IX.
Ocena moralna zwycięzców w
kolejnych wojnach i stosowanych przez nich metod walki nie była wśród
ówczesnych ludzi jednoznaczna, skoro odnosi się wrażenie – w związku ze swarami
i niezgodą panującą wśród bogów, z samym Jahwe włącznie – że tradycja biblijna
była w sposób celowy cenzurowana, zgodnie z dyrektywami wydanymi przez bogów
Hebrajczyków, którzy mieli zrozumiałe powody, aby ukrywać fakt, że ich władza
została zaprowadzona wśród rozruchów i zamieszek. Nie znajdujemy niczego
podobnego wśród założycieli i krzewicieli innych tradycji istniejących
współcześnie z tamtymi.
Lecky wskazuje na to, że większość
gnostyków uważała boga żydowskiego za niedoskonałą istotę, stojącą na czele
fałszywego systemu moralnego. Wielu ponadto uważało religię żydowską za system
opierający się na zasadzie Zła, przyjmujący, że Szatan jest bogiem świata
materialnego. Dlatego Kainici czynili każdego, kto się temu
przeciwstawiał przedmiotem czci, Ofici natomiast jawnie oddawali cześć
boską wężowi. Mamy więc, być może, chociaż częściowe wyjaśnienie szacunku,
jakim większość gnostyków darzyło węża, w fakcie, że to zwierzę, które wśród
chrześcijan stanowi symbol Zła i Szatana miało zupełnie inne znaczenie w
symbolice starożytnej.[1]
Walka pomiędzy młodymi bogami,
która poprzedzała, a następnie ustanowiła panowanie Jahwe na Ziemi lub tylko w
pewnych jej obszarach, opisana jest w judeo-chrześcijańskiej tradycji w
epizodzie, w którym Archanioł Gabriel niszczy Smoka. W „Apokalipsie św. Jana”
(12,7-9) czytamy: I nastąpiła walka na niebie:
Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i
jego aniołowie, ale ich nie przemógł i już się miejsce dla nich w niebie nie
znalazło. I został strącony Wielki Smok, Wąż Starodawny, który zwie się Diabeł
i Szatan, zwodzący całą zamieszkałą Ziemię, został strącony na ziemię, a z nim
strąceni jego aniołowie. Zaś prorok Izajasz woła
(14,12-15): Jakże to spadłeś z niebios,
jaśniejący Lucyferze, Synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię Ty, który mówiłeś
w swoim sercu: >>Wstąpię na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawię mój
tron. Zasiądę na górze obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyty obłoków,
podobny będę do Najwyższego<<. Jak to? Strąconyś do Szeolu, na samo dno
Otchłani?
Czy z tego wynika, że pod nowymi
rządami wszystko przebiegało w
łagodności i pokoju? Wcale nie. Pojawiły się nowe waśnie, a ich
przedmiotem był tym razem nowy twór – człowiek, którego pojawienie się nie dla
wszystkich było jednakowo pożądane.
Abu
Zayd Al-Balkhi
znalazł na marginesie Koranu zapis, który podaje pewne wskazówki na temat
sposobu myślenia i zamiarów naszych przodków czy poprzedników. Treść zapisu
jest następująca: Mam zamiar – powiedział Bóg –
ustanowić na Ziemi namiestnika,[2]ale
aniołowie, towarzysze Iblisa zwanego wówczas Azazilem
odpowiedzieli Mu: >>Czy masz zamiar umieścić na Ziemi kogoś, kto
wprowadzi tam rozkład moralny, korupcję, zepsucie i rozlewać będzie krew
wówczas, kiedy my nie przestajemy Cię wielbić?<<. Ale Bóg odpowiedział:
>>Ja wiem to, czego wy nie wiecie<<.
