J.F. Kennedy
Ida Szachowskaja
W dniu 6.VI.1968
roku został zamordowany przez samotnego jordańskiego strzelca
brat Johna Kennedy’ego – senator Robert Kennedy, któremu także
zaproponowano prezydenturę. Jego śmierć też związana jest ze spiskami.
Zabójstwo
amerykańskiego prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy’ego zostało największą
zagadką XX wieku. Chodzi o to, że człowiek, który go zamordował, wkrótce sam
został zamordowany. W ślad za tym powstawały niewiarygodne hipotezy na temat
motywów zabójstwa i postaci przestępcy.
Mord
w Dallas
Według oficjalnej
wersji, w dniu 22.XI.1963 roku, o godzinie 12:30 CST do siedzącego wraz z żoną
w otwartym wozie Kennedy’ego, w czasie jego wizyty w Dallas, wystrzelił z
karabinu 24-letni komunista-fanatyk Lee
Harvey Oswald, który kilka lat przebywał w ZSRR. Pierwsza kula weszła w
kark i wyszła gardłem, druga trafiła w głowę. Prezydenta zdołano dowieźć do
szpitala, gdzie zmarł on w pół godziny później. Znajdujący się wraz z nim w
samochodzie gubernator Teksasu John
Connally został zraniony, ale przeżył.
Teoria
spiskowa
Oswalda aresztowano,
ale został on zastrzelony w dniu 24 listopada przy wejściu na komendę policji
przez właściciela nocnego klubu Jacka
Ruby’ego. Skazano go za to na karę śmierci, ale w rezultacie zmarł on w
1967 roku na raka płuc w szpitalu więziennym. Tym sposobem tajemnica zabójstwa
prezydenta została złożona w grobie.
I tutaj zaszaleli konspirolodzy.
Przede wszystkim
chcieli oni odpowiedzieć na pytanie dlaczego i za co zabito J.F.K.?
v Według
jednych, morderstwo miało podłoże finansowe. Kennedy zaczął emisję biletów
skarbowych USA, co bardzo nie spodobało się finansowym bonzom kontrolującym
tzw. Federalny Skład Rezerw, kierującym finansowymi operacjami nie tylko w USA,
ale także na całym świecie.
v Inni
uważali, że John Kennedy i jego brat – prokurator generalny Robert Kennedy –
bardzo aktywnie walczyli z przestępczością zorganizowaną i prezydenta
sprzątnięto na rozkaz „ojców chrzestnych” mafii: Carlosa Marcello, Santo
Trafficante’a i Sama Giancany.
v Trzeci
z kolei uważali, że przyczyną likwidacji prezydenta stała się decyzja o
wycofaniu wojsk amerykańskich z Wietnamu.
v Czwarci
winili za zabójstwo CIA, której prezydent zagroził „rozbiciem na tysiąc kawałków
i rozniesieniem na cztery wiatry” i groźby te nie były pustymi: Kennedy zdążył
zdjąć ze stanowiska dyrektora CIA Allana
Dullesa i zneutralizować jego najbliższe otoczenie.
v Istnieje
także hipoteza, która obwinia za to zabójstwo aktualnego wiceprezydenta USA Lyndona Johnsona, który po jego śmierci
automatycznie obejmował Biały Dom. Wiadomym jest, że Kennedy planował wywalenie
Johnsona z jego stanowiska. Wedle wielu świadków zamierzał on oskarżyć Johnsona
o korupcję. Tak więc Johnson dogadał się z mafią i CIA i zorganizował zamach.[1]
„Kosmiczna”
wersja
W latach 2000-ch
profesor Uniwersytetu Cambridge – Lawrence
Merrick wydał książkę pt. „Zabójstwo posłańca: Śmierć J.F. Kennedy’ego” w
której oznajmiał, że Kennedy planował ogłosić fakt kontaktów rządu USA z
przedstawicielami kosmicznej CNT. Opowiadał o tym dokładnie były oficer wywiadu
US Navy – William Milton Cooper. W
swoich pracach twierdził on, że w czasie sprawowania urzędu przez poprzedniego
prezydenta Dwighta „Ike’a” Eisenhowera
władze USA weszły w oficjalny kontakt z Kosmitami i zawarły z Nimi umowę o
współpracy w sferze technologii, w szczególności związanych z budową latających
talerzy. Oczywiście informacje o tym były ultratajne i skrywane przed
niepowołanymi. W celu finansowania tychże kontaktów i projektów z Obcymi, grupa
Majestic-12
odpowiedzialna za kontakty z humanoidami, wykorzystywała dochody z handlu
narkotykami. To zupełnie nie spodobało się Kennedym i zażądali oni od członków
grupy zaprzestania narkobiznesu, a także postraszył ich swymi planami
ujawnienia prawdy o kontaktach z Kosmitami.
