Powered By Blogger

czwartek, 1 sierpnia 2019

UFO nad oceanami i pod wodą




Paul Stonehill & Phillipp Mantle


Na zdjęciach asteroidy 4 Westa zrobionych w 2004 roku przez stację kosmiczną NASA Dawn, badacze odkryli dwa romboidalne, jawnie sztuczne obiekty, wykonane z błyszczącego metalu.

Pod koniec lat 80., weterani – oficerowie z radzieckich atomowych okrętów podwodnych, którzy w swoim czasie służyli w bazach Floty Północnej na radzieckiej Dalekiej Północy, czytali dla pragnących wykładów, opowiadali o rozlicznych typach okrętów podwodnych, o nielekkiej służbie w warunkach pozapolarnych.[1] Ale od czasu do zbaczali od głównego tematu prelekcji i oznajmiali o całkiem niezwykłych faktach. Z niektórymi z nich zaznajomimy naszych Czytelników.


Latające cygaro


To wydarzyło się na początku lat 60-tych. Hydroakustycy okrętu podwodnego, na którym służył kpt. mar. Oleg Sokołow, usłyszeli na dużej głębokości dziwne dźwięki. Sprawiało to wrażenie, że ich okręt śledzą jakieś obiekty, których nie można było zidentyfikować. Zagadkowe USO już to lekko przeganiały śledzoną jednostkę, rozwijając niewiarygodną prędkość, już to płynęły za jednostką. Kpt. Sokołow kiedyś na swej wachcie i obserwował przez peryskop jak na powierzchnię wody wypłynął dziwny obiekt, którego on nie był w stanie zidentyfikować.

W archiwum Hermana Kołczina, który w latach 1980-1992 był zastępcą przewodniczącego Komisji ds. Zjawisk Anomalnych działającej w ramach Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego, znajduje się dokument, w którym mówi się o obserwacji nieznanego obiektu dokonanej przez załogę radzieckiego atomowego okrętu podwodnego w 1965 roku. Okręt ów miał w zadanym czasie pojawić się w określonym miejscu na Oceanie Atlantyckim, gdzie miał spotkać się z okrętem nawodnym. Ale na miejsce spotkania przybył on na 1,5 godziny przed spotkaniem, i dowódca pozwolił załodze na wyjście na górny pokład. Wokół rozpościerała się bezkresna wodna pustynia, niebo było gwiaździste i bezchmurne. I naraz marynarze zauważyli, jak na niebie porusza się bezszelestnie cygarokształtny obiekt, zupełnie przypominający sterowiec. Okręt znajdował się na międzynarodowych wodach, ale dowódca założył, że ów obiekt należy do Amerykanów i już zamierzał wydać rozkaz do zanurzenia. Jednakże pokładowa stacja radiolokacyjna nie zareagowała na CNOL-a i dowódca zdecydował się na pozostanie na powierzchni.

Naraz ze „sterowca” wystrzeliły trzy jaskrawe promienie i stało się widoczne, że nie ma on gondol oraz sterów poziomych i pionowych. Długość obiektu wynosiła jakieś 200-250 m[2], co znacznie przewyższało długość sterowców, które wykorzystywały USAF.[3]

A potem miało miejsce coś dziwnego: CNOL z włączonymi reflektorami powoli opuścił się na powierzchnię oceanu, około pół mili od okrętu i zanurzył się w wodzie. Sonar okrętu zarejestrował intensywny, szumiący dźwięk, kiedy obiekt poszedł na głębinę. dźwięk ten brzmiał krótko.[4] 


Milczenie Akademii Nauk


Znany radziecki badacz zjawisk anomalnych – fizyk Aleksander Kuzowkin – zajmował się badaniem fenomenu UFO od 1964 roku, kiedy to zaobserwował NOL-a nad Moskwą. Pewnego dnia, znajdując się w Sewastopolu, Aleksandr Siemionowicz spotkał się z miejscowymi specjalistami, którzy opuścili się w Morze Czarne w specjalnych batyskafach. Opowiedzieli oni Kuzowkinowi, że zaobserwowali na głębinie jakiś obiekt podobny do stojącego pionowo koła o średnicy 9-piętrowego domu. Przez jakiś czas to koło było nieruchome, a potem przybrało pozycję horyzontalną i obracając się znikło z pola widzenia.

W lipcu 1978 roku, pomiędzy godziną 07:30 a 08:40 CEST, na Morzu Śródziemnym, załoga radzieckiego statku MS Jargora obserwowała UFO w kolorze białym, który jak to się im zdawało, skanował powierzchnię wody. To miało miejsce w rejonie o współrzędnych geograficznych N 37° i E 003°40’[5], a NOL – którego obserwowali radzieccy marynarze – miał kształt spłaszczonej kuli. W dolnej części UFO były trzy półsfery. NOL poruszał się ze wschodu na zachód. Kapitan motorowca wysłał radiogram do AN ZSRR, ale nie otrzymał żadnej odpowiedzi…


Intrygi NATO?


