Powered By Blogger

czwartek, 26 stycznia 2017

Żegnaj Nessie!





Igor Nikitin

Kilka lat temu, Wielka Brytania obchodziła jubileusz istnienia potwora z Loch Ness. I na ten szczególny dzień, entuzjaści zebrali całą masę interesujących świadectw mówiących o legendarnej Nessie.


Oficjalna korespondencja


I tak np. brytyjski ekolog, dr Charles Paxton stworzył pojemną kolekcję relacji ludzi, którzy widzieli Nessie. Było ich ponad 1000. Grupa przyjaciół – badaczy zjawisk paranormalnych – poprosiła rząd o dokumenty dotyczące potwora i – co najdziwniejsze – otrzymała je! Okazało się przy tym, że rząd całkiem serio odnosi się do tajemnic jeziora Loch Ness. Sądząc z oficjalnej korespondencji, wiele organizacji chciało otrzymać zezwolenie na odłów Nessie, ale kierownictwo państwa wszelkimi środkami starało się im tego odmówić. Pojawiło się także zapytanie na temat wprowadzenia w życie specjalnego prawa, na mocy którego „chroni się to rzadkie stworzenie” zamieszkujące jakoby dno jeziora Loch Ness.


Wspaniała reklama


Ale  największą objętościowo i najbardziej rozczarowującą zarazem informację zawiera książka napisana przez brytyjskiego historyka Garreta Williamsa. Pokrótce historia jeziornego potwora wygląda następująco. 

Na początku lat 30., do pisarza George’a Digby Gerahty’ego zwróciło się kilku właścicieli hoteli znajdujących się na brzegach jeziora Loch Ness z sekretną propozycją: przyciągnięcia do hoteli maksymalnej liczby podróżnych i turystów przy pomocy jakiegoś niewinnego pomysłu. W charakterze przykładu przytoczyli historię kanadyjskiego potwora Ogopogo, zamieszkującego rzekomo jezioro Okanagan (BC). Ogopogo stworzyło doskonałą reklamę okolicznym hotelom, a ich właściciele doskonale prosperowali.


„Relacje naocznych świadków” 


Dostawszy za swoją pracę à conto 150,- GBP, Gerahty wynajął dziennikarza Alexa Campbella który stał się autorem pierwszych „relacji naocznych świadków” wydrukowanych w miejscowej gazecie. 

To miało miejsce w 1933 roku. A już w następnym roku historia miała swój ciąg dalszy. Gość jednego z hoteli, chirurg Robert Kenneth Wilson wykonał i opublikował tą znaną fotografię sterczącej z wody głowy nieznanego zwierzęcia. 

Bez względu na to, jeszcze w 1950 roku George Gerahty wydał książkę o wszystkich pojawieniach się Nessie i swym udziale w nich, ale mit o tajemniczym potworze już żył swym własnym życiem i rozkręcał się coraz bardziej, dzięki rzeszom turystów, którzy przybywali do hoteli. W każdym roku znajdowała się jakaś para czy trójka świadków, przysięgająca że na własne oczy widzieli Nessie – zaś właściciele hoteli i miejscowa ludność byli ostatnimi, którzy byli zainteresowani w rozwianiu mgły tajemnicy.

[Identyczną sytuację mamy w przypadku „UFO-katastrofy w Roswell”, która przynosi temu miastu rocznie 8-10 mln USD zysku z ruchu turystycznego! I dlatego od czasu do czasu pojawiają się coraz to nowi świadkowie, relacje i artefakty… - uwaga tłum.]



20.000 £ nagrody


Oliwy do ognia dolał pewien właściciel londyńskiego cyrku, który wyznaczył 20.000,- GBP nagrody temu, kto złapie Nessie i przywiezie mu ją do cyrku. Z drugiej strony, istnieje hipoteza związana z cyrkiem. Rzecz w tym, że w okolicach jeziora często rozstawiano różne cyrkowe namioty, a ich właściciele kąpali swe zwierzęta (w tym także słonie) w wodach Loch Ness. Nie jest wykluczone, że niektórzy świadkowie – szczególnie ci wypatrujący potwora z drugiego brzegu – widzieli kąpiące się słonie. 

Jakby to nie było, dzięki apelowi właściciela londyńskiego cyrku, tłumy entuzjastów rzuciło się do władz odnośnych po zezwolenia na złowienie Nessie, i rząd premier Margaret Thatcher troszczący się o losy nieznanego, ale jawnie istniejącego zwierzęcia (wszak nie może tylu ludzi się mylić) w celu ochrony rzadkiego gatunku się temu przeciwstawił. 

Mówiąc krótko, jakby tego nie przedstawiać, Nessie jednak nie istnieje. Jak to teraz mówią, była to doskonale zorganizowana i perfekcyjnie przeprowadzona akcja pijarowska, co bynajmniej nie przeszkadza wciąż rosnącej liczbie naocznych świadków, którzy na własne oczy widzieli potwora z Loch Ness.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 50/2015, s. 3
Przekład z rosyjskiego – ©Robert K. F. Leśniakiewicz