Jarosław „Fox
Mulder” Krzyżanowski (LKBZN)
Żyjemy w czasach, kiedy umysł nakazuje tłumaczyć każdy przejaw aktywności Nieznanego w sposób racjonalny. Opowieści o czarownicach na miotłach lub straszydłach leśnych zastąpiły obserwacje technicznych pojazdów - UFO. Taki pogląd reprezentuje część socjologów lub etnologów, którzy sądzą, że legendy, a właściwie ich treści oraz biorące w nich udział postacie w całokształcie swym zależą m. in. od poziomu technicznego, w jakim akurat dane społeczeństwo się znajduje. Natomiast nie bierzemy jeszcze powszechnie pod uwagę tego, że już kiedyś etnologowie próbowali porównywać relacje o upiorach i krasnoludkach do relacji o prawdopodobnych kosmitach bez odrzucania możliwości ich realnego istnienia. Były to więc pierwsze próby wyjaśniania relacji folklorystycznych w kategoriach naukowych, czyli ziemskich albo pozaziemskich (czytaj: ufologicznych!) zjawisk. Gdyby bowiem dokładnie przyjrzeć się wszystkim opowieściom o niesamowitych postaciach zauważonych gdzieś w przeszłości, to okazuje się, że wiele z nich jest łudząco podobnych do obserwowanych współcześnie przez nas Obcych. Nawet opisywane w legendach zachowanie i sposób postępowania wobec ludzi przypomina reakcje istot z UFO. My natomiast, ludzie współcześni, w dużej mierze obserwatorzy UFO, nie nazywamy tych zjawisk dzisiaj siłą nieczystą, lecz „tylko” technicznymi produktami. Dla porównania: niektóre jeszcze jednostki spośród oddalonych od cywilizacji plemion skłaniają się do czczenia współczesnych wytworów myśli ludzkiej. I na przykład bardzo dokładna analiza relacji o samolotach uzyskanych od członków prymitywnych wspólnot plemiennych wskazuje na ich niewysoki intelekt wobec naszych faktycznych osiągnięć technicznych. A więc każdą wiarygodną obserwację nieznanego obiektu lub istoty mającej miejsce w przeszłości możemy dzisiaj uznać za wytłumaczalną. Idąc dalej tą drogą daleko w przeszłość któryś z współczesnych analityków zaczął przyglądać się różnym folklorystycznym relacjom o niezwykłych zdarzeniach mających zdarzyć się naszym przodkom. I wtedy zaczęło się. Jak grzyby po deszczu wyrastały coraz to nowe teorie obalające wiele mitów oraz legend. Ich miejsce zajęły racjonalne wyjaśnienia naukowe. Krytyka zaczęła sięgać coraz dalej dotykając również ogólnie przyjętych kanonów religijnych oraz wierzeń
W podobny sposób potraktowano Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Istnieje dzisiaj wielu publicystów utrzymujących, że nasza rasa, czyli Ziemianie, powstała dzięki Kosmitom. Nagłe skoki cywilizacyjne mozolnie wspinającej się po drabinie postępu ludzkości zawdzięczać mamy m. in. istotom z kosmosu. Osiągnięcia te nie odbyły się bez zaistnienia bezpośrednich kontaktów pomiędzy Obcymi a Ziemianami. Nasi mało inteligentnie rozwinięci przodkowie potraktowali lądujących kosmitów jak bogów lub aniołów, a ich pojazdy jak „ogniste rydwany”. Jak powiedziano na początku, nieznajomość m.in. techniki, czyli niski poziom cywilizacyjny, kazał potraktować lądujących tu gościnnie Obcych jak istoty duchowe. Wielu także zakłada, że podobna sytuacja miałaby miejsce, gdyby ziemski kosmonauta wylądował na planecie zamieszkałej przez prymitywnych ludzi.