W 2004 roku, na posiedzeniu Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w Sankt Petersburgu wystąpił przedstawiciel Komisji ds. Zjawisk Anomalnych, weteran floty podwodnej J.P. Litwinow. Jewgienij Pietrowicz przypomniał, że jego osobiste doświadczenia w obserwacjach UFO i USO zaczęły się, kiedy był oficerem floty radzieckiej. Na początek informacje o fenomenach UFO, które od czasu do czasu pojawiały się w prasie, nie traktował on poważnie. Potem nastąpiła zima 1979 roku i kilka incydentów wstrząsnęło Flotą Północną, które nie tylko zainteresowały wyższych oficerów Floty, ale także i Sztab Generalny.

UFO przez pół roku codziennie nawiedzały bazę radzieckich okrętów podwodnych w Zapadnoj Dwinie. Pewnego razu dyskokształtny aparat zawisł nad składem broni. Żołnierze i marynarze widzieli latające talerze, ale na radarach ich w ogóle nie było!

Dowództwo Floty Północnej wydało polecenie fotografowania NOL-i, ale nic z tego nie wyszło, bo za każdym razem filmy były prześwietlone.

Radzieccy wojskowi próbowali wyjaśnić naturę latających im nad głowami NOL-i. na początku podejrzewali oni, że są to jakieś intrygi szpiegowskie NATO, ale potencjalni przeciwnicy nie posiadali takich technologii. Żeby zapobiec panice, szeregowym powiedziano, że byli oni świadkami lotów najnowszych egzemplarzy radzieckiej techniki lotniczej. Oczywiście wyżsi oficerowie wiedzieli, że mają do czynienia z czymś niewyjaśnionych a niepewność nikomu się nie podobała.


Interesujemy się uzbrojeniem!


A zima 1979 roku, wedle słów Litwinowa, wciąż zadziwiała niezwykłymi wydarzeniami. Załoga radzieckiego SSN klasy Victor[6] spotkała się z oczywistym UFO. Dowódcą okrętu był Aleksiej Korżiew. Okręt szedł do bazy – już to w wynurzeniu, już to w zanurzeniu do 200 m, kiedy dowódca otrzymał meldunek o tym, że w bezpośredniej bliskości od nich znajduje się Nieznany Obiekt Latający. To było dziwne, bo pogoda nie sprzyjała lotom. Ale okazało się, że w odległości 50 m przed dziobem okrętu znajdował się srebrzysty dysk. On poruszał się powoli pozostając wciąż przed dziobem okrętu. Załoga patrzyła na NOL-a jakby zahipnotyzowana…

Nieoczekiwanie UFO wystrzelił promień jaskrawego białego światła, który – wbrew prawom fizyki – nie od razu doszedł do powierzchni wody, ale zaczął się powoli opuszczać. Korżiew od razu rozkazał zmienić kurs okrętu. Dysk powoli się wzniósł i znikł w chmurach.

Wedle domysłu Litwinowa, NOL-a interesowało najnowsze uzbrojenie okrętu.


Mapa na powierzchni morza


Jeszcze jeden incydent, o którym opowiedział Litwinow, wydarzył się na Morzu Śródziemnym w listopadzie 1979 roku. Radziecki SS klasy Foxtrott przeszedł przez Gibraltar i wyszedł na powierzchnię o godzinie 02:00 CET. Morze było absolutnie spokojne. Dowódca, wachtowy marynarz i R/O wyszli na pokład. Nagle ujrzeli oni świecącą srebrzystą kulę, na bakburcie nad horyzontem. Kula podnosiła się coraz to wyżej i naraz marynarze zobaczyli tuż przed dziobem na wodzie świecącą mapę Morza Śródziemnego. Ona pojawiła się akurat w tym momencie, w którym nawigator powinien był ustalić położenie okrętu. Wyglądało na to, że ktoś na pokładzie NOL-a odczytywał myśli radzieckich marynarzy. Na mapie było zaznaczone położenie okrętu podwodnego i… tego NOL-a.

Po chwili, kula jakby rozleciała się na drobne kawałeczki i mapa znikła.

Jewgienij Litwinow jest przekonany co do tego, że UFO rzeczywiście istnieją. Dokładnie czytał wszystkie doniesienia o NOL-ach i doszedł do wniosku, że około 70% faktów obserwacji UFO ma technogenne pochodzenie, odnoszą się do kategorii zjawisk naturalnych albo mistyfikacji. Ale pozostałe 30% to są wydarzenia o dużym stopniu autentyczności. Jest ich za wiele, by się od nich po prostu odmachnąć. Baza danych, którą rozporządza Litwinow, zawiera aż 10.000 obserwacji! Litwinow twierdzi, że przede wszystkim NOL-e pojawiają się nad obiektami wojskowymi, rejonami ekologicznych katastrof i uskokami, szczelinami geologicznymi.


