Powered By Blogger

sobota, 7 stycznia 2017

Zaginięcie DC-3 w Trójkącie Bermudów





Kolejna ciekawa katastrofa, z którą zapoznałem się dzięki Panu Stanisławowi Bednarzowi. Tym razem dotyczy to stricte przestrzeni powietrznej Trójkąta Bermudów. 

Dnia 28 grudnia na Oceanie Atlantyckim zaginął bez wieści samolot DC-3 linii Airborne Transport. Samolot leciał z San Juan na Puerto Rico do  Miami, FL w USA. W czasie ostatniego kontaktu radiowego z samolotem załoga poinformowała, że jest około 60 mi/100 km na południe od Miami. Szczątków do dzisiaj nie odnaleziono. Podejrzewa się że samolot minął Florydę i leciał nad Zatoką Meksykańską do wyczerpania paliwa. Zginęły 32 osoby.
 
Poszukałem w Internecie – na polskich stronach znalazłem zaledwie kilka jedno czy dwuzdaniowych wzmianek – co mnie specjalnie nie zdziwiło, choć wypadek ten zdarzył się w ścisłym, kanonicznym Trójkącie Bermudzkim. Dopiero amerykańska Wikipedia rzuciła nieco światła na ten wypadek:



Zaginięcie DC-3


Zaginięcie samolotu pasażerskiego Douglas DC-3 DST-144, o numerze rejestracyjnym NC-16002 miało miejsce w nocy 28.XII.1948 roku, niemal przy końcu rozkładowego lotu z San Juan na Puerto Rico do Miami, na Florydzie. W samolocie znajdowało się 29 pasażerów i 3 członków załogi. Oficjalne śledztwo nie wykazało żadnych możliwych przyczyn tej katastrofy, która pozostaje niewyjaśniona do dziś dnia.


Ostatni lot


Dowodzony przez kapitana Roberta Linquista, asystującego mu kopilota Ernesta Hilla i stewardessę Mary Burkets, samolot zakończył swój rejs na trasie Miami – San Juan w dniu 27 grudnia, o godzinie 19:40 EST. Linquist poinformował mechaników, że kontrolka podwozia nie pali się i że akumulatory samolotu są rozładowane i mają niski poziom kwasu. Chcąc uniknąć opóźnienia, bo start do Miami miał być za parę godzin, Linquist powiedział, ze akumulatory będą naładowane przez generatory samolotu w czasie rejsu. 

Linquist podkołował samolot do końca pasa 27 do startu, ale zatrzymał się na końcu przedpola hangarowego, co było spowodowane brakiem dwustronnej łączności radiowej. Wreszcie Linquist zameldował, że nie ma łączności z powodu nienaładowanych akumulatorów. Dostali zgodę na podładowanie akumulatorów w San Juan i kiedy odzyskali możliwość dwustronnego kontaktu, samolot wystartował o godzinie 22:03. Po okrążeniu miasta w czasie 11 minut, Linquist otrzymał potwierdzenie z CAA w San Juan i powiedział wieży, że kontynuuje lot do Miami  zgodnie z wcześniejszym planem lotu.

Pogoda była dobra, w doskonałą widocznością, ale samolot nie odpowiadał na wezwania kontroli lotów z San Juan. O godzinie 23:23, kontrola lotów w Miami usłyszała rutynowy meldunek od NC-16002, w którym Linquist informował, że znajduje się na wysokości 8300 ft/2500 m i ma ETA na godzinę 04:03. Informacja ta została nadana z odległości ok. 700 mi/1100 km od Miami. Transmisje były słyszane sporadycznie w czasie nocy w Miami, ale to wszystko było rutynowe.

O godzinie 04:13, Linquist meldował, że znajduje się o 50 mi/80 km na południe od Miami. Tej transmisji nie słyszano w Miami, ale odebrano ją w Nowym Orleanie, LA , około 600 mi/970 km od Miami, i przekazano ją tamże. Raport końcowy dochodzenia w tej sprawie wydany przez Civil Aeronautics Board twierdzi, że pilot najprawdopodobniej podał niepoprawnie swe położenie. 

W Miami pogoda była dobra, ale wiatr wiał z kierunku NW do NE. Raport twierdzi, że kontrola w Miami nadała raport pogodowy o zmianie kierunku wiatru, ale ani Miami ani Nowy Orlean „nie były w stanie połączyć się z samolotem” i właściwie nie wiadomo, czy NC-16002 odebrał go.  Bez tej wiedzy, samolot mógł zdryfować 40-50 mi/64-80 km z kursu, co poszerzało rejon poszukiwań na wzgórza na Kubie, bagna Everglades N.P. i wody Zatoki Meksykańskiej.

