Walerij Jerofiejew
Amerykanie mogli wypróbować swoją
kompaktową bombę wodorową tylko w dniu 1.III.1954 roku na atolu Bikini. Po
eksplozji pojawił się ogromny krater o średnicy 1,8 km, który bardzo zmienił
wygląd atolu.
W marcu 1896 roku, fizyk Antoine Henri Becquerel na posiedzeniu
francuskiej Akademii Nauk wygłosił sensacyjny wykład o odkryciu niewidocznego
promieniowania, które pochodzi od minerałów zawierających uran – U. zjawisko to
nazwał on radioaktywnością. Tak wyglądało pierwsze zetkniecie się człowieka z
groźnymi siłami kryjącymi się we wnętrzu jądra atomowego. Dzisiaj wiemy, że w
XX wieku, tą kolosalną energię wykorzystano nie w celach pokojowych, ale do
opracowania nowych, strasznych rodzajów broni masowego rażenia – BMR.
Bomba
A dla Hitlera
W lutym 1932 roku, angielski
fizyk James Chadwick odkrył nową
cząstkę elementarną – neutron – która w pewnych określonych warunkach mogła być
emitowana przez jądra atomowe. Wychodząc z tego założenia, w dniu 26.I.1939 roku,
na konferencji fizyków-teoretyków w
Waszyngtonie, duński fizyk Niels Bohr
oznajmił o tym, że po trafieniu neutronu w jądro uranu może się ono rozlecieć
na fragmenty z wydzieleniem ogromnej ilości energii.
Francuski fizyk Frederick Joliot-Curie zrazu nie
zrozumiał nadzwyczajnej ważności tego wykładu i w marcu tego samego roku
opublikował o tym notatkę. W niej mówiło się o tym, że w czasie rozpadu jąder
uranu pokazują się inne wolne neutrony, które z kolei będą uderzały w inne
jądra. Zaczyna się reakcja łańcuchowa rozpadu jąder uranu, wskutek której
dochodzi do wybuchu o takiej mocy, z jaką Ludzkość nigdy się jeszcze nie
spotkała.
W tym czasie te wykłady były
czymś dalece oderwanym od realnego życia. Jednakże hitlerowskie kierownictwo
III Rzeszy odniosło się do prac tych fizyków z całkowitą powagą. I tak czy
owak, w dniu 26.IX.1939 roku, przy Heereswaffenamt
(HWA) powstało Towarzystwo Uranowe – Uranverein
– czyli Niemiecki Projekt Uranowy pod kierownictwem znanego w tym kraju fizyka
Wilhelma Heisenberga. Postawiono przed nim konkretne zadanie: sporządzić w
najbliższe lata bombę atomową.
„Tubylców”
nastawiono przyjaźnie
W październiku 1939 roku, wiodący
fizycy, którzy uciekli przed nazistami do USA w tym Enrico Fermi i Albert
Einstein zwrócili się do prezydenta Franklina
D. Roosevelta z informacją o tym, czym może grozić Ludzkości rozpracowanie
bomby A w hitlerowskich Niemczech. W rezultacie tego, w końcu 1939 roku w
Ameryce zaczęto pracować nas specjalnym projektem jądrowym. Jednocześnie we
wszystkich krajach z wolnej prasy znikły publikacje dotyczące rozpadu jąder
atomowych uranu.[1]
W sierpniu 1942 roku,
administracja USA wdrożyła najściślej tajny Projekt Manhattan pod kierownictwem
włoskiego fizyka Enrico Fermiego. Kiedy 2.XII.1942 roku w ramach Projektu
została przeprowadzona pierwsza kontrolowana reakcja łańcuchowa, do Białego
Domu wysłana została następująca informacja: Włoski żeglarz dotarł do Nowego Świata. Ze stolicy USA zapytano: Czy tubylcy są życzliwi? Na co
odpowiedziano: Tak, zaprzyjaźniliśmy się
z nimi. Do reakcji łańcuchowej wykorzystano 6 ton uranu i 315 ton grafitu
jako moderatora neutronów, który nie pozwolił Fermiemu doprowadzić sprawy do
nuklearnego wybuchu i zrobić „tubylców” przyjaznymi.
A półtora roku zanim, pracownicy
z Kalifornijskiego Uniwersytetu w Berkeley pod kierownictwem Glenna Seaborga zsyntetyzowali
transuranowy pierwiastek nr 94, który potem nazwano plutonem – Pu. Dalsze
eksperymenty wykazały, że pod wpływem neutronów rozpada się tylko jeden jego
izotop nowego pierwiastka – 239Pu. To właśnie na podstawie tego
materiału skonstruowano urządzenie jądrowe Trinity, które zdetonowano w dniu
16.VII.1945 roku na poligonie w stanie Nowy Meksyk, a także bombę A - Fat
Man, którą zrzucono na Nagasaki w dniu 9.VIII.1945 roku. Trzecia bomba
A, którą zrzucono trzy dni wcześniej na Hiroszimę nazywała się Little
Boy była zbudowana na bazie uranu.