Jeden z największych popularyzatorów tej teorii, a jednocześnie znanych pisarzy, Erich von Daeniken twierdzi wprost w wielu swoich publikacjach, że taki kontakt został kiedyś rzeczywiście osiągnięty. Według niego doszło do długiej serii takich kontaktów w przeszłości, a wiele z nich zostało spisanych w świętych księgach największych religii. Również w Biblii takie spotkanie według Daenikena miało zostać opisane w starotestamentowej księdze proroka Ezechiela. Tam rzekomo znajdujemy opis przyziemienia Nieznanego Obiektu Latającego, zinterpretowanego przez mało intelektualnie rozwiniętego proroka jako anioł Boży. Początek księgi Ezechiela rzeczywiście przypomina lądowanie czegoś „technicznie” zaawansowanego. Na pierwszy rzut oka zdaje się to coś przypominać lądownik statku Apollo-11, który w 1969 roku wylądował na Księżycu. Następnie czytamy opis widzenia Bożego, przedstawionego w wielu przenośniach, pomiędzy którymi możemy zauważyć coś znajomego: ogień buchający, unoszący się dym, wirujące z szumem skrzydła, poruszające się koła. Tak więc rzeczywiście znajdujemy tam opis czegoś niezmiernie pasującego do wysyłanych współcześnie na Księżyc oraz Marsa specjalnych pojazdów - od Łunochodu począwszy, a na Pathfinderze skończywszy. Pojawiają się jednak opisy problematyczne - no bo jak potraktować zauważone postacie zwierząt znajdujące się na spodniej stronie rzekomego obiektu? Na to pytanie autor Erich von Daeniken nie daje żadnej odpowiedzi. Omija on pewne szczegóły idąc dalej. Pośrodku czterech postaci zwierząt (każda miała z przodu oblicze ludzkie, z prawej twarz lwa, z lewej twarz wołu, a z tyłu orła - zapamiętajmy ich wygląd), zauważamy coś jak węgle rozżarzone, z wyglądu jakby pochodnie, które strzelały błyskawicami. Według Daenikena, Blumricha oraz innych powtarzających po nich autorów miał to być pokładowy reaktor atomowy. Uwagę zwraca również opis kół- poruszały się one we wszystkie strony, jakby zostały zbudowane z walcowatych segmentów umożliwiających kołom ruch, gdy te były nieruchome. Wszystkie koła miały obręcze – wysokie i straszliwe i były dookoła pełne oczu - zapamiętajmy również ten szczegół. Następnie dochodzi do obserwacji sklepienia błyszczącego jak niesamowity kryształ, rozciągniętego w górze nad głowami zwierząt, a nad sklepieniem kamień szafirowy w kształcie tronu (inaczej fotel- przypis mój, J.K.), na nim zaś kogoś z wyglądu podobnego do człowieka (może pilot?). Nie koniec na tym skojarzeń, bowiem człowiek ten według proroka Ezechiela był otoczony tęczą, powstałą z blasku ognia wokół jego bioder. Nic to innego, twierdzi Erich von Daeniken, jak „tornister rakietowy”, dzięki któremu potencjalny pilot wylądował w pobliżu przestraszonego proroka.
W dalszej kolejności dochodzi do rozmowy pomiędzy „pilotem” a Ezechielem. Prorok uważa, że ma do czynienia z aniołem Boga Najwyższego. Anioł podaje mu zwój księgi, wypisany z obu stron skargami oraz jękami na lud izraelski. Ezechiel ma niezwykłe zadanie: powinien zjeść ten zwój, aby następnie móc przemówić do przekornego i zbuntowanego narodu wybranego. Materiał okazał się możliwy do zjedzenia i w ustach proroka wydał się słodki jak miód.
I w tym momencie nasuwa się pytanie: Jeżeli byłby to „prawdziwy” Kosmita, to dlaczego dla przekazania tak ważnych dla ludu izraelskiego wiadomości nie „zaszczepił” on proroka np. implantem albo nie zasugerował mu tych informacji pod wpływem hipnozy lub wywarł wpływ odciskając się na podświadomości w inny sposób? Dlaczego zamiast bardziej skutecznych i trwałych metod podaje mu do dosłownego spożycia zwój księgi? Czy pan Daeniken znalazł odpowiedź na to pytanie? Okazuje się, że nie, natomiast „tłumaczy” on inne kontrowersyjne kwestie, widocznie wybierając to, co jemu najbardziej odpowiada. Ale czy taki styl można przyjąć zakładając status rzetelnego badacza? Dlaczego nikomu wyżej opisany epizod nie kojarzy się z Objawieniem Św. Jana - Ap 10,9 - kiedy to apostoł Jan przyjął książeczkę z rąk anioła Bożego i zjadł ją, aby prorokować ludom o narodach, językach i królach? Identycznie jak w przypadku Ezechiela Jan poczuł słodki smak w ustach, zaś gorzkością wypełnił się jego żołądek. I dlaczego nikt, nawet Daeniken, nie nawiązuje do tego fragmentu?