W dniu 4.I.1949, dwa ciała znaleziono 80-90 km na południe od Zatoki Guantanamo na Kubie. Nie wiadomo, czy mają one jakiś związek z zaginionym samolotem. 

Potem już niczego nie usłyszano od Linquista i jego samolot nigdy nie został znaleziony. W następnych latach, badacze niewyjaśnionych zniknięć doszli do wniosku, że samolot ten znikł nad obszarem, który jest popularnie nazywanym Trójkątem Bermudzkim. 

Samolot podobny do DC-3 został znaleziony przez nurków w Trójkącie Bermudzkim. Jest możliwe, że to jest właśnie ten zaginiony samolot, ale nie można go zidentyfikować na podstawie części wraku czy numerów rejestracyjnych.




Dochodzenie


W raporcie końcowym opublikowanym w dniu 15.VII.1949 roku, śledczy podają kilkanaście faktów na temat tego samolotu:
·        Samolot został zbudowany w dniu 12.VI.1936 roku, i miał wylatane ogólnie 28.257 godzin zanim wylądował w San Juan. Był on inspekcjonowany kilkanaście razy w czasie ostatnich dwóch lat i certyfikowano go pozytywnie do latania.

·        Samolot przeszedł częściowy remont z wymianą obu silników w listopadzie 1948 roku. Przeprowadzono test w celu oceny wyników przeglądu i remontu – w tym lot do New Jersey i z powrotem, poczym samolot ponownie dostał certyfikat do lotów.

·        Raport odnotowuje, że chociaż przewoźnik, samolot i załoga mieli certyfikaty, to w czasie startu samolot nie spełniał wymogów BHP.
·        Zapisy przeglądów technicznych kompanii lotniczej były niekompletne. W jednym przypadku podwykonawca pracował na silniku w październiku 1948 roku, zakończył pracę i nie pozostawił po tym żadnego zapisu w dokumentach.

   Jeżeli chodzi o błąd człowieka, to raport cytuje kilka wydarzeń:
·        Kapitan Linquist powiedział kontroli San Juan o tym, że nie działa kontrolka wysuwania podwozia, a to doprowadziło do wniosku, że akumulatory mają niski poziom wody i są rozładowane. Najpierw polecił napełnienie akumulatorów wodą, potem zlecił wymianę ich bez ładowania.
·        Samolot odleciał z akumulatorami naładowanymi tylko do zadowalającego prowadzenia łączności bilateralnej z wieżą zanim opuścił on okolice San Juan, by zrealizować plan lotu. To nie zostało zrobione i samolot kontynuował lot w kierunku Miami.  Odnotowano w raporcie, że nadajnik radiowy samolotu nie działał należycie z powodu niskiego napięcia akumulatorów.
·        Samolot opuścił San Juan z ładunkiem i pasażerami o masie 118 lbs/54 kg ponad dozwolony limit.
·        Wysłano do załogi informację o zmianie kierunku wiatru, który był na tyle mocny, ze mógł zepchnąć samolot z obranego kursu. Nie wiadomo, czy załoga otrzymała tą wiadomość.
·        Instalacja elektryczna samolotu nie funkcjonowała normalnie w czasie startu z San Juan.
·        Samolot miał paliwo na 7 ½ h lotu, ostatnia wiadomość z jego pokładu była w 6 h 10 m po starcie - …błąd w określeniu położenia samolotu mógłby być krytyczny.
·        Z powodu braku wraka samolotu i innych istotnych informacji, nie określono przyczyn katastrofy tego samolotu.

I na koniec epizod ze świata sztuki: w jednym z odcinków serialu „The Twilight Zone” pt. „The Arrival” samolot-widmo DC-3 ląduje na lotnisku bez załogi i pasażerów. Ukazano to jako majaczenia jednego ze śledczych badających tą katastrofę, który zwariował usiłując dojść do przyczyn tego zaginięcia.



Metryczka katastrofy


Katastrofie uległ samolot Douglas DC-3 DST-144 o numerze rejestracyjnym NC-16002, należący do linii lotniczych Airborne Transport, rejs z San Juan - Isla Grande Airport (SIG) Puerto Rico do Miami – International Airport (MIA), FL, USA. Na pokładzie znajdowały się 32 osoby. Zaginęły wszystkie.

