której zatonął. To się zgadzałoby z uszkodzeniami jakie miał Olympic

Najpierw należałoby wskazać na to, że Titanic nie był gotowy technicznie do płynięcia „pełną parą” w czasie kolizji. Prędkość ruchu Titanica była badana przez Marka Chirnside’a i Samuela Halperna w ich artykule pt. „Speed and More Speed” z którego wzięto tą informację. Zgodnie z zeznaniem Bruce Ismay’a przed British Wreck Commission, oni zamierzali zwiększenie liczby obrotów [śrub napędowych] w poniedziałek lub wtorek do 78 rpm[1], co jak mniemał – pozwalałoby rozpędzić statek do jego pełnej prędkości, jeżeli pogoda by sprzyjała. Oto jego zeznanie:

Rozumiem, że stwierdzono że statek poruszał się z pełną prędkością. Statek nigdy nie poruszał się z pełną prędkością. Prędkość maksymalną Titanic osiągał przy 78 rpm. [Maszyny] pracowały do 80 rpm. O ile wiem, to nie przekroczono nigdy 75 rpm. Nigdy nie pracowały wszystkie kotły, żaden z pojedynczych kotłów nie pracował. Mieliśmy zamiar, gdyby była dobra pogoda w poniedziałek po południu czy we wtorek, rozpędzić statek do pełnej prędkości.

Przełożony palaczy Frederick Barrett zeznał przed BWC, że w dniu katastrofy 3 dodatkowe podwójne kotły zostały uruchomione o godzinie 08:00 (chociaż one potrzebowały 12 godzin, by dojść do pełnej sprawności) i był pewien, że pięć pomocniczych pojedynczych kotłów z Kotłowni nr 1 nie zostało uruchomionych. On także potwierdził, że maszyny wyrabiały 75 rpm, a nie możliwych 80 rpm. 

Także palacz John Thompson powiedział: Powiedziano mi, że statek poruszał się z prędkością prawie 23 kts, kiedy doszło do zderzenia. Chirnside i Halpern odkryli, że: Titanic zrobił 546 mn/~1011 km od sobotniego południa do południa w niedzielę, co było jego najlepszym wynikiem, tylko dwie mile gorszym od wyniku osiągniętego przez Olympica w czasie jego dziewiczego rejsu, i płynął używając 21 ze swych 24 podwójnych kotłów.

Musimy tutaj dodać, że większość z podróży Olympica odbywała się z prędkością 21,5 kts/39,82 km/h. 

Chirnside i Halpern konkludują:

Bez wątpienia prędkość Titanica wzrastała stopniowo w czasie jego pierwszej podróży, ilość obrotów śrub wzrastała, kotły zostały włączone do linii, i poczyniono przygotowania do dalszego zwiększania prędkości statku. […] Titanic był dobrze przygotowany do przekroczenia prędkości osiągniętej przez jego sister-ship.  

Podsumowując stwierdzenia Gardinera, że Titanic to był w rzeczy samej uszkodzony Olympic, który starał się utrzymać prędkość podróżną, nie mówi się o tym, że uszkodzony Olympic miał złamaną stępkę i nie był w stanie osiągnąć połowy prędkości osiągniętej w czasie prób morskich.


Ad. 2. Titanic nie zderzył się z górą lodową. Góra lodowa nie mogła wyrządzić takich szkód statkowi z podwójnym stalowym kadłubem takim jakim był Titanic, to musiało być coś innego – w tym przypadku statek ratowniczy IMM, który dryfował z wyłączonymi światłami.

W tym punkcie teoria Gardinera zaczyna być coraz bardziej zdumiewająca. Zakłada ona już nie tylko podmiankę Olympica za Titanica w celu wycyganienia odszkodowania, ale także to, że Titanic (w rzeczywistości Olympic) wcale nie zderzył się z górą lodową, ale ze statkiem ratowniczym IMM, który stał w dryfie z wygaszonymi światłami. To było częścią planu finansowego przekrętu i statki ratownicze czekały na tym właśnie akwenie w oczekiwaniu na katastrofę. Gardiner opiera swą hipotezę na pomyśle, że domniemana góra lodowa została dostrzeżona na zbyt krótkim dystansie przez marynarzy z bocianiego gniazda, bowiem był to w rzeczywistości zaciemniony statek.

