Jest to pierwszy z moich tekstów na
temat Agharty, który został opublikowany na łamach nieistniejącego już
czasopisma „Sfinks” nr 4/1990, a który został później rozwinięty do 23 artykułów
zamieszczonych na blogu „Wszechocean”, stąd to „0” w numeracji. A oto ten
tekst:
Agharta
- siódmy mit światowy?
Jak powszechnie wiadomo, każda zamieszkująca naszą planetę grupa etniczna ma swoją własną mitologię. Jednakże istnieją mity, które funkcjonują w obrębie całej światowej populacji są znane powszechnie na
całej kuli ziemskiej.
Twórca wspaniałej pracy o Atlantydzie – prof. L. Zajdler sklasyfikował je następująco:
1. Legendy
o niezwykłych
zjawiskach atmosferycznych/kosmicznych.
2. Legendy
o kataklizmach tektonicznych (trzęsienia
ziemi, erupcje wulkaniczne, itp.)
3. Legendy
o anomaliach pogodowych (śniegi,
mrozy, susze na terenach, gdzie ich nie było)
4. Legendy
o przybyszach zza morza (Kappa, Oannes,
Quetzalcoatl, i in.)
5. Legendy
o potopie powszechnym
6. Legendy
o zaginionych kontynentach i lądach
(Atlantyda, Mu, Lanka, Pacyfidia, Kaskara, itd.)
Do tego zbioru sześciu światowych
mitów należałoby
dorzucić jeszcze jeden – mit Agharty – i na nim
skoncentrować nasze
zainteresowania.
Czym
jest Agharta?
Generalnie Agharta (różnie zwana przez autorów, którzy o niej pisali:
Agarta, Aharta, Shangri-La, Szanszun Bu, Śamballah, Szamballa) jest czymś w rodzaju podziemnej krainy powszechnej
wiecznej szczęśliwości, zamieszkałą przez mędrców (Ossendowski, Bławatska) przedstawicieli
najstarszej rasy ludzkiej lun przedludzkiej (Szaposznikowa, Lokesh Chandra, Rimpoche Tensing, Roerichowie),
najdoskonalsze stadia ludzkich umysłów (Eliade) Kosmitów (Parnow,
Souček), zaś na drugim biegunie ludzkiej wyobraźni w Agharcie zamieszkują: zwierzęta z dawnej przeszłości Ziemi (Borroughs, Verne, Obruczew) potwory i ludzie powołane do życia przez Szatana (Montyhert, Lovecraft i Howard).
Wydaje
się, że wszyscy wymienieni przeze mnie Autorzy swego czasu otarli się o jedną z
największych tajemnic naszej cywilizacji, ukrytej pod naszymi stopami i
niedostępnej dla naszych oczu w najgłębszych trzewiach naszej Matki-Ziemi…
Z wymienionych powyżej relacji
– bo nawet powieść fantastyczną musimy w tym przypadku traktować jako relację –
dwie zasługują na bliższą uwagę, a mianowicie pierwsza z nich napisana przez
polskiego literata i podróżnika Ferdynanda
Antoniego Ossendowskiego i zawarta w jego książce „Przez kraj ludzi,
zwierząt i bogów” oraz druga – dr Ludmiły
Szaposznikowej – leningradzkiej[1]
orientalistki w artykule pt. „Szamballa dawna i zagadkowa” opublikowanym z
tygodniku „Za rubieżom” nr 26/1987.
Dlaczego wybrałem akurat te
dwie relacje? Ponieważ precyzują one dość dokładnie położenie Szamballi-Agharty
i w czasie i w przestrzeni w przeciwieństwie do innych – i tak np. wejścia do
innego świata sytuowano różnie: Verne i Souček na Islandii, Parnow w Tybecie,
Montyhert nad Bajkałem, Lovecraft, Borroughs i Howard – gdziekolwiek, Obruczew
za kołem podbiegunowym północnym, zaś Poë
na Biegunie Południowym. Wszystkich
przelicytował Mircea Eliade twierdząc, że Szamballa-Agharta leży daleko poza
ludzkim wyobrażeniem o przestrzeni, czasie i materii. Relacje Ossensowskiego i
Szaposznikowej konkretyzują lokalizację Szamballi-Agharty w Himalajach.