Już choćby z tego zapisu widać,
że człowiek – tzn. trzecia i czwarta grupa wg przyjętej przeze mnie w
poprzednim rozdziale klasyfikacji – nie cieszy się uznaniem bogów –
druga grupa – a przy takim stosunku wzajemnym o konflikt nie trudno, tym
bardziej, że człowiek wbrew wszelkim nakazom i zakazom ciągle sięgał po owoc
z drzewa wiadomości dobrego i złego. Tak więc konflikt, wobec narastania
wzajemnych niechęci był nieunikniony, a jednak do niego nie doszło, opowiada o
nim m.in. Platon w swoim dialogu pt. „Kritias”:
Przez wiele
pokoleń, dokąd im starczyło natury boga, słuchali praw i odnosili się życzliwie
do bóstwa, którego krew w nich płynęła. Ich postawa duchowa nacechowana była
prawdą i ze wszech miar wielkością. Łagodność i rozsądek objawiali w stosunku
do nieszczęść, które się zawsze zdarzają, i w stosunku do samych siebie
nawzajem, więc patrzyli z góry na wszystko z wyjątkiem dzielności, wszystko co
było w danej chwili, uważali za drobiazg i lekko znosili, jakby ciężar masę
złota i innych dóbr; nie upijali się zbytkiem i bogactwo ich nie zaślepiało, i
nie doprowadziło do utraty panowania nad sobą. Bardzo trzeźwo i bystro
dostrzegali, że i to wszystko pod wpływem miłości wzajemnej przy dzielności
wzrasta; [...] Ale kiedy w nich cząstka boża zgasła, dlatego, że się często z
pierwiastkiem ludzkim mieszała i ludzka natura brać zaczęła górę, wtedy już nie
umieli znosić tego, co u nich było, zrobili się nieprzyzwoici i kto umiał
patrzeć, ten widział już ich brzydotę, kiedy zatracili to, co piękne pośród
największych dóbr. Tym, którzy nie potrafią dostrzec życia prawdziwie szczęśliwego,
wydawało się właśnie wtedy, że są osobliwie piękni i szczęśliwi, kiedy ich
rozpierała chciwość niesprawiedliwa i potęga. Otóż bóg bogów Zeus, królujący
zgodnie z prawami, umiał dostrzec taki stan rzeczy, zobaczył, jak się marnuje
ród, który był jak się należy, więc karę im wymierzyć postanowił, aby się
opamiętali, nabrali rozumu i zaczęli panować nad sobą, więc zebrał wszystkich
bogów do ich prześwietnej siedziby, która się wznosi nad środkiem całego
świata, zatem widzi wszystko, co ma udział w powstawaniu, a zebrawszy
powiedział...
Na tym urywa się dialog Platona i
wydawać by się mogło, że nigdy się nie dowiemy, jaki był dalszy bieg wypadków.
Jednak istnieje i druga opowieść – biblijna „Księga Rodzaju” (6,6-7), która jak
się wydaje, zawiera odpowiedź na pytanie, jakie sobie każdy z nas zadaje po
przeczytaniu platońskiego „Kritiasa”: Co powiedział bóg bogów Zeus? „Księga
Rodzaju” mówi: ...a widząc, że wielka była złość
ludzka na Ziemi [...] bolał w sercu swym i rzekł Bóg: >>Wygładzę
człowieka, któregom stworzył, z oblicza Ziemi, aż do bydlęcia, aż do gadziny, i
aż do ptastwa niebieskiego. Bo mi żal, żem je uczynił.<<
Wydaje się więc, że postęp
moralny nie przebiegał równolegle z technologicznym. Znane wady Ludzkości i
dążność jednych do dominacji nad drugimi, zwielokrotnione zdobyczami
zaawansowanej techniki i wiedzy, doprowadziły do otwartej rywalizacji pomiędzy
mieszkańcami naszej planety. A rezultatem decyzji Zeusa czy Jahwe była znowu
straszliwa wojna, której sposób prowadzenia, zastosowane środki i konsekwencje
– naszkicowano już w pierwszym rozdziale, zaś opisy jej przebiegu znajdujemy
rozproszone w tradycji różnych narodów, m.in. także w tradycji biblijnej.