DC-3 wyleciał z San Juan do Miami z problemem z instalacją elektryczną i niemal całkowicie rozładowanymi akumulatorami. Przeprowadzona kontrola startowa wykazała, że załoga nie kontaktowała się z wieżą w San Juan tuż po starcie w celu uzgodnienia planu lotu. Tego nie zrobiono. Samolot leciał do Miami  na normalnej wysokości przelotu 8500 ft/2500 m. Ostatni kontakt radiowy z Nowym Orleanem był o godzinie 04:13, kiedy to pilot zameldował, że znajdują się 50 mi/80 km na południe od Miami. Potem już niczego nie usłyszano z pokładu samolotu. Uważa się, że samolot przeleciał nad Florydą na wysokości wysepek Florida Keys i poleciał na zachód nad Zatokę Meksykańską, do wyczerpania się paliwa. Kontakt radiowy nie był możliwy z powodu problemów z instalacją elektryczna i wyładowanych akumulatorów. 

Dwa ciała znaleziono w odległości 80-90 km na południe od zatoki Guantanamo, Kuba, w dniu 4.I.1949 roku. Ówczesne doniesienia prasowe sugerowały, że są to ciała pasażerów z zaginionego DC-3. Jednakże to nie zostało potwierdzone. 

MOŻLIWA PRZYCZYNA: Nie ma wystarczających informacji w tym przypadku, by określić możliwą przyczynę.


Zagadka rozwiązana?


Inaczej widzi to Lawrence David Kusche, który w swej kultowej książce pt. „Trójkąt Bermudzki – zagadka rozwiązana” (Warszawa 1983, ss.161-164) pisze o tym tak:

NC-16002 był samolotem typu Douglas DC-3. Wyprodukowany został 12 czerwca 1936 r. i miał wylatane 28.257 godzin. 

Chociaż dochodzenie nie wyjaśniło zagadki zaginięcia, to jednak w raporcie znajdujemy kilka ważnych informacji. W Legendzie szczególny nacisk kładzie się na gwałtowne zerwanie kontaktu wieży kontrolnej z samolotem, w rzeczywistości jednak – jak pamiętamy – nadajnik samolotu nie był sprawny już na lotnisku i w początkowej fazie lotu. Prawdopodobnie te trudności pojawiły się znowu w dalszym ciągu podróży, o czym świadczą bezowocne próby nawiązania kontaktu z samolotem przez różne radiostacje.

W przeciągu półtorej godziny, pomiędzy ostatnim radiogramem a wyczerpaniem się paliwa, na pokładzie samolotu mogło się zdarzyć wiele rzeczy. Jeżeli np. instalacja elektryczna zepsuła się do reszty, wówczas samolot pozbawiony wśród nocy oświetlenia, radia i przyrządów nawigacyjnych, stał się bezwolną igraszką losu. 

Chociaż pogoda była rzeczywiście dobra, to i ona mogła odegrać istotną rolę w tej tragedii. … Prognoza mówiła, że spotka się on z wiatrem z SW, a następnie wiatr zmieni kierunek na NW. Oznaczało to , że należało skierować się nieco na W od zamierzonego kursu. A jeżeli w pobliżu Miami pilot nie uwzględnił tej poprawki to samolot mógł być zniesiony nawet o 40-50 mi w lewo (na zachód) od zamierzonej drogi. W rezultacie DC-3 mógł nawet ominąć południowy cypel Florydy, lecąc dalej w głąb Zatoki Meksykańskiej. 

W raporcie i doniesieniach prasowych nie ma ani słowa o tym, że Linquist informował o dostrzeżeniu świateł Miami. Jest to produkt fantazji pisarzy…

Wbrew temu, co mówi Legenda, DC-3 nigdy nie nawiązał kontaktu z wieżą kontrolną w Miami… Tam nikt nie odebrał radiogramu z DC-3…
Kiedy więc Linquist powiedział, że zostało mu jeszcze 50 mi/80 km lotu, to było to tylko przybliżenie, równie dobrze mógł on się znajdować równie dobrze 100 mi/160 km od celu.

[To akurat można bardzo łatwo obliczyć z bardzo prostego wzoru:
a = 3,75*√h
gdzie a to odległość do horyzontu, h to wysokość lotu w metrach, a zatem: lecąc na wysokości 2500 m pilot widział horyzont w odległości ok. 187,5 km ergo musiał zobaczyć światła Miami z odległości 80 km. Musiał także zobaczyć te światła z odległości 160 km, szczególnie, że aeria była doskonała. To matematyczny pewnik, a z cyframi się nie dyskutuje – uwaga tłum.] 