F.A. Ossendowski natrafił na
tą legendę o Agharcie w trakcie swej ucieczki przed bolszewikami z Syberii do
Japonii i USA via Mongolia, Chiny,
Tybet, Mandżuria. Po raz pierwszy zetknął się z nią w Mongolii, gdzie wspomniał
o niej dowódca Azjatyckiej Dywizji Konnej – szalony baron – generał Roman Fryderyk Ungern von Sternberg –
słynny raubritter i zabijaka,
posiadacz ogromnego skarbu (który najprawdopodobniej wpadł w ręce Japończyków w
czasie I Bitwy pod Chałchyn-goł[2]
– co jest atoli tematem na osobną opowieść). Ostatecznego wtajemniczenia
Ossendowski dostąpił w Lhassie na dworze Dalajlamy XIII, gdzie opowiedział mu
ją lama-gelong, przyboczny księcia Czułtun Belje, który bawił tam właśnie
z „przymusową wizytą” wypędzony przez czerwonych z Urgi.[3]
Według lamy-gelonga, Agharta powstała 60.000 lat temu. Rozciąga się ona
pod terytoriami Chin, Mongolii, Tybetu, Indii i Afganistanu – a także pod
obiema Amerykami. Wejścia do niej znajdują się na pograniczu
afgańsko-rosyjsko-indyjsko-pakistańskim oraz w okolicach jeziora Nogan-kul[4]
w górskim paśmie Arszanów. Znajduje się tam szczelina w ziemi, z której
wydobywają się opary siarkowe oraz tablica z napisem „runicznym” brzmiącym:
WEJŚCIE DO PODZIEMNEGO PAŃSTWA AGHARTY.
Agharta stanowi ogromne państwo rządzone przez Brahytmę – Władcę Świata i dwóch jego
doradców – Mahytmę i Mahyngę. Ten triumwirat
jest w zasadzie wszechmocny, ale wypełnia jedynie wolę Boga, z którym Brahytma
(i nikt inny) kontaktuje się osobiście w sposób, który jako żywo przypomina
seanse łączności radiowej czy TV… Brahytma ma również do dyspozycji swych
wysłanników - goro, którzy …mkną w swych zadziwiających wozach otoczeni
świetlistymi, zachwycającymi promieniami (…) nie mają przed nimi tajemnic ani
ziemia, ani niebo, woda czy powietrze… Goro
są jedynie obserwatorami tego, co się dzieje na Ziemi i innych planetach (sic!).
wykonują oni polecenia kolegium mędrców skupionych wokół Władcy Świata – to
właśnie z nimi kontaktują się dwustronnie przy pomocy świetlistych nici i niewidzialnych promieni. Ich swobody poruszania
się nie ograniczają kamienne stropy pieczar. I żeby było jeszcze ciekawiej –
wszyscy ludzie na Ziemi są obserwowani i niewidzialnie kierowani przez
Brahytmę, który kieruje ich losami tak, by były zgodne z wola Najwyższego…
Ciekawe – nieprawdaż?
Mędrcy z Agharty kontaktują się czasami z mędrcami w
Chinach przy pomocy żółwi, na pancerzach których ryją oni tajemne znaki.
(Aluzja do wyrocznych skorup, o których wspomina święta księga, wyrocznia
„Księga Przemian - I-Cing”?) Poza tym pozostawiają na szczytach gór szmaragdowe
tablice z zapisem ich mądrości, która jest dostępna tylko dla pundytów. Powiadają, że Budda odnalazł jedną i odczytał dopiero
w późnej starości.
Swoją drogą, czy sławetna „Tabula Smaragdina”, którą
przypisuje się Hermesowi Trismegistosowi, a która przez kilka stuleci była
natchnieniem dla alchemików, Masonów, Różokrzyżowców – nie jest swego rodzaju
„reprintem” jednej z szmaragdowych tablic z Agharty?
W podziemiach Agharty przebywali także ludzie z
powierzchni, i to nie byle kto, bo sułtan Baber
(vel Babur - założyciel państwa
Wielkich Mogołów), Paspa (założyciel
sekty paspitów) i sam książę Siddartha
Guatama Sakkya Muni zwany Buddą… Nie jest wykluczone, że przebywał tam Jezus z Nazaretu zwany Chrystusem…
Ale nie wszystkim było dobrze w Szamballi – ludzie
uciekali z tej krainy dobrobytu i powszechnej szczęśliwości. Byli to Cyganie,
którzy wynieśli stamtąd umiejętność przewidywania przyszłości…
Tyle Ossendowski, w ogromnym
skrócie - rzecz jasna. Osobiście jestem zdania, że zapoznano go z północną
wersją tego mitu, która funkcjonuje w Mongolii i pn. Chinach.