Cooper ponadto okazał
się być doskonale obeznanym w tym wszystkim dzięki temu, że uczestniczył w
budowie podziemnych baz, w których wojskowi pracowali wraz z Obcymi oraz dzięki
dostępowi do tajnych dokumentów.
Wedle słów Merricka,
wpadły mu w ręce tezy z zaplanowanego wystąpienia prezydenta. Swoją mowę
Kennedy zamierzał zacząć od słów: Mieszkańcy
Ziemi – nie jesteśmy jedyni na tym świecie!
Zanim nastał fatalny dlań dzień, prezydent zanim wsiadł do
samochodu, przekazał te notatki gubernatorowi Teksasu – Johnowi Connally’emu.
Po tym, jak Kennedy’ego zabito, Connally obawiając się o własne życie (jak
pamiętamy on także dostał w czasie zamachu) jakoby złożył te papiery do
bankowego sejfu. Do tego powierzył on swemu referentowi ujawnić pakiet
dokumentów po jego śmierci.
Connally zmarł w 30 lat
później – w 1993 roku. Referent mający dostęp do skrytki otworzył ją,
przeczytał i znów zamknął w sejfie. Tym niemniej, jak widać, podzielił się
informacjami z jakimś VIP-em. W parę lat później, człowiek ten zatelefonował do
Merricka i przekazał mu papiery nie ujawniając swego nazwiska. Profesor pokazał
zapiski kilku grafologom i wszyscy oni potwierdzili, że pismo należało do J.F.
Kennedy’ego.
Prowadząc swe
dochodzenie, prof. Merrick wyjaśnił to, że przed wyjazdem do Dallas, Kennedy
spotkał się ze swym poprzednikiem – Ike’em Eisenhowerem i przede wszystkim
opowiedział mu o swych zamiarach ogłoszenia faktów o Kosmitach.
Nie wiadomo, czy jest w
to zamieszany sam Ike, ale wiadomo było, że istnieli ludzie, którzy nie życzyli
sobie rozpowszechniania takich informacji. Dlatego też przyjęto tak
kategoryczne działania i odsunięto od tego prezydenta. A martwi zawsze milczą…
Kim
jest morderca?
Czy Kennedy’ego
zamordował Lee Harvey Oswald? W każdym razie Komisja Warrena, której powierzono
śledztwo w tej sprawie, doszła właśnie do takiego wniosku. Za prawdziwością
wersji o winie Oswalda mówi ten fakt, że utrzymywał on kontakty z Fabiano Escalante, będącym wtedy
pracownikiem Wydziału G-2 DSE[2]
potem szefem kubańskiego wywiadu DSE, a stosunki pomiędzy Kubą a USA były
bardzo napięte. Także stało się wiadomym, że po spotkaniach w Ambasadzie Kuby w
Ciudad Mexico – Oswald oświadczył Escalantemu, że jest gotów zostać „żołnierzem
rewolucji” i zabić Kennedy’ego.
Głównym dowodem stał
się 26-sekundowy filmik nakręcony przez filmowca-amatora Abrahama Zaprudera. Ponoć widać na kadrach tego filmiku, jakoby
jedna kula trafiła prezydenta z przodu, podczas gdy Oswald strzelał od tyłu i z
góry. Ekspert Jacob Kelly
przejrzawszy mnóstwo źródeł, uważa że padły nie dwa, ale pięć strzałów czy
nawet sześć.[3]
Istnieje fakt
wskazujący na to, że morderstwo nie było zaplanowane przez Oswalda. Budynek
książnicy, z której szóstego piętra on strzelał, z niewiadomego powodu nie był
zabezpieczony przez policję. Ponadto zdumiewa nas reakcja kierowcy
prezydenckiego samochodu Williama Greera,
który zamiast wdusić pedał gazu do oporu i uciekać spod ostrzału, nacisnął
ostro na hamulec. I na koniec kula, która wprost rozniosła głowę Kennedy’ego,
zgodnie z ekspertyzą balistyczną, leciała po bardzo dziwnej, zygzakowatej
trajektorii.
