Stanisław Bednarz
Moje dywagacje o astrologii na dzień Trzech
Króli czyli magów. Kiedy czytamy Ewangelię św. Mateusza, nie znajdziemy w
niej słowa o królach. Goście ze Wschodu nazwani są Magami. Magowie byli
kapłańską kastą Medów wywodzących się z narodu Persów, a do tego biegłymi
astrologami i wyznawcami proroka Zaratustry.
Astrologia była wtedy bardzo
popularna, była też dobrze rozwinięta astronomia, która łączyła się z
astrologią tak ściśle, że trudno je było odróżnić. Na podstawie obserwacji
nieba próbowano powiedzieć coś o sprawach ziemskich.
Popularna od dawna hipoteza
głosi, że magowie widzieli koniunkcję (czyli zbliżenie się na nieboskłonie)
trzech planet Jowisza, Saturna i Marsa, która występuje raz na 400 lat. Takie
zjawisko miało miejsce w 7 r. przed naszą erą.
Stolicą Medów była Ekbatana, w
której zamieszkiwała duża społeczność żydowska. Ekbatana to dzisiejsze miasto
Hamadan w Iranie. Do dziś można oglądać wczesnochrześcijańskie mozaiki
przedstawiające Magów odzianych w typowo perskie szaty i frygijskie czapki.
Prorok Zaratustra żył około 500
roku przed Chrystusem, i głosił nadejście „Zwiastuna Zbawienia”, którego
nazywał Saoshyant, który miał się narodzić
z dziewicy „kiedy na niebie ukaże się nowa gwiazda”. Swoich uczniów, Magów,
uczył tego jak czytać z gwiazd, by nie przeoczyć nadejścia Saoshyanta. Po
spotkaniu z Dzieciątkiem Magowie wrócili do Persji, tam żyli, tam umarli i tam
zostali pochowani.
W XIII wieku Marco Polo podróżował na
Daleki Wschód i dotarł do miasta Sawa w Persji... W swoim pamiętniku pisze, że
znajdują się tam trzy bardzo duże i wspaniałe grobowce, w których zostali
złożeni trzej magowie. Ich ciała są doskonale zachowane i można zobaczyć nawet
ich brody i włosy.
Sypie się zatem idea relikwii
Trzech Króli, które znajdują się w katedrze kolońskiej. Dziś nie przyciągają
już licznych pielgrzymek, a ich prawdziwość bywa kwestionowana. Ponoć miała je odnaleźć św. Helena w Jerozolimie około 326 roku (???), po czym przekazała je
cesarzowi. Cesarz przekazał do Mediolanu
w 345 roku...
Mieszkańcy Mediolanu ponoć aż do
XII wieku nie wiedzieli, że mają w swym mieście taki skarb. Dowiedzieć się
mieli o nim dopiero w 1164 roku, kiedy to arcybiskup Kolonii, kierujący
kancelarią Fryderyka Barbarossy,
postanowił wywieźć je z podbitego przez cesarza niemieckiego Mediolanu do
Kolonii jako łup wojenny…
Ale z relikwiami ostrożnie.
Skądże szczątki znalazła by św. Helena w
Jerozolimie, a na szlak jedwabny się nie
zapuszczała? Pamiętamy Sanderusa z Krzyżaków? Jego oferta była
spora. Miał kopytko z osiołka, na którym święta Rodzina uciekała do Egiptu,
pióro ze skrzydeł Archanioła Gabriela,
olej, w którym poganie świętego Jana
chcieli usmażyć; szczebel z drabiny, o której się śniło Jakubowi i łzy Marii…
Moje 3 grosze
Od siebie dodam
tylko tyle, że wedle innych źródeł w orszaku Trzech Magów znajdowali się także
wysłannicy Władcy Świata Mahytmy z
Szamballi-Agharty, gdzie Jezus potem przybył z rewizytą i skąd wyniósł cząstki
nauki wielkiej i tajemnej. Tak podają m.in. Nikołaj Notowicz, śri Swami
Abhendanda, Nikołaj Roerich oraz
nasz pisarz Antoni Ferdynand Ossendowski
w swych książkach i pracach naukowych napisanych w Tybecie i Himalajach.
Według nich, Jezus zwany tam Issa lub Isza miał tam
przebywać w swej młodości – tzw. latach ukrytych – czyli pomiędzy 7 a 30 rokiem
życia. To, co miał do przekazania ludziom zawarte jest w Nowym Testamencie.
Niestety, to co zrobiono z tymi naukami widzimy dzisiaj na własne oczy. Chrześcijaństwo
zamiast być komfortem dla duszy i drogą do zbawienia stało się najbardziej
opresyjnym systemem polityczno-religijnym na świecie. W imię Boga i z jego
imieniem na ustach wymordowano, więziono i prześladowano miliony ludzi na
świecie. Wątpię, czy tego właśnie chciał Jezus, no ale to już sprawa dla
teologów. Fakt jest faktem, że tak naprawdę nie wiemy, co Jezus robił pomiędzy siódmym
a trzydziestym rokiem życia i gdzie przebywał. Wszystko, co o tym wiemy, to
tylko domysły…