Dr Szaposznikowa zaś podaje
nam południową – indyjską jego wersję. Powstała ona przy pomocy dokumentacji
ojca i syna Roerichów oraz przy współudziale indyjskiego uczonego dr. Lokesha Chandry i bońskiego duchownego
Rimpoche[5] Tensinga z klasztoru religii Bön w
Shanuren. Religia Bön jest jedną z najstarszych religii w Azji, która obecnie
została zdominowana przez młodszy buddyzm. Pokaźny wkład do tej pracy wniosły
notatki uczonego sir Aurella Steina.
Według nich, Szamballi należy
szukać w Himalajach – a właściwie pomiędzy Himalajami a Transhimalajami, u
źródeł Brahmaputry. Aby tam dotrzeć, należy pierwej dostać się do świętej góry
Kajłas – 6667 m n.p.m. i świętego jeziora Namche, gdzie wystrzela do góry
stroma i niedostępna iglica Nam-co-to-rhin – co znaczy Serce Jeziora. Góra
Nam-co-to-rhin jest podziurawiona wieloma pieczarami i jaskiniami, w których mieszkają
i medytują najwięksi i najświętsi mędrcy Bön i innych religii. Wokół jeziora
unoszą się w dzień siarkowe opary, a w nocy po skałach pełgają ponuro
niebieskawe płomyki – dlatego też okolica jest poświęcona bogu ognia – groźnemu
Me i zwie się Me-lha… Miejsce to
jest święte i profanom wstęp tu jest surowo wzbroniony. Natomiast po przebyciu
śnieżnej przełęczy Kajłasu lub tajnego podziemnego tunelu, można dojść do
tajemniczej krainy Szanszun-bo albo Oł-mo-łun-rin czyli świętej Szamballi. I to właśnie tutaj, w Szamballi znajduje się
– poza pięknymi ogrodami, stawami, budowlami, itd. itp. – także kilkanaście rżniętych w krysztale
kolumn, na których wyryto starożytnym pismem „szanszun” (u Ossendowskiego
„vaten”) dzieje świata, historie powstania Kosmosu, Ziemi i samej Szamballi.
Poza nimi stoi tam także gigantyczna Wieża. Jest ona najstarszą budowlą na
naszej planecie – jej wiek liczy się w milionach lat! Do tej Wieży mogą
wchodzić jedynie ci, którzy na drodze medytacji osiągnęli najwyższy możliwy
stopień duchowej doskonałości, bowiem Wieża jest zarazem największą i
najświętszą biblioteką świata…
Tak kończy się relacja
Rimpoche Senge Tenzinga Dżongdona
przekazana nam przez dr Szaposznikową.
Punkty
wspólne obu relacji:
·
Pierwszym z nich jest usytuowanie dojścia do
niezwykłej krainy. W obu relacjach mówi się o unoszących się w powietrzu
oparach siarczanych. Świadczy to o powulkanicznym pochodzeniu tej okolicy.
·
W niedostępnych jaskiniach, a zatem pod
powierzchnią ziemi przebywają mędrcy – czyli w pojmowaniu ludzi Wschodu asceci
potrafiący takie rzeczy, przy których popisy fakirów i wszelkiej maści
„cudotwórców” są śmieszne i bez znaczenia. Ci ludzie nie techniką, ale siłą
swego ducha podporządkowują sobie materię… Ich mentalne możliwości nie są
krępowane okowami czasu, przestrzeni i materii. Czyż nie są oni potencjalnymi –
jak i realnymi – władcami świata?
Wiek
Szamballi:
Obie relacje podkreślają jej
wiek – od 60.000 do kilku milionów lat. Ogromne przepaści czasu – oczywiście
dla nas, ludzi z XX i XXI wieku. Tak czy owak wygląda na to, że nie byliśmy
tutaj pierwsi, bo jakieś ślady bosych i obutych stóp w piaskowcach Mezozoiku i
Kenozoiku (wczesnego) przecież znaleziono, a do tego jeszcze rysunki naskalne w
Tassili, Altamirze, Pampie Colorada, itd. Wydawałoby się, że są to klocki z tej
samej łamigłówki – tyle, że brakuje ogólnego planu tego puzzla. Czy ten klucz
znajduje się w Szamballi-Agharcie?
Pewne fragmenty relacji
Ossendowskiego mówiące o goro i ich
działalności, dziwnie mi pasują do zjawisk typu UAP (UFO), MiB, LGM, USO, UAO,
UOO, itd. fenomenów. I tak à propos –
czy nie wiele prościej byłoby założyć, że UFO pochodzą nie spoza Ziemi, ale z jej wnętrza?
