Prochor Jeżow
Większa część Związku
Radzieckiego nie była nigdy terytorium z gorącym klimatem. O suszy ludzie
radzieccy wiedzieli tylko z książek i filmów. Ale w 1972 roku to właśnie
zjawisko wywołało masywne pożary w lasach środkowo-europejskiej części kraju. Z
tym nieszczęściem walczył cały świat, ale bez ofiar się nie obeszło…
Odkryty płomień wywołuje u
człowieka strach o swe życie. Ale to właśnie daje szansę na uratowanie. Leśne
pożary w 1972 roku były inne. Człowiek mógł jechać sobie wiejską drogą, kiedy
naraz ziemia pod nim się zapadała i on znajdował się w płonącym torfie.
Rezultat mógł być tylko jeden – straszna śmierć w płomieniach.
Gorące
Podmoskowie
Zima w 1971/1972 roku w
centralnej części ZSRR była mroźna ale niemal bezśnieżna. Z powodu braku
śniegu, gleba na wiosnę nie nasyciła się wodą. w maju pojawiły się pierwsze
symptomy suszy w swej całej krasie. Jara pszenica, owies i jęczmień całkowicie
wyginęły. Tylko tam, gdzie cudem jakimś był śnieg, zboża wzeszły.
W czerwcu parę razy spadły
deszcze, pojawiła się nadzieja, że wiosenne zasiewy będą udane, ale…
Meteorolodzy podali niepocieszające prognozy – nad kraj napłynął antycyklon
czyli wyż, który rozgonił masy powietrza z deszczowymi chmurami. Z początkiem
lipca deszcze w stołecznym regionie się skończyły, a temperatura wciąż rosła.
Słupek rtęci termometrów na słońcu pokazywał temperatury powyżej +50°C.
Eksperci przewidywali, że susza spowoduje pożary lasu, ale przewidzieć ich
skali nie mógł nikt.
Pierwszy pożar lasu pojawił się w
dniu 16.VII.1972 roku, w lasach Szaturskiego Rejonu, Moskiewskiego Obwodu.
Jakiś urlopowicz po prostu rzucił w lesie na ściołę niedopałek papierosa. W
ciągu dwóch dni pożar rozprzestrzenił się na wielkim terenie. Szczególnie
trudna sytuacja była w rejonach: Szaturskim, Oriecho-Zujewskim, Jegoriewskim,
Nogińskim i Pawłowo-Posadzkim Obwodu Moskiewskiego.
W związku z tym, że pożary
wybuchały w różnych rejonach, specjaliści orzekli, że to z winy automobilistów.
Rzecz w tym, że w 1972 roku po kraju jeździły tysiące traktorów, samochodów i
motocykli, których system wydechu spalin nie miał zabezpieczeń przeciwiskrowych.
Wydawało się więc, że iskry z silników powodowały powstawanie zaprószenie ognia
i pożary.
Drugą przyczyną pożarów był torf.
Przy wysokiej temperaturze mógł się on zapalić samoczynnie. W odróżnieniu od
lasów, pożary torfowisk miały skryty i niejawny charakter. Wnętrze ich pokładów
tliło się i rozprzestrzeniało się to w różnych kierunkach. I to tak, że dystans
pomiędzy punktem zapłonu a wydobywaniem się płomieni i dymu wynosiło czasami
kilka kilometrów! W normalnych warunkach deszcze nasycały wodą ziemię i torf
samoczynnie się wygaszał. Latem 1972 roku, ziemia była bardzo przegrzana i
wysuszona.
Potężne pożary lasów i torfowisk
doprowadziły do tego, że w stolicy odnotowano gęsty smog. Naoczni świadkowie
wspominają, że z jednego brzegu rzeki Moskwy nie można było zobaczyć drugiego.
Z wsi i osiedli Podmoskowia zaczęły napływać sygnały o zniszczeniu przez ogień
budowli i domów. A potem pojawiły się informacje o ofiarach z ludzi.
Armia
zbawienia
Dnia 20.VII.1972 roku,
Mosoblispołkom[1]
powołał sztab do walki z pożarami. Na jego czele stanął I sekretarz Obwodowego
Komitetu KPZR – Wasilij Konotop.
Bezpośrednie kierownictwo sztabem objął minister obrony ZSRR marszałek Andriej Greczko. Sztab rozmieścił się w
Szaturie.
Wkrótce wydano zakaz wstępu do
lasów na terytoriach Moskiewskiego, Twerskiego, Włodzimierzowskiego,
Kostromskiego i kilku innych obwodów. Plan walki z ogniem zakładał
bezprecedensowe zmasowanie sił ludzkich i środków technicznych. Tylko do
Podmoskowia do gaszenia pożarów skierowano 70.000 ludzi, z których 25.000 to
byli żołnierze. Poza nimi w walce uczestniczyli także pracownicy MSW (strażacy
i milicjanci), robotnicy, kołchoźnicy, studenci. Poza tym wykorzystano 15.000
buldożerów, koparek, ciężarówek i 2500 samochodów pożarowych. Cała ta technika
pracowała na akord – 15-20 godzin dziennie.
Bardzo szybko stało się jasne, że
wykorzystane pożarnicze samochody i samoloty wydawało się, że leją wodę na
płonącą benzynę. W lesie potrzebna była taka ilość wody, który oddzielałby
płomienie od powierzchni. I tutaj znalazły zastosowanie Wojska Rurociągowe
Ministerstwa Obrony ZSRR. Ich zasadniczym zadaniem była budowa rurociągów do
transportu MPS (materiałów pędnych i smarów) na miejsca działań wojennych. Tym
razem mogły one dostarczyć wodę do gaszenia.