Radziecki
projekt uranowy
Tylko w drugim roku Wielkiej
Wojny Ojczyźnianej , kierownictwo ZSRR zostało zmuszone do zwrócenia uwagi na
dane wywiadowcze o zagranicznych pracach nad nową BMR. Już w dniu 28.IX.1942 r.
Państwowy Komitet Obrony (GKO) przyjął ściśle tajne zamówienie „O organizacji
prac nad uranem”, które przez pół roku było w „zamrażarce” i nikt się nim nie
zajął, bo w tym czasie całe siły skierowano na powstrzymanie niemieckiego
natarcia na Stalingrad i Północny Kaukaz.
Ale zaraz po zakończeniu Bitwy
Stalingradzkiej w gabinecie Stalina przypomniano
sobie o uranowym problemie, czego rezultatem stała się Dyrektywa GKO z
11.II.1943 r. o powołaniu do życia Laboratorium
Nr 2 AN ZSRR pod kierownictwem prof. Igora
Kurczatowa. I tak w liczbie zadań, które rząd postawił przed fizykami,
najważniejszym było: …odkrycie sposobów opanowania energii rozpadu uranu i
zbadania możliwości wojskowego zastosowania energii uranu.
Organizację tego projektu zlecono gen. Awraamowi
Zawieniaginowi, zaś odpowiedzialnym za cały projekt GKO ZSRR był szef NKWD Ławrientij Beria.
Nasza
odpowiedź Ameryce
Krótko po atomowych
bombardowaniach Hiroszimy i Nagasaki, Politbiuro i GKO ZSRR przyjęły Uchwałę Nr
9887/ss/op „O specjalnym Komitecie przy GKO” z dnia 20.VIII.1945 roku, w której
nakazano ostro forsować prace nad zbudowaniem bomby A, w wyniku czego ów
Komitet stał się organem przy Radzie Komisarzy Ludowych ZSRR (potem Radzie
Ministrów ZSRR). Przy nim utworzono Pierwszy Urząd Główny (PGU), które przejęło całkowite kierownictwo
wszystkich przedsiębiorstw wykorzystujących energię atomową i produkcji bomb A.
Naczelnikiem PGU został Borys Wannikow,
który wcześniej był zastępcą narodowego komisarza ds. uzbrojenia.
Na rozkaz Berii, w całym systemie
GUŁAG-u zaczęto wyszukiwać znanych fizyków, których wysłano do specjalnych
„szaraszek”.[2]
Wśród nich znalazł się także nauczyciel fizyki Aleksander Sołżenicyn. Jeszcze w strukturze GUŁAG-u utworzono urząd
Gławpromstroj, w skład którego weszło
15 obozów kolonii karnych, które zawierały w sobie co najmniej 100.000
skazanych. Oni przede wszystkim pracowali w uranowych kopalniach na Kołymie,
gdzie wydobywali radioaktywną rudę dla przyszłej radzieckiej bomby A.
Pierwsza w ZSRR i Europie reakcja
łańcuchowa została uruchomiona w dniu 25.XII.1946 roku w Moskwie, w
eksperymentalnym uranowo-grafitowym reaktorze jądrowym F-1, w którym potem
opracowywano technologie otrzymywania plutonu z naturalnego uranu.[3]
Potem na podstawie doświadczenia zdobytego na budowie i eksploatacji F-1
w czerwcu 1948 roku na Uralu (obecnie miasto Oziersk) zaczął pracować
przemysłowy reaktor jądrowy A-1. To właśnie w nim uzyskano
dostateczną ilość plutonu, który w dniu 29.VIII.1949 roku został użyty w
pierwszej radzieckiej bombie A na Semipałatyńskim poligonie nuklearnym. Dzięki
temu eksperymentowi nasi uczeni zlikwidowali atomową przewagę USA, co zajęło im
nie 10-15 lat, jak zakładali Amerykanie, ale tylko 4 lata.
Bardzo
duży Mike
Pierwsze urządzenie termojądrowe
nazwane Mike, amerykańscy specjaliści zdetonowali w dniu 1.XI.1952 roku
na atolu Eniwetok w archipelagu Wysp Marshalla. Jednakże nie można go było
nazwać prawdziwą, bojową bombą H, bowiem było to urządzenie wielkości
piętrowego domu o masie aż 82 ton[4],
w którym znajdowało się urządzenie kriogeniczne, dzięki któremu deuter[5]
- zasadniczy komponent reakcji termojądrowej – mógł się znajdować w stanie
ciekłym. Ale ze względu na tak dużą masę nie można było tego urządzenia
termojądrowego załadować na samolot i zawieźć nad cel. Moc tej eksplozji
wyniosła 10,4 Mt TNT czyli 800 razy silniejszy od bomby A typu Hiroszima. W
rezultacie eksplozji, atol Eniwetok został kompletnie zniszczony, zaś krater
poeksplozyjny miał milę średnicy. Taka konstrukcja wykorzystujące płynny deuter
okazała się nie mająca perspektyw i dalej nigdzie jej nie użyto.