Inny temat to mianowicie opis tronu Bożego oraz postaci wokół niego zawarty w tej samej (ostatniej) księdze Nowego Testamentu pod tytułem „Wizja Nieba”. Niech mi będzie wolno przytoczyć część opisu w całości: ...A oto tron (fotel w widzeniu Ezechiela- przypis mój, J.K.) stał w niebie, na tronie zaś siedział Ktoś (...), a wokoło tronu tęcza podobna do szmaragdu (...), a z tronu wychodziły błyskawice, głosy i grzmoty.... Dalej: ... Wokoło tronu stały cztery postacie pełne oczu z przodu i z tyłu. Postać pierwsza była podobna do lwa, postać druga do cielca, trzecia miała twarz jakby człowieczą, a postać czwarta była podobna do orła w locie. A każda z tych postaci miała po sześć skrzydeł, a wokoło i wewnątrz były pełne oczu i nie odpoczywając ani w dzień ani w nocy śpiewały.
Analogie pomiędzy „Widzeniem Bożym” proroka Ezechiela a wyżej
przedstawionymi wersetami z Objawienia Św. Jana rzucają się w oczy same. Tyle,
że nie mają tym razem nic wspólnego z lądowaniem statku kosmicznego oraz
kontaktem z przedstawicielem obcej cywilizacji. Być może czytelnik zwrócił już
uwagę do czego zmierzam.
Pragnę być w tym momencie zupełnie konsekwentny wobec całości
Pisma Świętego i zadać najważniejsze pytanie: Czy Obcy istnieją i są
obserwowani na naszym niebie od wieków? Jeżeli tak, to czy możliwe jest, aby
np. w Biblii zostawili po sobie pamiątki jako aniołowie Boga i sam Bóg? Czy
śmierć i ukrzyżowanie Chrystusa to tylko wyreżyserowany akt? Wielu publicystów
odpowiada dziś na to pytanie twierdząco. W takim wypadku, skoro Oni odegrali
swoje role okazując się jedynie materialnymi istotami, to czy istnieje
możliwość zamiany czci wiekuistego Boga na cześć niedoskonałego stworzenia
Bożego? Inaczej mówiąc, czy istoty stworzone tak jak chociaż biblijny Adam mogą żyć wiecznie? Jeśli to jest
prawdą, to czy one stworzyły ziemię i człowieka? Wydaje się to wielce
nieprawdopodobne. Dlaczego? Ponieważ jeżeli jesteśmy konsekwentni wobec
logicznych odpowiedzi i z należytą uwagą traktujemy WSZYSTKIE wersety Pisma
Świętego, a nie tylko te pasujące do wyciągania określonych teorii, to
zauważymy wiele niezgodności z
wykładniami Daenikena. Jeżeli z głęboką uwagą traktujemy te wersety, na
podstawie których wyciągamy wnioski o Kosmitach, to dlaczego unikamy tych,
które wskazują nam na coś innego? Osobiście uważam, że nie możemy być
nastawieni wybiórczo do kart Biblii. Tym bardziej, że nawet Erich von Daeniken
i jemu podobni nigdy nie wyrażali pełnych 100% pewności i nawet o widzeniu
proroka Ezechiela wypowiadali się
wstępnie dosyć powściągliwie, że historia ta tylko najbardziej przypomina
lądowanie statku kosmicznego. Przynajmniej tak to wyglądało na początku w ich
publikacjach o tym temacie, co oczywiście nie przeszkadzało w kolejnych pracach
przedstawiać „dowody” na kosmiczne pochodzenie Pisma Świętego. Jeżeli nawet to
istoty z kosmosu stworzyły rasę ziemską i przylatując tu co jakiś czas
kontrolowały jej rozwój, to pytam - skąd one same się wzięły? Powtarzam: czyżby
były wieczne? Na pewno nie! Nawet jeżeli, według pewnej teorii, każda kosmiczna
rasa w złożonym łańcuchu rozwoju życia we wszechświecie dawała początek życia
kolejnej rasie, która załóżmy hipotetycznie tak jak każda poprzednia dochodzi
do krytycznego punktu swego rozwoju technicznego i ulega samounicestwieniu w
wyniku chociażby wojny nuklearnej, to gdzieś ktoś musiał dać kiedyś temu całemu
łańcuchowi początek. I osobiście nie wierzę, że Oni sami się stworzyli. Ta
odpowiedź wynika z konsekwentnego pytania: skąd Oni przyszli? Jaki był Ich
początek? Tego nie wie ani Daeniken ani inni. Takie wyjaśnienie wynika z prostej
logiki - to nie jest możliwe.