W „Księdze Proroctw Izajasza”
(13,3-5) czytamy: Ja dałem rozkaz moim
poświęconym, z powodu mego gniewy zwołałem wojowników radujących się z mojej
wspaniałości. Uwaga! Wrzawa Królestw, sprzymierzonych narodów. To Jahwe
Zastępów robi przegląd wojska do bitwy. Przychodzą z dalekiej ziemi, od granic
nieboskłonu - Jahwe i narzędzia jego rozgniewania, aby spustoszyć Ziemię. Podobnie w „Psalmach” (68,18): Rydwanów Bożych jest
dwadzieścia tysięcy, wiele tysięcy aniołów, to Pan wraz z nimi przybywa do
świątyni z Synaju.
Nie ulega wątpliwości, że
stratedzy wojny atomowej nie kierowali swej broni na plemiona takie, jak
współcześnie z nami żyjących Zulusów, Pigmejów czy nieszkodliwych Eskimosów.
Skierowali ją na ośrodki cywilizacji. Tak więc radioaktywny mord ponownie
przeszedł przez postępowe i wysoko rozwinięte narody i ośrodki. Pozostały
natomiast oddalone od ośrodków cywilizacji, zacofane w rozwoju ludy dzikie i
prymitywne plemiona. One jednak nie były w stanie przekazać informacji o
istniejącej kulturze, ani nawet poinformować o niej, ponieważ nie brały w niej
udziału.[3]
Większa część kuli ziemskiej pokryta
została żarzącymi się pustyniami, gdyż promieniowanie ciał radioaktywnych nie
pozwala rozwijać się żadnym roślinom. Po kilku tysiącach lat – jak powiada
Erich von Däniken – nie pozostało już nic z zatopionych oraz spalonych lądów i
miast. Natura jedynie z nieskończoną cierpliwością przedzierała się poprzez
ruiny, a żelazo i stal, pordzewiałe, rozpadły się na piasek, aby po tysiącach
lat wszystko mogło zacząć się od początku...
Aleksander
Mora
BIBLIOGRAFIA:
1.
Erich von Däniken – „Rydwany bogów”, Londyn 1969
2. Erich von Däniken – „Wspomnienia
z przeszłości“, Warszawa 1974
3.
Erich von Däniken – „Złoto bogów”, Nowy Jork 1973
4.
Ignatius Donelly – „The Destruction of Atlantis”, Nowy
Jork 1971
5. Charles Fort – “Księga
przeklętych”, Nowy Jork 1941
6.
Alfons Gabriel – „Die Wüsten der Erde und ihre
Erforschung”, Hamburg 1961
7. A. Gorbowskij – „Rozum Kosmosu“,
Cirkvenica 1976
8. Aqleksander Kondratow –
„Zaginione cywilizacje”, Warszawa 1979
9.
W. E. H. Lecky – „History of the Rise and Influence of
the Spirit of Rationalism in Europe”, Nowy Jork 1897
10. P. Misraki (P. Thomas) –
„Les Extraterrestres“, Paryż 1962
11. Andrew Thomas – “We Are Not the First”, Nowy
Jork 1973
12. Brinsley le Poer-Trench – “The Sky People”,
Londyn 1960
13. Jacques Vallée – “Anatomy of the Phenomenon”,
Nowy Jork 1965
14. John N. Wilford – “We Reach the Moon”, Nowy
Jork 1969
15. Ludwik Zajdler – “Atlantyda”, Warszawa 1963
16. „New Scientist”, 1979, 1980
17. „Saga”, 1973, 1975
18. “UFO Reports”, 1975, 1976, 1977
19. “Ufology” 1976, 1977
20. “Argossy UFO Annual”, 1975
21. “Official UFO” 1977, 1978
[1]
Przykładem tego jest np. starożytny Egipt, w którym panował kult świętych węży
utożsamianych z różnymi bogami, zaś korony faraonów ozdabiał Uraeus (Ureusz)
– wizerunek świętej kobry. To dopiero chrześcijaństwo zrobiło z węża symbol
diabła – uwaga R.K.L.
[2] Oto jak nazwał On
człowieka – przyp. aut.
[3]
Czynnego udziału, ale obserwowały jej przejawy i dawały wyraz w swej sztuce,
czego Autor nie wziął pod uwagę. Wszak na Saharze i innych częściach świata
pozostały petroglify przedstawiające wyżej ucywilizowanych ludzi z tamtej epoki...
– uwaga R.K.L.