Jak pszczoły z ula


Znany ufolog dr n. filozoficznych kmdr Władimir Ażaża przytaczał świadectwa, zgodnie z którymi w latach 70., w referatach szefa wywiadu Floty Pacyficznej adm. W.A. Domysłowskiego opisano gigantyczny cylindryczny obiekt, namierzony przez radzieckie okręty w oddalonych rejonach Oceanu Spokojnego. Długość obiektu wynosiła jakieś 800-900 m. Ów CNOL wisiał nad oceanem, a z niego jak pszczoły z ula wylatywały i siadały na wodzie o wiele mniejsze obiekty. Jakiś czas później, te maszynki wystartowały z powierzchni wody i znów wleciały do gigantycznego UFO. Potem, kiedy już wszystkie załadowały się na pokład CNOL-a, ten szybko nabrał prędkości i znikł za horyzontem.

Wedle danych ze strony internetowej www.MosNews.com od 16.VII.2009 roku, były dowódca SSBN, kontradm. Jurij Biekietow tak opisuje wydarzenia, które miały miejsce w Trójkącie Bermudzkim:
- Niejednokrotnie odnotowywaliśmy, że nasze przyrządy sygnalizowały przemieszczanie się materialnych obiektów z niewyobrażalną prędkością ok. 230 kts/~400 km/h. Trudno jest osiągnąć taką prędkość pod wodą… Istoty, które potrafią zbudować takie obiekty, znacznie przewyższają nas w rozwoju.

Wojskowi  zaznaczają, że zarówno UFO jak i USO/UAO najczęściej pojawiają się tam, gdzie znajdują się bazy wojskowe. Czym jest spowodowane takie zainteresowanie – możemy się tylko domyślać…


Moje 3 grosze


Oczywiste jest, że Obcy – kimkolwiek są – interesują się naszym potencjałem militarnym i możliwością zniszczenia życia na Ziemi i to wielokrotnego. Proszę nie zapominać, że nie jesteśmy tutaj sami, bo poza Ludzkością są także mieszkańcy Wszechoceanu naszej planety i planetarnego podziemia. I teraz widząc to, co ludzie robią we Wszechoceanie: nuklearne testy i zanieczyszczenie jego wód radioaktywną trucizną, chemicznymi odpadami poprodukcyjnymi i śmieciem plastykowym (o czym na szczęście mówi się coraz głośniej) i innym – to wszystko musi spowodować Ich niepokój. Przykładem są takie morza, jak Bałtyk i Morze Czarne, które już są praktycznie martwe. Znika Morze Kaspijskie i Morze (Jezioro) Aralskie… I to wszystko za sprawą (bez)rozumnej działalności Hominis (ponoć) sapientis.

Poza tym Ziemia jako jedyna planeta w Układzie Słonecznym ma możliwość podtrzymywanie życia, jest czymś absolutnie bezcennym. Niestety – utytułowane bęcwały przekupione przez przemysłowy establishment głoszą, że wszystko jest OK., i nie ma się czym przejmować. Bijący na alarm ekolodzy, klimatolodzy i niektórzy co światlejsi politycy to są oszołomy i lewacy, którzy bezczelnie chcą zaszkodzić krajowym interesom wielkiego kapitału. To jest stara piosenka światowych oszustów, złodziei i niszczycieli, w którą wierzą miliony – zdałoby się mądrych i odpowiedzialnych, a na dobrą sprawę odmóżdżonych ludzi.

I dlatego nie wierzę w ludzki rozsądek.


Źródło – „Tajny XX wieka” nr 13/2019, ss. 32-33
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz   





[1] Chodzi o akweny poza kręgiem polarnym – na Oceanie Północnym.
[2] Czyli był porównywalny z niemieckimi Zeppelinami w rodzaju LZ-129 Hindenburg
[3] A także US Navy. Sterowce te mają ok. 50-60 m długości i wykorzystuje się je w celach patrolowych. Zob. także - https://wszechocean.blogspot.com/2014/02/cnol-nad-umea-23-sierpnia-1991-r.html
[4] Przypomina to incydent typu NOTSUB/Id, który wydarzył się na wodach Zatoki Gwinejskiej załodze SS Fort Salisbury pewnej nocy w 1910 roku.
[5] U wybrzeży Algierii, 57 km na NE od Algieru.
[6] Tu i dalej oznaczenia klas w kodzie NATO.