Na mapce widzimy jak DC-3 zbliża się do Miami. Punkt A – pozycja 50 mi na południe od Miami, punkt B – 50 mil od Miami na trasie lotu. Płycizny zakreskowane.

Jest zresztą rzeczą naturalną, iż pod koniec długiego lotu pilotom wydaje się, że są bliżej końca podróży, niż w rzeczywistości…

W Legendzie przebija ton zdziwienia, iż biorące udział w akcji poszukiwawczej samoloty i statki nie zdołały odnaleźć wraku w wodach na południe od Miami, których średnia głębokość nie przekracza 20 ft/~6,6 m. Choć przeoczenie tak dużego obiektu wydaje się nieprawdopodobne, nikt nie zameldował o dostrzeżeniu DC-3 na dnie. W istocie mapy nawigacyjne wskazują, że na południe od Miami znajdują się płycizny (na mapce zakreskowane) rozciągające się na 10-15 mi/16-24 km w głąb morza. Również na wschodzie znajduje się duży obszar płytkiego morza znany pod nazwą Wielkiej Mielizny Bahamskiej. Pomiędzy tymi płyciznami dno morza obniża się jednak gwałtownie w Cieśninie Florydzkiej do 5000 ft/~1660 m tworząc rynnę przez którą przeciskają się burzliwe wody Golfstromu…

Poza tym obaj piloci byli zmęczeni – w domniemanym momencie katastrofy byli oni 20-tą godzinę w pracy… 

Katastrofa wydarzyła się nie później niż o godzinie 05:45, do tej chwili bowiem starczało paliwa i nie wcześniej niż o 04:15. W każdym razie kapitan Linquist zmuszony był wodować po ciemku, co niemal z pewnością doprowadziło do rozbicia maszyny. Jeżeli nawet wypadek ten pozostawił jakieś ślady na powierzchni morza, to i tak wkrótce znikły one całkowicie. Do godziny 09:00 czy 10:00, kiedy pierwsze samoloty pojawiły się na miejscu katastrofy, upłynęło od niej 3-6 godzin, a w tym czasie Prąd Zatokowy zdołał skutecznie rozproszyć wszelkie szczątki czy plamy ropy. 

Prawdziwa przyczyna tej tragedii pozostanie już na zawsze nieznana, wiemy jednak na pewno, że przedstawiona w Legendzie wersja pomija przynajmniej kilka ważnych szczegółów. 

(L. D. Kusche – „Trójkąt Bermudzki – zagadka rozwiązana”, Warszawa 1983, op. cit. ss. 156-164)


Moje 3 grosze


Ten zagadkowy wypadek przypomina mi przypadek zwany „tragedią zaginionego patrolu” – a konkretnie Lotu nr 19 – 5 samolotów TBM Grumman Avanger z dnia 5.XII.1945 roku, bodaj najsłynniejszego przypadku tego rodzaju w Trójkącie Bermudzkim. Także w tym przypadku samolot zaginął bez wieści w niejasnych okolicznościach. 

Z kolei Stanisław Bednarz uważa, że mógł to być kolejny przypadek rozhermetyzowania się kabiny i w następstwie tego śmierć załogi i pasażerów z powodu hipoksji. Rozumowanie prawidłowe, ale samolot leciał na wysokości 2500 m, więc ludzie nie powinni specjalnie odczuć tej wysokości, która jest porównywalna z wysokością tatrzańskich Rysów – 2499 m n.p.m. Chyba że samolot rozpadł się w powietrzu np. wskutek trafienia go megakriometeorytem, wtedy nikt nie miał szans tego przeżyć…

Inna możliwość to prawdopodobieństwo dokonania przez pilotów „błędu Corrigana”. Polega on na locie w zupełnie innym kierunku od założonego. Taki błąd popełniła załoga brazylijskiego Boeinga 737-241 linii Varig numer rejestracyjny PP-VMK, w czasie lotu z Marabá do Belém w dniu 3.IX.1989 roku. Był to klasyczny „czeski błąd” polegający na błędnym wprowadzeniu danych kursu do autopilota. W rezultacie samolot zamiast na północ – kursem 027° - poleciał na zachód – kursem 270°… Efektem była katastrofa. 

W przypadku amerykańskiego DC-3 możliwymi kierunkami są Floryda i dalej Zatoka Meksykańska, albo Kuba. Inną możliwością jest lot nad Atlantyk. Tak czy inaczej, wraku samolotu nie znaleziono do dziś dnia…