Czepiliśmy się jak pijany płotu paradygmatu o kosmicznym pochodzeniu
ufozjawiska - i ani rusz dalej… - a może by teraz na odwrót, nie w górę ale w
dół panowie ufolodzy – co? Oczywiście może ktoś zapytać – a dlaczego ONI nie
powrócili na powierzchnię Ziemi? Być może dlatego, że ICH struktura biologiczna
zmieniła się do tego stopnia, że odwrócenie tej przemiany jest jeszcze niemożliwe… - co nie wyklucza iż jest jeszcze nierealne! ICH zainteresowanie
wszystkim, co żyje, w tym człowiekiem i jego psychiką jest fragmentem ICH
programu readaptacji do naszych,
„podsłonecznych” warunków. A Dalajlama powiedział Ossendowskiemu w swej
przepowiedni, że ONI wrócą z powrotem na Ziemię. I kto wie czy nie miał
racji. I kto wie, czy nie miał racji Nostradamus
pisząc w swych przepowiedniach, że:
W
roku 1999, w siódmym miesiącu
Zstąpi
z nieba wielki król
Opanuje
kraj terrorem
Lecz
przed nim i po nim będzie rządził Mars
Być może miał na myśli Władcę Świata
z Agharty… (No cóż, mamy rok 2022 i Władca Świata jakoś nie zstąpił, no
chyba że jego przybycie ma charakter
hybrydowy…?)
I jeszcze na zakończenie o
literackich parantelach. R.E. Howard zaludnia Piekło istotami nie z tego świata
– bo z Kosmosu. Podobnie jak jego mistrz H.P. Lovecraft, który wiąże planetarne
podziemia z Piekłem, a to ostatnie z Kosmosem – a dokładnie z Plutonem (Yuggoth)
i Transplutonem (Shaggai). W jednym ze swych opowiadań grozy opisuje trzy
podziemne światy - czarny, czerwony i niebieski.
Trzy takie strefy opisała
kilkadziesiąt lat później Betty Andreasson , która była uprowadzona przez Kosmitów!
W jej relacji występują także trzy strefy: czarnych korytarzy, czerwona strefa
z małpopodobnymi istotami i zielononiebieska – gdzie ujrzała wizję Feniksa.
W książkach J. Verne’a i Obruczewa wnętrze Ziemi zamieszkują
przedpotopowe zwierzęta i prymitywni ludzie. Natomiast L. Souček i J. Parnow
umieścili tam Kosmitów, dla których Szamballa jest doskonałą bazą do wypraw na Ziemię…
I także tutaj mówi się o dziwnych zwierzętach. Ossendowski pisze, że czasami z Agharty
wychodzą na powierzchnię dziwne i ogromne węże, wielkie żółwie o 16 nogach i
ogromne ptaki. Ich oczy świecą w ciemnościach dziwnym, czerwonym blaskiem… Ciekawe
jest to, że coś takiego znane jest w światowej ufologii.
Szamballa-Agharta czeka na swojego odkrywcę dla nas –
ludzi z XX i XXI stulecia. Pozwolę sobie skończyć trawestacją verne’owskiego prof.
Lidenbrocka: …Czy znajdzie się ktoś tak śmiały, by dotrzeć aż do środka Ziemi…?
Tyle tytułem wstępu. Dalszy ciąg tych rozważań
znajdziesz Czytelniku na moim blogu „Ludzie Wszechoceanu” pod adresem: https://wszechocean.blogspot.com/2011/08/czy-zaginiona-cywilizacja-kwita.html
i następne. Życzę przyjemnej lektury!
[1] Dzisiaj
Sankt Petersburg.
[2]
Rozegrana w maju 1939 roku.
[3] Ułan
Bator.
[4]
Zwane także Tierie-Chol (Tere-Chol) (ros. Тере-Холь; tuw. Тере-Хөл, Tere-Chöl)
– jezioro słodkowodne w azjatyckiej części Rosji - N 50°37′32″ - E 097°23′40″,
w południowo-wschodniej Tuwie. Jezioro leży w kotlinie tektonicznej na
wysokości 1300 m n.p.m. i zajmuje powierzchnię ok. 39 km². Linia brzegowa jest
nieregularna; brzegi są miejscami zabagnione. Na jeziorze znajduje się kilka
wysp. Na jednej z nich zachowane są ruiny ujgurskiej twierdzy Por-Bażyn (tuw.
Пор-Бажың, Por-Bażyng, dosł. "gliniany dom") zbudowanej w VIII w n.e.
Kilka lat temu miejsce to odwiedził Władimir
Putin.
[5] Nasz
odpowiednik to przeor klasztoru.