Witajcie czytelnicy bloga. Dziś
mam zaszczyt zaprezentować pozycję przyjaciela, który zadał sobie sporo pracy,
aby udokumentować niewyjaśnione przypadki zaginięć z terenu Polski. Oto jego
wprowadzenie w pracę o przypadkach, o których tu i tam pisano, jednak myślę, że
każdy z nas czekał na pogłębienie tematu. Dlatego z radością mogę się podzielić
z wprowadzeniem autora w incydenty, które nie tylko pokrywają się z przypadkami
Paulidesa, ale również pokazują, że te same schematy występują na terenie
Polski, tu gdzie nie każdy nosi broń i nie mamy tak rozległych połaci lasów,
jak w Ameryce Północnej. Bo to właśnie takie punkty sceptyków, którzy chcą
zabrać wiatru z żagli, jeśli chodzi o owe enigmatyczne zaginięcia. Jak widzimy
też w innych przypadkach z Europy, nawet nie trzeba wielkich Parków, ludzie
giną w Alpach, w małych miejscowościach. Mają telefony ze sobą, GPS, mają nawet
kompanów do wędrówki, a pomimo tego zaczynają się zachowywać bardzo dziwnie,
wprost nienaturalnie. Tak samo w przypadkach z Polski, opisanych w książce, już
pierwszy incydent sprawił, że włosy dęba stają. Gdzie indziej młody chłopak
kryje się przed .... nie wiadomo kim. Znajdowane są jego ubrania w miejscu,
które zostało przeszukane wcześniej. Woda, głazy, ekipy poszukiwawcze są
zdziwione odnalezieniem ubrań w miejscach wcześniej przeszukanych. Tajemnicze
aspekty, ludzie mają telefony, lecz ich nie używają. Dokładnie to samo, o czym
pisze Paulides, specyfika zaginięć powtarza się co do joty. Dlatego bardzo się
cieszę że mogę tutaj zaprezentować wprowadzenie od autora do baaaardzo ciekawej
książki:
Tak zwane „zjawiska z pogranicza”
towarzyszyły mi od wielu lat. Już jako bardzo młody człowiek, który odkrył
ogromny potencjał w umiejętności czytania, na ile mogłem zbierałem informacje
na wyżej wymienione tematy. Czas mijał, młodzieńcza fascynacja nie wygasała,
poglądy na różne tematy niewyjaśnione stopniowo krzepły prowadząc do
kształtowania się światopoglądu. W pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych miałem
okazję współtworzyć redakcję jednego z największych tego typu portali i e-zinów
tamtych lat – mianowicie „Strefy 51”. Czasy były to piękne, jeżeli chodzi o
podejście i zaangażowanie różnych ludzi w tę tematykę – nieprzebrana ilość
publikacji, specjalistycznych czasopism czy mniej lub bardziej formalnych grup
badawczych tworzyła pewien, niestety miniony już klimat. Chociaż z czasem
praktycznie wycofałem się z aktywnego działania w tym środowisku dawne
zainteresowania i ciekawość pozostały.
Nadszedł rok 2021. Za pośrednictwem
bloga Pana Arkadiusza Miazgi trafiłem do miejsca, w którym czytają Państwo
niniejszy tekst. Przypadki zaginięć ludzi, które tak pieczołowicie dokumentuje
i opisuje David Paulides, a które za sprawą publikacji Pana Arka Czai trafiły
szerzej na polskie podwórko, były dla mnie swego rodzaju impulsem do
maksymalnego, w miarę możliwości zgłębienia tematu. Pierwszą rzeczą, która
uderzyła mnie podczas poszukiwań informacji na temat pracy Paulidesa był
praktycznie brak jakichkolwiek informacji na ten temat w „polskim Internecie”.
Wszystkiego należało szukać u źródeł, co jeszcze bardziej rozbudziło moją
ciekawość. Kolejną rzeczą, nad którą zacząłem się zastanawiać w miarę
zgłębiania tematyki poruszanej na blogu przez Pana Arka Czaję było to, czy
fenomen znany jako Missing 411 ma miejsce także w Polsce. Jak wiadomo do mniej
lub bardziej medialnych zaginięć dochodzi cały czas. Mnie jednak zależało na
przeanalizowaniu dostępnych opinii publicznej spraw zaginięć przez pryzmat
kryteriów jakimi w swojej wieloletniej pracy posługuje się David Paulides.