Tak narodziła się
następna hipoteza. Morderstwo przygotowała grupa pracowników CIA, do której
poza Oswaldem także Orlando Bosh, E. Hovard Hunt, Frank Sturges i Jack Ruby. Strzelało kilku strzelców.[4]
Grupa miała swego koordynatora, który stał z parasolem na podwyższeniu, z
którego doskonale widział toczący się dramat. Opublikowano zdjęcia tego
człowieka w wielu europejskich gazetach. Następne zabójstwo Lee Harveya Oswalda
było także zaplanowane, a nie spontaniczne. W rzeczywistości Oswald strzelał,
ale tylko zranił gubernatora Connaly’ego, a w prezydenta po prostu … nie
trafił.
Najbardziej
niewiarygodna hipoteza mówi, że Kennedy’ego zabiła… jego własna żona. Komuś
udało się ujrzeć na kadrach zapisu filmowego, jak po wystrzałach Oswalda, Jacqueline Kennedy schyla się ku mężowi
i wyciąga przedmiot podobny do rewolweru i kieruje go do prezydenta. Głowa
Kennedy’ego literalnie eksploduje, zakrwawione odłamki czaszki rozlatują się na
wszystkie strony. Skończywszy swe krwawe dzieło Jackie wyrzuca rewolwer. Ale ta
hipoteza jest już całkiem bez sensu.[5]
No właśnie, a jaki
miałaby w tym interes First Lady, by zabić swego męża? Może za jego stałe
zdrady małżeńskie? Albo ona także uczestniczyła w spisku?
Kennedy
żyje?
Istnieje jeszcze jedna,
po prostu mordercza teoria konspiracyjna: po zamachu prezydent przeżył i służby
specjalne go ukrywały. A jego pogrzeb był tylko szopką dla naiwnych.
I tak niejaka Sonia Fairone twierdzi, że od 1963 do
1989 roku była ona lekarzem Kennedy’ego. W styczniu 1991 roku, do prasy dostało się
zdjęcie „podstarzałego Kennedy’ego”. Człowiek podobny do niego był także
sfotografowany przy grobie prezydenta na Arlingtońskim Cmentarzu wraz z
agentami specsłużb. Aż chciałoby się uwierzyć w tą bajeczkę o cudownym
wskrzeszeniu. Ale niestety – martwi rzadko się wskrzeszają, nawet jeśli byli prezydentami…
Źródło – „Tajny XX
wieka” nr 39/2018, ss. 20-21
Przekład z rosyjskiego
- ©R.K.F. Leśniakiewicz
[1]
Lista ta jest o wiele dłuższa i zawiera 20 różnych podmiotów, które mogły być
zainteresowane zabiciem J.F.K. – zob. - https://wszechocean.blogspot.com/2015/12/blue-book-kennedyego.html,
https://wszechocean.blogspot.com/2013/11/kto-zamordowa-jfk.html,
https://wszechocean.blogspot.com/2017/01/zdjecia-zabojcow-jfk.html.
Ze swej strony uważam, że mogły to być dwa, a nawet trzy zamachy,
przeprowadzone niezależnie od siebie przez dwie czy trzy różne komanda
zamachowców, co wyjaśniałoby wszystkie dziwne zdarzenia, które miały miejsce w
Dallas.
[2] Kubański
Departament Bezpieczeństwa Państwowego, Wydział G-2 to wywiad.
[3]
W programie „Sensacje XX wieku” Bogusław Wołoszański stawiał tezę, że strzałów
było pięć, w oparciu o analizę filmiku Abe Zaprudera.
[4]
Podobną architekturę spisku pokazał Stanley
Kramer w filmie „Zasada domina” (1977), w którym ukazano sytuację podobną
do tej, w jakiej znalazł się Oswald. Scenariusz napisał Adam Kennedy.
[5]
A jednak nie – ta hipoteza ma sens. Oczywiście Jackie nie zabiła męża, ale
mogła to zlecić komuś, choćby swej rodzinie albo Onassisowi, który miał dość
pieniędzy i wpływów, by tego dokonać i zatrzeć ślady wiodące do niego i Jackie.