Schemat
Słojka
Pierwsza na świecie prawdziwa
bomba H oznaczona jako RDS-6s została wypróbowana w ZSRR na
poligonie Semipałatyńskim w dniu 12.VIII.1953 roku. W odróżnieniu od
amerykańskiej konstrukcji, radziecki ładunek termojądrowy można było dostarczyć
samolotem na miejsce bombardowania na terytorium wroga. Opracowała ją grupa
fizyków pod kierownictwem Andrieja
Zacharowa i Jurija Charitona,
którzy zastosowali schemat Słojka.[6]
W jej wierzchniej zewnętrznej warstwie znajdował się materiał wybuchowy (TNT).
W środku pomiędzy warstwami było paliwo termojądrowe[7],
a w środku – ładunek jądrowy. Materiał wybuchowy aktywowali przy pomocy
elektrodetonatorów, w rezultacie czego dochodziło do ściśnięcia bomby, ładunek
jądrowy w środku eksplodował i mieszał się z termojądrowym paliwem. Zaczynała
się reakcja niekontrolowanej reakcji syntezy termojądrowej czyli eksplozja
termojądrowa. Moc tej eksplozji wynosiła 400 kt – czyli 20 razy większa od
pierwszej amerykańskiej bomby A. W promieniu 4 km wokół punktu ZERO znajdowała
się strefa całkowitego zniszczenia, wszystko było spalone, a ziemia
zwitryfikowana.
Przypominam, że w dniu 28 września
przypada Dzień Pracownika Przemysłu Atomowego w Rosji. Został on ustanowiony
dekretem prezydenta RF Nr 633 z dnia 3.VI.2005 roku, jako dodatek do Uchwały „O
organizacji prac nad uranem” z dnia 28.IX.1942 roku.
Moje
3 grosze
Jako współautor opracowania pt.
„Piekielne katastrofy nuklearne” chciałbym dodać coś do artykułu Walerego
Jerofiejewa. Zacznę od tego, że hitlerowskie Niemcy chciały dostać w swe ręce
broń jądrową i to jest już niemal udowodnione. Użycie BMR przez nazistów
skończyłoby się straszliwą masakrą na niespotykaną skalę, bo trudno przypuścić,
by hitlerowscy fanatycy liczyli się z ekologicznymi skutkami użycia broni A i H
przeciwko przeciwnikom III Rzeszy. Należy w to wątpić – NB, Amerykanie też nie
liczyli się z dalekosiężnymi skutkami atomowych bombardowań Japonii (i
najprawdopodobniej Korei) i cała nasza wiedza o skutkach użycia tych BMR
pochodzi po bombardowaniach.
Naziści mogli przeprowadzić próby z
bombami A o niewielkiej mocy – jakieś 10 kt na wyspie Rugii i w Ohrdurf
(Turyngia) – na co są relacje świadków. Trzecia bomba, ta z 1942 roku rzekomo
odpalona w okolicach Homla nie była bombą nuklearną – ale mogła to być np.
bomba o dużej mocy, coś à la
brytyjski Tallboy albo bomba termobaryczna w rodzaju MOAB czy FOAB.
Bomby te Niemcy mogli przygotować w
swoich placówkach badawczych w Jonastalu, a także mniejszych zakładach takich
jak Luftamunitionanstallt – skład
amunicji lotniczej czyli Luftmuna 1/II
w Bromberg (Bydgoszczy) i Luftmuna 4
w Speck (dziś Mosty k./Goleniowa). To tam mogli zmontować bombę A, którą
później zrzucono na Rugię.
Podobnie jak nie ma rozwiązania zagadki
podziemi Gór Sowich i zamku Książ, które ktoś podpalił – ciekawe dlaczego?
Osobiście jednak jestem przekonany o tym, że w Górach Sowich pracowało się nad
czymś innym i to coś wymagało ogromnych ilości energii. Możemy tylko zgadywać –
albo nad bombami D i antymaterią, albo nad przemieszczaniem się w Czasie – co
atoli jest już tematem na inną balladę…
Źródło – „Tajny XX wieka” nr
39/2021, ss. 20-21
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz
[1]
To stało się sygnałem dla radzieckiego wywiadu, że coś zaczęto robić w sprawie
wykorzystania tego rozpadu i zaczęto „węszyć” w tej sprawie.
[2] A
konkretnie do Agudzery i Gorki.
[3]
Naturalny uran jest mieszaniną nietrwałych izotopów 234,235,238U, z
których U-234 występuje śladowo. Rozszczepialne izotopy U-233 i U-236 otrzymuje
się sztucznie.
[4] W innych
źródłach 60 ton.
[5] Tzw.
ciężki wodór – D albo H-3.
[6] Dosł.:
ptyś.
[7] Wodorek
litu – Li2H (LiD).