Od kilku dni śledzę sytuację
jaka ma miejsce nad i w Odrze – drugiej co do długości rzece Rzeczpospolitej.
Jestem zmartwiony i przerażony zarazem, bo to do wydarzyło się nad Odrą może w
każdej chwili wydarzyć się nad/w każdej innej rzece.
Czymże jest ten tytułowy ekotaż? To taka zbitka dwóch słów
ekologiczny i sabotaż – działanie mające na celu zniszczenie jakiegoś siedliska
w sposób niejawny i podstępny, taka dywersja ekologiczna - ekodywersja. Nieco inaczej formułuje to Iwona Jacyna, która określa ekotaż
jako działanie zmierzające do zwrócenia ludzkiej uwagi na konkretny aspekt
ochrony środowiska poprzez niejawne działania. Osobiście jestem zdania, że do
tego, co dzieje się nad Odrą najbardziej pasują te dwa pierwsze określenia –
jest to ordynarne, celowe działanie na szkodę środowiska.
Zgodnie ze starorzymską zasadą
głoszącą, że is id fecit cui bono, cui
prodest – zrobił to ten, który ma największą korzyść z czynu zabronionego –
należałoby poszukać winnych tam, gdzie są korzyści. A jak nie wiadomo, o co
chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze. I to wielkie pieniądze!
Tak się składa, że podobne
sprawy już miały miejsce w tym nieszczęsnym kraju. Przypomnę tylko sprawę
składu ekobomb w Brodnicy czy
płonących opon i innych śmieci w kilkunastu miejscach kraju. W ten sposób
utylizowano niebezpieczne odpady, śmieci importowane z Niemiec, trujące
chemikalia z Austrii i Włoch, itd. itp. U nas Skawa była regularnie truta przez
zakłady Luboń i Brzegpasz chemicznymi paskudztwami. W latach 90. wrzucano do
niej beczki z różnymi chemicznymi odpadami.
Przypomina mi się skażenie
Cisy/Tiszy i Dunaju w 2000 roku, kiedy to kilkadziesiąt ton straszliwie
toksycznych cyjanków oraz soli metali ciężkich wrzucono do Cisy, a potem do
Dunaju, którym spłynęły do Delty Dunaju niszcząc tameczny Park Narodowy i do
Morza Czarnego.
Podobnie było w parę lat
później w październiku 2010 roku, kiedy to ze zbiornika szlamu silnie
zasadowych tlenków i wodorotlenków metali w hucie w Ajka wpłynęło do Dunaju
kilkaset tysięcy ton czerwonego szlamu zabijającego życie w tej rzece. Piękny,
modry Dunaj stał się czerwony od tlenków glinu…
Ale powróćmy do Odry.
Zadziwiającym jest to, że Niemcy w ciągu dwóch dni zidentyfikowali truciznę.
Ryby według nich zatruł kation Hg++, a zatem do rzeki wsypano/wlano
jakąś sól rtęci, np. sublimat – HgCl2 silnie trujący związek rtęci.
Zresztą wszystkie związki rtęci i rtęć metaliczna są toksyczne i nie ma co się
zastanawiać nad tym, co wsypano, ale kto to zrobił! I obciążyć go kosztami oraz
wypłatą odszkodowania. Niemcy już zapowiedzieli roszczenia, a to będą ciężkie
pieniądze…
Z kolei polskie służby
twierdzą, że nie wykryły rtęci, a śmierć ryb spowodował… nadmiar tlenu w
wodzie! Zadziwiające! Jak to jest możliwe, że przy temperaturach powietrza +30°C
i więcej, w wodzie występuje nadmiar tlenu, choć wiadomo – choćby z lekcji
fizyki i chemii – że im wyższa temperatura wody, tym mniej w niej
rozpuszczonych gazów! Ale jak widać, w Polsce fizyka czy chemia nie obowiązuje.
Osobiście jestem zdania, że
była to ekodywersja. Celem jej była
Polska i polskie środowisko naturalne. Kto mógł się tego dopuścić? Jest kilka
możliwości:
·
Oczywiście było to któreś z przedsiębiorstw
znajdujących się w górnym dorzeczu Odry. Zrzut toksyny był celowy lub
przypadkowy i co za tym idzie – należy te źródła wykryć i zabezpieczyć przed
następnymi wlewami trucizny…
·
Mogło dojść do rozszczelnienia ładunku nielegalnie
zakopanych trucizn gdzieś w górnym biegu Odry. Trucizny przedostały się do wód
gruntowych a nimi do rzeki z wiadomym efektem.
·
Zrzut trucizny był zamierzony i celowy.
Dokonała go któraś ze stron wojny za naszą wschodnią granicą. Chodzi przede
wszystkim o efekt propagandowy, bo sprawcy zatruli właśnie Odrę, która płynie
wzdłuż granic z Niemcami. Polskie władze mogłyby ukryć ten fakt, ale nie
niemieckie, które już podniosły wrzask. To jest taki polski odpowiednik
zestrzelonego nad Ukrainą holenderskiego Boeinga-777 z lotu MH017. Efekt propagandowy
murowany. Poczekajmy, co wydali z siebie białoruska i rosyjska antypolska
propaganda. Nie zdziwiłbym się, gdyby tam znaleźli jakiś Nowiczok...
·
Mogli to zrobić sami Niemcy w celu opluskwienia
władz polskich i wymuszenia od nich eko-haraczu. W końcu o pieniądze tutaj
chodzi.
·
I wreszcie nieznani sprawcy z nieznanych
pobudek.
Bez względu na to, kto to zrobił, ten wypadek pokazuje, jak indolentny jest ten rząd i jego służby, które od lipca br. (!!!) mimo sygnałów z terenu najpierw je zignorowały, a kiedy już nie mogły tego robić, nie potrafiły ustalić kto i co truje w Odrze! A to śmierdzi aferą i to zahaczającą o najwyższy szczebel drabiny rządowej. I jeżeli mam rację, to pisowska wierchuszka zrobi wszystko, by aferze tej ukręcić łeb albo stopniowo ją wyciszyć, jak wiele, wiele innych.
Z ostatniej chwili
A więc sól? Wygląda
zatem na to, że miał miejsce zrzut słonej i skażonej wody z jakiejś KWK na
Śląsku – zob. https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/polska-otrzyma%C5%82a-aktualne-wyniki-niemieckich-bada%C5%84-pr%C3%B3bek-z-odry-jest-zaskoczenie/ar-AA10CcI5?ocid=msedgdhp&pc=U531&cvid=8d4a24f9481643e2ae3442369fdbdc4d