A teraz pragnę przedstawić kilka biblijnych dowodów na uniżenie wszystkiego stworzenia Bożego wobec Stwórcy. Sądzę, że jeśli Oni sami z siebie nie powstali, to należy przyjąć wniosek, że stworzył ich Bóg. Ten sam, który stworzył nas. Na pewno tym poglądem narażę się wielu czytelnikom, ale niech mi będzie wolno przedstawić moją tezę. Jak powiedziałem wcześniej, tak teraz zamierzam powtórzyć, jeżeli przyznajemy wartość poznawczą tylko tym wersetom, dzięki którym udaje nam się stworzyć teorie „kosmicznego” pochodzenia Boga, to potraktujmy w ten sposób i szerzej CAŁĄ Biblię. Istnieje moim zdaniem masa biblijnych wersetów, które uważam że nie tylko nie zaprzeczają istnieniu pozaziemskich cywilizacji, ale też zdecydowanie mówią o ich zupełnym poddaństwie wobec naszego Stwórcy. I tak gdy popatrzymy na list apostoła Pawła do Efezjan - Ef 3,15 - możemy tam przeczytać: ...Zginam moje kolana przed Ojcem, od którego WSZELKIE ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię. Wynika z niego jasno, że Bóg Stwórca jest początkiem wszechrzeczy, także ewentualnych obcych ras w kosmosie. A wcześniej w Ef 1,21 czytamy o tym, jak ...Bóg (...) okazał moc w Chrystusie, gdy (...) posadził go po prawicy swojej w niebie ponad WSZELKĄ nadziemską władzą i zwierzchnością, mocą, panowaniem i WSZELKIM imieniem, jakie może być wymienione nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. Ponadto w innym fragmencie Nowego Testamentu możemy znaleźć odniesienie do osoby Pana Jezusa jako współtwórcy wszechrzeczy. Treść ową czytamy w Liście do Kolosan, Kol 1,16 – Ponieważ w nim (Jezusie) zostało stworzone wszystko, co jest na niebie i na ziemi, RZECZY WIDZIALNE I NIEWIDZIALNE, trony, panowania, nadziemskie władze i zwierzchności, WSZYSTKO przez niego i dla niego zostało stworzone. On też jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na nim jest ugruntowane. A w Liście do Filipian jest już wyraźnie mowa o czci Jezusa przez WSZELKIE stworzenie- przeczytajmy Flp 2,9: Bóg Jezusa wielce wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad WSZELKIE imię. Aby na imię Jezusa zginało się WSZELKIE kolano na niebie, na ziemi i pod ziemią i aby WSZELKI język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca. Dodatkowo w Objawieniu świętego Jana znajdujemy ciąg dalszy czci Boga i Jezusa, dokładnie w Ap 5,13: I słyszałem, jak WSZELKIE stworzenie, które jest w NIEBIE (duchowym i fizycznym), na ziemi i pod ziemią i w morzu i WSZYSTKO co w nich jest, mówiło: Temu, który siedzi na tronie i Barankowi, błogosławieństwo i cześć i chwała i moc na wieki wieków.
Jaki z tego wynika wniosek? Skoro nawet ryby morskie i dżdżownice wspólnie z ludźmi oddawały cześć wszechmogącemu Bogu oraz Jezusowi Chrystusowi, to tym bardziej powinni oddawać ją Kosmici! Powstaje oczywiście ważne pytanie: Czy oni zostali zbawieni przez krzyż Golgoty? Czy byli tak jak my obciążeni grzechem pierworodnym? Czy w ogóle w związku z nimi miała być mowa o odkupieniu, które dokonało się tak jak w przypadku człowieka?
