Media podały:
Tajemnicza kometa
tocząca się w kierunku Ziemi może być przybyszem z innego systemu
gwiezdnego.
Międzygwiezdna kometa,
podobna do tajemniczej skały kosmicznej zwanej 1I/’Oumuamua, która przeleciała
przez nasz Układ Słoneczny w 2017 roku leci w naszym kierunku. Kometa znana
jako C/2019 Q4 została po raz pierwszy dostrzeżona przez astronoma Gienadija Borisowa na Ukrainie w dniu
30 sierpnia.[1]
Kometa 2I/Borisov – bo taką
oficjalną nazwę nosi – już się oddala od peryhelium, więc nam nie grozi. 2I
nadleciała do nas z okolic gwiazdy Kruger 60 w konstelacji Cefeusza. Aktualnie
oddala się od nas lecąc w kierunku konstelacji Centaura. Jej prędkość wynosi 30
km/s.
Podwójna gwiazda Kruger 60
znajduje się w odległości zaledwie 13 ly od Słońca. Jest ona niewidoczna gołym
okiem, jej jasność wynosi +9,85 mag. Jest to układ dwóch czerwonych karłów -
większego o klasie widmowej M3V (główny składnik). Słabszy składnik nosi
oznaczenie DO Cep i jest gwiazdą zmienną rozbłyskową (podobnie jak Proxima).
Obliczenia wykazują, że milion lat temu kometa międzygwiezdna 2I/Borisov
przeszła w niewielkiej odległości od tej gwiazdy podwójnej, nominalnie 1,74
parseka[2],
z bardzo małą prędkością względną wyznaczoną na 3,43 km/s. To sprawia, że ten
system gwiezdny jest dobrym kandydatem na miejsce pochodzenia tego obiektu. Ale
czy na pewno?
Co to oznacza? Oznacza to, że
kometa albo „urwała się” z nieznanej przyczyny z tamecznego Obłoku Oorta i
poleciała w kierunku Słońca, albo – co byłoby jeszcze ciekawsze – tylko
przeleciała obok układu słońc Krugera 60, lecąc z głębin Galaktyki, a może
nawet spoza Galaktyki – kto wie? To na razie możemy tylko zgadywać.
Mówiąc nawiasem, czerwone karły
są gwiazdami starszymi od Słońca i ich istnienie mierzy się setkami miliardów
lat, a zatem życie mogło się rozwinąć na ich planetach o wiele wcześniej niż na
Ziemi. Jakie mogą być implikacje tego faktu? Bardzo interesujące – planety
czerwonych karłów mogą być zamieszkałe, a ich otoczenie zainfekowane
życiem.
Wraz z dalszymi obserwacjami
komety, która w 2019 roku zbliżyła się do Słońca, poprawi się dokładność
wyznaczenia jej orbity i będzie można precyzyjniej scharakteryzować jej
zbliżenie do gwiazdy Kruger 60.
A co to wszystko oznacza? Oznacza
to, że coraz bardziej prawdopodobną staje się hipoteza panspermii – czyli
przenoszenia się życia z układu do układu planetarnego, o czym w XIX wieku
pisał słynny Svante Arrhenius i
kilku innych uczonych – J.J. Berzelius
i W. Thomson. Największą trudnością hipotezy panspermii jest
kwestia przetrwania organizmów żywych w przestrzeni kosmicznej, bez ochronnego
wpływu atmosfery. W 1970 roku członkowie wyprawy Apollo-12 przywieźli na
Ziemię elementy lądownika Surveyor-3, które znajdowały się na
powierzchni Księżyca, w warunkach próżni kosmicznej, przez 2,5 roku. W jednej z
kamer odkryto bakterie Streptococcus
mitis, które po czterech dniach na pożywce wznowiły funkcje życiowe.
Późniejsza analiza sugeruje jednak, że mogło dojść do skażenia w laboratorium.
Niezależnie od tego, eksperyment z 2014 roku pokazał, że plazmidy na
powierzchni rakiety są w stanie przetrwać lot kosmiczny, a także najbardziej
krytyczny moment: wejście w atmosferę. Cząsteczki DNA w dużej części były w
stanie funkcjonować, przekazując informację genetyczną.