W strefę zagrożenia ogniem
przybył naczelnik dystrybucji paliwem rakietowym i MPS gen. płk Wasilij Nikitin oraz pięć brygad
rurociągowych i cztery rurociągowe bataliony. Wojskowi zaczęli ciągnąć
rurociągi od rzek i jezior do źródeł ognia. W ciągu doby batalion montował 150
km rurociągu, którym przelewano 2500 m³ wody. Taki napór wody likwidował pożary
albo znacznie ograniczał ogień do małych punktów. W tym czasie w strefie
zagrożenia ilość ofiar ludzkich sięgała już dziesiątków.
Jak wspominali naoczni
świadkowie, w niektórych wioskach miała miejsce ogniowa Apokalipsa. Osiedle
otoczone przez ogień było skazane na zagładę. Próbując się ratować, ludzie
zakopywali dobytek do ziemi, za sami kryli się w piwnicach z zapasami wody i
żywności.
Chwała
bohaterom!
We wsi Radowickij Moch (Obwód
Riazański) jeszcze był czas na ewakuację. Przyjechały autobusy po mieszkańców,
ale nie pozwolono zabrać dobytku – tylko pieniądze i dokumenty. Zakopawszy w
ogrodach co cenniejsze rzeczy przystąpili do obrony. Wielu mieszkańców nie
chciało wyjeżdżać. Wieś okopali rowem przeciwpożarowym , do której żołnierze
nalali wody. Starsi ludzie nie chcieli wyjechać i żwawo przyłączyli się do
akcji lania wody. Jednakże po nadejściu pożaru ona by wyparowała i płomienie
zniszczyłyby wieś.
Dowódca batalionu przychylił się
do próśb i pozostawił żołnierzy w stacji pomp i rozkazał om zrobić tratwę. W
przypadku podejścia ognia wojskowi mieli odpłynąć nią na północny brzeg
jeziora. Ale los chciał inaczej i wiatr przerzucił ogień na drugą stronę.
A w innej wsi nie obeszło się bez
nadzwyczajnych sytuacji. Żołnierze w czasie niebezpiecznej sytuacji powinni
byli odjechać ciężarówkami. Kiedy ogień przybliżył się do wsi, oni wsiedli na
ciężarówki i pojechali wzdłuż osiedlowej drogi. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział
o tym, że miejscami wiedzie ona przez torfowiska, które już się wypaliły. No i
grunt się zapadł pod wielotonową ciężarówką. Siedzieć w trującym dymie było nie
w sposób i żołnierzom przyszło skakać w tlejący torf. Wielu z nich miało
oparzenia rąk i twarzy, ale na szczęście obeszło się bez ofiar.
W sowchozie Czapajewski, Obwód
Riazański, w dniu 3.VII.1972 roku, 18-letni kombajnista Anatolij Mierzłow zobaczył, jak od strony lasu na pole wychodzi
pożar. Młodzieniec stwierdził, że ma jeszcze trochę czasu, by uratować zboża i
pola w pobliżu lasu. Wjechał kombajnem i wyciął kilkadziesiąt metrów zbóż
stojących przed czołem ognia. Niestety, wiatr nasilił się i pogonił płomienie
szybciej od kombajnu. Mierzłow znalazł się w środku ognia. Teraz musiał ratować
siebie i maszynę.
Anatolij wyciągnął gaśnicę, ale
tego było za mało. Wtedy pognał kombajn od ognia. W rezultacie czego sam
kombajnista został silnie poparzony. Przez 13 dni Mierzłow walczył o życie, ale
oparzenia okazały się bardzo poważne. Konstantin
Simonow napisał o jego czynie:
O
tym jestem wewnętrznie przekonany: w te sekundy w czasie których Mierzłow
rzucił się ratować swój traktor, ten traktor stał się wtedy częścią jego samego
i jego kraju, albo dokładniej: jego stosunek do swego traktora był jakąś
częścią jego stosunku do swego kraju.
Przełom nastąpił dopiero w dniu
23.VIII.1972 roku, kiedy to wyż rozpadł się na mniejsze części. Tego dnia
temperatura zaczęła spadać i gdzieniegdzie zaczęły padać deszcze. Do 10 września
główne ogniska pożaru zostały ugaszone. Ale torfowiska tlały jeszcze do
pierwszego śniegu. W 1972 roku śnieg spadł w dniu 29 września, co okazało się być
drugą meteorologiczną anomalią w tym roku.
Tylko w Podmoskowiu spłonęło 19
wsi i zginęły 104 osoby. Niemniej ciężkie były straty dla gospodarki narodowej.
Susza wywołała nieurodzaj i deficyt ziarna. Zakupy zboża za granicą pokryto z
rezerw złota – 486 ton złota. Po dzisiejszym kursie wynosi to 22 mld US$.
Jeżeli idzie o plusy tych
wydarzeń, to został opracowany system reagowania na podobne nieszczęścia ze
strony Obrony Cywilnej i Sytuacji Nazdwyczajnych[2]
a w Baku zbudowano jedyny w ZSRR zakład produkcji klimatyzatorów.
Źródło – „Tajny SSSR”, 3/2018,
ss. 28-29
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Sas – Leśniakiewicz