Jakby było jeszcze mało
strachu, to do wszystkich nieszczęść meteorologicznych i sejsmicznych w Europie
przymierza się jeszcze jedno wulkaniczne. I nie chodzi tu bynajmniej o erupcję
Wezuwiusza, Etny, Santorini i innych włoskich i greckich wulkanów, ale o rumuński
superwulkan Ciomadul – uważany za wygasły.
Jak podaje portal Twoja
Pogoda:
Jednak
okazało się, że tylko drzemie i może w przyszłości wybuchnąć. Jego erupcja może
być odczuwana także w Polsce. W
ostatnich latach poczyniono postępy w badaniu wulkanów. Nowe metody sprawiły,
że zupełnie zrewidowano wiedzę na temat niektórych z nich, które uważano za
niegroźne, tymczasem tak naprawdę mogą stanowić poważne zagrożenie.
Stało
się tak dlatego, że niespodziewanie budziły się wulkany, które albo spały przez
setki lat, albo też nigdy wcześniej, przynajmniej w spisanej historii, nie
dawały o sobie znać. Za każdym razem skutki erupcji były niszczycielskie.
Tak
właśnie stało się z wulkanem Ciomadul w rumuńskich Karpatach, który miał być
wygasły od 30 tysięcy lat, ale pomylono się. Ostatnie badania wykazały bowiem,
że skały w jego górnej skorupie są stopione w 15 procentach, a w niektórych
miejscach nawet w 45 procentach.
To
jednoznacznie świadczy o tym, że nadal zachodzą tam procesy geologiczne, które
w przyszłości mogą się skończyć erupcją. W publikacji zamieszczonej na łamach
pisma „Earth and Planetary Science Letters” czytamy, że wulkan nadal zawiera od
20 do 58 kilometrów sześciennych bogatego w wodę stopu krzemowego.
Co
więcej, taka objętość stopu przekracza objętość produkowanej lawy w całej
historii wulkanu. Komora magmowa nadal jest aktywna i w niektórych miejscach
ilość stopu jest na tyle duża, aby wywołać erupcję. Reaktywacja wulkanu może
przebiegać bardzo szybko. Nie wiemy, jak potężna może być nadchodząca erupcja i
kiedy do niej dojdzie.
Naukowcy
zaproponowali więc, aby przyjrzeć się wszystkim wulkanom, których ostatnia
erupcja miała miejsce co najmniej 10 tysięcy lat temu. Powinny być one
oznaczone nie jako wygasłe, lecz pozornie nieaktywne z potencjalnie aktywnym
magazynowaniem magmy.
W
polu rażenia potencjalnej erupcji wulkanu Ciomadul znajdzie się też Polska. W
przypadku wiatru z południowego wschodu w naszym kierunku mogą zmierzać
popioły. Jednak nie tylko wulkan Ciomadul stanowi dla nas zagrożenie.
Badania
poczynione w ramach Globalnego Programu Szacowania Ryzyka Trzęsień (GSHAP),
wykazały, że w Rumunii ryzyko bardzo silnego trzęsienia osiąga najwyższy
stopień spośród całej Europy. Jeśli czarne scenariusze się sprawdzą, to kraj
ten czeka gigantyczne trzęsienie, które zdarza się średnio co 35 lat i już się
spóźnia.
Na
terenie Parku Narodowego Vrancea w środkowo-wschodniej Rumunii, między miastami
Braszów i Fokszany, zlokalizowane będzie epicentrum tego zapowiadanego,
gigantycznego wstrząsu. Jeśli osiągnie on siłę co najmniej M7.3, a taki jest
prognozowany przez naukowców, to skutki tego kataklizmu mogą odczuć nie tylko
Rumuni, ale też mieszkańcy całej środkowej i południowo-wschodniej Europy, w
tym również Polski.
Ostatni
potężny wstrząs miał tam miejsce 4 marca 1977 roku o godzinie 21:20. Trzęsienie
o sile M=7.2 spowodowało śmierć 1578 osób, z czego 1424 w samym Bukareszcie,
stolicy Rumunii. Ponad 11 tysięcy ludzi zostało rannych. Zawaliło się 35
tysięcy budynków, a straty sięgnęły 2 miliardów dolarów.[1]
Pamiętam te wydarzenia.
Oczywiście nie mówiło się o tym za dużo, bo wiadomo było, że bratni kraj musiał
sobie poradzić. Rumuni użyli wtedy jak psy w studni. Jak będzie teraz – trudno
powiedzieć. W przypadku erupcji Ciomadula w atmosferę Ziemi wyleci jakieś 50 km³
nasyconej gazami lawy, która spowoduje zmętnienie atmosfery nad Eurazją. Żeby
wiadomo było ile jest to 50 km³ zrobię następujące
porównanie:
·
Mt. Mazama wyrzucił w 4600 r. p.n.e. aż 42 km³
tefry;
·
Supererupcja wulkanu Thira (Santorini) w 1600 r. p.n.e. wyrzuciła ogółem 60 km³ lawy
i spowodowała zagładę cywilizacji minojskiej… Być może było to natchnieniem dla
Platona opisującego Atlantydę.
·
Wezuwiusz w 79 r. n.e. wyrzucił w powietrze 3
km³
materiałów piroklastycznych, które zasypały Herkulanum, Pompei i Stabiae;
·
Wybuch Mt. St. Helens w 1500 r. wyemitował
jedynie 1 km³;
·
Słynna eksplozja Krakatau w 1883 roku
wystrzeliła w atmosferę 18 km³ tefry – to był najgłośniejszy
wybuch wszech czasów!
·
Erupcja Mt. Katmai w 1912 r. wyrzuciła do
atmosfery 12 km³…
·
…zaś Tambora w 1815 r. wyrzucił z wnętrza Ziemi
ok. 100 km³ tefry.
·
Kolejna erupcja wulkanu Mt. St. Helens z 1980
r. wyrzuciła w atmosferę ok. 3 km³ tefry;
·
ponownie Mt. St. Helens wyrzucił w 1990 roku 4
km³
popiołów;
·
wulkan Pinatubo wystrzelił w atmosferę 10 km³ tefry
w czasie erupcji w 1991 r. – co spowodowało spadek temperatury na Ziemi o 1,5°C,
To wszystko dotyczy zwykłych
wulkanów. Ciomadul znajduje się w Południowych Karpatach, a dokładniej na N
46°08’26” – E 025°53’04” i ma wysokość 1289 m n.p.m. Z tego, co widzimy na
zdjęciu jest to nieduża kaldera, w której znajduje się dzisiaj jezioro św.
Anny. To właśnie tam znajduje się kaldera wulkanu i stamtąd ukażą się pierwsze
oznaki erupcji.
Co nam grozi? Przede wszystkim
trzęsienia ziemi i opad tefry. Opad tefry nie jest taki zły, bo po paru latach
użyźnia gleby, ale początkowo jest toksyczny ze względu na zawarte w niej
ekshalacje wulkaniczne – szczególnie chlor i fluor. Na szczęście większość
pójdzie na wschód – do morza i na rosyjskie stepy, ale należy się liczyć z
zawirowaniami wiatrów w obrębie niżów. Tak czy inaczej musimy się mieć na
baczności.