Udowodniono, że przetrwalniki
bakterii potrafią przetrwać w bardzo rozrzedzonej atmosferze na wysokości
kilkudziesięciu kilometrów, ponadto że dość niewielkie ilości skały (np.
meteoroid) w bardzo dużym stopniu ograniczają negatywne skutki promieniowania
występującego w przestrzeni kosmicznej na ich materiał genetyczny. Tak więc
mogłyby one teoretycznie przenosić się w meteoroidach i ożywić w korzystnych
warunkach na innej planecie.
Badacze z Uniwersytetu
Nicejskiego zasugerowali, że przewaga aminokwasów lewoskrętnych w organizmach
może być spowodowana kołową polaryzacją światła nowo tworzących się gwiazd, co
miałoby potwierdzać hipotezę panspermii.
W II połowie XIX wieku Hermann Richter zaproponował hipotezę kosmozoidów – mikroskopijnych zarodków,
które dostały się na Ziemię przez meteoryty i „rozsiały” na niej życie.
Hipoteza panwitalizmu
postulowała, że życie istniało od zawsze – jednak jest to niezgodne z obecnie
przyjętym standardowym modelem kosmologicznym opartym na Wielkim Wybuchu.
Przypadkowa panspermia zwana też
„teorią śmietnika” to hipoteza postawiona przez Thomasa Golda zakładająca, że życie powstało z odpadów cywilizacji
pozaziemskiej. Pisał o tym m.in. Stanisław
Lem w swych „Dziennikach gwiazdowych”, które polecam Czytelnikom.
Ukierunkowana panspermia
(sterowana panspermia) zakłada, że inteligentne formy życia wysłały celowo
bakterie na Ziemię. Zrobiły to w specjalnych statkach-tarczach chroniących
życie przed promieniowaniem kosmicznym. Ta modyfikacja hipotezy unika problemu,
zabójczego dla życia promieniowania kosmicznego. Innym pomysłem jest
opracowanie ukierunkowanej panspermii z Ziemi, aby zasiać nowe systemy
planetarne życiem dzięki wprowadzonym gatunkom mikroorganizmów na martwych
planetach.[3]
I też o czymś takim pisał Stanisław Lem w „Dziennikach gwiazdowych” w formie
żartobliwej, ale… - ileż to razy życie przebiło nawet najbardziej dziką
fantazję??? Lem założył nawet, że życie na Ziemi powstało wskutek…
„planetarnego nierządu”. Sporządzili je pijani Kosmici z pomyj, odchodów,
odpadków i … wirusów kataru. Dlatego właśnie ziemskie organizmy mają inklinacje
do złośliwości i okrucieństwa. Ale żarty na bok.
Moje 3 grosze
A zatem wcale bym się nie
zdziwił, gdyby znaleziono taki meteoroid pozaukładowy, który zawierałby
przetrwalniki prymitywnych organizmów w swym wnętrzu. Być może takimi właśnie są
‘Oumuamua i/albo Borisov. Jaka szkoda, że nie możemy ich już dogonić z Ziemi,
bo oddalają się od nas z v > VIII
– która pozwala na opuszczenie przez nie pola grawitacyjnego Układu
Słonecznego…[4]
Ale przecież na tych dwóch ciałach
niebieskich świat się nie kończy, i będzie jeszcze wiele okazji, by wcześnie
wykryć i przechwycić tego rodzaju obiekty. I kto wie, czy pandemia COVID-19 nie
ma swego źródła w chińskich czy amerykańskich laboratoriach, ale właśnie w
głębokim Kosmosie i nie została tu zawleczona z innego układu gwiezdnego,
podobnie jak wirusy H1N1 Hiszpanki,
priony BSE-nCJD czy ostatnio wirusy A/H1N1 swine flu??? O gorączkach krwotocznych nie wspomnę, bo to
oczywiste. A to zawleczenie z Kosmosu jest nawet całkiem prawdopodobne!