Te pytania niech pozostaną wyzwaniem dla teologów różnych
wyznań. Warto się natomiast zastanowić, czy Obcy mogli mieć jakąkolwiek wiedzę
na temat Boga w Jezusie Chrystusie. I oto odpowiedź znajduje się ponownie w Biblii. We
wspomnianym już Liście apostoła Pawła do Kolosan, Kol 1,23 jest napisane: ...Jeśli tylko
wytrwacie w wierze opartej na ewangelii, którą usłyszeliście, która jest
zwiastowana WSZELKIEMU stworzeniu pod niebem.... Proszę bardzo,
niech każdy wyciągnie wniosek samodzielnie. Powyższe wersety dedykuję tym
dociekliwym badaczom, którzy z uwagą studiują Biblię w nadziei na znalezienie
dodatkowych potwierdzeń „kosmicznych” teorii o Bogu. Warto bowiem w tym
momencie poważnie się zastanowić, czy niedoskonały umysł ludzki potrafi
zrozumieć doskonałość Boga, który wszystko mu objawił we wszelkim stworzeniu i
Piśmie Świętym. Zamiast pokory wobec niego, człowiek tworzy własne karkołomne
teorie, które jednak nie wytrzymują krytyki. Powszechnie mówi się, że podczas
niezliczonych kontaktów z obcymi istotami na przestrzeni ostatniego 50-ciolecia
dochodziło do rozmów na tematy teologiczne. Wówczas niektóre istoty rzekomo
przekonywały uczestników tych zdarzeń,
że tak naprawdę osobowego Boga nie ma, że istnieje tylko wszechogarniająca moc,
z którą należy zgodnie żyć i z której należy czerpać wszelkie siły życiowe niezbędne
dla harmonii ducha i ciała. Jest to bardzo popularny pogląd w strukturach bardzo kontrowersyjnego ruchu NEW AGE.
Niezależnie od tego czy tak było, czy nie, chciałbym tutaj zadać pytanie:
dlaczego i z jakiej przyczyny ktoś doszedł do wniosku, że należy pytać Obcych o
istnienie Boga? Dlaczego autorytetem duchowym mają być obdarzone istoty
materialne, egzystujące na tym samym poziomie co my ludzie i stworzone przez
tego samego Kreatora wszechrzeczy? Analogicznie rzecz ujmując, skoro ani Marco Polo ani Krzysztof Kolumb nie pytali nowo odkrytych ludów zamieszkujących
dalekie krainy jak to jest z biblijnym Bogiem, bo nie widzieli ku temu
najmniejszej przyczyny, tak samo my obecnie nie możemy opierać naszej
duchowości na rzekomych opiniach Obcych. Być może istoty te wyznają jakąś
religię, ale czy to oznacza że musi być ona bardziej prawdziwa od
Chrześcijaństwa? Uważam że nie powinniśmy traktować opinii omylnych istot
rozumnych jako wyroczni, a ich samych jako aniołów, lub duchowych przewodników.
Niestety może być nawet i tak, że niektóre z nich celowo nas zwodzą. Apostoł Paweł zaś przestrzegał: Choćbyśmy nawet
my, albo anioł z nieba zstąpił i zwiastował wam ewangelię odmienną od tej,
którą otrzymaliście, niech będzie przeklęty - List do Galatów, Ga
1,8. Jest to wyraźne ostrzeżenie nie tylko przed dokonywaniem jakichkolwiek
zmian w Słowie Bożym, ale również zwrócenie uwagi na zwodnicze działanie złej
mocy, która, aby przekonać nieugruntowanych w wierze ludzi, przybiera postać
anioła światłości i potrafi deklamować wersety z Pisma Świętego.
Teraz mogę ze spokojnym sumieniem przedstawić mój osobisty pogląd na ten kontrowersyjny temat, który podjąłem się opisać. Osobiście głęboko wierzę, że nie jesteśmy sami we Wszechświecie. Na pewno istnieją jeszcze inne, wysoko rozwinięte cywilizacje, odwiedzające nas w latających talerzach. Przylatują tu, aby tylko obserwować, w żadnym wypadku ingerować w nasze życie i rozwój. I nigdy tego nie robili. Gdyby np. były to istoty wrogie, już dawno temu mogły nam zrobić krzywdę, np. kiedy jeszcze nie posiadaliśmy wysoko rozwiniętej techniki lotniczej, kosmicznej, broni atomowej, laserów, itp. Nie wykluczam paleokontaktów z Kosmitami w odległej przeszłości, które swym charakterem nie wychodziły poza obręb współczesnych Bliskich Spotkań i nie uważam również po 10-ciu latach poważnego zajmowania się ufologią, że istoty te przewyższają nas duchowo lub moralnie. Mają wyłącznie przewagę techniczną nad nami. Ich istnienie i duchowa egzystencja odbywa się na takim samym poziomie jak nasz wobec Boga, Stwórcy całego Wszechświata. Być może to właśnie im trzeba zanieść słowa ożywczej Ewangelii. Być może jest to właśnie nasze zadanie. Tego oczywiście do końca nie wiemy. Ale wszystko jest możliwe, byleby bez fanatyzmu i zacietrzewienia właściwego sektom albo Radiu Maryja.
