Powered By Blogger

sobota, 17 marca 2018

TAJEMNICA TEMPLARIUSZY


Wielki Mistrz - Jacques de Molay

 Marcin Szerenos


Templariusze, czyli Zakon Rycerzy Świątyni, został założony w 1119 roku na Ziemi Świętej w okresie krucjat, przez grupę francuskich rycerzy krzyżowców. Po dziś dzień krążą najróżniejsze legendy na jego temat. Czy wielki mistrz zakonu, Jakub de Molay, zabrał tajemnicę do grobu?


Klątwa de Molaya


Jakub de Molay, aresztowany na rozkaz króla Francji w piątek 13 października 1307 roku, postawiony przed sądem za herezje, a także stosowanie magii i czarów, dzieciobójstwo, wyrzeczenie się Chrystusa, bezczeszczenie krzyża, czczenie demona o imieniu Baphomet, a nawet homoseksualizm; po farsie jaką był proces, spłonął na stosie 18 marca 1314 roku. Przed egzekucją odwołał swoje zeznania i jak głosi legenda rzucił przekleństwo na papieża, króla i jego ministra policji Wilhelma de Nogaret. Na chwilę przed śmiercią w płomieniach miał wykrzyknąć: Papieżu Klemensie, królu Filipie, rycerzu Wilhelmie! Nim rok minie spotkamy się na Sądzie Bożym!
Papież zmarł 28 dni po tych wydarzeniach w Roquemaure w dolinie Rodanu. A Filip IV osiem miesięcy później w niewyjaśnionych okolicznościach. Czyżby przekleństwo miało się spełnić? Niektóre historycy uważają, że zostali po prostu otruci.
Być może to tu kryje się odpowiedź, dlaczego najwyższych dostojników zakonu tak długo utrzymywano przy życiu? Ich śmierć spowodowała szybki odwet.
Warunki w jakich ich przetrzymywano, o chlebie i wodzie były, co tu dużo pisać, skandaliczne. Lochy były zawilgocone i zimne. Zastanawiam się, czy miały na celu złamać ducha bitnych rycerzy?


Tajemnica wielkiego mistrza


Papież Klemens V rozwiązał zakon w 1312 roku. Egzekucję de Molaya przeprowadzono dwa lata później. A więziono go w sumie prawie siedem lat. Praktycznie był więc zakładnikiem monarszy. Pytanie brzmi: dlaczego aż tak długo pozwolono mu żyć?
Czyżby król liczył na szczodry okup? Kto miałby udzielić pomocy wielkiemu mistrzowi, pamiętając, że większość templariuszy z Francji rozpierzchła się po Europie, część spalono na stosach, niedługo po aresztowaniu. A być może najwyższy przedstawiciel zakonu był w posiadaniu cennych informacji, których nie można było z niego wydusić żadną siłą? Jaką tajemnicę zabrał do grobu?
Ludzie od ponad siedmiu stuleci poszukają wielkiego skarbu templariuszy. Niektórzy twierdzą, że został dawno odnaleziony przez słynnego alchemika Nicolasa Flamela. Legenda głosi, że jako pierwszy stworzył kamień filozoficzny – substancję zmieniającą m.in. metal w czyste złoto. Powszechnie jednak uważa się, że dorobił się majątku na aferach finansowych, związanych z wygnaniem Żydów z Paryża.


