Powered By Blogger

piątek, 17 stycznia 2025

Sami na oceanie

 

Kuryle

Stanisław Bednarz

 

Przepraszam że 2 dni mnie nie było ale byłem w Solcu -Zdrój na kąpielach siarkowych. Kąpiele pożyteczne, relaksujące  na zbolałe krzyże ale poza tym nic ciekawego, Solec Zdrój to wieś uzdrowiskowa, a pogoda nie pozwoliła na wycieczkę objazdową. 

Dziś  inna  niesamowita historia. Kiedyś gdy w liceum uczono rosyjskiego była czytanka o marynarzach , którzy dryfując na Oceanie zjedli miech od harmonii. Zaśmiewaliśmy się do rozpuku, a sprawa nie była taka śmieszna. Dopiero teraz odkryłem że 16 stycznia 1960 roku na wyspie Iturup na Kurylach, był silny sztorm. Prędkość wiatru - 60 m/s, a fale ok. 15 metrów W nocy 16/17 stycznia, radziecka wojskowa barka samobieżna T-36 zerwała się z cumy i została wyniesiona na otwarty ocean. Utraciła zdolność manewrowania.

Na jej pokładzie znajdowało się czterech żołnierzy wojsk inżynieryjnych : mł. sierż. Ashat Ziganszyn (l. 21) i szeregowi: Filip Popławski (l. 20), Anatolij Kriuczkowski (l. 22) oraz Iwan Fiedotow (l. 20). Jedna z kilkunastometrowych fal zalała radiostację. Skąpe racje żywnościowe (trochę kaszy, trzy puszki wołowiny, bochenek chleba i dwa wiadra kartofli), wyczerpały się. Załoga zaczęła więc jeść skórzane pasy i paski od zegarków, buty, miech od harmonii. Próbowała posilać się mydłem i pastą do zębów. Wodę pitną odzyskiwali początkowo z lodu i z układu chłodniczego silników. Za opał mieli opony odbijaczowe na burtach barki.

Rejon w którym się znaleźli stanowił obszar prób rakiet zakazany dla rejsów. Fakt zniknięcia barki zauważono, jednak uznano ją za zaginioną bez wieści, o czym poinformowano rodziny.

6 marca, w 49. dniu dryfowania, krańcowo wyczerpani żołnierze radzieccy zostali przypadkowo odkryci przez śmigłowiec z amerykańskiego lotniskowca USS Kearsarge o 1000 mn/1850 km na pn-zach. od Midway.

7 marca, zostali podjęci na pokład amerykańskiej jednostki. Barka przedryfowała 1020 mil morskich. Rozbitkowie, po otrzymaniu pierwszej pomocy, zostali przetransportowani do San Francisco gdzie przybyli 16 marca i oficjalnie zostali internowani. Traktowani jednak byli jak goście. Obawy odnośnie tego, jak ich oddanie się w ręce Amerykanów zostanie zinterpretowane, rozwiał telegram Nikity Chruszczowa, gratulujący im postawy. Załodze amerykańskiego lotniskowca wyrażono oficjalne podziękowania. Każdemu z uratowanych wypłacono po 100 $. Każdy otrzymał butelkę przedniej whisky,




"Sami na oceanie" - kadry z filmu

Następnie żołnierzy z Nowego Jorku, skąd na "Queen Mary" trafili do Francji i samolotem wrócili do ZSRR, gdzie witani byli jak bohaterowie. Anatolij Kriuczkowski jest ostatnim żyjącym . W USA, jak wspominał dowódca, Rosjanie po raz pierwszy w życiu zobaczyli telewizor i długopis.

W 1960 roku na młodzieżowych potańcówkach zaczęto w ZSRR publicznie odtwarzać słynny rockandrollowy hit Billy Haleya pt. „Rock Around the Clock”, gdzie w tekście można było usłyszeć nawiązania do marynarzy. Pomimo zakazu rock and rolla, przedstawiciele Komsomołu nie interweniowali.

Historia żołnierzy zyskała duży oddźwięk w kulturze masowej. Załodze barki poświęcona jest pieśń Włodzimierza Wysockiego pt. „Czterdzieści dziewięć dni” z 1960 roku. W 1962 powstał w ZSRR film fabularny pt. „49 dniej” (polski tytuł „Sami na oceanie”). W 1979 w Polsce ukazał się jedyny na świecie komiks opisujący losy barki.

 

Moje 3 grosze

 

Pamiętam, jak poszliśmy na ten film. Niewiele z niego rozumiałem, ale zaimponowała mi akcja ratownicza Amerykanów przy pomocy śmigłowców. To była mocna rzecz! A tak swoją drogą, to ci chłopcy mieli podwójne szczęście: za Stalina za samo to, że byli w USA i widzieli tam rzeczywisty postęp cywilizacyjny wysłano by ich do Gułagu albo rozwalono cichcem w jakiejś piwnicy – i nie upomniałby się o nich pies z kulawą nogą…