Niech mi będzie teraz wolno kontynuować przekaz mojego poglądu, który ukształtował się z osobistego doświadczenia wiary oraz tzw. zdrowej ufologii paranaukowej. Nie mam oczywiście zamiaru wyśmiewać lub pouczać innych badaczy, przedstawiających swoje czasem nawet bardzo oryginalne hipotezy. Być może w ich wspólnej konfrontacji opracujemy wspólny konsensus, który prawdopodobnie przybliży nas do poznania prawdy o zjawisku UFO. I tak jak uznaliśmy oraz przyzwyczailiśmy się do heliocentrycznej teorii Mikołaja Kopernika, wobec której chrześcijaństwo wcale nie ucierpiało, a wręcz przeciwnie, tym bardziej zaczęliśmy podziwiać dzieła Boże pomimo wcześniejszych głosów krytycznych, tak samo należy zapatrywać się na konfrontację przekazu Pisma Świętego wobec całej prawdy o fenomenie latających talerzy. Zakładanie bowiem, że Bóg nie mógł stworzyć obcych ras w kosmosie, byłoby - moim skromnym zdaniem - nakładaniem barier samemu Stwórcy. Bezsensownym również wydaje się pogląd lansowany przez niektórych niezdrowych fanatyków, że Bóg powiedziałby nam o Kosmitach w Starym albo Nowym Testamencie. Niby dlaczego miałby to robić? Czy możemy sami decydować za Boga? Powyższe słowa dedykuję tym wszystkim religijnym ludziom, którzy za nic w świecie nie chcą uznać dowodów na istnienie UFO. Biblia i wiara w Pana Jezusa obroni się sama, bez naszej pomocy. Bowiem w liście apostoła Pawła do Rzymian - Rz 8, 38 możemy przeczytać uspokajającą treść: Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani ŻADNE inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Jezusie Chrystusie, Panu naszym.
Innym,
mianowicie zwolennikom „kosmicznego” pochodzenia Boga chciałem na koniec
życzyć, aby nigdy nie łączyli treści jakiejkolwiek religii z tematyką UFO,
ponieważ są to dwie całkowicie różne dziedziny. Osobiście uważam, że to
postępujący masowo w naszym społeczeństwie regres chrześcijańskiej duchowości
sprzyja skłanianiu się do takich fałszywych poglądów. I wówczas dla niektórych
ufologia oraz wykładnie Daenikena stają się ich wyznaniem. Pierwsi z wyżej
wymienionych uparcie utrzymują, że za zjawiskiem UFO kryje się szatan, drudzy,
że sam Pan Bóg, natomiast prawda jest taka, że są to wyłącznie ludzkie
spekulacje usiłujące za wszelką cenę wytłumaczyć obraz złożonego i na razie
nieuchwytnego zjawiska, jakim jest UFO w kategoriach dwubiegunowej duchowości,
poza tym obie te teorie nie są prawdziwe! Ponadto w dziedzinie ufologii nie ma
mowy o temacie zbawienia człowieka, a takie ugrupowania jak „Antrovis” czy
„Ruch Raeliański” to organizacje kłamców i ludzi niekompetentnych w temacie
UFO, nauki i wiary.
P.S.
Przedstawione wyżej cytaty biblijne zostały zaczerpnięte z Pisma Świętego
Starego i Nowego Testamentu Brytyjskiego i Zagranicznego Towarzystwa
Biblijnego.
Opinie z KKK
Można by było się zgodzić jednak jest to punkt widzenia
człowieka wierzącego w tegoż Boga. Świętość książki jaką jest Biblia jest dla
mnie dyskusyjna a postać naczelnego Szefa w wierze judeo-chrześcijańskim nie
dla wszystkich jest wiarygodna. Ruchy New Age tak samo jak chrześcijaństwo nie
są nieomylne. Ludzkie poznanie jako niedoskonałe ma to do siebie że potrafi
błądzić. Ale chyba po taką lekcje tu przyszliśmy. (L.O-O.)
Każdy ma swój pogląd na to wszystko, co się dzieje wokół nas w
sprawach UFO i Obcych. Zgadzam się w jednym – Bóg i Obcy to są dwie różne
sprawy, których nie powinno się ze sobą mieszać. Mieszanie tych dwóch spraw
jest zwyczajnym nadużyciem i tu zgadzam się z Autorem. (Daniel Laskowski)
Legnicki Klub Badań Zjawisk Nieznanych
https://foxmulder5.wixsite.com/lkbznkontakt