Kaźń rycerzy Zakonu Templariuszy


Święty skarb templariuszy


Wielu ludzi nie interesuje zawiła intryga możnych, lecz zastanawiają się nad innym aspektem tej historii. Czy zakon był w posiadaniu cennych relikwii? A może magicznych artefaktów?
Członków Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona posądzano o herezję, świętokradztwo, innowierstwo, rozpustę, kult bożka Bafometa, odstępstwo od wiary, niszczenie symboli chrześcijańskich i spiskowanie z Saracenami.
A także czary, dzisiaj uważane za zabobon. Co może rodzić w nas podejrzenie, że być może byli w posiadaniu Arki Przymierza?
Nazwa zakonu pochodziła od ich siedziby obok dawnej świątyni (łac. templum) Salomona w Jerozolimie. Wiele osób uważa, że już na samym początku swojej działalności na Bliskim Wschodzie, skupili się wyłącznie na wzgórzu świątynnym, a raczej na tym, co mogło kryć się pod nim. Przez szereg lat intensywnie przeszukiwali podziemia. Bowiem pod świątynią ciągnie się sieć korytarzy, a niektóre odkryte sale są tak przestronne, że można było trzymać w nich nawet konie. Naukowcy zastanawiają się od dawna, w jakich celach je budowano?
Moim skromnym zdaniem Arki Przymierza, nie było tam na długo przed przybiciem rycerzy. Podziemia pozwalały mieszkańcom ukryć cenne przedmioty kultu religijnego, za to korytarze, ciągnące się daleko poza mury twierdzy, wynieść je niezauważone daleko poza obręb miasta.


Wytrawni żeglarze?


Wyprawy Rycerzy Świątyni obrosły legendami. Podejrzewa się nawet, że posiadali wiedzę o odległych i egzotycznych krainach. Młodzi absolwenci historii i polemizują na portalach internetowych, że za pomocą prywatnej floty galeonów odbywali długi i niebezpieczne podróże. Moim zdaniem ta romantyczna wizja mija się z prawdą.
Będąc na Wschodzie na pewno zetknęli się z tamtejszą gnozą i filozofią. Poznali tajemnice minerałów i ziół, którymi leczyli się Arabowie i inne tamtejsze ludy. No i być może przeniknęli do Indii i Chin, a z pewnością mieli przyczółki na Kaukazie, gdzie znaleziono materialne ślady ich pobytu.
Niektórzy w swoich rozmyślaniach idą krok dalej i piszą, że templariusze organizowali wyprawy do Ameryki Północnej i Południowej na wiele lat przed Kolumbem oraz innych części świata, a to oznaczałoby przede wszystkim dostęp do olbrzymich bogactw, takich jak korzenie i złoto, lecz również niewolnicy. Za dowód często wskazują dziwną budowlę na Wyspie Dębów w Zatoce Fundy. Ale i nie tylko. Czy zakon mógł utworzyć swoje przyczółki w Nowym Świecie?
 Wydaje się to nieprawdopodobne, ale możliwe. Gdyby dysponowali doskonałymi mapami, które są niezawodne przy nawigacji. O podobne wyczyny trzy tysiące lat wcześniej podejrzewano Fenicjan, a także Kreteńczyków przed wybuchem wulkanu Thera.
Jednak słabym ogniwem w tej całej teorii jest pewien drobny szczegół. Starożytni Rzymianie mogli znać położenie kontynentu amerykańskiego. A co ważniejsze, zakładać tam kolonie, na długo przed templariuszami. A przynajmniej posiadać wiedzę o istnieniu innych lądów, którą ponoć mieli przekazać im Fenicjanie. Ci doskonali antyczni żeglarze wyprawiali się do Wali po cenioną miedź. Pokonując, jak na tamte czasy, astronomiczne odległości. Informacje te było to na tyle ważne dla władców imperium, że zdecydowano się je po prostu utajnić.


Szantaż Kościoła?


