Stanisław Bednarz
O roku 1992 o roku ów, roku wielkich
pożarów lasów w Polsce!
Właśnie mija 30 rocznica największego
pożaru lasów w Europie, który miał miejsce koło Kuźni Raciborskiej. Pożar
rozpoczął się 26 sierpnia 1992 roku około godziny 13.50 i chwilę później został
zauważony w oddziale 109 (przy linii kolejowej łączącej Racibórz z
Kędzierzynem–Koźlem), nadleśnictwa Rudy Raciborskie, w pobliżu miejscowości
Solarnia.
Warunki meteorologiczne były
wyjątkowo sprzyjające pożarowi – temperatury ponad 32°C, 30 sierpnia w Kaliszu
i Łodzi zanotowano 38°C. Występował silny wiatr z południa; w Tatrach wiał
wiatr halny, wyjątkowo niska była wilgotność ściółki leśnej.
Prawdopodobną przyczyną zapłonu
była iskra spod kół hamującego pociągu. Pożar udało się ugasić dopiero cztery
dni później, a jego dogaszanie trwało do 12 września.
Wyjątkowo niekorzystna była sosna
zawierająca olejki eteryczne oraz torfowiska utrudniające dogaszanie. Dużą rolę
podczas gaszenia odegrało masowe użycie 26 samolotów PZL M18 Dromader,
zrzucających wodę na czoło ognia. Ponadto w akcji gaszenia pożaru brało udział
około 1100 samochodów pożarniczych, śmigłowce, 50 cystern kolejowych i 6
lokomotyw, a także sprzęt ciężki, taki jak czołgi inżynieryjne, pługi i
spychacze. W sumie w akcji gaśniczej brało udział około 10 tys. osób.
Pamiętam 28 sierpnia na rynku w Jordanowie
była zbiórka wszystkich wozów strażackich z Podhala jadących na pomoc, nasza
straż też brała udział.
Zniszczenia na terenie
nadleśnictw Rudy Raciborskie, Rudziniec i Kędzierzyn miały cechy klęski
ekologicznej. W pożarze zginęły 2 osoby – strażacy: aspirant Andrzej Kaczyna z Komendy Rejonowej
Straży Pożarnej w Raciborzu, awansowany pośmiertnie do stopnia młodszego kapitana
i druh Andrzej Malinowski z OSP
Kłodnica z Kędzierzyna-Koźla. Ofiarą została także osoba postronna. Młoda
matka, 23-letnia Gabriela Dirska
(odepchnęła córkę w wózku, nie odniosła obrażeń) została przygnieciona
śmiertelnie przez wóz strażacki jadący do akcji gaśniczej, który wpadł w
poślizg i wypadł z drogi, strażacy ucierpieli w wypadku. 50 osób odwieziono do
szpitala, a lekko poszkodowanych – którym pomocy udzielono na miejscu – było
ok. 2000.
Spłonęło 15 wozów gaśniczych i 26
motopomp. Spłonęło łącznie 9062 ha, 6212 ha w ówczesnym województwie katowickim
i 2850 ha w ówczesnym województwie opolskim.
Był też drugi co do wielkości
pożar Puszczy Noteckiej – 10 i 11 sierpnia 1992. Las zapalił się o godz. 16:27,
10 sierpnia 1992 roku pomiędzy Miałami a Drawskim Młynem od iskier sypiących
się z zablokowanych hamulców pociągu relacji Poznań – Krzyż. Mimo
natychmiastowo podjętej akcji gaśniczej, ogień szybko się rozprzestrzenił m.in.
wskutek niskiej wilgotności ściółki. Pożar trwał do godz. 00:30 następnego dnia
i zakończył się dzięki gwałtownej burzy, która w ciągu zaledwie 15 minut
ugasiła ogień, ratując tym samym pozostałą część Puszczy Noteckiej. W ciągu
dziewięciu godzin spłonęło prawie 6 tys. hektarów lasów, 19 budynków
gospodarczych i trzy gospodarstwa…
Na miejscu spalonego lasu
posadzono 80 mln sadzonek, znacząco zmieniając przy tym strukturę przyszłego
drzewostanu. Przed pożarem sosna stanowiła 99 proc., brzoza – tylko 0,4 proc.
składu gatunkowego drzewostanu. W nowym drzewostanie na sosnę przypada zaledwie
74 proc., na brzozy aż 18 proc., a na dęby i modrzewie po 2 proc. Wzdłuż
torowiska utworzono 8-metrowe pasy przeciwpożarowe (pozbawione roślinności), a
także biologiczne pasy bezpieczeństwa o szerokości od 50 do 100 metrów,
porośnięte wyłącznie gatunkami liściastymi – niepodatnymi na ogień. Pasy drzew
liściastych utworzono też na całym areale niedawnego pożarzyska; dzielą go one
w ten sposób na wiele kwartałów, stanowiąc naturalne zapory dla ewentualnego
pożaru.
Wspomnę tez o pożarze lasu w
masywie Lubonia Wielkiego 31 sierpnia 1992, ślady po
nim w postaci gaju brzozowego widoczne są do dzisiaj. Około 25 sierpnia
w Jordanowie na granicach Księżego lasu i Skawy miał miejsce pożar, straż miała
utrudniony dojazd musiała przejeżdżać
przez Zagrody Malejowskie i tzw. most u Boru. Dziwny to był rok upalna pogoda i
susza utrzymywały się cały lipiec i sierpień dni upalnych było bez liku. Stan
wody na Skawie był tak niski że pracownicy ujęcia miotłami wpędzali wodę do
dennej kraty ujściowej na Skawie . Grzyby pokazały się dopiero 15 września, ale
za to ile! Takie to było lato.
Moje
3 grosze
Pamiętam to lato, które spędzałem w
służbie granicznej na Łysej Polanie. Na wysokości 970 m n.p.m. panowały
temperatury dochodzące do +28 oraz nawet +30°C, co jak na tamte warunki było
temperaturą wprost tropikalną… Rzeka Białka ledwie ciekła pomiędzy kamieniami,
a zwierzęta żeby się napić wychodziły na środek jej koryta!
W październiku wybrałem się na urlop
do Poznania i Warszawy. Jadąc pociągiem przez wypalone słońcem pola i łąki,
przez suche lasy Śląska miałem wrażenie, że jadę przez jakieś stepy. Z kolei w
Wielkopolsce zdumiał mnie widok krów pasących się wraz z sarnami i jeleniami,
które najwidoczniej z braku trawy w lasach szły na łąki i pastwiska, gdzie
jeszcze było trochę paszy… Zaiste dziwny to był rok!