Początkowo było to kilka „pierwszych lepszych” przypadków, które w miarę
analizowania okazały się zawierać przynajmniej analogie do spraw wspomnianego
wcześniej twórcy projektu CanAm Missing Project. W tym momencie postanowiłem
pójść znów o krok dalej – spisałem kryteria cechujące zaginięcia M411 i z tego
klucza zacząłem „przekopywać” Internet oraz publikacje prasowe dotyczące
zaginięć. Początkowo planowałem napisać serię artykułów na temat kilku z nich,
z myślą, że być może zainteresują Autora tego bloga i zechce je opublikować. W
miarę postępu „poszukiwań” udało mi się zebrać około 70 przypadków zaginięć
spełniających mniej lub bardziej kryteria Missing 411. Po dokonaniu ściślejszej
selekcji zostało mi 54 przypadki z terenu całej Polski, co do których nie
miałem wątpliwości, że wpisują się specyfikę nie dających wyjaśnić się w sposób
standardowy zaginięć. Tak oto pomyślałem, że jest szansa na stworzenie bardziej
obszernej publikacji.
Moja praca jako dokumentalisty
tych przypadków opierała się na poszukiwaniu informacji prasowych dotyczących
zaginięć i porównywaniu ich między sobą w zależności od źródła informacji.
Następnie wszystkie pokrywające się informacje służyły mi za „konstrukcję” do
opisu poszczególnych przypadków. Bardzo pomocnym, aczkolwiek trudnym do
zweryfikowania okazywały się uwagi miejscowych, które można było znaleźć w
sekcjach komentarzy serwisów czy social-mediów opisujących dokumentowane
przypadki. Co zrozumiałe, najlepszym źródłem informacji, byłyby akta
zamkniętych śledztw. Jednak inaczej niż w realiach amerykańskich „zwykły
obywatel” nie może uzyskać do nich dostępu. Stąd moje źródła były mocno
ograniczone, a często zdarzało się tak, że informacje wzajemnie się wykluczały.
Niemniej była to bardzo ciekawa „praca”, która zaowocowała przynajmniej
przybliżeniem fenomenu Missing 411 na terenie Polski.
Gdy ukończyłem „rękopis”
postanowiłem na samym początku podzielić się nim, z człowiekiem, który
„wprowadził mnie” w tę tematykę z prośbą o opinię. Od razu proszę wybaczyć mi
tutaj, być może przesadną kurtuazję, jednak Pan Arek Czaja był pierwszą osobą,
która z takim entuzjazmem przyjęła informację o książce „Zaginieni 913”. Do
tego stopnia, że Jego opinia została przeze mnie wykorzystana jako przedmowa.
Tak jak napisałem już wcześniej w naszej prywatnej korespondencji – wtedy
upewniłem się, że moja przeszło półtoraroczna praca miała sens.
Na pytanie czym jest ta książka,
mogę odpowiedzieć tak: jest ona syntezą 54 spraw do dzisiaj niewyjaśnionych
zaginięć ludzi na terenie Polski. Wszystkie przypadki były dobierane poprzez
pryzmat kryteriów jakimi kieruje się Paulides. Z racji tego (niezależnie jak
górnolotnie to zabrzmi), że jest to bodaj pierwsza tego typu publikacja na
rynku polskim, jest ona przyczynkiem do głębszej penetracji fenomenu Missing
411, który na zasadzie kalki językowej pozwoliłem sobie nazwać Zaginieni 913.
Korzystając z możliwości, jaką
zaoferował mi Autor bloga „Poszukiwacze Nieznanego”, chciałbym serdecznie
zaprosić Państwa do odwiedzenia strony www.zaginieni913.pl i zakupu niniejszej,
156 stronicowej publikacji. Książkę wydałem własnym sumptem w ograniczonej
ilości egzemplarzy, a pierwsze 100 zamówień, po wpisaniu kodu ZAGINIENI913 jest
objęte rabatem. Mam nadzieję, że przypadki, które opisałem spotkają się z
Państwa zainteresowaniem i zachęcą do dalszej polemiki.
Jacek Obszyński
zaginieni913@icloud.com