Pewna grupa badaczy interesująca się tematem templariuszy twierdzi, że zakon wręcz szantażował Kościół. Podaje najróżniejsze przykłady. Najczęściej pomysły krążą wokół postaci Jezusa, gnostycyzmu. Do dzisiejszego dnia wymienia się najróżniejsze i najdziwniejsze hipotezy, na temat posiadanych przez zakon artefaktów.
Tajemnice próbowano rozwikłać nawet w oparciu o zauważone przez wielu dziwne zachowanie opata z Clairvaux. Bernard, ogłoszony po śmierci świętym, zaczął wykazywać niezrozumiałą pilność w nauce hebrajskiego. Mówiono też, że sprowadza do miasta rabinów i żydowskich magów z Troys. Szeptano, że templariusze odkryli w świątyni Salomona stare egipskie teksty, które przywiózł tam znad Nilu sam Mojżesz. Jego ręką spisane pergaminy zawierające wiele tajemnic zostały wywiezione do Szampanii i ukryte za podwójnym pierścieniem twierdz.
Jednakże należy pamiętać, że za rządów Filipa Pięknego, Żydom, co tu dużo pisać, nie wiodło się najlepiej we Francji i byli prześladowani. Ponadto Jakub de Molay do końca swojego życia pozostał osobą niepiśmienną. Wątpię, aby interesował go gnostycyzm i filozofowie antyczni. Otaczał się podobnymi ludźmi. Jego rzemiosłem była wojna. Formalnościami zajmował się ktoś inny. Zatrudniał skrybów.
„Wilhelm de Nogaret zapewnił, że ma pisemne przyznanie się do winy wielkiego mistrza, choć Jakub de Molay był niepiśmienny” – trzeźwo zauważa w artykule pt. „Spalenie templariuszy” M. Maciorowski.


Tajne archiwa Watykanu


Na początku 2012 roku, szerokiej publiczności udostępniono 100 różnych dokumentów z XII – XX wieku w Muzeum Kapitolińskim  w Rzymie, w związku z jubileuszem 400-lecia istnienia Archiwum. Pośród eksponatów wystawy pt. „Lux in Arcana” znalazł się 60. metrowy arkusz z zeznaniami templariuszy, które wydobyto z nich w trakcie procesu w XIV wieku.
Nie łudźmy się jednak, że poznamy prawdę o tajemnicach templariuszy z oficjalnych dokumentów wystawionych na pokaz gapiów. O wiele więcej można się dowiedzieć z Watykańskiego Tajnego Archiwum – Archivum Secretum Apostolicum Vaticanum. Problem w tym, że do niego nie ma wolnego dostępu. Mimo wszystko nie przeszkadza to wielu pisarzom snuć niedorzeczne teorie na temat zakonu, od czego jestem daleki.
Aby zgłębiać stare księgi trzeba znać łacinę, ale przede wszystkim mieć dojścia, być wysoko postawionym w hierarchii kościelnej lub po prostu posiadać pieniądze. Processus Contra Templarios ukazał się blisko 700 lat po rozwiązaniu zakonu. Egzemplarz dokumentu można było nabyć już za ok. 8,5 tysiąca dolarów!
Wielu historyków uważa, że w pewnym momencie zakon wybił się na niezależność. Podobno doszło do tego, że to głowa Kościoła składała przysięgę na wierność templariuszom. A nawet posunięto się do szantażu. Jeżeli więc pozostały po tym jakieś źródła pisane, to zapewne zniszczono je z oczywistych powodów lub głęboko ukryto, w tajnych archiwach Watykanu.
                                                                
Warszawa, 2016 r.


Korzystałem m.in. z:
Adriano Forgione „Templariusze: płomień niewinności”. Tłum. Grzegorz Kowalski:
Paweł Łepkowski „Tajemnice templariuszy”. Uważam Rze:
Mirosław Maciorowski „Spalenie templariuszy”. Gazeta Wyborcza 12.05.2014 r.:
Alfred Palla „Pergamin z Chinon i klątwa ostatniego wielkiego mistrza templariuszy”:
Dominika Malinowska „Jakub de Molay. Zmierzch templariuszy”:


Źródła przykładowych ilustracji z Wikipedii (kolejność zachowana):
1. Obraz przedstawia egzekucję wielkiego mistrza zakonu templariuszy Jakuba de Molaya.
2. Jacques de Molay. Litografia z XIX wieku.