Filip Appl
To miała być chluba
japońskiej Cesarskiej Marynarki Wojennej. Japoński okręt podwodny I-52
już w swym pierwszym rejsie ma poważne zadanie. Zamiast je wypełnić, idzie na
dno Oceanu Atlantyckiego. A z nim, na jego pokładzie 3,5 t złota i innych
kosztowności. Skarb, który czeka w głębinach na tego, który odważy się poń
sięgnąć i wydobyć.
W japońskim porcie
Kure, w południowej części prefektury Hiroszima jest dzisiaj ruch. Jeden z
oficerów CMW obserwuje tony materiałów wojennych załadowywanych na ponad
stumetrowy okręt podwodny stojący na kotwicy w zatoce, na którego dowozi się
różne materiały i surowce. Wolfram, opium, kofeina, a szczególnie złoto. Kilka
dużych pudeł naładowanych złotymi sztabkami, ponad dwie tony metali
szlachetnych, które są wysyłane do nazistowskich sojuszników w zamian za
dokumentację technologiczną dla japońskiego przemysłu wojennego.
Jednakże ten okręt
podwodny nigdy nie dopłynie do celu. W czerwcu 1944 roku, Aliantom uda się
namierzyć ten okręt znajdujący się w pobliżu wysp Karaibów. Jest w tym wielka
zasługa brytyjskiego uczonego Alana
Turinga (1912-1954)[1], któremu udało się złamać
kody niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma/Ultra[2]. Ale czy tak było
naprawdę? Czy był pośród japońskich oficerów jeden, który współpracował z
wywiadem amerykańskim – jak twierdzą niektóre teorie?
Misja pokojowa?
Amerykanin Paul Tidwell, weteran wojenny, który w
latach 90-tych zbadał prawdę o I-52 wskazuje na wielkie znaczenie Złotego
Okrętu Podwodnego dla japońskiej marynarki. Istnieją także przesłanki
wskazujące na to, że na pokładzie okrętu mogły znajdować się dokumenty na temat
wyprodukowania bomby atomowej.
Jeszcze inne teorie
konspiracyjne twierdzą, że okręt podwodny przewoził poza towarami także tajny
list do administracji prezydenta USA Franklina
Delano Roosevelta (1882-1945), w którym Japonia przygotowywała grunt do
kapitulacji. W 1944 roku, kiedy I-52 przedsiębrał swój pierwszy rejs,
wojna zbliżyła się już do japońskich wysp macierzystych, a zawarty pokój mógłby
pozwolić na uniknięcie straszliwych strat. Mógłby uchronić dwa miasta:
Hiroszimę i Nagasaki przed atomowymi bombardowaniami. Ale dlaczego Japończycy
wysłali ten list… okrętem podwodnym?
Tajemnica trwa
- Wiedziałem, że I-52
był specjalnym okrętem podwodnym i że było na nim złoto. Gnała mnie chęć
poznania wszystkiego o tym okręcie i jego misji – powiedział o swych badaniach Paul Tidwel. Jednakże poszukiwania wraku przez długi czas są
bezskuteczne. Aż nareszcie w maju 1995 roku, w Niemczech udało mu się znaleźć
dziennik pokładowy tego okrętu podwodnego i wreszcie znajduje wrak „japończyka”.
Jednakże Złoty Okręt
Podwodny jest zatopiony na głębokości prawie 5000 m i swych tajemnic nie
ujawni. Żadna ekspedycja naukowa nie jest w stanie się dostać do środka i wyjąć
z niej choćby jedną skrzynię zawierającą opium. Według niektórych badaczy wrak
wygląda tak, jakby był rozerwany od środka. Czy to był sabotaż? Czy na dnie
znajduje się wciąż złoty skarb Cesarstwa Japonii, czy może już ktoś go cichcem
wydobył?
Do tego okrętu
podwodnego do dziś dnia nikt się nie dostał.
Opinie z KKK
Być może tak było. Ale ja chcę na chwilę wrócić do…
Złotego Pociągu. Wątpię, czy on jest naprawdę w okolicach Wałbrzycha, sądzę że
pojechał w drugą stronę – do Szczecina i Świnoujścia, gdzie jego zawartość
przeładowano na U-booty i wywieziono najpierw do Norwegii a potem do Ameryki Pd.
Czy nie do tego samego celu zmierzał japoński sensuikan? (Daniel Laskowski)
Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz
[1]
Sam Turing niewiele by zdziałał bez pomocy polskich matematyków i kryptologów
pracujących w Anglii: Jerzego Różyckiego, Henryka Zygalskiego i Mariana
Rejewskiego, którzy nie dość, że złamali kody Enigmy, to jeszcze odtworzyli jej
działający prototyp.
[2] Zaszyfrowana
brytyjska nazwa Enigmy.