Ta hipoteza ma dwa błędy. Iº - Titanic nie był statkiem z podwójnym, stalowym kadłubem. W rzeczywistości miał on podwójne dno, bowiem konstruktorzy doszli do wniosku, że podwójny kadłub to zwiększone koszty i zadowolili się dubeltowym dnem. Po katastrofie Titanica to się wszystko zmieniło. Tak więc nie ma niczego dziwnego w tym, że góra lodowa poczyniła wystarczające zniszczenia na sterburcie (a nie na dnie) kadłuba, co spowodowało zalanie przedziałów wodoszczelnych i doprowadziło do zatonięcia statku.  II° - istnieje wiele relacji naocznych świadków mówiących o tym, że doszło do zderzenia z górą lodową, w tym: obserwator Fredrick Fleet, kwatermistrzowie George Rowe i Alfred Olliver oraz Edith Rosenbaum, George Rhiems, Albert i Vera Dick i William Sloper. I to nie tylko oni. Ocalały Lawrence Beesley napisał o mężczyznach siedzących w palarni widzących górę lodową w swej książce “The Loss of the SS Titanic”:

Jeden z nich zauważył przez okno górę lodową wznoszącą się ponad pokładem. Zawołał, by zwrócili na nią uwagę i wszyscy ujrzeli jak znikała, więc spokojnie wrócili do gry. Zapytaliśmy ich o wysokość góry i ktoś powiedział, że sto stóp, inny że sześćdziesiąt, zaś jeden z widzów – inżynier od silników jadący do Ameryki z modelem gaźnika do samochodu […] powiedział – „Potrafię oceniać wysokość z dystansu i oceniam ją na od osiemdziesięciu do dziewięćdziesięciu stóp”.


Ad. 3. Lód na pokładzie nie pochodził z góry lodowej. Lód na pokładzie Titanica – jak to wyjaśnia Gardiner – wziął się z olinowania tajemniczego statku, w który uderzył Titanic

Powyższe nawiązuje do tezy zawartej w poprzednim punkcie, a zakładającej że Titanic zderzył się ze stojącym w dryfie i nieoświetlonym statkiem ratowniczym IMM zamiast z górą lodową. Jedna z wersji tej teorii stanowi, że relacje pasażerów o dużej ilości lodu na pokładzie nie mogła się wziąć z olinowania statku:


  • Marynarz William Lucas widział „kilka ton… na przednim pokładzie od strony sterburty” (dochodzenie brytyjskie – dzień 3)
  • Marynarz Edward John Buley także donosił o „kilku tonach bloków lodowych” (dochodzenie brytyjskie – dzień 16)
  • Marynarz Joseph Scarrott: „Była tam duża ilość lodu i śniegu na przednim pokładzie od strony sterburty”
  • IV oficer Boxhall: „Trochę lodu na pokładzie zajmowała powierzchnię trzech do czterech stóp od falszburty wzdłuż pokładu.” (dochodzenie brytyjskie – dzień 13)
  • Kierownik zmiany palaczy Charles Hendrickson zauważył „dużo lodu… na pokładzie” (brytyjskie dochodzenie – dzień 5)
  • Obserwator Reginald Lee: lód „spadł na pokład. On spadł na przedni pokład” (brytyjskie dochodzenie – dzień 4)
  • Marynarz Thomas Jones zeznał w czasie amerykańskiego dochodzenia – dzień 7, że wyszedł na pokład i widział tam „jakiś lód”.
  • Lawrence Beesley: „Przedni pokład był pokryty lodem, który spadł” w „The Loss of the SS Titanic”.
  • Także wielu innych pasażerów takich jak Lady Duff Gordon i Edith Rosenbaum mówiły o lodzie na pokładzie. I nie było ani jednego świadka, który widziałby lód na olinowaniu. W rzeczy samej, czy są jakieś zeznania sugerujące lód na olinowaniu Titanica? Dlaczego miałby on tam być? Oni właśnie wpłynęli na pole lodowe. Ile lodu mogłoby być na olinowaniu? Na pewno nie tyle, ile mówiły o tym zeznania naocznych świadków, którzy widzieli ilość lodu, który spadł na pokład…



CDN.


[1] Rpm = obrotów na minutę.